Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wy też miałyście kryzys, gdy zakochanie mijało?

Polecane posty

Gość gość

Witam, mam pytanie do pań, które są w stałym związku. Czy miałyście kryzys w związku, gdy mijało zakochanie? Miałyście wrażenie, że tą osobę bardziej poznajecie, że tak na prawdę jest ona trochę inna niż na początku? Mówię tu o charakterze itp. Tak jakby spowszedniała wam ta osoba? Jej wygląd także? Zaczęliście widzieć wady w charakterze partnera? I, że nie jest on wcale ideałem, ale go akceptujecie? Czy jak miałyście kryzys to miałyście także pewne wątpliwości? Czy raz byłyście np. zazdrosne, a raz nie? Tak jakbyście momentami jeszcze w tej osobie były zakochane. Kiedy do was przyszedł taki kryzys, po ilu miesiącach / latach i ile trwał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteśmy razem 4 lata. I owszem widzę jego wady ale wciąż go kocham i to bardzo. Kryzysu nie ma. Racja że nie jest ideałem i jest trochę inna niż na początku ale to nie ma dla mnie znaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy to jest uczucie inne niż było na początku? Takie bardziej oparte na przyjaźni? Coś do niej podobnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cóż. Wciąż jest namiętność, wciąż jest pożądanie ale teraz to trochę inaczej wygląda. Jest między nami przyjaźń, niczego nie muszę udawać. Ile jesteście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam właśnie tak samo. Jednak czuję, że to jest uczucie tylko PODOBNE do przyjaźni, bo jest o wiele silniejsze i ja go w pełni akceptuję, uwielbiam się o niego troszczyć itp., ale zrodziła się właśnie między nami taka przyjaźń, której wcześniej nie było, poczułam stabilizację. Rok, ale dodam, że wszystko bardzo szybko nam leciało w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
więc gdzie tu kryzys? Czujesz coś głębszego niż przyjaźń to dobrze właśnie. A i on też widzi i akceptuje twoje wady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak miałam... Pierwszy taki jakby moment, że zaczęłam zauważać, że są inni mężczyźni również atrakcyjni (byłam tak szalenie zakochana na początku, że uważałam swojego chłopaka za naj naj naj na całym świecie:P ) nadszedł chyba po ok. 3-4 latach. Jesteśmy razem już 7 lat (2 lata po ślubie) i moje przemyślenia są takie: taka ekscytacja nie z tej ziemi zawsze mija, ale jeśli dobrze się dogadujecie w codziennym życiu, darzycie się szacunkiem i miłością i jesteście przyjaciółmi to moim zdaniem to jest ogromna wartość. Ja miewałam takie kryzysy że mi się wydawało, że np. za młoda jestem żeby już popaść w taką "zwiazkową stabilność" ale potem mijał jakiś czas i dochodziłam do wniosku że to byłaby głupota stracić przez jakiś chwilowy kaprys człowieka, w którym mam 100 % wsparcia i który jest moim najlepszym przyjacielem. Poza tym jest po prostu kochany:) Także... kryzysy są, to normalne w każdej relacji. Grunt, żebyś w trakcie kryzysu nie podjeła decyzji którą ciężko będzie odkręcić ( wg mnie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 13:53 zgadzam się w 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie zaczęłam zauważać, że są też inni przystojni, ale to właśnie jego wybrałam i go kocham. Miałam takie wątpliwości i często mam do dzisiaj, ale mimo wszystko nie chcę go zostawić. Ogólnie bardzo dobrze się dogadujemy. Mam nadzieję, że to takie chwilowe... Też jestem młoda, ale nie jestem duszą towarzystwa, nie lubię zbytnio imprez czy alkoholu. Po prostu to całe uczucie jest dla mnie nowe i chyba stąd ten kryzys, że muszę je zrozumieć i się do niego przyzwyczaić, bo nie będzie zawsze tak jak na początku... A moim zdaniem to uczucie co było kiedyś, a to co łączy mnie z nim teraz jest zupełnie inne. A ile u was takie ,,Kryzysy'' trwały? Czytałam właśnie, że może on być po roku, czy też wtedy, gdy mija cała euforia, ale chciałabym się dowiedzieć ile on może trwać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I czy miałyście też tak, że bałyście się, że nie dogadacie się z partnerem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to różnie. My mieliśmy taki przez kilka miesięcy ale teraz jest lepiej niż było. A że są inni. To racja ale wybrałaś, jest ci dobrze więc nie ma co gdybać. Wątpliwości ma chyba każdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
,,ale potem mijał jakiś czas i dochodziłam do wniosku że to byłaby głupota stracić przez jakiś chwilowy kaprys człowieka, w którym mam 100 % wsparcia i który jest moim najlepszym przyjacielem. Poza tym jest po prostu kochanyusmiech.gif'' - ja się tym kieruję, bo wiem, że zawsze mogę na niego liczyć i on na mnie, nie muszę się go wstydzić... No i też jest dla mnie kochany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy miałyście kryzys w związku, gdy mijało zakochanie to jest zauroczenie a nie miłość i trwa przeważnie do 4lat i dla tego w tedy jest najwięcej rozwodów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja właśnie te całe wątpliwości i to wszystko mam ponad miesiąc, ale wydaje mi się, że muszę to zrozumieć i, że jak wszystko się ustabilizuje itp. do końca to, że to wszystko minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja gdzieś wyczytałam mądre słowa o tym, że kryzysy są naturalnym następstwem związku, co ciekawe, naturalnym następstwem dobrego związku. Ludzie mają tendencję do tego, że jeżeli coś jest dobre to oczekiwania wobec tego cały czas rosną, a w związku nie jest co raz lepiej, tylko różnie i jest to tendencja raczej spadkowa. W kiepskich związkach nie ma takich wielkich kryzysów, bo kiedy cały czas jest kiepsko, to każda pozytywna rzecz nas zaskakuje i napędza, i takie kiepskie związki potrafią trwać latami, a dobre rozwalić się bo podczas takich dołków zamiast walczyć to się poddajemy. A te związku nie są wtedy złe, są po proste na chwilę gorsze. Ważne własnie żeby sobie to uświadomić, nie oczekiwać wiecznie fajerwerków i takie momenty mądrze przetrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem w stałym związku 2 lata. Do tej pory żadnego kryzysu nie mieliśmy. Rzecz jasna kłótnie się zdarzają, ale kryzysu nie było. Ponadto w dalszym ciągu jest między nami niesamowita namiętność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wydaje mi się właśnie, bo wcześniej miałam partnera i już po 3 miesiącach zadawałam sobie pytanie: ,,O matko, co ja w nim widzę''. A tutaj tak nie mam... A zakochanie, a zauroczenie to coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:06 - ja dodam jeszcze że jestem w związku 6 lat, kryzysy mieliśmy 3, ale małe i rozmawialiśmy ze sobą o tym, że się oziębiło i trzeba popracować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli myślicie, że to bardziej dobrze? Ja mam nadzieję, że to mnie tylko we wszystkim umocni, nie chcę od niego odchodzić... Chociaż boje się, gdy wejdziemy w okres starć, bo już zauważyłam, że mu wszystko wyrzucam podczas kłótni: ,,A Ty jesteś taki, a nie taki, a to, a tamto...''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam, że też z nim o tym rozmawiałam... I obiecaliśmy sobie, że się postaramy. Właśnie mam taki moment, gdzie mam te ,,Dołki'' i bardzo to przeżywam, pewnie dlatego, że jestem osobą bardzo wrażliwą i na początku myślałam, że będzie wszystko idealnie i cacy - aż tu nagle rozczarowanie, że to tak nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja po drugim kryzysie weszłam ze swoim w fazę, w której po każdej większej kłótni po prostu ją kończymy stwierdzeniem: i co, jak to rozwiążemy? Musimy to jakoś rozwiązać, no bo przecież się nie rozejdziemy, za bardzo się kochamy. Wszystko jest łatwiejsze od kiedy obydwoje doszliśmy do wniosku że każdy konflikt trzeba rozwiązać i nie ma co go napędzać bo do czego to doprowadzi? No rozejść się przecież nie rozejdziemy, nie ma opcji ;). Każdy, nawet idealny związek jak dla mnie przechodzi kryzysy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I też mam takie pytanie... Bo kiedyś to normalnie z tęsknoty za nim usychała, a teraz? Teraz po prostu o nim myślę, wolałabym, żeby był obok mnie, ale potrafię normalnie funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zauważyłam, że nie potrafimy być na siebie źli tak długo jak na początku, że łatwiej się godzimy i dużo, ale to dużo więcej rozumiemy i znamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy miałyście kiedyś wątpliwości czy to uczucie jakim go darzycie to miłość? Ja tak miałam, ale teraz z czasem to się zmienia, coraz bardziej się upewniam, że tak, choć jak go nie ma przy mnie to mam czasami pewne wątpliwości. Czy to normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem, ale w tym samym art. w którym było napisane o kryzysach w dobrych związkach było napisane, że to w tych nie za dobrych związkach podczas rozstania jest najlepiej: wielka tęsknota, miłe słówka itd itp. Że w związkach w których na co dzień, kiedy jest się blisko jest lepiej niż podczas rozłąki jest dobrze, bo to rzeczywistość jest lepsza niż nasze wyobrażenie o naszym związku. Ciekawe na ile w tym prawdy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzKaaa33
Autorko, dziwne są trochę twoje wątpliwości. Jesteś może DDA albo miałaś trudne dzieciństwo, jakieś problemy rodzinne, może rozwód albo kłótnie rodziców? To może wpływać na to, że jeśli w Twoim związku jest spokojnie i dobrze, to zaczynasz szukać problemów, bo wydaje Ci się, ze to niemożliwe żeby było dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To by się zgadzało w takim razie... A mógłbyś / mogłabyś podać link czy coś do tego artyk.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogólnie nie wydaje mi się. Przy najmniej nie podświadomie. Jak byłam mała bardzo często musiałam patrzeć na kłótnie rodziców, ale sądzę, że jakoś zbytnio nie wpłynęło to na mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
łoo, nie pamiętam, to było drukowane w każdym razie, w charakterach czy czymś takim było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podejrzewam, ze jeszcze ze sobą nie mieszkacie po troku, więc to dziwne, ze "zakochanie minęło" Może po prostu to nie jest TO czego oboje szukaliście i lepiej się rozejść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×