Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zmęczona34

Czy z biegiem lat Wasi faceci się zmieniają?

Polecane posty

Gość o co ci chodzi kobieto
mój mąż mnie kocha, zależy mu na mnie i dziecku i nadal bardzo mu się podobam. Więc przynajmniej mogę to wykorzystać. Jeśli byłoby inaczej, to nie wiem czy chciałby się poprawić. Póki co obserwuję zmiany w zachowaniu na lepsze (widzę jak stara się kontrolować swoje emocje) oraz osiągnęłam kilka porozumień w kwestii sprzątania czy innych domowych spraw. Przez jego bałaganiarstwo i lenistwo też dużo kłótni było- wiadomo- od słowa do słowa i awantura. Teraz jak go o coś poproszę to po prostu to robi, wcześniej albo udawał, że nie słyszy- albo odwlekał w czasie. Ale muszę go pilnować. On to ma we krwi i nie mam co liczyć, że sam z siebie np. posprząta łazienkę :) W sumie dobrze, że taka chryja wynikła na tym weselu i moja mama w końcu się postawiła + inne osoby z rodziny, którzy gbura obserwowali przez lata. To nim wstrząsnęło, bo moim gadaniem już przestał się przejmować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona34
Masz racje. Moje gadanie tez do niego nie dociera. Może kiedyś ktoś mu zwróci uwage że źle robi, ktoś kogo posłucha i rzeczywiscie otworzy mu oczy, ale boje się że będzie za późno. Teraz mam ciężki okres. Od jakiegoś czasu jestem w koflikcie z Teściową którą mąż uwielbia. Moja najlepsza przyjaciółka wyprowadza sie za tydzień do innego miasta :( I jeszcze mąż który ostatnio zawiódł mnie w kilku sytuacjach. A zawsze myslałam, że moge na niego liczyc w każdej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój podkreśla w towarzystwie że on mi pozwala na to czy na tamto, że to on rządzi, stawia mnie w takim świetle jakbym była ubezwłasnowolniona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas 12 lat po ślubie i jest fajnie, jedyny minus to jak przychodzi z pracy to musi być obowiązkowa drzemka, potem coś porobi w domu, czasem gotuje, częściej niż ja, ale problem jest w tym, że ja też pracuję i jestem wykończona, no ale ja jestem kobietą i cały dom na mojej głowie, dodam że mamy córki w wieku 11, 8 i 1 rok i mamy co robić. Ale cały czas przez tyle lat dostaje prezenty, choć mniej się przytula i tak wiem że mnie bardzo kocha a ja jego i dla mnie i dla dzieci to by życie oddał, a wygląda teraz lepiej niż jak się poznaliśmy, schudł i lepiej się ubiera. Więc jest fajnie, ale zrobił się bardziej leniwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona34
Pogratulowac takiego mężczyzny! Ja nigdy sama nie sądziłam, że będę w takiej sytuacji co teraz. Nie sądziłam, że kiedykolwiek złe słowo na niego powiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaCóreczki
Ja już przerabiałam wszystko: prosby, groźby, płacze, straszenie rozwodem, wyprowadzki. Działało mniej lub bardziej. Wiem, że najbardziej go uderza moja obojętność. Tylko moment, w którym zdałam sobie sprawę, że przestał mi być do czegokolwiek potrzebny zaczął b. niebiezpieczny okres, bo... znalazłam jaja na rozstanie. I wydaje mi się, że to nastąpi prędzej niż później. -wszystko robię sama, jak on coś zrobi, to powinnam bić pokłony, gratulować I dziękować. - wszystkie decyzje muszę podejmować sama, a on potem nagle z doskoku krytykuje lub podpina się pod sukces - robi dziecku wodę z mózgu (np. drze się na nie, a za chwile smieje... zero rownowagi emocjonalnej) - pieprzy głupoty o patriarchacie, o bowiazkach kobieyt w domu itp, ale nie ma problemu ze pracuje I dorabiam, z czego on korzysta :F - seks? hahahahahah. pomińmy. - kasa? Ja sama też zarabiam, utrzymałabym się z dzieckiem. Na gorszym poziomie, ale teraz na wczasy też nie jeżdżę I w luksusy nie opływam. - nie ma jaj, nie dotrzymuje slowa, kłamie, kreci, unika odpowiedzialnosci jak diabel swieconej wody I ... po co mi ktoś taki? żeby sobie nerwy szarpac? Bo o wyświechtanych tekstach o milosci na dobre I na zle juz zapomnialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kicianka
Bo kobiety się zawsze nad sobą uażalają, serio. Przykład z materacem? Sorki, ale w życiu bym się sama nie męczyła, skoro on miał gdzie spać to położyłabym sie właśnie tam a jemu powiedziała "materac sobie nadmuchaj". Niestety z mężczyznami jest tak, ze trzeba ich krótko trzymać. Chwalić, kiedy jest ku temu okazja i wymagać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaCóreczki
to są święte słowa. Facet ma być facet, jak nie umie, to trzeba go nauczyć poprzez krótkie trzymanie. Ja odkąd przestałam chlipać i prosić, a żyć po swojem, z boku i go miażdżyć, to nagle wielkie oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona34
Macie racje... zgadzam się... póki co jestem na etapie że co pomyślę to ryczec mi się chce z bezsilności. Za dobra jestem i On juz tego nie docenia. Obiadki codziennie, mimo ze oboje pracujemy. Codziennie tez robie mu wieczorem sniadania do pracy, a On nie umiał głupiego materaca mi nadmuchac. W ogole n nie chciał wtedy jechac do moich rodziców, zrobił to dla świętego spokoju. Po części wydaje mi się że On podswiadomie solidaryzuje się ze swoją mamusią, z którą teraz nie mam dobrych kontaktów. Jest mi strasznie ciężko. Obcej babie umiał powiedzieć prosto w twarz że są święte krowy, ale mamusi nie umiał sie postawić w mojej obronie, tylko udaje że to nie jego problem. Jest mi źle, smutno i w ogole jestem rozczarowana jego postawą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaCóreczki
Znam to... Ja się nauczyłam zasady "to co Ty mi, to ja Tobie", skoro nie można normalnie. Ja mówię, żeby gary pozmywał/dziecko umył/odkurzył, cokolwiek, a on mi brechta sprzed kompa? No to wyp*** ze swoimi koszulkami i sobie prasuj sam. Raz jedyny do mnie zadzwonił rano, że "co to k*** ma być?! Czemu koszula nieuprasowana?!". Poszła ode mnie taka wiązanka, że więcje nie miał odwagi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój się generalnie nie zmienił, może jest trochę bardziej sponegliwy, ale charakterologicznie to nadal ten sam facet, tylko, że jest go o 20 kg więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
MamaCóreczki :d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobiety, a dlaczego w rozmowach z singielkami nie przedstawiacie prawdziwego obrazu zycia rodzinnego, tylko udajecie, ze macie szczesliwe zycie i idylle w chacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama coreczki- dokładnie :-) Mój nauczył się doceniac, jak mu od święta koszulę wyprasuje albo kolację przygotuję. Kiedyś sie starałam, obiadki pod nos, koszule zawsze wyprasowane. Ale kurcze, kiedy nie miałam komuniaktu zwrotnego, temat olałam- bunt na całej linii! Autorko, nie chciał z Toba jechać? To jedź sama. Ja tak zrobiłam- facet był w szoku- wielkie oczy "ale jak to??beze mnie??". Bardzo szybko się obudził!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żadna kobieta przed ślubem lub długim związkiem w to nie uwierzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaCóreczki
No właśnie. Żadna singielka, zakochana nie uwierzy. Mnie samej trudno uwierzyć, że można być takim podłym, samolubnym egoist jak mój mąż. Że mozna mając 27 lat zachowywać się jak zardzewiały moher. A to raptem niecałe 4 lata po ślubie!! Chłop przed 30!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona34
kicianka - tak mu powiedziałam, że jak nie chce to pojade sama z córką. No i własnie wyszło, że pojechał jednak z nami. Jeszcze przed wyjazdem sapał, że palety są do cieńcia, a ja mu każe wyjeżdzać! Masakra. No nie wiem jak do niego przemówić, bo po polsku nie rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaCóreczki
Powiedz mu prostacko i brutalnie "A srał Cię pies. Nie to nie. Ale ode mnie też niczego nie oczekuj" i jedź, rób swoje. Jak ma chociaż jedną szarą i aktywną komórkę we łbie, to załapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama córeczki- hahaha, dobre :) Może nie musisz z tym "srał Cie pies", ale powiedz mu "to tnij palety, ja jade". U nas teraz jest super, naprawdę. Za każdą wyprasowaną koszulę dostaję buziaka, za kolację pochwały :) Faceci lubią osiąść na doopie i zakladają, ze to naturalne, ze żona usługuje. Jak maja coś codziennie to po prostu tego nie doceniaja. I wtedy trzeba im przypomnieć jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jejku, co ludzie są teraz tacy delikatni?Powiedział, że w zaniedbanym bloku baba mieszka, a skoro to prawda, to o co tu robić to halo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona34
Jejku, co ludzie są teraz tacy delikatni?Powiedział, że w zaniedbanym bloku baba mieszka, a skoro to prawda, to o co tu robić to halo? XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX No własnie to nie była prawda, bo Ona mieszkała w domu na przeciwko. I obcym ludziom nie mówi się że mają zapuszczony dom. Troche kultury i obycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona34
Ja mam jeszcze obawy. Wiem, że mąż zniesie wiele, więc sama boje się że jak sie tak zaczne zachowywać, to On to po prostu przyjmie na klate, że tak musi byc i się nie przejmie. Boje się że to ja wymiekne bo dłużej nie zniose takiej atmosfery i zaczne ryczeć. A co najgorsze! mam teraz tak małe poczucie własnej wartości, że po prostu mam obawe że on o mnie nie zawalczy, że bedzie wolał np odejść niż niż zawalczyć o nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaCóreczki
Zmęczona... Jesli by odeszedł a nie zawalczył, to chyba lepiej dla Ciebie, bo miałabyś czarno na białym wszystko? Powiem Ci tak: wszystko to przerabiałam. Sama musiałam zawalczyć o siebie i o nas. Faceci dzisiaj to picze. Kobiety musza nosić portki. Jak nie zawalczysz, nie spróbujesz i nie będziesz widzieć, że coś w nim się zmienia, to dojrzesz do tego samego punktu co ja - obojetnosci, uwierz mi - to zabija wszystko. Wtedy nawet moze sobie mąż na uszach stawać i walczyć o Ciebie, a Ty będziesz miała wyebane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona34
Masz racje, MamaCóreczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko, co ty gadasz?? To coś słabiutki ten Wasz związek.... Więcej wiary kobieto!! I przestań płakać jak stara baba, młoda dziewczyna jesteś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona34
kicianka - tak właśnie ostatnio miałam spadek własnej wartości. No ale cóż. Mam nadzieje, że dziś nam sie uda troche rozmówić, że mąż przemyslał te kilka rzeczy które mu uzmysłowiłam i może doszedl do jakis wniosków. Eh... nie lubie takiej atmosfery. Lubie być spokojna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona34
Z mężem wygląda rozmowa w ten sposób. Np. przytocze jakis dialog z przeszłości. - Narabałem drewna żeby dziewczynki ciepło miały. - A Ty nie musisz miec ciepło? Gadasz jakby tylko dla nas. - Ja to mógłbym mieszkać na Konopnickiej u rodziców to bym nie musiał tutaj rabac drewna. Jakbym nie musiał to bym sie nie wyprowadzał. I takie cos od czasu do czasu, raz, moze 2 razy na rok zawsze słucham. Oczywiscie wtedy gotuje sie we mnie jak nie wiem. Mieszkamy juz 3 lata na nowym domu, a On ciagle gada, że jemu tam było dobrze, i ze przeprowadził sie tylko dlatego ze ja chciałam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko, sorki za szczerość, ale na podstawie tego dialogu mogę stwierdzić jedynie, ześ upierdliwa :) O takie pierdy się burzysz>> A powiedz następnym razem "ale super, no brawo" i skończ temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona34
Nic nie mówie. Powiedział swoje i tyle. A ja powiedziałam tylko, że gotuje sie we mnie bo slysze to kilka razy na rok. A on się zachowuje jakby ten dom w ktorym teraz jestesmy to nie jego dom tylko mój i córki, bo on nie chciał sie tu wprowadzać. To sa tylko takie moje przemyslenia. Nie mówie mu tego przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o co ci chodzi kobieto
ja po tylu latach i wielu sytuacjach doszłam do etapu, że wolę być rozwódką niż być z kimś kto mi szarga nerwy :O Niby nie pije, nie bije, nie jest agresywny.. ale te wszystkie proste sprawy, które on komplikuje przez swój charakter już mi dały do wiwatu. Ludzie, żeby zwykły obiad u rodziców był powodem wręcz do obrazy? Normalnie pyszne jedzenie mu pod nos podstawią, a on jeszcze niezadowolony :O Nie... Ja nie chcę chodzić gdzieś sama skoro mam męża i każdy cywilizowany mąż idzie z żoną i dziećmi i zachowuje się jak człowiek, a nie naburmuszony knur :O A jak mam chodzić sama, to wolę już jako nie mężatka. Przynajmniej wszystko będzie jasne i bez niedomówień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×