Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość11113

jest tu ktoś naprawdę zakochany?

Polecane posty

Gość gość11113

Ale tak naprawdę?? Nie zauroczony, nie zafascynowany dobrym seksem czy wyglądem ale zakochany na tyle że pomimo upływających lat ta druga osoba nie zaczyna go drażnić. Byłam w trzech poważnych związkach. Pierwszego faceta pokochałam jak przyjaciela ale seks z nim mógłby nie istniec, w ogóle mnie nie pociągał ale czułam jakbym go znała milion lat, rozumieliśmy się bez słów. Z drugim seks był cudowny ale jego charakter zaczynał mnie coraz bardziej denerwować. Z obecnym seks jest beznadziejny, on się w ogóle nie stara, w łóżku liczy się tylko on. Nie czuję żeby mnie pragnął i pożądał. Czasami się mówi że czuje się z kimś jakieś porozumienie dusz, z nim tak nie mam. Mimo że na początku związku myślałam że to ten, strasznie mi się podobał fizycznie i charakterologicznie, to z czasem czuje coraz większe rozczarowanie. Na co dzień w życiu jest czuły, kochany, opiekuńczy ale zaczynam dostrzegać w jego charakterze rzeczy które mnie zaczynają drażnić, poza tym nie ufam mu. Chciałam się dowiedzieć czy miłośc naprawdę istnieje??? Przecież w końcu u kogoś zacznie widzieć się wady które będą nas denerwować na tyle że zaczniemy sie zastanawiać nad rozstaniem :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pierwszy byl twoim przyjacielem drugi kochankiem a trzeci aktem desperacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam 32 lata i przerabiałam to co ty ja nie wierzę w miłosć, nie ma czegoś takiego nawet ostatnio dałam sie skusić na fajną przygodę, ale i to zaczeło mi uwierać, charakter okazuje się coraz gorszy a ja mam w głowie tyklo UCIEKAJ i właśnie to zrobiłam dzisiaj i siedze taka przygnębiona, zniechęcona, mam to wszytsko w d***e już, nie ma mowy o kolejnym zaangażowaniu się, nigdy w życiu, wolę żyć bez facetów, zajmę się sobą i koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość11113
to prawda, pierwszy był przyjacielem, drugi kochankiem ale trzeci nie jest aktem desperacji. Nie jestem z nim dla samego bycia, po prostu szkoda mi kończyć ten związek bo dużo mnie kosztowało żeby w ogóle się zaczął. Niestety coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy to ma sens. Czuję że to nie to :O 32 latko, jestesmy w takim samym wieku i doskonale Cię rozumiem. Ja chyba też dam sobie spokój z facetami i zajmę się sobą. A miłość chyba w ogóle nie istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
glupie jestescie, faceci nie maja takich problemow... zaczyna sie fascynacja, czesto na niej sie konczy... jak nie to jest seks... jak jest dobry to rozwazany jest zwiazek bo warto miec taki seks na wylaczonsc / codziennie... a potem jak sie okaze ze dociera sie para to zostaje na dluugoo. teraz sobie pomyslcie z ktorym facetem w waszym zyciu do ktorego momentu dotarlyscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze za malo dokladnie to waszym kobiecym mozdzkom wytlumaczylem "dociera sie para" tzn oboje sa zgodni charakterologicznie, maja o czym pogadac, zainteresowania, poglady, plany na przyszlosc i wewnetrznie do siebie pasuja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawdziwa miłość nigdy nie przemija. Trzeba mieć szczęście by trafić na coś takiego.. Ja w tym żyje i jest mi cudownie. I po prostu to sie czuje i wie... Że to jest to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i to jest zdrowe w odroznieniu od tego co wy odp*****lacie, my tez mamy emocje i uczucia... ale tym schematem idac, szybko odsiewamy osoby z ktorymi moglibysmy sie tylko meczyc... a zostaja te z ktorymi mozemy przezyc piekne chwile lub zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem, ze wzajemnością. Kocham taką fajną, wypracowaną, spokojną i bezpieczną miłością. Wulkanu namiętności już nie ma, szalonego zauroczenia już też, ale nasz związek to najfaniejsze co mamy w życiu. Nie wyobrażam sobie mieć koło siebie kogoś innego. Jesteśmy 7 lat razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość11113
Boję się że mój pierwszy facet to była moja milość i ja to przegapiłam :O Jak juz pisałam rozumieliśmy się bez słów, czułam się przy nim soba, naturalnie i spokojnie, wiedziałam że mogę mu o wszystkim powiedzieć, wiedziałam że mogę zawsze na niego liczyć, wkażdej sytuacji. W seksie byłam dla niego najważniejsza, wiedziałam że bardzo mnie kocha i pragnie ale mimo że był moim przyjacielem to nie potrafiłam go pragnąć, nie lubiłam się z nim kochać. Może to zabrzmi dziwnie ale czułam się jak z bratem :o Ale może własnie miłośc polega na takiej wielkiej przyjaźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, na pewno nie. Prawdziwa miłość to przyjaźń + szacunek + duża chemia (przynajmniej na początku). Jeżeli czegoś brakuje to jak dla mnie związek na bardzo niepewnych fundamentach, bo łatwo zauroczymy się kimś innym z kim łączy nas to, czego w naszym związku brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem zakochana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
faceci mi sie nudza, gdy go spotkam chce go jak cos smaczenego ale jak sie tak bardzo najem tego czegos smaczenego to mnie obrzydzenie bierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli te wszystkie związki to nie była miłość tylko zauroczenie. To wielka różnica. Ten kto kochał naprawdę. Nie wymyślonym złudzeniem.. Wie o czym ja mówię. Ja spotkałam osobę która kocha mnie w pełni tak jak ja ją. I nie potrafimy żyć bez siebie. Mimo, że mogło nas już nie być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość11113
a nic Cię w tej osobie nie denerwuje? Nie kłócicie się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Obydwoje jesteśmy uparci to znaczy, że nic dobrego z tego nie wychodzi. Oczywiście to nie jest tak, że nic mnie nie denerwuje. . Kłócimy sie czasem ale to mija tzn ta 'złość' bardzo szybko i wracamy do normalnego stanu kochając sie jeszcze bardziej. Raz ja raz on przychodzi mówi. Przepraszam. Kocham Cie... I tyle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość11113
u nas z każdą kłótnią jest coraz gorzej, on się coraz bardziej oddala z każdą kłótnią i ja też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×