Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

brak więzi między mężem a dziećmi

Polecane posty

Gość gość

po ślubie 10 lat. to mąż chciał dziecka, on mnie namówił.Ja też chciałam jednak to mężowi bardziej zależało. byłam w ciąży i było super, mąż się cieszył i wogole. po narodzinach córki też był wniebiwziety. Ale z czasem mu przeszło. dziś mamy dwójkę 10 i 6 lat. a mąż wogole się nimi nie interesuje. tyle co odbierze ze szkoły, da im obiad i już. sam nigdy. nie poszedł z nimi na dwór, to ja go wyciągam,nie pobawi się z młodszym tak sam od siebie, ze starszą córką nie rozmawia, nie prowadzi z nimi rozmów. to zawsze do mnie przychodzą dzieci ze wszystkim... mąż niema praktycznie z nimi jakiejś większej więzi, nic. mówiłam mu o tym to stwierdził że przesadzam. Dziś cora mi powiedziała że chciałaby innego taty... no bo co jeśli on nic z nią nie robi, to ja muszę go często namawiać do czegokolwiek. też macie takich mężów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic na to nie poradzisz, skoro nie wytworzył tych więzi od początku gdy tylko dzieci pojawiły się na świecie to teraz trudno zmienić te relacje on sam musiałby odczuwać te braki w relacjach i próbować na ożywić ale skoro nie widzi problemu to jak mu nakażesz cokolwiek? być może w jego rodzinnym domu tak właśnie wyglądały relacje między nim i rodzicami i on powiela ten schemat "zimnego chowu" przypatrz się przeszłości a dowiesz się dlaczego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mogłabyś np "wyjechać w delegację" i zostawić dzieci razem z nim na kilka dni? mój tak właśnie więź nawiązał, ale córa miała wtedy 8-mcy. musiał się bawić, karmić, przewijać, usypiać, 24h non-stop. ale gdy wróciłam i wzięłam ją na ręce, to głowę odwróciła zamiast na mnie, to na ukochanego tatusia :) jemu się to bardzo spodobało, chodził dumny i blady :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mnie niema w domu bo no pracuje cały dzień to on najchętniej dałby im komputer dobrania, włączył bajki i sam się położył. Albo zabrał dzieci do swojej mamy żeby chociaż tam miał spokój. A najlepiej to by co weekend je zawozil do niej na noc lub dwie. Żeby tylko był luz. No czasem ma jakieś przepływy d-obrych chęci i zabierze nas wszystkich np do bobolandii czy na lody Ale to bardzo bardzo rzadko. Chodzi mi o taką więź, rozmowy z nimi.! On nic o nich niewie i wcale się nie dziwię dlaczego córka do niego nie przychodzi z problemem czy czym kolwiek. Niewiem czy tu przeszłość ma związek, być może też był tak wychowany Ale ja tak samo byłam wychowana żadnych czułości rozmów wszystko na sucho dlatego sama nie chcę tak wychowywać dzieci tylko odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech zgadne,jak dzieci były małe ty nie pracowałas tylko sie nimi zajmowałaś a ojciec robił po 12 godzin aby Was utrzymać i dzieci prawie nie widział,to jest własnie wychwalany przez kafeterianki model,lepiej jak oboje rodziców pracuje w normalnych godzinach wtedy dzieci maja pełna rodzine

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No po części tak było, bywało że męża nie było kilka dni. Ale potem szybko wróciłam do pracy jak tylko urlop wychowawczy mi się kończył i oboje się zmieniliśmy. Może to przez to??? Wiem że on je kocha i nie pozwoliłby krzywdy im zrobić no ale tak ogólnie zainteresowania nimi i ich sprawami to wogole. Dzieci podrosna i będą do mnie przychodzić a wtedy mąż będzie żałował no ale co jak on nie widzi ze coś jest teraz źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a tam nie przejmuj sie nim najwyżej o bedzie stratny A może on tych dzieci nie chciał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na pierwsze dziecko sam mnie namówił, płakał ze szczęścia jak córka się urodziła, drugie też było w pełni chciane przez nas obojga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taaaaaaa płakał ze szczescia a teraz nimi się nie chce zajmować./.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No płakał. Był poruszony jak mała przyszła na świat. Opiekował się nią, pomagał mi bardzo. No dopóki może nie skończyła 3 lat... Potem jakoś jego zapał minął. Tak samo było z synem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×