Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

PaciaPacia

Matka alkoholiczka

Polecane posty

Witam . Muszę się komus zwierzyć . Odkąd pamiętam Mama piła alkohol i zawsze było piekło... Ilekroć się opiła wyzywala mnie od Kur** szmat dziwek biła i poniżała. Pamiętam jak prawie mnie zabiła za to ze wysypałam przypadkiem troche ryżu z talerza tak dostałam po pysku ze juz nie miałam siły się bronić czekałam aż mnie zabije , miałam z 13 lat .byłam strasznie opuchnięta.. zawsze jak wracałam ze szkoły byłam w stresie ... czy mama będzie pijana czy trzeźwa ... Zawsze była bardzo nerwową osobą , ale nerwy włączały sie dopiero po pieprzonych piwach , pare razy kazała mi na siłe isc spać z nią o godz 16... nie mogłam wstać bo zaraz mnie biła pięściami po głowie ... na siłe zawsze kazała mi jesc bo inaczej dostawałam ... pare razy po opiciu sie wylewała zupe , herbate i zawsze ten sam tekst: Kur*a zabije ta suke . Wszystko było moja winą ... Niestety wsparcia nie miałam w nikim bo każdemu mówiła ze ja ją wykańczam każdy widział we mnie winę ... w GImnazjum i Podstawówce dużo osób mnie wyśmiewało bo miałam piegi ... byłam najwyższa ... nie umiałam się uczyć przynosiłam złe oceny i jeden tekst ... " to przez ciebie sama jestes sobie winna " Brat uciekł za granicę zaraz po skończeniu 18 lat ... Ale jego tak nigdy nie traktowała jak mnie ... jak byłam mała duzo razy wylałam herbatę przypadkiem i zaraz mnie goniła żeby mi wpierdo*ić.... Duzo razy straszyła mnie ze odda mnie do Domu Dziecka ( miałam z 7 lat) . Miałam zawsze duzo przyjaciól czasami po szkole przyprowadzałam jedną przyjaciółkę to zaraz mi mowiła ze dostane za po ryju .. Nie mam teraz ani koleżanki ... Były przyjaciółki był tekst ze jestem popier*olona ze sciągam wszystkich do domu jak chora teraz nie mam żadnej to mowi ze jestem odludkiem ale co sie dziwić że nikt nawet nie chce na mnie wejrzec... do szkoły zawsze mnie ubierała ... co kupiłam bluzkę zaraz wyrzucała bo mówiła ze jestem głupia zeby w takim czyms chodzić ... musiałam w jej rzeczach bo inaczej dostawałam po ryju , włosy mogłam umyć raz na tydzien a strasznie mi sie przetłuszczają wiec chodziłam z zajebistym olejem na głowie byłam strasznie wyśmiewana.... 2 lata temu był taki incydent... śpie zamknęłam drzwi od pokoju bo ona jak zwykle sie opiła ... i co? budzi mnie Huk jeden po drugim ... Matka waliła w moje drzwi SIEKIERĄ otworzyłam i wleciała za mną i mowila ze mnie zabije ... powiedziałam DOSC miałam 18 lat wyjechałam z chłopakiem za granice ... Teraz jestesmy małżeństwem , mamy w drodze dziecko mieszkamy sami ... Niestety wyzwiska nie ustały a alkohol tez nie , ba teraz jest moze raz na tydzien trzeźwa ? Ja mam psyhike zdupczoną przezyłam straszne piekło ... zawsze mi dawała pieniądze na byle co i potem mowiła " to ja ci daje pieniądze a ty sie tak zachowujesz" jak jej zwracałam uwage ze za duzo pije. Ludzie to moze i przeszłość ale w pamięci do końca zycia to zostanie ... Miał ktoś podobną sytuację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podobną, bo moja mamusia się zapiła na śmierć. Ale jesli żyłaby to nie utrzymywałabym z nią żadnego kontaktu. Tobie też to radzę. To będzie tkwiło w tobie cale życie. Po 20 latach ja mam nawet nocne koszmary związane z dzieciństwem jakie mi zgotowała. Ale wierz mi, że można żyć inaczej, normalnie, wszystko w twoich rękach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
staram sie jak mogę ale jak widzę co ona wyprawie po alkoholu teraz przy dziadku to az sie płakac chce , dziadek ma ponad 84 lata ledwo zipie a ona mu wypomina czasy dziecinstwa mnie obraza w dalszym ciągu teraz męża ciągle mu mowi zeby mnie lał ile wlezie bo zasługuje na to pomimo ze jestem w ciązy ... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to co piszesz jest tak smutne ze nie moglam doczytac do konca :( Moi rodzice tez sa alkoholikami ale nigdy nie znecali sie nade mna tak jak to robi twoja matka. Bardzo ci wspolczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość depresyjnamalamyszka
Nie rozumiem jednego - wyjechaliście z mężem za granicę, więc jak Twoja matka Twojego męża obraża? Dzwoni i się wydziera do słuchawki? Na skype z nim gada? Ogarnij się, odetnij od niej, bo inaczej przeszłość będzie się za Tobą wlokła, a po urodzeniu dziecka będzie jeszcze gorzej. Wierz mi, wiem, co mówię. Moja siostra zapadła w depresję poporodową, a wychowałyśmy się w normalnej rodzinie, bez picia i bicia. Jednak u mnie inną, nie mniej bolesną "patologią" była choroba. Jeszcze przed moim narodzeniem rozchorował się dziadek, ojciec mamy. Nie pamiętam go chodzącego. Dziadek zmarł, zanim poszłam do podstawówki, minęło parę lat, zachorowała babcia. Alzheimer, problemy z sercem, niekontrolowanie moczu. Moja mama musiała porzucić pracę, żeby zająć się babcią, starsze rodzeństwo mojej mamy wypięło się na nią, choć mieszkamy w jednej miejscowości. Oni byli na emeryturze, mieli wtedy siły i czas wnuki bawić, na działki jeździć. Zabrać matkę czasami na tydzień, żeby siostra odpoczęła, zorganizować opiekę tak, aby moja mama mogła choć na pół etatu pracować - tego nie podjął się żaden z nich. Jakiś czas później zamieszkała z nami druga babcia, od strony taty. Ostatnie stadium nowotworu, umierała na moich i mojej siostry oczach. W tamtym czasie do pokoju babć (mieszkały w jednym) weszłam raz. Miałam naście lat, przerażała mnie śmierć, choroba, która wyniszczyła moją zawsze aktywną babcię do cna. Nie wiem, co gorsze - błyskawiczna śmierć jednej babci na raka czy powolna śmierć drugiej babci - pogarszanie świadomości, niekontrolowanie ciała, w końcu totalny zanik pamięci i siedzenie całymi dniami w bezruchu. To trwało 7 lat. Kiedy umarła, moja mama popadła w ciężką depresję, do tego dołożyła się utrata pracy ojca. Moja siostra chciała się wyrwać z domu, zaciążyła, wyprowadziła się na drugi koniec kraju. Bardzo zżyta z mamą i ze mną, okupiła to depresją, wahaniami nastroju, nieraz niechęcią do dziecka (trudno mi o tym pisać, ale taka jest prawda). Bezrobocie ojca, dołek psychiczny matki i siostry doprowadziły do tego, że znalazłam się na skraju wytrzymałości. Sama miałam doła jak stąd do Pekinu i z powrotem, miałam myśli samobójcze, bałam się sama w domu zostawać, bo myślałam, że wtedy coś sobie zrobię i znajdą tylko mojego trupa. Do tamtej pory zawsze byłam raczej silna, wyłączając sytuację konania drugiej babci. Nie poddawałam się dołom psychicznym, myślałam pozytywnie. Ale w końcu każdy ma dość. U mnie gehenna trwała prawie 2 lata, zanim się do tego przyznałam. Rodzice byli zdziwieni, jak zaczęłam o tym mówić - tak umiałam się kryć. Dla otoczenia się uśmiechałam, a w środku wyłam. Schudłam strasznie, samo to chyba powinno ich zastanowić. Ale oni mieli swoje przeżycia i depresję mojej siostry na pierwszym planie. Ja zawsze byłam ta cicha i pogodna, więc u mnie to przeoczyli. Zawsze uważałam, że inni są ważniejsi ode mnie. A to g*wno prawda. Ja jestem najważniejsza dla siebie samej, a i dla innych też się liczę i mam prawo zwierzyć im się ze swoich kłopotów. Ty się nie poddawaj - odetnij się od matki, nie dręcz siebie dłużej. Czy chcesz takiej babci dla swojego dziecka? Chyba nie. Ja po dziś dzień mam żal do rodzeństwa mojej mamy i tylko myśl o tym, że awantura mogłaby odbić się na jej nie za dobrym zdrowiu, powstrzymuje mnie od wygarnięcia im, co o nich sądzę. I dzisiaj mam fobię - panicznie boję się choroby moich coraz starszych rodziców. Pobyt mamy w szpitalu prawie przypłaciłam ponowną depresją. Ale ogarnęłam się i żyję :) Dla siebie, bo nie mam męża, a dzieci mieć nie chcę po tym, co widziałam u mojej siostry. Zresztą mam to po rodzinie taty - oni nie są dzieciolubni :P Pozdrawiam i nie daj się! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem ale tyle co ona mi nagadała ze jestem bezwartościowa żałosna tak mi to na psyhikę wpłyneło ze wydaje mi sie ze wszystko jest moja winą :( , ciocia mojego męża jest psyhologiem także mam z nią kontakt ale rany nigdy się nie zagoją ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zabierz mamę na odwyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjuullkkaa
Do psychologa i siebie i ją!!! Ty tez potrzebujesz porozmawiać z lekarzem polecam http://psycholog-ms.pl/poradnia/ korzystałam z porady u nich , są świetni i na prawdę pomagają ludziom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mojej mamie przez cale zycie mowilam o jakims leczeniu za kazdym razem mowila ze mam sie sama leczyc ona o psyhologu ani o leczeniu slyszec nie chce bo twierdzi ze przeze mnie pije

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka pije odkąd pamiętam, gdy żył jeszcze tata czasem się hamowała. Nigdy nie miałam w domu normalnych świąt bo zawsze jak zbliżał się okres świąteczny i czas wydatków potrafiła przepić wszystkie pieniądze, które tata zostawiał na zakupy. Mam 5 rodzeństwa i 4 z nich wyjechała za granicę, pozakładali swoje rodziny i żyją z dala od niej. Ja i mój brat zostaliśmy z nią. Odkąd pamiętam to ja byłam głównym celem jej agresji. Potrafiła wyzywać mnie od k**** i dz**** kiedy miałam może z 10 lat. Wielokrotnie mówiła mi, że pije przeze mnie, że to moja wina, że napisze list i wszyscy sie dowiedzą jaka jestem. A byłam tylko 10letnim dzieckiem. Z wiekiem awantury się zaostrzały potrafiła rzucać czymś we mnie, wielokrotnie dochodziło do rękoczynów z obu stron, ale zawsze po tym czułam się parszywie, aż w końcu obiecałam sobie, że więcej nie sięgnę jej poziomu i nie dam się sprowokować. Po śmierci taty wszystko się pogorszyło. Jak tylko znalazłam sobie chłopaka zaczeły się znowu teksty o k******* itp. Nawet w momencie w którym rozstałam się z nim po 2 latach pijana potrafiła krzyczeć wniebogłosy, że zostawił mnie bo byłam d*****. Nawet w takiej sytuacji ważne było dla niej tylko to, żebym czuła się jeszcze bardziej parszywie. Co innego jak była trzeźwa. Mając na względzie ciężką sytuacje materialną zaczęłam pracować już od pierwszego roku studiów i praktycznie co miesiąc z każdej wypłaty min 400-500zł miesięcznie przeznaczałam na rachunki, opłaty, zakupy itp. Wszystkie pieniądze jakie ona dostaje przepija i tak było i ostatnim razem, aż powiedziałam dość. Przychodzi dopiero jak pieniądze się kończą zazwyczaj po ok 4-5 dniach z podkulonym ogonem i wyciąga ręce po pieniądze na zakupy. I głupia przez tyle lat się nabierałam na to wszystko. Żyła na koszt mój i mojego brata sama jednocześnie przepuszczając wszystkie pieniądze przez palce, a ja żeby mieć 1500zł musiałam harować cały miesiąc jednocześnie studiując dziennie,żeby zapłacić rachunki, zrobić zakupy do domu, dojechać do pracy, ubrać się, a w zamian czasem wracając z pracy nie dostałam obiadu a jedynie wyp***** z domu, a po dwóch dniach znów wracała z podkulonym ogonem. Dzięki mojemu chłopakowi przejrzałam na oczy i wyprowadzam się z domu, wynajmuję pokój i będę żyć na swój własny rachunek. Mam już dosyć tego co ze mną robi. Jest mi strasznie przykro, że tak ze mną robi. Nie widzi tego, że pracuje i studiuje żeby jakoś utrzymać dom, że zawsze myśle o tym żeby zrobić zakupy. Dla niej ważne jest tylko to żeby mnie okraść i wykorzystać. Muszę się pilnować żeby nigdy nie zostawiać pieniędzy i portfela na wierzchu bo często wyciągała mi z niego pieniądze. Potrafiła wynosić, rozdawać, a nawet sprzedawać moje ubrania. Wielokrotnie spotykałam "koleżanki" w moich ciuchach. Zorientowałam się nawet, że zginął mi złoty łancuszek od taty po kilku dniach awantur dziwnym trafem wrócił na swoje miejsce. A najbardziej w tym wszystkim boli mnie to, że potrafi być taka parszywa. Lada chwila kończę licencjat i jestem pewna, że bedzie chodzić i chwalić się jaka to jej córcia nie jest wykształcona.Szkoda tylko, że ona sama od dzieciństwa rzucała mi kłody pod nogi. Mam jeszcze chwile kiedy mi jej żal, ale nie wierze żeby cokolwiek się zmieniło. Mam nieco ponad 20 lat i dorobiłam się nerwicy, miewam huśtawki nastrojów, widzę sama po sobie, że czasem ciężko mi się odnaleźć wśród koleżanek, śmieszą mnie ich problemy, bo kiedy one zastanawiały się jaką bluzkę wybrać na imprezę ja zastanawiałam się w jakim stanie zastanę ją w domu. Nie dam się jej już więcej niszczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślałam,że tylko ja wysłuchiwałam od małego ,że jestem ku.....a a tutaj sie okazuje,że to standard u mamuś po pijaku.Dodam,że jako jedyna corka (majac 3 braci) tylko ja bylam tak traktowna i to ja z nimi nadal mieszkam chociasz mam prawie 30 lat i wlasne dziecko-faceta nie mam bo mam wpojone,że związek w moim przypadku to k****enie.Jestem z Wami!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×