Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

didi44

związek na odległość

Polecane posty

czy jeśli komuś naprawde zależy, to czy odległość może być przeszkodą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi sie 3krotnie taki związek nie sprawdził, ale to nie jest regułą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mechanik567
jeżeli bardzo zależy to może sie udać, ale wymaga bardzo duzego zaangażowania i zdyscyplinowania, jeżeli są to dwa różne końce polski to zweryfikuje to czas i pokaże czy to prawdziwe uczucie czy tylko przelotne zauroczenie... opowiedz więcej bo napisałaś ogólnie :) mam doswiadczenie z takim związkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodzi o to, ze pisalam z jednym chlopakiem, przez 3 miesiące, w tym czasie widzieliśy sie tylko raz, niestety ja sesja on praca, nie bylo za bardzo czasu, ale caly czas żyłam tą nadzieją , że po sesji jak troche więcej czasu będę mieć to sie zmieni, w każdym razie caly czas mieliśy kontakt,on byl bardzo zaangażówany, na każm kroku dawal mi to do zrozumienia, tym bardziej żę bylam nieufna bo mam wiele przykrych doświadczeń z poprzednich relacji, aż nągle pewnego dnia, oświadczył mi ze wyjeżdża i i nie chce wiązać się na odległość , zaznaczam że dzień wcześniej pisał do mnie kochanie itd.. więc to, że ktoś jest oprócz mnie to raczej mało prawdopodobne, choć też ó tym myślałam. Mowil że ma dużó negatywnych doświadczeń z takich zwiążó na odległość ęst chorobliwie zazdrosny, i przez to nie wyrobi pracująć am i nie wiedząć co sie ze mną dzieje, gdzie jestem co robie itd. Raz mowil by spowolnić tą relacje, na czas jego wyjazdu za chwile, ze te spotkania po powrocie nie mają sensu bo do tej pory też się nie spotykaliśmy, i że wlaściwie to czas zweryfikuje. Najgorsze żę tak z dnia na dzień nagle zmienil sie jego stosunek do mnie, zaczął nazywać mnie przyjaciółką. Nie moge tego pojąć, ód kilkju dni myśłe o tym non stop. Mnie to strasznie zabolalo zę po tych wszystkich jego deklaracjach on, nagle okazuje, się mnie odtrącać..i powiedzialam mu zę nie chce przyjaźń, ze nie potrafie. Pożniej wieczorem napisal mi smsa, że nie odejdzie, że napisze do mnie niejdenokrotnie choćbym nie opdisywała, żę zobacze z czasem? I co ja mam przez to wszystko rozumieć poradzcie coś.. ja nie moge tego znieść że to się tak skończylo.. caly czas myślę o nim wszystko mi sie z nim kojarzy..wcześniej już pisałam na ten temat, ale to nie daje mi spokoju więć pisze jeszce raz. Dlatego myślę sobie, co to oznacza i wydaje mi się, że gdyby mu tak bardzo zależąłó to odleglość ńe stanowila by dla niego problemu.. czy tak jest faktycznie? co sądzicie, poradźcie coś prosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wybaczcie moje literowki, ale jak pisze w emocjach, to mam to do siebie, że przekręcam wyrazy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzeba mieć długiego penisa albo jezyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh znow sie rozpisalam i zero odpowiedzi, nie lubie juz kafe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poranny kojot
To ja ci napiszę kilka słó.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poranny kojot
Słów, oczywiście :D Znamy się od 8 lat. Odległość to 250 km. Jeden duży kryzys, ale nie na tle odległości. Widujemy się z różną częstotliwością, ale zazwyczaj są to "sesje", bo od kilku dni, tygodnia do miesiąca i dłużej. Dzwonimy do siebie codziennie, wielokrotnie i rozmawiamy bardzo często dłużej niż godzinę, nawet kilka godzin, przy tym coś robiąc, tak jakbyśmy byli w jednym mieszkaniu, ona gotuje obiad, ja naprawiam komputer. Jesteśmy specyficzni. Trochę samotnicy, niezbyt towarzyscy, lubiący "własny świat", niekoniecznie oczekujący stałej obecności bliskiej osoby (ale to też się jakoś zmienia). Jesteśmy uczciwi, lojalni i generalnie wzajemnie wyrozumiali. Nie jesteśmy podejrzliwi, ani chorobliwie zazdrośni. Nie stwarzamy nieistniejących problemów, bo ktoś się popatrzył, bo ja mam koleżankę, ona ma kolegę... Mamy bardzo wiele wspólnych tematów i podobne poglądy na wiele spraw. Mamy dość podobne potrzeby emocjonalne, podobną wrażliwość. To co wyżej napisałem, jest prawdopodobnie sumą okoliczności, może nawet warunków, aby taki układ się udał. Ale to nie jest dla każdego, trzeba być specyficznym typem osobowości, charakteru i trzeba wykazać dużo chęci, inicjatywy. I zapewne nie jest to układ na zawsze, w tym sensie, że kiedyś trzeba zacząć żyć w jednym miejscu, razem. Ale inni po 2 latach wspólnego życia, mają siebie już serdecznie dość, są znudzeni, zawiedzeni. Moim zdaniem, fundamentem zawsze (bez względu na formę związku) jest wspólnota celów i wrażliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh to mnie podlamaleś, jeżeli chodzi o wrażliwość to owszem, wydaje mi sie, że pod tym względem jesteśmy bardzo podobni, nie wiem czy nie za bardzo, w sensie podobnie skrzywdzeni.. a co do wspólnoty celów to gorzej, bo on jakoś średnio rozwiązanie, dla nas w przyszłości , znaczy może w przyuszlości tak, ale twierdzi, że teraz lepiej by się nie angażówać w związku z tyloma istniejącymi problemami tzn , jego wyjazd itd, no okej ten wyjazd rozumiem, ale później te ż pewnie będą przeszkody, ja mam tutaj sowje obowiązki on tam, tak naprawde nigdy nie będzie idealnego czasu.. zaczynam myśleć, ze jemu tak nie zależy bardzo, jak to dekla inicjatywą, był bardzo zainteresowany mną, rozmawial ze mną gdyrowal.. a wydawalo mi się inaczej bo to on caly czas wychodził z inicjatywą, rozmaiwał ze mną przez dlugi godziny jak mialam jakiś problem, w ciągu tak krotkiego czasu naprawde silna więź się między nami zrodziła, tak wiec nie rozumiem tego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale dziękuje za zabranie glosu w mojej sprawie, choć Ty jeden:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poranny kojot
Myślę, że za wcześnie abyś wyciągała jakiekolwiek wnioski. Albo inaczej, za wcześnie na to by się zrazić, JEŚLI DOPUSZCZASZ MYŚL O ZWIĄZKU NA ODLEGŁOŚĆ, bo jeśli nie masz chęci na takie rozwiązanie się godzić, to lepiej w ogóle nie zaczynać. Ale jeżeli bierzesz to pod uwagę, to może jest za wcześnie, by coś ostatecznie rozsądzać? Podnieś temat jutro, to inni też coś napiszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na odleglosc to sielanka, gorzej na bliskosc jak juz bedziecie, wtedy nagle okaze sie ze jego skarpety smierdza, oddech nieswiezy, w nocy chrapie, a w dzien spi do 13.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poranny kojot
To prawda, że odległość zamazuje obraz osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poranny kojot
Trzeba jednak trochę ze sobą pobyć, żeby poczuć zapach tych skarpet :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodzi o to że ja byłam gotowa poświęcić dla niego wiele, by ten związek utrzymać, a on mam wrażenie tak łatwo rezygnuje, bo jak mówi, ma negatywne dośiadczenia z takich relacji.. tylko czemu wcześniej o tym nie powiedział, tylko dzień po dni moje zaufanie zdobywał, i tym swoim gadaniem o przyszłości, itd, sprawił, żę sie bardzo zaangażowalam i tak nagle z dnia na dzień zmienił zdanie.. mówi żę przez ten wyjazd, ale ja już nie wiem.. zastanawiam, się że jakby mu tak zależało jak to deklarował, to nie widział by tyle przeciw, chociaż nie wiem już co mam myślęć, mozę faktycznie jego przeszłe doświadzczenia, są silniejsze, niż obecne uczucie... strasznie tęsknie za nim, zamiast lepiej to z dnia na dzień jest coraz gorzej zastanawiam się czy kiedykolwiek sie ztym uporam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do tego, że odległość zamazuje obraz osoby, to prawda.. pewnie tak jest żę troche sobie go wyidalizowałam i być może on mnie, też, ale chodzi o więź jaka się między nami zrodziła o te długie godziny rozmów i w ogole, i jego głos, jak go szłyszałam to coś dziwngo sie ze mną działo...boże czy tylko ja się tak szybko angażuje, zastnawiam się czy on tak mocno tęskni teraz za mną jak ja za nim..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem w takim związku. możemy pogadac jak chcesz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
okej z chęcią, i co myślisz o tym wszystkim? czy faktycznie jemu zależy na mnie i po prostu ta odległość go przeraża..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba powinnam odpuścić, choć się nie odzywam do niego to tak naprawde nic się nie zmieniło, wciąż żyje jakby był obecny w moim życiu, on pewnie też już skierował swoje myśli na coś innego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz.. ja z doświadczenia wiem, i czytałam o tym na milionach forów, miliony artykułów że nie każdy potrafi byc w związku na odległośc. To na dłuższą mete jest meczące a Ty mówisz że on mówił że ma już doświadczenie w takich związkach. Widocznie wie co mówi.. i nie jest tak że mu na Tobie nie zależy. Przez samo to że powiedział że odezwie sie niejednokrotnie pokazuje że mu zależy. Ale naprawde nie każdy może sie odnaleźc w takim związku.. Dziecmi już nie jesteście może warto sie raz spotkac i o tym szczerze porozmawiaac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak może masz rację, a ja się roche obraziłam jak dziecko. Bo zawiodł moje nadzieje, o tym że będziemy razem. No ja bym się z chęcią z nim zobaczyla, ale teraz się nie odzywamy do siebie, też nie chce wyjść z propozycją spotkania, bo nie chce ponownie się narzucać, i tak już go probowalam przekonać do tego by zmienil zdanie..takie mam wrażenie. Poza tym, nie wiem czy on nie wyjedzie lada chwila.. ehh mam mieszane uczucia po prostu nie potrafie wyobrazic sobie byśmy się przyjaźnili tylko, i choć jego argumenty są racjonalne i sie z tym zgadzam, to ciężko mi nie czuć się rozczarowaną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem w takim od 2 lat i 4 miesiecy, jest mega ciezko, najgorsze sa pozegnania. jesli chcesz sie na to zdecydowac to pamietaj ze to ogrom bólu i cierpienia, ale sa tez piekne chwile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pewnie tak jest, że jest sporo cierpienia, w sumie juz teraz bylo mi ciężko, męczyło mnie to ze to wszystko wciaż pozostawalo w sferze marzeń, ale chyba lepiej cierpieć przez jakiś czas, niż w ogole zrezygnować z tej ukochanej osoby i cierpieć z samotnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na Twoim miejscu zobaczłabym sie z nim i powiedziała mu co czuje. Jeśli nie wystarczy Ci na to sił napisz do niego. Napisz o tym wszystkim co tutaj piszesz. Tobie ulży a on coś Ci powie, wytłumaczy i bedziesz wiedziała na czym stoisz. Bo jeśli on nie chce takiego związku to daj sobie spokój nie bylibyście szcześliwi. Ja z mooim chłopakiem jesteśmy typami samotników, odległośc aż tak nie doskwiera chociaż uwierz że czasem jest cholernie cieżko to wszystko znieśc.. nie każdy ma tak nastawioną psychike że to prztrwa.. trzeba miec naprawde dużo siły.. a jesli od początku jest problem, zastanów sie czy wgl jest o co walczyc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mu napisalam to wszystko, on mowi, że to nie jest tak, ze mnie odtrąca, tylko spowalnia ta relacje na czas wyjazdu, poźniej mowi, o tym, ze po tym jak wroci, to nie wiadomo, jak będzie bo braku czaasu do tej pory też spotkaliśmy sie tylko raz, po czym dodaje, że czas wszystko zweryfikuje, tylko że ja się boje przyjaźnić z nim teraz i zywić nadzieje, na to że będziemy razem , kiedy nie mam pewności czy on zchce się w ten związek zaangażować i znow nie zmieni zdania, że jednak związek na odległość to nie to.. nie wiem już co mysleć, robic. Boje sie po prostu kolejnego rozczarowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozumiem.. a może zapytaj go wprost czy masz na niego czekać ? czy widzi jakoś szanse na wasz związek. Bo według mnie jest tak ze Ty masz dużą nadzieje na ten związek i właśnie tak jak mówisz boisz sie rozczarowania ale on Ci nie pomaga w tym wszystkim.. powinien zrobic jakikolwiek krok.. albo Ty zacznij życ teraz swoim życiem, nie narzucac sie mu i może sam zateskni i zacznie działac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×