Gość gość Napisano Lipiec 15, 2014 Żryj te leki i się zamknij. Tak one działają. Ja milczę ale dusza krzyczy. Świat dokoła ma spokój. Nauczyłam się więc milczeć bez leków. Biegam, sprzątam, czytam. Tysiące myśli na minutę jednak nie chce się zatrzymać. Nie ważne jakie zajęcie znajdę. Można by stwierdzić, że człowiek dochodzi do szaleństwa poprzez brak zajęcia. Tak niestety nie jest. Można uciekać się do wielu metod ale nigdy nie ucieknie się przed samym sobą. Sama dla siebie problemem. Złe wspomnienia, słowa. Wszystko kreci się jak woda w młynie. Najgorsze, że nikt tego nie chce słyszeć i widzieć. Pozornie wyglądam na normalną osobę. Uczę się, pomagam z całych sił w domu ale w środku jestem kłębkiem nerwów. Kłębkiem wyrzutów sumienia i podłych myśli. Kompletnie nie do okiełznania. Pytanie samej siebie czy to jeszcze nerwica czy jeszcze gorsze szaleństwo? Nie wiem do czego porównać to uczucie. Wyssana absolutnie z radości. Ulubione jedzenie traci smak, koc w dotyku już nie jest taki przyjemny. Niebo wyblakło, zapadam się w ciemności. Depresja. Ktoś by powiedział to twoja wina, że jesteś chora. Pozawalasz sobie na to, dobijasz się. Tymczasem mówiąc o tym próbuję złapać ostatnie promienie światła które widzę. Naprawdę chcę się z tego wyrwać. Tylko to siedzi we mnie. Przed sobą samą nie ucieknę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach