Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Lunacht

Walka z anoreksją

Polecane posty

Gość Lunacht

Zaczęło się niewinnie-chciałam schudnąć. Od dziecka byłam niejadkiem, nie lubię i nie lubiłam jeść wielu potraw, wielu produktów. Od dziecja jadłam tylko mięso z kurczaka, bo innego nie lubiłam. I w ogóle praktycznie nic nie lubiłam, no chyba że słodycze. W podstawówce byłam pulchnym dzieckiem i nienawidzę tamtego obrazu siebie. Więc w I gimnazjum wzięłam się za odchudzanie. Kilka ćwiczeń i ograniczenie jedzenia. Potem starałam się jeść mało, wylewałam zupy, wyrzucałam drugie dania bo najbardziej nienawidziłam obiadów. I gimnazjum to był dla mnie okres walki ze sobą. Nigdy nie miałam przyjaciół, zawsze byłam cicha i zamknięta w sobie. Chciałam być lubiana, popularna. Porzuciłam wszystko co kochałam, każdy słuchał hip-hopu więc ja też. Nienawidziłam tego, nie rozumiałam tego, nie przemawiało to do mnie, nienawidziłam siebie, nocami płakałam. Poza tym, od podstawówki gdzieś od V klasy samookaleczałam się. Z boku, na biodrach, czasem na udach ale nigdy na rękach, nie chciałam bym ktoś widział.W II gimnazjum znalazłam zespół metalowy, który pokochałam całym sercem. W końcu czułam się szczęśliwa. Zaczęłam jeść normalnie. Miałam przyjaciółkę, wiele marzeń. Szukałam własnej drogi, zaczynałam słuchać metalu. Ale to wszystko siedziało w mojej głowie, ukryte, ale było. Marzenia były niespełnione, zaczęłam marzyć o miłości, o chłopaku, bo mimo przyjaciółki byłam bardzo samotna, miałam taką dziurę w sercu. III gimnazjum, znalazłam własną drogę. Znalazłam zespół z gotyckiego kręgu i w Ich utworach odnalazłam siebie. To nadal było jednak w mojej głowie. Chciałam zrobić coś dla siebie. Znowu chciałam schudnąć, to jedyne marzenie które mogłam spełnić.Tym razem nic nie wyrzucałam, po prostu mało jadłam. Niewielkie śniadanie, na obiad zupa, czasem kolacja.Gdy źle się czułam, opychałam się słodyczami. I tak do tej pory. Mam 172 cm wzrostu i 55kg. Nienawidzę siebie. Zakochałam się osobie z tamtego zespołu. I to dało mi siłę do walki. Wiem, że to głupie. Ale na prawdę poczułam się szczęśliwa. Jego utwory, to w nich znalazłamdla siebie zrozumienie. Przestałam się ciąć, ostatni raz był w Marcu. Zaczynam od małych kroków, staram się jeść bez wyrzutów sumienia. Potem chcę zacząć jeść więcej i zdrowiej. Nie wiem czy mi się uda, wczoraj w nocy moja ,,droga przyjaciółka" znowu zaczęła mi mówić, że jestem okropna, że tylko przez chudość coś osiągnę. Płakałam, ale włączyłam muzykę i wiem, że nie mogę się poddać. Ja mam na prawdę wiele szczęścia, bo w porę zdałam sobie sprawę, że mam problem i zaczęłam walkę. Ale boję się, że jak ktoś nawet raz, nawet niewinnie zaczął przyjaźnić się z anoreksją, nawet dopiero ją poznał, to będzie z nim do końca życia, tak samo jak żyletka. Do tej pory czasem myślę w trudnych chwilach o żyletce. Ale udaje mi się wytrzymać. Mam nadzieję, że zaprzyjaźnię się ze sobą, nie z żyletką czy anoreksją. Ale na razie jest mi tak bardzo ciężko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×