Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

co robić?kryzys małżeński

Polecane posty

Gość maarla
Hej, to jeszcze ja. Jest taki głupi dowcip: "Ilu psychologów potrzeba żeby zmienić żarówkę? Jednego, ale żarówka musi chcieć zmiany". Jeżeli mąż autorki będzie chciał zmiany, a przede wszystkim, jeżeli w ogóle widzi, że to on ma problem, to taka terapia ma szansę powodzenia. W innym wypadku, nawet jeżeli da się namówić na wizytę u psychologa czy psychoterapeuty, nic to nie da. Terapia nie jest kaszką z mlekiem - wymaga ogromnej pracy nad sobą oraz często jest bardzo nieprzyjemna, bo stajemy twarzą w twarz z naszymi najgorszymi stronami i lękami. I widzimy, że król jest nagi. A to jest prawda trudna do przyjęcia. Jeżeli nie jest się zdeterminowanym i nie chce się wziąć odpowiedzialności za siebie, to nawet lata wizyt nic nie zmienią. Autorko, czy Twój mąż mówi, że wasze problemy to tylko i wyłącznie Twoja wina, bo gdybyś TY inaczej się zachowywała, gdybyś TY czegoś nie zrobiła, to on nie miałby powodów do złości? Czy nie robisz wszystkiego, żeby go nie zdenerwować? Czy nie przerzucił odpowiedzialności za swoje ataki złości i zazdrości na Ciebie? 10 lat trwania w takim związku i robienia wszystkiego, żeby związek jakoś funkcjonował - czy uważasz autorko, że jest jeszcze coś czego nie zrobiłaś? Rozmowy, tłumaczenia, prośby, groźby, błagania, przekonywanie... A co takiego ON zrobił, żeby polepszyć Wasz związek? To, że mieliście dużo cudownych chwil - wierzę. Gdyby był cały czas potworem, byłoby Ci trudno wytrzymać z nim nawet rok i byłoby Ci dużo łatwiej go teraz zostawić. To nawet ma swoją nazwę "syndrom miesiąca miodowego". Między awanturami może być kochającym mężem, ty powoli dochodzisz do siebie, zaczynasz wierzyć, że nie jest tak źle... że przecież jest w sumie dobrze i jest szansa na to żeby było lepiej. Aż do następnego razu. A każda awantura czy scena to testowanie Twoich granic - na ile jeszcze może sobie pozwolić... A te granice się przesuwają z czasem - teraz już pozwolił sobie na to żeby wyzwać Cię przy dzieciach. Autorko, pamiętaj o tym, że Twój mąż jest dorosłym człowiekiem, który powinien wziąć odpowiedzialność za to co robi - a Ty chcesz się tym zająć i zacząć zmieniać JEGO. Tak jak pisałam wcześniej - jedyną rzeczą na którą masz realny wpływ to TWOJE przekonania, TWOJE decyzje i to jak TY sama siebie traktujesz oraz pozwalasz traktować. I tutaj możesz zdziałać cuda - wierz mi. Znów się rozpisałam. Pozdrawiam ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
maarla, świetnie ujmujesz temat Nie wiem czy autorka tu wraca, ale ja też pisalam wyżej o podobnym problemie. Czytam Twoje wypowiedzi ze szczególną uwagą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
Witam ponownie. Dziekuje za wszystkie komentarze.Spojrzałam na wszystko z dystansu i jestem przerażona tym ,że mogłam się dać tak stłamsić.Nie wiem jeszcze co bedzie dalej z naszym małżeństwem.Na razie żyjemy pod jednym dachem,ale osobno.Ja postanowiłam się zająć się sobą i dziećmi .Czas pokaże co będzie dalej,może w końcu dojrzeje do jakichś bardziej radykalnych kroków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×