dlaczego posyłacie dzieci na religię jak nie chodzicie do kościoła

Zastanawiam się dlaczego część mam na kafeterii posyła dzieci na lekcje religii w szkole, a tak same głośno krzyczą jaki to kościół i nauki przez niego głoszone są staroświeckie i mydlące oczy? W szkole podstawowej mojej córki nie ma dziecka, które nie chodzi na katechezę, a niektórzy rodzice krzyczą na kościół głośniej niż na targowisku. Pytam więc po co? I nie piszcie, że dziecko nie miałoby opieki, bo zawsze może iść wtedy na świetlicę, w przypadku dużej szkoły istnieje możliwość zorganizowania etyki, a jeśli ta lekcja jest pierwsza lub ostatnia to dziecko może być zwolnione. Bardzo jestem ciekawa waszych argumentów :)

Ja nie mam dzieci, jestem ateistką i RACZEJ nie będę wysyłać swojego dziecka na religię. Pisze "raczej", bo niestety ale takie dzieci są piętnowane w szkole. Żyjemy w głupim państwie wyznaniowym, gdzie kościół jest bardzo ważny. U mojej siostrzenicy jedna osoba w klasie nie chodzi na religię, to pani katechetka buntuje resztę dzieci przeciw niemu, mówiąc że on wierzy w małpy i jest głupi. Byłoby mi źle, gdyby moje dziecko było odludkiem. Moze wysyłałąbym go na religię, ale w domu przekazywałabym swój pkt widzenia, czyli że Boga nie ma? Nie wiem. Nie wiem czy wiecie, ale niedługo nauczyciele w Polsce będą podpisywać deklarację wiary, czyli że będą nauczyć jedynej prawdziwej wiedzy - że pochodzimy od Boga, a nie od małp. Nie będą nauczać ewolucji, bo to wbrew ich przekonaniom. Chory kraj.

Ja może nie zupełnie na temat bo jestem mamą trzylatki. Sama do kościoła nie chodzę moja wiara w Boga jest bardzo słaba. Wierze że jest ktoś/coś - jakaś Siła. Wierze w to, że człowiek ma energię - i jest to w moim mniemaniu niemal to samo co katolicy nazywają duszą. Ale istnienie Boga nie jest dla mnie oczywiste. Dziecka nie chrzciłam. Natomiast ostatnio musiałam z dzieckiem poruszyć sprawę śmierci ...i chyba poszłam na łatwiznę. Tzn. powiedziałam że babcia posżła do Bozi. Że jak ktoś ma takie chore ciałko że już nie można go wyleczyć to dusza idzie do nieba ( dusza tzn. wszystko co czujemy i myslimy) a ciałko nie jest już potrzebne wiec się chowa do grobu i przynosi tam kwiatki i świeczki. Dlaczego o tym pisze? Chodzi mi o to że nauki kościoła, dogmaty, przykazania - pomagają rodzicom w wychowaniu. Bóg który widzi nawet to czego rodzic nie zobaczy - wyręcza nas w opiece :) I jeśli dziecko boi się Boga to może nie zrobi czegos złego. Oczywiście lepiej by było żeby dziecko odróżniało zło od dobra bez poczucia że jest obserwowane, kierując się mądrością a nie strachem- ale wiadomo jakie to trudne. Tak samo łatwiej wytłumaczyć sprawy życia i śmierci w oparciu o nauki kościoła - jak ja to zrobiłam. Nie wiem czy w przyszłości będę dalej tłumaczyć dziecku wszystko w ten sposób, czy będę posyłać na religię żeby ksiądz je nauczył co jest złe a co dobre. Ale nagle się okazało że moje dziecko za moją sprawą wierzy w Boga, chociaż ja nie do końca.

Moja córka chodzi, bo chce chodzić. Jej chłopak i przyjaciółka też chodzą. Mój syn nie chodzi. Ja dałam im wybór. Córka nawet czasem do kościoła pójdzie. Dodam że córka jest w gimnazjum a syn w liceum. Córka była ochrzczona. Ja do Boga nic nie mam i sama też się uczyłam religii. Nauki KOŚCIOŁA mnie czasem denerwują, ale to co jest spisane w Biblii nie. Wszystkie nauki Jezusa popieram, to co mówił uważam za słuszne. Nie uznaję jednak wszystkich "mądrości"kościoła.

Z tym podpisywaniem deklaracji prze nauczycieli to rozłożyłaś mnie na łopatki:) Weszłam w temat przypadkowo. Uczę historii i teraz moje przekonania odnośnie ewolucji, a o których wspominam na lekcjach będą wymazana z programu, hahaha. Jeszcze o tym nie słyszałam, nikt wśród n-li o tym nie mówił. Jeśli to prawda to mnie chyba będą musieli zwolnić bo nie będę dzieci uczyć w taki sposób. Dzieci w ramach tematu o pierwszych ludziach zawsze pytają dlaczego katechetka mówi inaczej, a ja inaczej, więc wyjaśniam, że ona też ma rację. Człowiek rozwijał swoje umiejętności w drodze ewolucji, a w Biblii jest przenośnia, która całą szeroko rozumianą ewolucję właśnie skraca do 7 dni. Dzieci, pomimo, że to dopiero 4 klasa przyjmują to co mówię i w ten prosty sposób staram się pogodzić obie nauki. Najważniejsze, że takie tłumaczenie jest akceptowane przez wszystkie strony (łącznie z katechetką), a dzieci nie mają w głowach namieszane:)

"Oczywiście lepiej by było żeby dziecko odróżniało zło od dobra bez poczucia że jest obserwowane, kierując się mądrością a nie strachem" Mądrze powiedziane. Ja mimo że od jakiegoś czasu nie wierze w Boga, nie mogę pozbyć się wrażenia właśnie że jestem obserwowana i oceniana. To niestety głeboko zakorzenione nauki z czasów dzieciństwa. :O Chciałabym by moje dziecko było wolne od takich odczuć. Ponoć zresztą ateiści są bardziej "dobrzy" od wierzących (tzn. jest wśród nich wyższy odsetek przeciwników kary śmierci, przeciwników tortur, wege/tarian itd.). I to jest prawdzie odróznianie dobra od zła - dla swojego sumienia, z empatii, a nie dlatego że ktoś się boi ognia piekielnego :O

Co do deklaracji wiary - nie, to nie tak że zabronią nauczać ewolucji. Po prostu wierzący nauczyciele podpiszą deklarację wiary (dobrowolnie) i nikt ich nie może zmusić do nauki o ewolucji. Dla tych tępaków (wybaczcie, ale to tępaki) Ziemia ma 4 tys lat, bo tak mówi Biblia, a wszelkie dowody na dłuższe życie Ziemi (budowa skał, kości dinozaurów, dowody na starodawne kultury) wg nich są podłożone przez Szatana, by zmylić ludzi. :O