pomyslcie o ciążach waszych babć

nie mialy pojęcia o owulkach, usg, i tej wiedzy, ktorą my mamy. I chyba mialy lepiej,bo nie czytaly o wszystkim na necie

I przede wszystkim nie gadaly na dziecko "fasolka" :D

Absolutnie dobre! Mamuski wtedy nie nazywaly samych siebie "mosiaczek", "asiulka" i nie bylo tej idiotycznej infantylnosci

/moja umarła w połogu, rzeczywiście zajefajnie.

Dokładnie. Nie zadawaly glupich pytań na forum dotyczących imienia dla dziecka, chorób, nie zalily sie obcym ludziom, ze wredne bratowe ukradly imię dla dziecka, czy nie chcą oddać ciuszków po dziecku :D

z jednej strony nie porownywaly sluzu, brzusia, nie wypatrywaly owulki, ale z drugiej smiertelnosc noworodkow, matek byla wyzsza, podczas porodu i pozniej rodzaca byla sama, nie bylo znieczulenia... Ja tam wole sie dowiedziec jaki ktos mial czop sluzowy i czy zrobil kupe podczas porodu, niz miec takie warunki ciazy, porodu jak babcia, mama...

Pamiętam jak babcia mi opowiadała o swoich 3 ciążach i porodach. W pierwszą ciąże zaszla pozno(jak na tamte czasy) bo w wieku 32 lat, urodzila zdrową córkę, druga ciaza w wieku 36 lat kolejna córka, zdrowa (moja mama), kolejna ciąża 38 lat znów córka (zmała mając 18 lat), urodziła sie niepełnosprawna dlatego ze babcia została uderzona cegłą w brzuch w 7 miesiącu ciązy przez swoją szwagierkę, lekarze nie zrobili usg nic, było trudno o takie badanie jak mowila babcia i w 9 miesiącu urodziła niepełnosprawne dziecko...