Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

FeelLive

Przeczytajcie i powiedzcie co myślicie :)

Polecane posty

MOJE ŻYCIE Z NIMI Obłuda, zakłamanie, niszczenie, złość, gniew, zazdrość, nienawiść tak wyglądało moje życie. Czy byłam z tego dumna? W tamtej chwili raczej się nad tym nie zastanawiałam. Liczyłam się ja i moje przyjemności. A w szczególności liczył się on. Mój Pan M. Jak ładnie to brzmi. „Mój” - paradoks tego słowa poraża mnie dosłownie. Wjechaliśmy na siebie, w dosłownym tego słowa znaczeniu, przez awarię świateł na skrzyżowaniu. Ja, choć wiedząc, że to moja wina, wybiegłam z auta jak oparzona i zaczęłam krzyczeć: - Kto panu dał prawo jazdy! Ślepy pan jest! Moja lampa! – wpadłam w furię. A Mój Pan M. stał , bardzo spokojnie i się uśmiechał do mnie, co doprowadzało mnie do coraz większej furii. - I z czego się pan tak cieszy! Aż tak panu do śmiechu! Czym ja będę teraz do pracy jeździć? - moja furia zaczęła przeradzać się w histerię – Musimy wezwać policję – opanowałam się w końcu. - Raczej nie musimy – rzekł. - Jak to nie musimy? – byłam zaskoczona i bardzo oburzona jego spokojem. - Akurat wjechała pani na policję – uśmiechnął się do mnie. Ta rewelacja totalnie mną wstrząsnęła. Jak by tego było mało, to jeszcze w kogo jak w kogo, ale akurat musiałam wjechać w policjanta. - Świetnie – rzekłam. - Proszę się nie martwić, zajmę się wszystkim – powiedział spokojnie – Najpóźniej za kilka dni będzie pani miała auto jak nowe. Nie rozumiałam tego co do mnie mówił, przecież to ja w niego wjechałam, to ja powinnam się wszystkim zająć, ponieść konsekwencje swojego czynu. - Ale to ja… - zaczęłam, przerwał mi w pół słowa. - Ja naprawdę się wszystkim zajmę, tylko proszę podać mi swoje dane, żebym mógł jutro panią odnaleźć – uśmiechnął się, a ja z początkowej wściekłości, zaczęłam czuć do niego coraz większą sympatię – uszkodzenia nie są duże, ale trzeba to zrobić, jest pani w stanie pojechać do domu? – poczułam troskę w jego głosie. - Tak – rzekłam. - To dobrze – uśmiech nie schodził z jego twarzy – w takim razie poproszę numer pani telefonu, skontaktuje się z panią jutro i ustalimy szczegóły. - Dobrze, oczywiście – wyciągnęłam notes z torebki i zapisałam mu swój numer. - Dziękuję - powiedział – Czy mogę jeszcze pani w czymś pomóc? – wyrwał mnie z zamyślenia. - Nie, dziękuję , poradzę sobie – uśmiechnęłam się do niego. - W takim razie do zobaczenia – rzekł. - Do widzenia – powiedziałam i wsiadłam do auta. Nie mogłam pozbierać myśli. Z kłębiącymi się myślami w głowie i rozbitym reflektorem auta, podjechałam pod swoją kamienicę. Wczołgałam się na górę, nie mogłam przestać myśleć o tym przystojnym policjancie, w którego wjechałam. Zdjęłam płaszcz, szpilki zrzuciłam z nóg w róg przedpokoju, kluczyki od samochodu powędrowały na szafkę obok lustra, torebka została rzucona w kąt sofy w salonie, w zamyśleniu włączyłam telewizor i otworzyłam lodówkę. - Szlag ! – chłód i pustość lodówki otrzeźwiły mnie – no tak miałam zrobić zakupy – pomyślałam – jak zwykle. Cała ja, roztrzepana, zamyślona, nieobecna. Hmm…. Właśnie może się przedstawię, chyba od tego powinnam zacząć. Jednak „On”, jak zwykle najważniejszy. Jestem 30 letnią singielką, która nie zamierza nigdy zmieniać swojego stanu cywilnego, bo tak pięknie się teraz ten stan nazywa. Całą swoją młodość poświęciłam na zdobywaniu wykształcenia. I nie powiem opłaciło się. Jestem wziętą notariuszką, mam bardzo dużo klientów i swoje małe biuro w samym centrum Szczecina. Na brak pracy nie narzekam, to ona wypełnia cały mój czas. Po babci odziedziczyłam piękne 100 metrowe mieszkanie w powojennej kamiennicy. Urządziłam je bardzo nowocześnie i jak twierdzą moi rodzice, chłodno. Ja jednak uwielbiam minimalizm i nie bardzo przejmuję się zdaniem innych. Jedyną mi bliską osobą w wielkim mieście jest mój kolega ze studiów Arek. Cudowny facet, szkoda tylko, że nie interesuje się dziewczynami. W skrócie, to byłoby na tyle. Aaa, no tak mam na imię Roma, wiem, wiem, bardzo oryginalne imię, cóż sama go nie wybierałam, a szkoda. - Dobry wieczór, poproszę pizze hawajską, z podwójną porcją sera, bardzo dziękuję- nawet nie muszę podawać adresu, kurde chyba za często u nich zamawiam – pomyślałam. Usiadłam na sofie i zaczęłam rozmyślać, o dzisiejszym zdarzeniu. Na swojej drodze spotykałam dużo mężczyzn, chociażby na studiach, zawsze mnie otaczali. W mojej pracy, sami mężczyźni, w klubie fitness, w pubach, ale żaden z nich nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak mój M. Często się nad tym zastanawiałam, czemu jestem sama, nie mam tu na myśli żadnego poważnego związku, miłości do grobowej deski i super modnej rodzinki 2+2. Chciałam zawsze mieć zdrowy, fajny, wolny układ, gdzie oboje czerpiemy z tego przyjemność, nic więcej. Owszem miałam jakieś przelotne romanse, potajemne spotkania, szybki seks w porze lunchu, ale nie było tego czegoś, tej niewidzialnej chemii, tego pożądania, namiętności, była zawsze czysta fizyczność, bo przecież ona do prawidłowego funkcjonowania człowiekowi też jest potrzebna. Z refleksji mojego zamyślenia nad własnym życiem wyrwał mnie dźwięk dzwonka domofonu. Pizza – pomyślałam. Wiem to straszne, ale zjadłam ją całą i nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Tryb mojej pracy i mojego życia pozwala mi na takie grzeszki, zawsze się tak usprawiedliwiam, ale cóż, ktoś musi. Zagłębiona refleksjami na temat swojego życia erotycznego zasnęłam z słuchawkami w uszach. Poranny dźwięk budzika zrobił mi jak zwykle niemiłą niespodziankę. Codzienny rytuał, wstaję, 2 minuty po wyłączeniu budzika, otwieram szafę i wybieram z niej przygotowany zestaw ubrań do pracy. Muszę się wam przyznać, niestety jestem pedantką, lubię mieć porządek wokół siebie. Jestem bardzo zorganizowana. Mój rozkład tygodnia wygląda następująco, wstaje 5: 30, uszykowanie się do pracy zajmuje mi jakieś 60 minut. Dojazd do pracy ok. 20 minut, o 6:50 jestem w sowim biurze. Parze sobie kawę, na sekretarkę jeszcze mnie nie stać i rozpoczynam 9 godzinny dzień pracy. O 16:00 zamykam za sobą drzwi biura i staje się inną kobietą, wtedy nie myślę o pracy, tylko o sobie. W poniedziałki, środy i piątki chodzę do klubu fitness na 1,5 godzinny wycisk. Soboty od rana są zarezerwowane na gruntowne sprzątanie mieszkania, wieczory spotykam się pubie z Arkiem i jeszcze kilkoma znajomymi, zawsze wychodzę pijana , no wiem niby nie wypada, ale co tam. Niedziele odpoczywam po swojemu czyli szykuje garderobę na cały tydzień, oglądam telewizję, robię paznokcie, maseczki i pije białe Carlo Rossi, uwielbiam je. No to tak w wielkim skrócie, przedstawiłam wam mój mały świat, który tak bardzo się zmieni, dosłownie za chwilę. Wychodząc z mieszkania uświadomiłam sobie, że muszę wezwać taksówkę, wczorajsza stłuczka, ach… - pomyślałam. Dotarłam do biura, włączyłam laptopa i zaczęłam robić sobie kawkę, taka codzienna rutyna, zawsze tak zaczynam dzień, robię to już mechanicznie, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, dlaczego tak jest. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że patrzę na to wszystko trochę inaczej, zastanawiam się na każdą mijającą chwilą, bo one tak szybko uciekają. Z mojej codziennej bieganiny po biurze wyrwał mnie dźwięk komórki. - Halo – podniosłam telefon do ucha. - Dzień dobry – usłyszałam męski głos – z tej strony policjant z wczorajszej stłuczki –zaśmiał się. - Dzień dobry – powiedziałam z uśmiechem na twarzy – pamiętam, pamiętam. - Mam dla Pani propozycję, jestem teraz wolny, mam dziś służbę po południu, więc pomyślałam, że może od samego rana zająłbym się pani autem – zagaił – a tak w ogóle mam nadzieje, że nie obudziłem? – poczułam zatroskanie w jego głosie. - Nie, nie, jestem już w pracy – uspokoiłam go. - Świetnie – uśmiechnął się – mogę do pani podjechać po kluczyki i zabrać auto, wstawie je do mojego znajomego mechanika i jutro już będzie gotowe do jazdy. - To nie możliwe – powiedziałam stanowczo – ponieważ ja nie przyjechałam autem do pracy, stoi pod moim domem, a tak w ogóle to nawet pana nie znam, więc chyba nic z tego – usłyszałam w swoim głosie straszna zołzę. - Rozumiem pani obawy i przepraszam za taką bezpośredniość – w jego głosie była rezygnacja. - Wie pan co poradzę sobie z autem sama, a tak w ogóle to ja powinnam panu wyremontować samochód, bo ta stłuczka była z mojej winy i …. Przerwał mi w pół słowa – Wiem, ale zrobiła pani na mnie takie piorunujące wrażenie, że muszę się jeszcze z panią zobaczyć. Zamurowało mnie to co powiedział. Nastąpiła niezręczna cisza, której żadne z nas nie mogło przerwać. Pierwszy odezwał się on : - A tak w ogóle M. jestem – wyszeptał nieśmiało. - Roma miło mi – rzekłam. - Bardzo oryginalne imię – zachwycił się. - Dziękuję – uśmiechnęłam się w myślach. - Więc Romo może nie będę owijał w bawełnę, miała byś chęć na spotkanie z panem policjantem po służbie dziś wieczorem – wypalił A ja czułam jak czyta w moich myślach. - Myślę, że z wielką przyjemnością, zapisz mój adres – wyszeptałam. - Oczywiście – słyszałam zachwyt w jego głosie. - Ale będzie pan policjant w mundurze? – zapytałam. - Jak najbardziej, to do wieczora – powiedział. - Pa – wyksztusiłam. Odłożyłam telefon, czułam jak rośnie we mnie pożądanie, nie mogłam się opanować. Może wynikało to z faktu, że już jakiś czas jestem na małym głodzie seksualnym, a może to, że on tak bardzo mi się podobał. W sumie jaki to ma znaczenie, będzie dziś mój. Nie spodziewałam się, że tak szybko to pójdzie. Zawsze jest przynajmniej kilka randek, a ja no cóż lubię seks, nie będę tego ukrywać i udawać przed wami dziewicy trudnej do zdobycia. W sumie moje kontakty z mężczyznami opierały się zawsze, tylko na relacjach czysto fizycznych przyjemności. Nigdy nie pozwoliłam sobie na przywiązanie emocjonalne, o nie! To nie w moim stylu. Cały dzień nie mogłam się na niczym skupić. W głowie dźwięczały mi jego słowa. Złapałam się kilka razy na tym, że w myślach układam sobie pozycje w jakich będziemy to robić. Kurde nigdy nie byłam w łóżku z policjantem, na pewno są dominujący, stanowczy i mocni, o tak! Tego mi właśnie trzeba, mocnego, ostrego seksu, a fakt, że on jest taki przystojny jeszcze bardziej mnie nakręcał. Kiedy na zegarku wybiła godzina 16:00 już mnie nie było w biurze. Gnałam na złamanie karku po schodach. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do domu i przygotować się do dzisiejszej randki. Randka- czy to odpowiednie słowo? W sumie zwał, jak zwał. Liczy się to, że dzisiejszy wieczór będzie wypełniony samymi przyjemnościami. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy, było to tak widoczne, że taksówkarz, z którym mknęłam przez zatłoczone ulice Szczecina, ciągle zerkał w lusterko. Zrobiło mi się dziwnie nieswojo. Wchodząc do mieszkania usłyszałam w torebce sygnał dzwonka informującego o otrzymanej wiadomości sms. Treść zrobiła na mnie takie wrażenie, że mało się nie przewróciłam. „Pod swoimi palcami czuje już delikatność Twojej skóry, nie mogę sie skupić na łapaniu złodziei, bo w myślach tylko TY I TY. Coś Ty ze mną zrobiła Śliczna? Będę ok. 22:00. Wielka buźka :*” Coraz bardziej czułam, że spotkałam swoją bratnią duszę. No może nie emocjonalnie, ale seksualnie jak najbardziej. Wyskoczyłam z ubrania, owinęłam się dużym starym swetrem. Pogoda za oknem nie zachęcała do paradowania już w krótkim rękawku, niby wrzesień, kalendarzowo jeszcze lato, ale ten wiatr i deszcz… brrrr… bardzo ochładzał moje ciało. Spojrzałam na zegarek dochodziła 18:00. Poszłam do łazienki nalałam sobie całą wannę gorącej wody, zrobiłam pianę, zrzuciłam sweter i zanurzyłam się w gorącej, pachnącej wodzie. Chciałam sie bardzo dobrze przygotować do jego wizyty. Wymuskałam każdy zakamarek swojego ciała, bardzo delikatnie i starannie, kawałek po kawałku, nie zapominając o niczym. Było mi tak przyjemnie. Wyszłam z wanny, starannie osuszyłam sie mięciutkim ręcznikiem, stanęłam naga przed lustrem i zaczęłam wsmarowywać w ciało balsam. Spojrzałam na siebie z zachwytem. Moja figura klepsydry bardzo mnie zadowalała. Krągłe biodra, spore piersi, długie smukłe nogi, kształtne ramiona, długie czarne włosy, mały zadarty nosek, niebieskie, duże oczy, śniada karnacja. Zawsze dobrze czułam się w swoim ciele, podobało mi się w nim wszystko, nic bym nie zmieniła. Moja pewność siebie rosła z minuty na minutę. Pobiegłam do sypialni. Chwilkę się zastanawiałam co włożyć na siebie. Wierzchnia część w sumie nie miała większego znaczenia i tak zaraz miało jej nie być. Jednak to co pod spodem, było dla mnie bardziej istotne. Zdecydowałam się na czarny komplet z koronki. Czerwień wydała mi się jak na pierwszy raz zbyt wyzywająca, biel- zbyt niewinna, róż – cukierkowy, a brąz – babciny. Czerń jest odpowiednia, tajemnicza i co najważniejsze bardzo podkreśla moje piękne kształty. Na wierzch, mniej istotny, włożyłam mięciutki, moherowy sweterek i dopasowane dżinsy. Nie chciałam wyglądać zbyt elegancko wystarczy, że na co dzień muszę prezentować uniformy, po pracy jak już wspomniałam, jestem inną kobietą. Wyluzowaną, radosną, miłą i ciepłą. Ok. z tą miłą i ciepłą troszkę przesadziłam. Jeszcze tylko delikatny makijaż, podkreślający moje duże oczy i ładne kości policzkowe. Włosy rozpuszczę żeby ładnie opadały na ramiona. Super, gotowe. Patrząc w lustro byłam bardzo zadowolona z efektu. Spojrzałam na zegarek, była 21:45. Serce zaczęło mi coraz szybciej bić, nie mogłam opanować gonitwy myśli. Zawsze tak mam jak jestem taka podniecona, jak ma się wydarzyć coś miłego i przyjemnego dla mnie. Jestem egoistką, często to słyszę i wiem, że to prawda. Lubię się rozpieszczać pod każdym względem. Uważam, że życie jest zbyt krótkie, by wypełniać je samymi obowiązkami. Nie ma co się tak katować. Usłyszałam dźwięk domofonu. Punktualny – pomyślałam – punkt dla niego. - Proszę – powiedziałam do słuchawki. - Dziękuję – odrzekł. Serce czułam prawie w gardle, tak biło jak by miało zaraz wyskoczyć. Nigdy przedtem się tak nie czułam, przed seksem. Gdy ujrzałam go w drzwiach mało nie zemdlałam. Moje pożądanie do niego było tak wielkie, że nie mogłam sobie z nim poradzić. Tak jak obiecał był w mundurze. Wyglądał w nim bardziej przystojnie niż po cywilnemu. Kurcze – pomyślałam jak on mi się podoba. - Cześć śliczna – wyszeptał z uśmiechem na ustach. A ja czułam jak się rozpływam. - Hej przystojniaku – uśmiechnęłam się do niego – napijesz się czegoś? – zapytałam. - Najchętniej ciebie – nie spuszczał ze mnie wzroku. - Tak szybko? – byłam troszkę zaskoczona i onieśmielona jego bezpośredniością. - A na co mamy czekać? – wyczułam w jego głosie lekkie poirytowanie. - W sumie na nic – uśmiechnęłam się. Poczułam, że robię sie coraz bardziej pewniejsza siebie. Zbliżył się do mnie, położył swoją dłoń na moim karku i delikatnie przyciągnął mnie do siebie. Nasze usta zbliżyły się do siebie, czułam jego oddech i szybkie bicie serca. Czułam jak bardzo jest na mnie napalony, w oczach miał taki dziwny blask, blask pożądania. Nasze usta zetknęły się, czułam ze odlatuje, miał takie miękkie wargi i delikatny język o smaku mięty. Przygotował się, uśmiechnęłam się do siebie w myślach. Podniósł mnie tymi swoimi, silnymi ramionami, oplotłam go nogami w pasie. Nie odrywając od siebie ust, przesunęliśmy się w kierunku sofy. Dobrze, że opuściłam rolety - pomyślałam. Ułożył mnie na niej wygodnie i odsunął się ode mnie. Czułam się jak na prywatnym pokazie striptizu. Pomału zaczął ściągać z siebie swój mundur. Z każdą kolejną zrzuconą częścią garderoby czułam, że robię się coraz bardziej podniecona i mokra z pożądania. Chciałam już czuć go w sobie. Ale on był niewzruszony, droczył się ze mną. Widział, że już chce go tak bardzo. Powoli przed moimi oczami ukazywało się jego piękne, muskularne ciało. Było cudowne, a jego męskość – oj! Nagi i bardzo podniecony zbliżył się do mnie. Zaczął od dołu, pomału zsunął mi spodnie, widziałam zachwyt w jego oczach. Dotykał i muskał moje nogi. Mój oddech był coraz szybszy i szybszy. Zbliżał się ku górze, delikatnie podciągnął mój sweterek, jego oczom ukazał się mój wysportowany brzuch. Byłam z niego bardzo dumna, te wyciskanie potu na siłowni bardzo się opłaca. Moje pożądanie sięgało zenitu. Tak bardzo pragnęłam już poczuć go w sobie. Mój M. jednak się nie spieszył. Chociaż widziałam, że również walczy ze sobą. Zdjął ze mnie sweter i napawał się widokiem mojego ciała w bieliźnie. Delikatnie przesuwał swoją dłoń między biustem, przez brzuch aż do wzgórka łonowego. Widziałam zachwyt i pożądanie w jego oczach. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Poddałam się jego grze, nie chciałam się już śpieszyć. To było takie inne o tego co znałam. To nie było tylko bzykanko, ale coś głębszego, pomimo tego, że się nie znaliśmy. Było w tym coś tak magicznego, że przez moment przestało mi zależeć na seksie. Jednak mój M. nie podzielał mojego zdania. W końcu zdjął moje koronkowe stringi, wręcz zdarł je ze mnie, jednym ruchem odpiął stanik, moje nabrzmiałe piersi wręcz wyskoczyły z niego. Przyciągnął mnie do siebie zaczął językiem drażnić moje sterczące sutki, nie mogłam się opanować, zaczęłam jęczeć z rozkoszy. Naparł na mnie całym swoim ciałem. Nasze oddechy były coraz szybsze. Zjechałam ręką w dół, złapałam jego nabrzmiałą i pulsującą męskość, on nadal pieścił moje piersi. Nie wytrzymałam „wejdź we mnie” - wyszeptałam mu do ucha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dla mnie bomba....czyta się super...real czy fantasy?miłego dnia A.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetkazczłonkiem
ale co zarobiłaś pracując przy pałce to Twoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wjechali na siebie UWAGA:" poprzez awarię świateł na skrzyżowaniu", ALE typowo w stereotypowy sposób, kobitka wzięła winę na siebie?! Później gada się o babach że autem nie potrafią kierować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×