Czy wpuściłybyście sąsiadkę do mieszkania aby się załatwiła?

Podsłuchałam w tramwaju rozmowę 2 facetów. jeden z nich był hydraulikiem i opowiadał , jak naprawiali kibel w jakims mieszkaniu i właścicielka poszła się wysrać do sąsiadów. Drugi facet z obrzydzeniem stwierdził że on by takiej nie wpuścił. A hydraulik "No jak to? trzeba sobie pomagać! To gdzie miała walic?" A drugi "A niech sobie wali do wiadra albo w krzakach, ja nie mam obowiązku nikomu uzyczac swojej łazienki" A wy co o tym myslicie? :P

że śmierdzi

ja bym wpuściła sąsiadkę żeby się załatwiła

Hydraulik jak hydraulik,prostak,całe życie miesza w kiblu to co mądrego może powiedzieć.

a jak nie utrzymujesz z nią żadnych kontaktów, albo nawet nie mówicie sobie dzień dobry?

Ciężko mi sobie wyobrazić, jak zareagowałabym w takiej podbramkowej sytuacji. Raczej nie wpuściłabym jej. Niech spiërdala na inne osiedle.

a jakby sąsiadka chciała sie wyrzygać? :P

a jak tobie by sie chcialo?

chociaż mam kilka sąsiadek których bym na pewno nie wpuściła,niech nawet sra na klatce schodowej...ale takie z którymi mowie dzień dobry bym wpusciła

nic co ludzkie nie jest nam obce. Pomogłabym sasiadce. o ile ja lubie oczywiście.

Ja nie znam za bardzo swoich sąsiadów. Większość wynajmuje więc ciągle się zmieniają. Nie wpuściła bym żadnej.

Tak ale musiałaby być w miarę młoda, ładna i z dużym biustem. Zaraz po spuszczeniu wody w kiblu wpadłbym do łazienki i nakazał wskoczenie pod prysznic celem zmycia z siebie resztek g.wna po czym sam dołączyłbym do niej i porządnie zerżnął:-)