Czy mężczyzna rzeczywiście czasem potrzebuje czasu?

Rozstałam się z chłopakiem po 1,5 roku związku... 3dni temu... bardzo go kocham i nie chcę go tracić... zostawił mnie ponieważ w marcu, pół roku temu okłamałam go... nie było to nic wielkiego ale fakt dokonany... już mnie zostawił ale wrócił... teraz odszedł znowu z tego samego powodu... wczoraj postąpiłam bardzo lekko myślnie i pojechałam za nim 300km w jedną stronę, żeby powiedzieć że kocham i nie chcę się rozstawać... niestety nic z tego nie wyszło... bardzo go to bolało że w tamtej chwili nie mogliśmy się zobaczyć... mnie również bardzo to zraniło... w domu porozmawialiśmy na spokojnie. Powiedział, że on wie że może mi ufać i że go kocham, problem tkwi w nim on nie umie poradzić sobie z tamtą sprawa, wciąż do niego wraca. Pytałam czego się obawia skoro wie że nic takiego nie będzie miało miejsca, ale ciągle powtarza że to w nim jest problem nie ze mną, ja robię wszystko dobrze i on próbował, mówił codziennie jak mnie kocha i chciał dobrze... ale powiedział że tak się nie da i on musi pobyć sam, mamy ograniczyć kontakt do minimum a za 2 miesiące spotkamy się w zoo i porozmawiamy o tym. Tak powiedział... Ma 26lat... Myślicie, że potrzebuje czasu namysłu i jak powiedział "naprawić siebie" czy uczucie wygaśnie i stwierdzi że tak jest lepiej? Nie chcę by odchodził..

mówi tak, bo jest tchórzem w miłości nie ma czegoś jak rozstanie na jakiś czas, to jakaś bzdura gość nie chce Cię zranić do głębi i jak to faceci, wymyśla coś, co mu się wydaje załatwi sprawę. jeżeli masz jakiś honor, to olej go. przykro mi, tak to z boku wygląda