Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lady black27

kocham ich obu:(narzeczonego i kochanka.

Polecane posty

Tak jak w temacie. Z góry proszę o zrozumienie mojej sytuacji i nie pisanie że zdrada jest czymś złym i egoistycznym , dobrze zdaję sobię z tego sprawe. Krótko o mojej sytuacji. Od 7 lat jestem w związku, od roku jestem zaręczona, z facetem z którym jestem bardzo związana i nie wyobrażam sobie żeby nasze drogi miały się kiedyś rozejsc. J był moją pierwszą poważną miłością, i pierwszym mężczyzną w moim życiu. Jednak od kilkunastu miesięcy nie dzialo sie miedzy nami dobrze. Rutyna, monotonia, brak rozmów. Znacznie się pogorszyło kiedy przeprowadzilismy sie do innego miasta z powodu jego awansu. Tesknilam za przyjaciółmi , rodzina, czulam sie bardzo osamotniona. Z J wtedy tylko strasznie sie klocilismy. Caly czas byl w pracy, a Ja staralam sie go wspierac majac wrazenie ze gdzies tam zapomnialam o sobie i gdzies po cichu zalowałam ze postawilam wszystko na jedna karte i zgodzilam sie na wyjazd z nim pozostawiajac cale swoje zycie w rodzinnym miescie. Bylo mi bardzo ciezko i zle. I wtedy wlasnie poznalam B. emocjonalnego, przejmujacego sie mna , moimi problemami, dajacego mi sile,wsparcie i odwage zeby spowrotem zaczac stawiac swoje zycie na nogi. B jest typem spontanicznego, wyluzowanego, artysty, o glebokim wnetrzu. Zakochalismy sie w sobie. Bez logiki, bez przemyslen, bez liczenia sie z konsekwencjami , za teraz z ogromnymi wyrzutami sumienia z mojej strony. I tak spotykamy sie po kryjomu od ok pol roku,. B wie o moim zwiazku z J . Jest mu ciezko ale zgadza sie na moje warunki spotkan, rozmawia ze mna o moich relacjach z J , na prawde stara sie Mnie wspierac. Wie ze bardzo zle czuje sie w tej sytuacji. Nie wiem co zrobić ponieważ daże ich oboję uczuciem. Z J czuje sie silnie zwiazana, wiem ze mnie kocha. Wiem ze moge mu ufac , jest osobą rozsadna i nigdy mnie nie zawiedzie. B daje mi sile, wsparcie,rozmowe a także szalone emocje, cudowny seks, czuje sie z nim zwiazana na plaszczyznie emocjonalnej. B jest zupełnym przeciwienstwem J. Uwielbiam z nim spedzac czas. Kazda nasza wspólna chwila jest przepelniona całkowitym oddaniem i czuloscia a z J już dawno tak nie czułam . Jednak wiem ze B ma powazne problemy z używkami , marichuaną i alkoholem. Nie chce rezygnowac z zadnego z nich. Ale nie daje rady juz z wyrzutami sumienia...brzydze sie soba , swoimi klamstwami i nie umiem podjac decyzji. B daje mi to czego nie daje mi J , a J nie daje mi tego co daje Mi B. W tym trójkącie nie chodzi o seks, nie tylko. Chodzi o emocje. Ja naprawde czuje ze kocham jednego i drugiego . Próbowałam postapic wlasciwie , skonczyc z B ale nie potrafie...Moze któraś z Was była kiedyś w podobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha jaka ty glupia p***a jestes. Ten twoj B. To musi niezly ubaw miec. B.artysta i do tego nie glupi :) Omotal cie ty ciemna maso

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro kochasz 2 osoby na raz to znaczy, że nie kochasz nikogo kochasz tylko sama siebie i swój egoizm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja byłem w podobnej sytuacji i odszedłem od niej miała narzeczonego i tak jak piszesz w ich związku nastał rodzaj stagnacji ja wypełniałem luki i dawałem jej wiele "miłości" najzabawniejsze jest to, że nawet nigdy jej nie pocałowałem tak czy inaczej pewnego dnia zadała mi pytanie czy można kochać dwie osoby na raz wówczas bałem się ją stracić i nie wiedziałem co powiedzieć jednak po jakimś czasie gdy już nie widziałem cienia szans na zmiany odszedłem... choć protestowała wciągnęła mnie w mała intrygę i wyszło na to, że to ona odeszła ale inicjatywa była moja jej zagranie to była tylko próba osiągnięcia psychicznej przewagi by lepiej się czuć z tym co było nieuniknione oby była teraz szczęśliwa z teraz już jej mężem ja nigdy nie będę od tego czasu jestem sam a minęło już wiele lat :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z Ta różnicą że jemu na Mnie zalezy ,i nie chce sie pobawic bez zoobowiazan jak się Tobie wydaje ..nie jestem "ciemna" nie raz rozmawialismy o tym co by bylo gdybym rozstala sie z J..On nie nalega ale wiem że bardzo by chciał żebym odeszła od swojego faceta. Proponował mi wspolne mieszkanie, że da mi wszystko co tylko może i ze mam mu zaufac. A tak chyba nie mowi płytki , niepoważny , facet który chce tylko pobzykać i ma Cię gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze ze nie ma sensu dyskutowac z osoba o tak niskim poziomie jak Ty. Jak widac ramy twojego postrzegania takich sytuacji ograniczaja sie do ,bzykania na boku, a Ja pisząc o swoim problemie zwracalam sie raczej do osob ktore mysla i widzą sprawy nieco szerzej, bądź może przeszły przez coś takiego,.WIEC JEZELI MOGE CIE PROSIC PRZESTAN KOMENTOWAC MOJ TEMAT .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no jacha. znajdź se kogoś kto "przeszedl przez cos takiego" i nawzajem zapewniajcie się jakimi to jesteście "nieszczęsnymi ofiarami" wszystkiego dookola - okolicznosci, "ciasnego" swiatopogladu innych, wlasnych "skomplikowanych osobowości" albo nawet i "wyjątkowej wrażliwości". a największym w ogole waszym "problemem" to nie jest "swędzenie c****a" tylko "niezrozumienie". powiedzialem ci - masz ochote rżnąć się z każdym kto ci sie spodoba - droga wolna. zyjemy w swiecie liberalnym w ktorym nawet prostytuowac się mozna bez problemu. ale przestan robic przy tym z siebie ofiary bo mnie zniesmaczasz po prostu a wlasnie zjadlem dobry obiad i nie chcialbym go zwrocic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do kolegi . Przykro mi ze Wam się nie udało. I może nie mam racji , ale może za słabo o Nią walczyłeś. Na usprawiedliwienie tej dziewczyny mam tylko tyle że wbrew pozorom to nie jest tak łatwe i piękne jak trzeba w takiej sytuacji dokonać wyboru. Ona pewnie nie raz miała później wątpliwości co do tego czy podjęła włąściwą decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli uważasz że robię z siebie ofiare to najwidoczniej nigdy nie byłeś w sytuacji w ktorej liczy sie cos wiecej , niz seks,liczą się emocje i uczucia, tylko doświadczasz ich z dwoma osobami a nie jedną, co powoduje twoje ogromne zagubienie. Nie puszczam sie na lewo i prawo, i nie tego szukalam i nie szukam. Ale tak jak juz pisalam twoje postrzeganie swiata jest nieco "ciasne i ubogie" I jak widac ogranicza sie do 'dawania d**y' i to już jest twoja sprawa. Masz prawo mieć takie zdanie . Ale prosze żebyś przestał komentować moj temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wbrew pozorom to nie jest tak łatwe i piękne jak trzeba w takiej sytuacji dokonać wyboru" x jak się nie ma charakteru d***** to takich wyborow dokonuje sie bez trudu (choc nie mowie ze z przyjemnoscia). ale szmata zawsze znajdzie usprawiedliwienie na swoje klamstwa i manipulacje. a powod jest jeden - chcialo by sie wszystkiego. i stabilnego domku, rodziny, bezpieczenstwa u boku "nudnego" narzeczonego/meza, i emocji, przygod i rozrywki z kochankiem. a ze sie przy tym męza traktuje jak frajera i oszukuje to dla d***** nieistotne. no pewnie ze nieistotne. bo skoro się nie ma sumienia to się i nie ma wyrzutow sumienia, jak to d*****.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie potrzebuje współczucia i w gruncie rzeczy udało nam się obojgu w mojej opinii po tym co zaszło wychodzi na to, że... podjęła właściwa decyzję i teraz jestem wdzięczny losowi za to dobrze, że nie musi męczyć się ze mną, byłbym tylko ciężarem dobrze też, że i ja potrafiłem "uciec" od tego szkoda, że nie uczyniłem tego szybciej szkoda, że tak to bolało czy za słabo walczyłem, dałem z siebie tyle ile mogłem tyle na ile pozwalało mi moje sumienie i moralność czy miała wątpliwości? tak i nawet mi się przyznała do nich ale o świcie znikały wraz ze wschodem słońca wracała do równowagi i zapominała o nich dobrze, że nie jesteśmy razem, za bardzo ją kochałem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"co powoduje twoje ogromne zagubienie." x no wcale nie robisz z siebie ofiary, skądże. :D gdzie tu "zagubienie"? masz prosty wybor - albo "emocjonujące" życie z kochankiem albo "nudne" ale bezpieczne z narzeczonym/mężem? ale ty byś chciala i tego i tego a ze masz charakter szmaty to nie obchodzi cie kogo przy tym skrzywdzisz i oszukasz. jestem na 100 proc pewien ze jak ci sie z kochankiem zdarzy "wpadka" to bez zmruzenia powieki wrobisz w to dziecko meza a sama znowu napiszesz o sobie ześ "zagubiona", męża bardzo "kochasz" a rogi od lat to mu pewnie z tej milosci przyprawiasz. ja naprawde nie wiem co faceci widza w takich scierach. sam jestem facetem ale nasrac bym na ciebie nie chcial. k******o nie jest niczym trudnym ani skomplikowanym, to tylko qrwy probują je tak przedstawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
są takie momenty że myśle ze nawet chciałabym zeby ktorys odposcil. byloby mi pewnie trudno ale przynajmniej nie mialabym juz takiego dylematu. Nigdy nie przypuszczalabym ze bede w takiej sytuacji bo zawsze brzydzilam sie zdrada. Nie wierzylam tez ze mozna czuc cos wiecej do dwoch osob na raz. Gratuluje Ci w takim razie sily i konsekwencji w podjeciu doroslej decyzji choc jak piszesz nie bylo to latwe. Zbieram sie w sobie i moze mne tez bedzie w koncu stac na taka. Chciałabym spowrotem zyc , i postepowac tak jak nalezy. I budzic sie rano bez swiadomosci ze kogos ranie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie możesz zwlekać im dłużej czekasz tym gorzej dla was wszystkich zastanów się nad tym... czas ucieka i działa na wasza niekorzyść pomyśl z kim chciała byś spędzić całe życie i nie mieć żalu do nikogo musisz coś poświęcić nie ma innej rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do kolegi ktory nie daje za wygrana. Moj drogi , skoncz z nazywaniem mnie od szmat...nie masz pojecia jak jest mi trudno i wogole nic o mnie nie wiesz...Nie chdzi o nudne zycie a o to ze w zwiazkach z dlugoletnim stazem predzej czy pozniej wystepuje kryzys.. nie masz pojecia jak dlugo staralam sie ratowac nasze relacje, jak czesto zabiegalam o uwage , jak sie staralam..najwidoczniej nigdy nie byles w zwiazku...piszesz bo latwo Ci nazywac mnie k...ą ..ale nie masz wlasnych doswiadczen dlatego nie potrafisz sie wczuc w taka sytuacje.nie potrzebuje twoich obelg.ani uwag na temat mojej moralnosci. tak jak napisalam ..wiem ze zle robie nie musisz mi tego podkreslac...szukalam na tym forum osob ktore przez to przeszly , szukalam rady bo nie wiem jak postapic. A zycie czego sie jeszcze pewnie dowiesz smaraczu ..nie jest czarne albo biale w kazdym wypadku ... bywa po prostu szare...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz wybrac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wychodze z tego watku za bardzo bola mnie wspomnienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem ze musze wybrac. Dziekuje Ci za rade.3maj sie tam i powodzenia w znalezieniu milosci takiej ktora da ci szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miłość to dla mnie abstrakcja coś co już odeszło i nigdy nie wróci nie znoszę jak ktoś mi życzy bym ją odnalazł miłość ta prawdziwa jest tylko jedna to uczucie niemal mnie nie zabiło wewnątrz już jestem martwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie pisz w taki sposob jakbys wszystko mial juz za soba... nie wiem kim jestes ile masz lat ale to nie prawda ze milosc zdaza sie tylko raz w zyciu ..wszystko przed toba... musisz sie tylko otworzyc i ruszyc przed siebie ..a to co bylo zostawic za soba..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
każdy tak pisze a nikt mnie nie zna jestem inny lepiej bym nikomu życia nie zmarnował

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chciałbym dziś umrzeć we śnie tak spokojnie, bez bólu... odejść i nigdy już nie myśleć o tym wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem dokładnie w takiej samej sytuacji. mam wspaniałego narzeczonego i wspaniałego kochanka... nigdy bym nie pomyślała, że taka skomplikowana sytuacja może mi się przytrafić w życiu. i tak, można kochać dwie osoby naraz, każdą w trochę inny sposób. ja planuję poczekać, zobaczyć jak to się potoczy... nie chcę na razie podejmować żadnych drastycznych decyzji, bo to zbyt świeże, boję się, że popełniłabym błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to wyjdz z tego i nie wracaj sprawdz ktory ciebie kocha bardziej i tego wybierz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakgwiazdynaniebie
gosc Jejku jaka z Ciebie płaczka i c***a... i wcale się nie dziwie że jesteś sam , jak można się tak nad sobą użalać? 'wewnątrz już jestem martwy ' Weź się w końcu w garść i znajdź sobie jakąś porządną dziewczynę a nie jakąś puszczalską pipę tak jak to ktoś napisał która 'wypełniała sobie luki'... Gdyby jej na Tobie naprawdę zależało to nie zostawiłaby Cię , wybrałaby Ciebie a nie obecnego męża. Byłeś odskocznią od rutyny życiowej. Może nawet nie byleś jedynym, moze bylo ich kilku. Człowieku weź się w garść , bo kobiety nie lubia takich 'cieplych kluch' ! Facet to ma byc facet, owszem moze byc czuly romantyczny ale nie jakas beksa! Zacznij zyc zyciem realnym a nie myslec o jakiej pepie! Autorko to samo do Ciebie. Myślę , ze przy 'swoim' B poczułaś się inaczej bo to ktoś nowy, ktos kto o Ciebie zabiega itd. dałas sie poniesc i tyle. Masz swojego J który na pewno Cie kocha, któremu złamiesz serce. Pół roku to zdecydowanie za mało żeby kogoś poznac, pali marihuanę , piję , to nie wróży dobrze... Na pewno przeznacza na to cale swoje pieniadze.. I Ty chcesz sie wiazac z kims takim? Z nałogowcem? Który nie zapewni Ci przyszłości? Myślę , że to zauroczenie które szybko by mineło gdybys zwiazała sie z nim na stale, zobaczylabys ze to nie jest jednak to. Bądź mądra i podejmij właściwą decyzje. Zerwij kontakt z kochankiem bo nic z tego dobrego nie wyniknie. Ty zniszczysz sobie zycie i swojemu narzeczonemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
p*****l się tyle w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"I Ty chcesz sie wiazac z kims takim? Z nałogowcem? Który nie zapewni Ci przyszłości? " x no właśnie nie chce. ona chce się związać z obecnym narzeczonym, facetem przewidywalnym i "nudnym" ale zapewniającym jej przyszłość i bezpieczeństwo a na boku będzie sobie miała drugiego. tego od "emocji", "ekscytacji" i "cudownego seksu". i kombinuje co zrobić żeby to dalej ciągnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"i stalo sie bo sie zakochalam..po pol roku mam wrazenie ze ciagne juz dwa zwiazki na raz..a to cholernie trudne...nie mam juz sily... chcialabym temu drugiemu dawac z siebie wiecej ..moc cos obiecac..ale nie moge...z perspektywy czasu zaluje ze wogole w to weszlam...." x jakaś ty biedna, naprawdę tylko ci współczuć. :D znajdź se jeszcze trzeciego to będziemy współczuć jeszcze bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boze ale wy jesteście ludzie chamscy. dziewczyna szuka porady, ma skomplikowaną sytuację, a wam się wydaje, ze bluzgami cos zdziałacie? znajdzcie sobie życie, idioci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam podobnie, tyle że mój mąż nie radzi sobie z obowiązkami małżeńskimi, nie mam w nim oparcia, pewności że sobie poradzimy. Nie mamy perspektyw na dziecko, bo do tego oboje musimy pracować, a jemu ciągle się coś w jego pracy nie podoba , którą zresztą ma i tak od niedawna. Jak pojawia się jakiś problem, to wali mu się świat. Jest kompletnie nieporadny. A ten drugi to totalne przeciwieństwo, zaradny, zorganizowany i kocha mnie od dawna..Znalismy się juz dawno temu, stało się co się stało, zakochaliśmy się w sobie ale to przerwałam . Po 3 latach znów się spotkaliśmy i się zaczęło..wszystko wróciło. On mnie kocha, chce ze mną być i czeka aż odejdę od męża. A ja nie potrafię tego zrobić, przecież mieliśmy być razem na dobre i złe..wiem że go skrzywdzę jeśli odejdę. Jeśli zostanę, czeka mnie ciągła walka w życiu, wszystko na moich barkach. Już mam nerwicę..nie wiem ile dam radę wytrzymać z mężem, który boi się w życiu zmęczyć i przepracować. Czy mam prawo dla własnego wygodnego życia tak po prostu odejść do innego..? Nie mam...nienawidzę siebie i tego że darzę uczuciem jednego i drugiego. Czasami przychodzi myśl, że najlepiej byłoby gdybym znikła..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×