Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lady black27

kocham ich obu:(narzeczonego i kochanka.

Polecane posty

Gość gość
jestes latwa dz/i/w/ka o czym tu dyskutowac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha glupole, ale macie problem haha. Tyle pisania a mozna w jednym zdaniu napisac wszystko. Sama mialam jednego i drugiego i nie bede siebie wybielac i uzalac sie jaka to ja biedna. Bylam podla egoistka i d***** i taka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawdziwe dobre kobiety znam ze swojego otoczenia dwie, mama i tesciowa , wierne oddane cale zycie i to wlasnie jest wzor do nasladowania. Znosily wszystko dzielnie. Zdradzajaca kobieta jest zla i macie racje to k***y zwykle i nie ma co tematu ciagnac i d***** usprawiedliwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koles u gory mial racje, jestes zwykla dupodajka. Cokolwiek napiszesz i tak cie zle odbiora, bo jestes zla. Nie kochasz ani kochanka ani partnera tylko wlasna picze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochanek tez sie znudzi i to szybciej niz partner, tyle ci moge powiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola226
ale jesteście wszyscy ograniczeni..Najlepiej wypowiadać się anonimowo..tchórze!autorce współczuje problemu i trzymam kciuki żeby znalazła odpowiedź na dreczące ją pytania..co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Replikator123
muszę przyznać lola226 że wypowiadanie się pod nickiem "lola226" faktycznie jest totalnie nie anonimowe i nawet powinno podlegać pod ustawę o ochronie danych osobowych bo identyfikuje cię to jednoznacznie. Brawo za przykładową posturę podpisywania się pod swoimi postami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość AA
A ja bym zaproponował konkretnie. Stawiam sprawę jasno narzeczonemu: "Wracam do rodzinnego miasta". Jeśli mu zależy - wróci z Tobą i zaczniecie układać od nowa. Jeżeli nie - wracasz i rozstajesz się z obydwoma. Z tym drugim - wybacz - ale nie wiąż się. Skoro już 7 lat jesteś w związku - to już nie jesteś nastolatką - i już musisz brać pod uwagę co ci rozum podpowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola226
Chodziło mi raczej o wszystkich tych "gości"którzy komentują autorkę w sposób jednoznaczny,krytykują obrzucając wyzwiskami..tylko po co? ..Po to żeby sobie ulżyć chyba.Najłatwiej jest wyzwać kogoś od szmat,dz**** itd..Taki mądry bo robi to anonimowo...Patrząc komuś w oczy już by tego nie powiedział..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorszy jest fakt, że Drogie Panie same nie wiecie czego chcecie. Każdej z Was radzę dwa trzy dni urlopu. Bez internetu i pytań do osób, które wiedzą co same by zrobiły, ale nigdy nie będą WAMI. Wasze życie, Wasze decyzje. Zastanówcie się czego oczekujecie od życia i dopiero podejmujcie decyzje. A tak na marginesie to co zrobiłybyście jeśli to Wasi narzeczeni/mężowie wywinęli by taki numer. Nawet jeśli byłoby źle między Wami bolałoby. Trochę empatii i wyobraźni a problem powinien sam Wam się rozwiązać. Tym bardziej że chyba nie macie po 15 lat żeby bać się podejmować decyzję i liczyć z konsekwencjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyobrażam sobie kogoś kochać i sypiać z innym. Po prostu go nie kochasz, nigdy nie kochałaś i nie wiesz co znaczy prawdziwa miłość. Sama jestem z mężczyzna tyle lat i nawet nie pomyślałam zęby iść z innym do wyra choc okazji nigdy nie brakowało nawet z miłostkami z przeszłości. Moze miłość mylisz z poczuciem bezpieczeństwa i przyzwyczajeniem bo miłość to na pewno nie jest pisze to z cala odpowiedzialnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie tworzą sobie problemy na własne życzenie, mam kogoś nie szukam wrażeń albo kończę związek i robię swoje. Bez zdrad i upokorzeń, niszczenia życia innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_____
Przyjrzyj się swojemu facetowi czy przypadkiem on nie ma kogoś na boku i nagle okaże się że obydwoje macie taki sam dylemat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlili
Czytałam kiedyś podobny post i okazało się że to była fajna PROWOKACJA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)z facetami tak zawsze a juz w ogole trudno to zrozumiec oni to lubia 2222 www.youtube.com/watch?v=Jm4IfGxN60M

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś mi się wydaje że to prawdziwa miłość nie jest. Po prostu Ci dobrze i wygodnie w takim układzie. Znam takie przypadki tylko z reguły to faceci twierdza że kochają dwie kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem jak jest Ci ciężko. Mam to samo. Denerwują mnie komentarze ludzi którzy tego nie przeżyli i tego nie czuli. Nikt nie ma prawa nazywać nas szmatami. To zdarzyło się i już. Tak miało być. Ja mam męża od 12 lat. Mamy dwoje dzieci. Kolegę znam od ok 14 lat. Przyjeżdzał w miejsce gdzie pracowałam do mojego szefa. Widywałam go nawet kilka razy w tygodniu. Często rozmawialiśmy, śmieliśmy się. Nigdy między nami nic nie było. 4 lata temu odeszłam z pracy. Od wtedy go nie widziałam. Spotkaliśmy się przypadkiem po 3 latach niewidzenia. Umówiliśmy się na kawę, w celu opowiedzenia sobie co przez te lata u nas się działo. Nawet nie wypiliśmy tej kawy. Wylądowaliśmy w łóżku. Ale to dało się odczuć, że tak się to skończy, my oboje wiedzieliśmy, że tak będzie. Ot taka potrzeba, nieodparta chęć, zero zastanawiania się. I od tamtej pory spotykamy się po kryjomu. A to już prawie rok. W domu mam stabilizację, rodzinę, codzienność, zwykłość. A tutaj wspaniały seks, rozmowę, oderwanie się od codzienności, od rzeczywistości. Też chciałam to skończyć, ale nie potrafiłam. Dlatego, bo nie wyobrażałam sobie że mogę pozbawić sie tej fajnej strony życia, do której mogę uciec od problemów i codzienności. To czyste szaleństwo. Niesamowite ryzyko, bo gdyby się wydało, człowiek traci wszystko co do tej pory miał - rodzinę, stabilizację. Ale to nie jest takie proste, jak niektórzy sądzą i się tu wypowiadają. To jest "drugie" życie do którego człowiek zdążył się przyzwyczaić. Chociaż bardzo ciężko jest ciągnąć jednocześnie 2 związki i nie pogubić się w tym wszystkim, w tych kłamstwach. Ale dla dobra naszych rodzin (u niego były podejrzenia) rozstaliśmy się ze sobą kilka dnie temu. Jest mi bardzo ciężko, smutno, brakuje mi już go bardzo, ale muszę być silna. Są dni, że łzy same napływają do oczu, bo straciło się osobę, z którą człowiek był związany przez długi czas. Zdążyłam się przyzwyczaić już, że on tam gdzieś jest, że znów się spotkamy, ale niestety to już niemożliwe. Teraz na nowo odnajduję i poznaję siebie samą, zauważam rzeczy i sprawy, których do tej pory nie widziałam w swoim małżeństwie i domu. Mąż mój o niczym nie wie. Kocham go. Ale jednocześnie jest mi bardzo smutno i przykro, że musiałam rozstać się z kimś kto też był dla mnie ważny. Jest ciężko. Ale dam radę. My kobiety jesteśmy bardziej skomplikowane od mężczyzn, bardziej uczuciowe, i bardziej rozbudowane emocjonalnie. I nie życzę sobie by byle baran jakiś pisał, że nie mam uczuć i się puszczam. Mam uczucia i widocznie więcej od tego byle barana, bo muszę obdzielić tymi uczuciami aż dwóch mężczyzn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byle BARAN
""gość dziś Wiem jak jest Ci ciężko. Mam to samo. Denerwują mnie komentarze ludzi którzy tego nie przeżyli i tego nie czuli. Nikt nie ma prawa nazywać nas szmatami. To zdarzyło się i już. Tak miało być. Ja mam męża od 12 lat. Mamy dwoje dzieci. Kolegę znam od ok 14 lat. Przyjeżdzał w miejsce gdzie pracowałam do mojego szefa. Widywałam go nawet kilka razy w tygodniu. Często rozmawialiśmy, śmieliśmy się. Nigdy między nami nic nie było. 4 lata temu odeszłam z pracy. Od wtedy go nie widziałam. Spotkaliśmy się przypadkiem po 3 latach niewidzenia. Umówiliśmy się na kawę, w celu opowiedzenia sobie co przez te lata u nas się działo. Nawet nie wypiliśmy tej kawy. Wylądowaliśmy w łóżku. Ale to dało się odczuć, że tak się to skończy, my oboje wiedzieliśmy, że tak będzie. Ot taka potrzeba, nieodparta chęć, zero zastanawiania się. I od tamtej pory spotykamy się po kryjomu. A to już prawie rok. W domu mam stabilizację, rodzinę, codzienność, zwykłość. A tutaj wspaniały seks, rozmowę, oderwanie się od codzienności, od rzeczywistości. Też chciałam to skończyć, ale nie potrafiłam. Dlatego, bo nie wyobrażałam sobie że mogę pozbawić sie tej fajnej strony życia, do której mogę uciec od problemów i codzienności. To czyste szaleństwo. Niesamowite ryzyko, bo gdyby się wydało, człowiek traci wszystko co do tej pory miał - rodzinę, stabilizację. Ale to nie jest takie proste, jak niektórzy sądzą i się tu wypowiadają. To jest "drugie" życie do którego człowiek zdążył się przyzwyczaić. Chociaż bardzo ciężko jest ciągnąć jednocześnie 2 związki i nie pogubić się w tym wszystkim, w tych kłamstwach. Ale dla dobra naszych rodzin (u niego były podejrzenia) rozstaliśmy się ze sobą kilka dnie temu. Jest mi bardzo ciężko, smutno, brakuje mi już go bardzo, ale muszę być silna. Są dni, że łzy same napływają do oczu, bo straciło się osobę, z którą człowiek był związany przez długi czas. Zdążyłam się przyzwyczaić już, że on tam gdzieś jest, że znów się spotkamy, ale niestety to już niemożliwe. Teraz na nowo odnajduję i poznaję siebie samą, zauważam rzeczy i sprawy, których do tej pory nie widziałam w swoim małżeństwie i domu. Mąż mój o niczym nie wie. Kocham go. Ale jednocześnie jest mi bardzo smutno i przykro, że musiałam rozstać się z kimś kto też był dla mnie ważny. Jest ciężko. Ale dam radę. My kobiety jesteśmy bardziej skomplikowane od mężczyzn, bardziej uczuciowe, i bardziej rozbudowane emocjonalnie. I nie życzę sobie by byle baran jakiś pisał, że nie mam uczuć i się puszczam. Mam uczucia i widocznie więcej od tego byle barana, bo muszę obdzielić tymi uczuciami aż dwóch mężczyzn. "" Nie masz uczuć i się puszczasz szmato wstrętna nic nie warta, w piekle przyjmują takie z otwartymi ramionami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e_w
zakochałam się rok temu a widzieliśmy się tylko tydzień, ja-mężatka, on-żonaty, niby nic nie było, flirt, planowaliśmy spotkanie, weekend razem, i nie wyszło, od dawna już się nie kontaktujemy,codziennie o nim myślę; kocham go choć nigdy mu tego nie powiedziałam... miałam czas na przemyślenia i co? gdyby tylko zrobił krok w moją stronę nie zawahałabym się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Reasumujac nie warto zakładać rodziny mieć męża czy zony ni i tak ktoś pójdzie na bok. Przysięgę przed Bogiem można schować sobie w zad lub zmienić jej regułę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a'propos Boga i przysięgi: wyspowiadałam się z mojego zauroczenia kimś innym niż mężem i oto co usłyszałam od księdza: "czujemy, bo to normalne, bo emocje świadczą o naszym człowieczeństwie, fascynuje nas ktoś nowy, świeży. Można się w kimś zakochać - tego nie planujemy, natomiast ważne jest co z tym dalej zrobimy, to my decydujemy czy zgrzeszymy". Myślę że to bardzo mądre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zalosna jestes... myslisz ze pojdziesz do spowowiedzi i sprawa załatwiona i masz czyste konto. Ksiądz taki sam facet jak kazdy inny wiec powiedział co powiedział..... W dzisiejszych czasach nie ma miejsca na uczucia a nawet jeśli sa to na chwile i nieprawdziwe dopóki dopóty nie pojawi się ktoś inny na drodze. Żenada jak czytam takie teksty.... Na własne życzenie szukają urozmaicenia, przygód, nowych doznań a potem płacze bo ma problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko i podjełaś decyzje? daj znac... ja dalej ni ewiem co robic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inka_ilka
Nie wiem ile masz lat,ale z dojrzałością emocjonalną nie masz za wiele wspólnego. Byłam kiedyś w podobnej sytuacji, jest tylko jedno ale..mój 6 letni związek(który tak jak piszesz powiewał już nudą) zakończył się gdy facet mnie zdradził..Ja wyjechałam zarobić na nasze wspólne mieszkanie, a on zaczął cieszyć się wolnością. Bo na co dzień miał mnie, która tak jak Ty chciała rozmowy, adorowania i tego zainteresowania jak kiedyś. No niestety tak już jest, że miłość romantyczna, etap zakochania itd nie trwa wiecznie, poźniej jest szara rzeczywistość i nie zwalnia to z nie zabiegania o siebie,ale nigdy już nie będzie tak jak na początku. Ale do tematu..Gdy już okazało się,że mnie zdradził i rozstaliśmy się trafiłam na takiego "pocieszyciela " jak Ty. Mnóstwo nałogów, kryminalista,ale jak to się mówi: Muchy by nie skrzywdził" Było nam super,fajne rozmowy, ogień w łóżku itd. Było tylko jedno ale, świadomość, że nie będzie facetem na całe życie. Wypełnił jakąś lukę w moim życiu, pomógł się pozbierać po rozstaniu i tyle..Oczywiście On zapewniał mnie,że dla mnie się zmieni,że chce mieć ze mną dziecko itd..A ja zwyczajnie dałam mu możliwość udowodnienie mu, że to nie osiągalne dla niego, MY to było zderzenie dwóch światów. Dałam mu szanse by pokazał jak może wyglądać jego życiu bez nałogów, z braniem odpowiedzialności za to co mówi i np(jak wróciłam do Polski by załatwić formalności, on miał znaleźć dla Nas mieszkanie w Holandii i zapłacić kaucje za nie) Oczywiście nic nie załatwił,poprzednią chatę jeszcze zadłużył, więc miałam 500 euro do uregulowania po powrocie. Przykładów mogę mnożyć., dlatego z czystym sumieniem pożegnałam go. Do dziś mi kasy nie oddał mimo,że po powrocie widzieliśmy się jeszcze nie raz w Polsce. Ba nawet dałam mu pracę bo miałam firmę w Polsce, którą zawiesiłam na czas kryzysu...I też się nie nawrócił...więc moja droga zmądrzej i określ sobie swoje priorytety, bo później będziesz płakać,że tak Ci źle z ćpunem. Romantyczna miłość zawsze przemija, czy chcesz czy nie...a w prawdziwej miłośći nie raz trzeba się poświęcić..dziś Ty za jakiś czas On...a tak już powiem dobitnie od siebie..Widocznie jesteś nudna skoro, nie umiesz sobie zorganizować czasu sama dla siebie..Tyle rzeczy można robić samemu, bądź z nowo poznanymi ludźmi,że nie trzeba zaraz pchać się do łózka czy też w ramiona jakiegoś typa, który trochę Ci posłodził i nagadał to co chcesz słyszeć, bo prawdą to na pewno nie jest..Jaki facet który kocha swoją kobietę daje przez pół roku się nią dzelić. Skoro Ty nie umiesz podjąć decyzji to ja zrobiłabym to za Ciebie na jego miejscu, bo Ty byłabyś dla mnie najważniejsza i nasze szczęście..A tak naprawdę korzysta,że ma bzykanko bez zobowiązań :) Życzę powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety w dalszym ciagu w tym trwam...dalej nie wiem co robic..rozsadek oraz wyrzuty sumienia nakazuja mi skonczyc znajomosc z B..ale za kazdym razem kiedy jestem juz na to zebrana i zdecydowana, , choc cholernie ciezko mi to przychodzi... widze w moim narzeczonym wszystko to co spowodowlo taka sytuacje.. brak zainteresowania, jego oschlosc, brak szacunku i wtedy zaczynam miec watpliwosci..jestem ciekawa czy wiekszosc tych madrych ludzi ktorzy wypowiadaja sie w komentarzach mialo kiedys nieszczesliwy zwiazek dlugoletni, pusty w ktorym zapomnialo sie juz jak to jest chocby tak szcezrze i prawdziwie sie do kogos przytulic i porozmawiac.w którym chocby sie bardzo bardzo chcialo i staralo, nie umie sie juz znalezc checi, zrozumienia i empati..ten drugi B nie jest osoba ktorej zalezy na'BZYKANKU' chce mnie miec na wylacznosc , chce zebym z nim byla na codzien ,ma nadzieje ze kiedys to nastapi..i czeka..wspierajac mnie... wydaje mi sie czasem ze nawet bardziej emocjonalnie przechodzi to wszystko ..czasem placze...ufam mu , ufam jego uczuciom bo wiem ze facet ktory chce miec tylko panienke do lozka tak sie nie zachowuje...ehh..naprawde zaluje dnia kiedy to wszystko sie zaczelo..kiedy poznalam B..do tej pory nawet nie wiedzialam ze moze byc inaczej ..nie pamietalam juz o wszytskich tych uczuciach..po prostu trwalam w czyms pewnym..w czym co dawalo mi falszywe poczucie bezpieczenstwa ale tez straszliwa pustke emocjonalna i ...samotnosc..do wszystkich dziewczyn , Pań które przechodziły przez to samo bądź włąsie przechodza-mysle ze gdybysmy byly takimi egoistycznymi szmatami jak twierdza tu co poniektorzy ..nie pisalybysmy tu na forum..nie pisalybysmy o tym jak nam ciezko ..nie przezywalybysmy tego tak mocno...byloby nam dobrze z faktem ze robimy w chu*ja ludzi ktorym na nas zalezy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes egoistka black I to cholerna ,egocentrycznie uzalasz sie nad losem ,ktory sobie sama wyrzezbilas !Wszyscy winni dookola tylko nie Ty ,trwasz w zwiazku z narzeczonym ,ktory zostawilby Cie i ulozyl sobie zycie lepiej bez Ciebie klamiesz mu w zywe oczy ,oszukujesz i jeszcze pokrzywdzona udajesz ?Skoro to tak Cie boli to czemu nie wyznasz prawdy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żalosna baba, sama na wlasne zyczenie zgotowala sobie taki los a teraz placze. Niedobrze sie robi ja czytam wypociny takich kretynek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale Ty w ch....uja robisz swojego narzeczonego cały czas zamierzenie i z premedytacją, przecież nikt Ci spluwy do skroni nie przyłożył i nie nakazał robić tak a nie inaczej to Twoja decyzja. Robi to juz tyle czasu z tego co piszesz jakos zdecydowalas nie na zdrade kogos kogo rzekomo kochasz choc bardzo watpie czy kochasz.... Moi koledzy znajomi mezczyzni nazywaja takie kobiety workami na sperme i uzazaja, że jesli ktos ma kur....stwo we krwi to bedzie miec je zawsze.... Bedac z narzeczonym zaczelas ponownie znajomosc z innym wiec mniej zal tylko do siebie i nie rob z siebie ofiary bo na pewno nia nie jestes...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rece opadaja na takie miernoty jak autorka zero kregoslupa moralnego tylko uzalanie sie nad soba jak ostatnia c***a , ja ja ja moje uczucia ,moje cierpienie , a narzeczony sam jest sobie winien bo nie nadskakuje wyrachowanemu pustakowi ,a ten drugi tez niedobry bo zapewne nie ma kasy zeby utrzymac pasozyta,na szczescie takie oszustwa zawsze wyplywaja na swiatlo dzienne ,a wtedy dopiero bedziesz miala powody do jeczenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli 27 to Twoj wiek to juz nie ma dla Ciebie nadzieji zostaniesz sama ze swoja hipokryzja i zdechniesz niekochana , zycie da Ci kopa predzej czy pozniej zaplacisz za swoje koorestvo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×