Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nadwrażliwy

rozwody rozwody i jeszcze raz rozwody

Polecane posty

Gość gość
A co? Nie potrafisz odpowiadać na proste pytania? Jesteś zbyt skomplikowany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego jest tyle rozwodow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto pyta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najpierw sie kochaja a potem sie rozstaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
kaktusss Hmm... Tak myślę i myślę i coś jeszcze napiszę. Skoro to takie wspaniałe, to dlaczego tyle tu osób, które cierpią, żalą się i narzekają na płeć przeciwną twierdząc jakie to ich spotkało nieszczęście, jak to im źle itp. itd. Setki tematów, setki rozżalonych ludzi. Spróbować wszystkiego powiadasz. Moim zdaniem to nie jest dobre, a to dlatego, że miłości się nie próbuje, to nie jest deser. Ludzie dziś traktują miłość jak niechcianego psa, którego każdy kochał gdy był szczeniakiem. Jednak urósł, ktoś postanowił przywiązać go do drzewa w lesie i uciec by zapomnieć. No i tak próbują raz, drugi, trzeci... sami nie wiedzą czego chcą, a ofiar w lesie coraz więcej. Nie wiem czy to odwaga czy głupota. Skoro ktoś nieustannie szuka swojego "ideału" to widocznie coś jest nie tak. Problem zapewne tkwi w tym, że ludzie wiążą się ze sobą nie znając siebie tak naprawdę. To mnie dziwiło od dawna. Dlaczego ktoś postanawia być ze sobą np. po 2 tygodniach znajomości. Znam takiego gościa, który co pół roku miał inna narzeczoną. Zapewne jako kobieta powiesz, że to kobieciarz. Znajdzie się także parę innych określeń i zarzutów pod jego adresem. Co innego gdy szuka kobieta, prawda? :) I jeszcze jedno, nie powiedziałem, że są głupi. Zadziwia mnie tylko to, że ten irracjonalizm od samego początku skazany na klęskę karmi obie strony nadziejami bez pokrycia. Jeśli chodzi o krytykę, to wydaje mi się, że krytyka bywa motywacją do zmian, ale nie zawsze wszyscy potrafią ją odebrać w pozytywny sposób, zwłaszcza Polacy. Ja nie krytykuje związków małżeńskich tylko bezmyślność i lekkomyślność, która prowadzi do rozwodu i szeregu perturbacji. Cierpią na tym wszyscy, zwłaszcza dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najczęstszą przyczyną rozwodów jest niedopasowanie charakterów.Związki dobrze dopasowane to często związki, w których partnerzy są do siebie podobni pod względem charakterów, priorytetów życiowych czy systemu wartości. Sama miłość nie wystarczy, by związek przetrwał. Potrzeba czegoś więcej – zaufania, przyjaźni, lojalności i zaangażowania. Trzeba ciągłej pracy nad związkiem, by w obliczu pierwszych poważnych kłopotów rodzinnych nie zdezerterować, ale postarać się wspólnie zaradzić problemom.Oprócz niedopasowania charakterów najczęstsze przyczyny rozpadu związków, to: niedochowanie wierności, nadużywanie alkoholu, nieporozumienia na tle finansowym, negatywny stosunek do członków rodziny, dłuższa nieobecność partnera, trudności mieszkaniowe, niedopasowanie seksualne i różnice światopoglądowe.Czasem człowiek czuje się jak w matni. Jak żyć z partnerem, który pije i bije albo notorycznie zdradza, bo jest uzależniony od seksu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałeś czy nie lepiej być singlem tak jak TY. Może i tak.. ale ludzie wiązać się ze sobą są święcie przekonani, że będą ze sobą do końca życia. Może są naiwni, a może zaślepieni. Może zbyt płytko do związków podchodzą, myślą jakimiś stereotypami lub nie myślą w ogóle, a zapominają, że w związku liczy się przede wszystkim przyjaźń, wspólne cele i patrzenie w tym samym kierunku a nie tylko na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
gość dziś Brzmi jak cytat z Wikipedii. :) kaktusss dziś Padło tu znaczące słowo, a mianowicie przyjaźń. Swego czasu zastanawiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, że to podstawa, która gwarantuje prawdziwe szczęście. Gdy dwoje przyjaciół znając siebie doskonale nagle uświadamia sobie, że nie potrafią bez siebie żyć... i kolejny warunek, oboje muszą być "wolni". Moja przyjaciółka wolna nie była. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy milosc tak szybko sie konczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
Nie... miłość trwa, kończy się zauroczenie. Choć moim zdaniem zauroczenie to jeden z etapów, który może prowadzić do czegoś więcej, ale nie musi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nadwrazliwy zakoncz ten watek, bo piertolisz jak potrzaskany pseudo filozof

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
Za to Ty popisujesz się piękną polszczyzną. Twoje górnolotne frazesy są jak muzyka dla naszych uszu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz racje i madrze piszesz,nie wiem czemu tu jadą po Tobie znaczy wiem,w końcu to takie forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
Taki mamy klimat. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyjaźń to podstawa tylko w naturalnych warunkach nikt sobie sztucznie nie ustala - będziemy przyjaciółmi, do tego dochodzi się po latach i po róznych próbach. W związku jest nieco inaczej, zanim okażemy się przyjaciółmi, już spotykamy się, snujemy plany, wyznajemy sobie uczucia.... a dopiero potem okazuje się czy tymi przyjaciółmi jesteśmy. Niektórzy nie dotrwają do tego momentu, a już biorą ślub. Zresztą przyjaciele tez czasem zawodzą. A rozwody teraz są częściej gdyż kobiety zrobiły się bardziej niezależne i po prostu uciekają od partnerów tyranów, nałogowców, czy gdy się zwyczajnie męczą. Kiedyś były bardziej zależne i tkwiły przy tym swoim Panie-mężu, ale szczęściem tego nazwać raczej nie można było. Takie tkwienie z przyzwyczajenia a nie z uczucia. Nie wiem co lepsze... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
Bo ludzie dziś chcą wszystko osiągnąć zbyt szybko. Gubi ich po prostu pospiech, dziś nikt na nic nie chce czekać. Miłość to nie piekarnia... Co do tego, że przyjaciele zawodzą. Przyjęło się mówić, że jeśli ktoś zawiódł nasze oczekiwania to nie był prawdziwy przyjaciel. I tu wkradł się największy błąd w dziejach. Wedle przyjaciół nie ma się oczekiwań. Akceptujemy ich takimi jacy są. Wystarczy ich obecność. Przyjaźń to dawanie, a nie branie. Więc jeśli nie chcemy niczego w zamian to nikt nas teoretycznie nie rozczaruje. Dlatego moim zdaniem rozczarowanie przyjaźnią jest efektem egoizmu, który wkradł się pomiędzy dwojga ludzi. Czasami w skrajnych przypadkach przyjaciel wbrew woli swojego "kompana" musi postąpić niegodziwie. Może to dziwne, ale największym aktem przyjaźni może być niekiedy zrezygnowanie z niej. Taki mały paradoks. Gdy nasza znajomość zagraża innym, gdy może wywołać niepożądane konsekwencje i wyraźnie kogoś krzywdzi. Gdy źle wpływamy na kogoś możemy odejść mając na uwadze tylko dobro tej osoby. W tym wypadku trzeba umieć patrzyć przed siebie i przewidywać konsekwencje długofalowe. Przyjaźń to odpowiedzialność za 2 osoby, czasami za trzy. Nie można utrzymywać przyjaźni kosztem innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
C.D. Co do rozwodów to moim zdaniem kobiety się na to decydują, bo takie są trendy. Zapomina się, że miłość to też poświęcenie. Na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie, aż do śmierci. Cóż dziś oznaczają te słowa? W obliczu seriali i celebrytów ludzie stwierdzają, że oni też tak mogą. Kolejne związki przypominają zakupy. Dzieci są niesamowite, potrafią mieć w swym zasięgu milion zabawek, ale ten jeden pluszowy miś, który już nie jedno przetrwał, który nie ma już uszka, którego nie da się doprać i wygląda jak szmata cały czas jest tuż obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
Kłopot przychodzi wraz z wiekiem. Okazuje się bowiem, że świat jest wielki, zabawek nie milion lecz sto milionów, budzi się w nas głód, którego nie da się zaspokoić i karmieni słowami dajemy się skusić. Manipulacja i trendy mamią nasz umysł i wypaczają wartości. Przykre to trochę, bo po prostu ludzie myślą, że wszystko im wolno, przyjmują życie zbyt lekko, nieodpowiedzialnie, swawolnie... kłopot w tym, że nie w tych dziedzinach co trzeba. Małżeństwo to świętość, której się nie rusza. Jak się to kiedyś mawiało: "Co Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
Duchowość sięga dnia.. w dobie konsumpcjonizmu związki stały się chwilowymi zachciankami. Co zatem ma znaczenie? Wszystko jest na opak. Promocja trwa wiecznie, nabywajcie i porzucajcie swoje substytuty miłości. Ten śmietnik bywa czasami gorszy od śmierci. Człowiek jak śmieć, gnije latami na wysypisku swoich błędów. Ps. Musiałem to przerobić, bo mnie tu podejrzewano o spamowanko. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z moich obserwacji wynika, że najczęściej rozwodzą się, rozstają pary, gdzie: 1. Była ,,wielka'' miłość z liceum czy pierwszych lat studenckich, żyli ze sobą przez 5,6,8,10 lat ale nie chcieli mieć dzieci aż w końcu ukisili się w tym związku, gdzie każde żyło sobie z osobna i nic ich już nie łączyło. 2. Spóźnieni w okolicach trzydziestki biorący za męża/żonę kogoś z przypadku i ogólnie śpieszący się. Po pół roku są już zaręczeni i mieszkają razem, mija kolejny rok i są małżeństwem, a po kolejnym roku, dwóch latach następuje rozwód. To nie jest kwestia ogólnego sformułowania ,,po co ludzie się ze sobą wiążą'', ale postawienia tego pytania w odpowiednim momencie, po napotkaniu odpowiedniej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Człowiek to nie zabawka z półki sklepowej, którą po znudzeniu /wykorzystaniu/można wyrzucić. Ci, którzy tego nie rozumieją lepiej niech do końca swojego życia pozostaną singlami. Wtedy nie skomplikują sobie życia i innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pozwolę sobie i ja wrzucić kamyczek do tego ogródka z mojego doświadczenia życiowego: 1 zwiazek z wielkiej miłości z wielkimi nadziejami,ideałami i wzorcami jakim byli rodzice rozpadł się.Byliśmy za młodzi ,niedojrzali ,urodziłam dwoje dzieci,po jakimś czasie mąż więcej bywał u kolegów niż w domu,popijał i lubił pokazać kto tu rządzi, lubił wypić.Nie jeden raz byłam pobita i zwyzywana.W końcu złożyłam papiery rozwodowe. 2 związek nieformalny trwał lat sześć,obydwoje lubiliśmy towarzystwo i alkohol.Zaszłam w ciążę,przestało liczyć się towarzystwo,alkohol,najważniejsze było dziecko,natomiast pan chciał dalej pić więc dalej balował i znalazł następną kobietę z dzieckiem.Znów zostałam sama. 3 zwiazek był totalną porażką,obydwoje po przejściach.Myślałam że skoro obydwoje jesteśmy tak pocharatani życiowo to obydwoje będziemy się starać o lepsze jutro.Nic bardziej mylnego:( Nie miał prawa bić moich dzieci!Znowu rozwód:( Wtedy postanowiłam.Koniec z facetami:) I tak by było dopóki nie wlazłam na czwartego. Latał za mną bo nie chciałam słyszeć o żadnych spotkaniach ,w końcu się zgodzilam. I wiecie co?To była chyba najlepsza decyzja jeśli chodzi o facetów. Mieszkamy ze sobą dwanaście lat i mam to czego zawsze chciałam.Kochającego faceta,który codziennie mi mówi że mnie kocha,nie jest dupkiem,dom i rodzina dla niego jest najważniejsza,nadajemy na tych samych falach i obydwoje dbamy o nasz związek. Nie ma reguły że ten człowiek w ktorym się zakochamy, będzie tym z którym się zestarzejemy.Po prostu trzeba spotkać swoją drugą połowę,będąc pomarańczą nie będziesz szczęśliwy z jabłkiem. Tylko z druga pomarańcza gwarantuje szczęśliwy związek,z innym owocem nie wyjdzie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
gość dziś Cieszy mnie, że ostatecznie trafiłaś na wartościowego faceta. Smuci zarazem jednak to, że tyle musiałaś doświadczyć złego. Jednak moim zdaniem każdy jest kowalem własnego losu i fakt, że trafiałaś na złych facetów świadczy także o tym, że dokonywałaś złych wyborów. Musisz chyba przyznać, że w dużej mierze sama jesteś odpowiedzialna za swoje związki, za dokonany wybór, za swój ostateczny los. Nie mniej jednak dobrze się skończyło. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Milosc nie wybiera i jak to sie mowi jest slepa. Ludzie nie pokazuja od razu swojego prawdziwego ja, wiec co najwyzej Autorka moze sobie zarzucic wiare w ludzi, zaufanie i szacunek, ale takie wartosci powinny byc podwalina kazdej relacji. Zgadzam sie z kaktusem, ze warto szukac i byc odwaznym, zeby znalezc swoje szczescie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadwrażliwy
Może i warto, ale ja jestem nadwrażliwy. Każde niepowodzenie źle znoszę. To mój krzyż, który dźwigam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nadwrażliwy Jednak moim zdaniem każdy jest kowalem własnego losu i fakt, że trafiałaś na złych facetów świadczy także o tym, że dokonywałaś złych wyborów. Musisz chyba przyznać, że w dużej mierze sama jesteś odpowiedzialna za swoje związki, za dokonany wybór, za swój ostateczny los. I Dzięki za to że odniosłeś się do mojego wpisu. Zgadzam się że każdy jest kowalem swojego losu,tylko jest jeszcze jedno "ale". W dużej mierze to jak się potoczy nasze życie zależy od wielu czynników takich jak: rodzina,środowisko,wartości i atmosfera w której się wychowaliśmy.Brak poczucia bezpieczeństwa w rodzinie,niska samoocena,niedowartościowanie,sieje wielkie spustoszenie w psychice dziecka i w momencie dorastania działa raczej destrukcyjnie,czego niestety się nie zauważa. W moim przypadku błędy wychowawcze moich rodzicow przełożyły się na moje życie osobiste. Szukając bezpiecznej przystani a mając zaniżone własne poczucie wartości wynikające z przeżyć w dzieciństwie a potem w pierwszym małżeństwie zrobiłam wiele głupstw.Dziś patrzę i trzeźwo oceniam swoje życie,nie rozczulam się nad sobą ale też nie potępiam.Psycholog umiałby dokładnie wytłumaczyć jakie zadziałały mechanizmy że podejmowałam takie a nie inne decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jakim typem są największe szanse na długi, szczęśliwy związek? Ja uważam, że w tej generacji, którą obecnie mamy, pierwszy mąż jest spisany na straty. Żeńmy się, zobaczmy, jak nam idzie we dwoje. Jeżeli on jest skurczybykiem, rozwód. Do 30-tki mężczyzn i kobiety należy traktować, jak małe dzieci. Nie ufać im, bardzo prowadzić za rękę, ponieważ człowiek w wieku 23 lat ma pół wartości 40-latka. Wychodzimy za mąż i staramy się żyć jak najpełniej i jak najweselej. Ślub załatwia nam sprawę bycia starą panną i rady koleżanek, które wprawdzie mąż leje, ale mówią: „No wiesz, ty nie możesz sobie tego wyobrazić, bo jesteś sama.” Potem, jak już miało się pierwszego męża, można być samemu do końca życia. Ale pod warunkiem żadnego kupowania mieszkań, kredytów, zobowiązań. Mam takie pary, które żyją ze sobą już 6. rok, bo mają wspólny kredyt na dom, ale osobne wejścia i szafki na klucz zamykane. Ani ona go nie może spłacić, ani on jej. Jak tego słucham, to ja na ich miejscu wyszłabym z domu i zamieszkała w szałasie, żeby tego nie mieć. Jeśli chodzi o facetów, mam właściwie jedną radę: unikać alkoholików i skąpców, reszta da się wychować. Nie musi być wysoki, nie może mieć nadwagi, bo umrze. Reszta mężczyzn jest idealna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi się że jak siebie widzimy takich ludzi do siebie przyciągamy Czujemy się ze sobą dobrze, akceptujemy siebie to trafiamy na ludzi którzy nas doceniają i akceptują Jak mamy poczucie swojej niskiej wartości, nadwrażliwości, poczucie że dźwigamy jakiś krzyż to będziemy szukać partnera w grupie osób z podobnymi problemami emocjonalnymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×