Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anulka 01

Przez miłość straciłam rodzinę

Polecane posty

Gość Anulka 01

Witam. Chciałam wam opowiedzieć trochę o moim życiu i szukać wytłumaczenia. Mam na imie Ania. Przez 20 lat byłam mężatką z kim kto nie szanował ani mnie ani mojej ciężkiej pracy. Z tego małżeństwa mam 3 dzieci z czego 2 z nich wyszły za mąż. W tym momencie jestem już 3 lata po rozwodzie wszystko się zmieniło w końcu czuje że żyje że ktoś mnie na prawdę kocha i troszczy się o mnie. Wiem że oddał by za mnie życie. Przez byłego męża byłam bita, gwałcona cały czas wyganial mnie z domu. Wolał żyć ze swoją matka alkoholika która też zniszczyła mi zdrowie. Co najgorsze jest to że moi rodzice wiedzieli o moich problemach, mówiłam im o wszystkim . Za każdym razem kiedy u nich byłam dostawałam tylko i wyłączne pomoc finansową a tego nie chciałam . Chciałam od nich wsparcia , chciałam żeby próbowali mnie zrozumieć i doradzić mi, żebym mogła się wyprowadzić. Pracując poznałam mężczyznę który okazał się być lekiem na moje cierpienia. Zakochałam się w nim tylko on mnie wspiera i okazuje mi miłość. Tylko on otworzył mi oczy. Po jakimś czasie wyjechałam z nim do jego rodzinnego miasta. W tym momencie jestem najszczęśliwsza kobieta . Razem z nim wychowuje najmłodsza córkę która od samego początku bardzo go pokochała, która potrzebowała ojcowskiej miłości. Oboje pracujemy -Ale-jest jedno ale. Od kad poznałam Tomka moi rodzice i bracia odwrócili się ode mnie mówiąc że woleli by mnie widzieć w trumnie że robie im tylko wstyd.Właściwie nie nawidza mnie za to.Dlaczego moi rodzice akceptowali to że było mi źle, że byłam krzywdzona a nie potrafią cieszyć się moi szczęściem. Dlaczego udają że dla nich nie żyje. Co ja im takiego zrobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakas popiertolona sytuacja, wiadomo że każdy by sie cieszył że ci sie udało, skąd mamy wiedzieć o co chodzi ? chyba nie napisałas wszystkiego,nonsens :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ICH problem, nie twoj i nie stracilas rodziny przez milosc tylko przez brak tolerancji dla twoich wyborow, ktore wreszcie odwazylas sie podjac samodzielnie po 20 latach. co to znaczy: chciałam żeby próbowali mnie zrozumieć i doradzić mi, żebym mogła się wyprowadzić poza tym ze 20 lat czekalas zeby ci DORADZONO wyprowadzke, zastanowilas ty sie nad tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic od nich nie chciała, tylko żeby jej doradzili, 20 lat dawała się bic i gwałcić bo rodzice nie doradzili wyprowadzki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoi rodzice są nienormalni.Jak można nie chcieć szczęścia swojego dziecka.To ty masz być szczęśliwa a nie oni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzina to nie krew - to WIĘŹ x Twoi rodzice widac nei sa warci Twoich uczuć, masz wwoja rodzinę, i możesz być dla corek tym kim dla Ciebie nikt nie był x A Wy wyżej morda w kubel, o syndromie sztokholmskim, dda itd sobie poczytajcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulka 001
Chciałam od nich pomocy! ! Tylko i wyłącznie. To oni płacili mi żebym tylko z nim siedziała żebym nie zniszczyła rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A teraz po co ci oni, już ci nie chcą płacić, czy co? Coś tu nie gra?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przejmujesz się? dla niech ważniejsze jest to co ludzie powiedzą niż ty więc bądź szczęśliwa i niczym się nie przejmuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z checia przeczytam opinie Twojego bylego meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta przydałoby się poznać prawdę z drugiej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość124
Moge Cię tylko Autorko mocno przytulić. Mam podobna sytuację. Jestem w drugim związku, szczęsliwa, ale im bardziej ja jestem szczęśliwa - tym bardziej moja matka jest nieszczęśliwa. Doprowadziła do tego, że mój brat się do mnie nie odzywa. Święta przy wspólnym stole to gehenna, ale nie da się nie przyjść, bo mamuśka zaczyna dostawać palpitacji serca i zarzuca mi, ze jestem niewdzięczna. Wszystko to jest chore. Myslę, że moja matka chciała mną leczyc jakieś swoje kompleksy, ale jej się nie udało. Mnie i brata tak wychowała, ze zawsze jej przytakiwaliśmy, a jak wreszcie postawiłam na swoim i wbrew jej zdaniu rozwiodłam się, to odczytała to jak bunt przeciwko niej. Potem krakała, że mi sie nie uda, a jak mi się udało to ona cierpi. Taka sobie psychologiczna patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×