Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość kura szczęśliwa

jestem kurą domową

Polecane posty

Gość gość
a ty myslisz ze jak stracisz prace i maz cie zostawi to jako samotna matka szybko cos znajdziesz?:) Mozna tak sobie znuc czarne scenariusze tylko po co? zycie jest zbyt krotkie i zbyt piekne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mi to zwisa co robicie ze swoim życiem. Ja w domu siedzieć bym nie mogła, bo dla mnie obowiązki domowe to najgorsze co może być. Ja nawet w czasie dwutygodniowej przerwie między semestralnej na studiach dostawałam szału i czekałam na kolejne zajęcia. Ale moja praca jest tym co lubię, co sprawia mi frajdę. I osobiście nie znam żadnej kobiety, która chciałaby siedzieć w domu (wszystkie po przerwie spowodowanej ciążą i wczesnym macierzyństwem) wracały do pracy BO CHCIAŁY, chociaż były takie co w sumie nie musiały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
haha dokładnie, też mnie rozwala ta durna gadka tych wielce "ambytnych" a przeciętnie 2 tysie na rękę mają :D a jak taką mąż zostawi to nawet na wynajem nie będzie ją stać, a na pewno nie wszędzie, i to będąc samotną, o dzieciach już nawet nie wspominając... i tak jak większość wróci do rodziców. przynajmniej na jakiś czas (zapewne dopóki kolejnego faceta nie znajdzie ;) ) znam mnóstwo takich przypadków. więc po co te durne pieprzenie i sianie defetyzmu w przypadku tych niepracujących? tak was gula ściska czy jak? wam to samo może się przydarzyć. przeciętna kobieta zarabia nie wiele więcej niż najniższa krajowa, więc też ma marne perspektywy po tym jak mąż ją zostawi. tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja natomiast nie mogłabym pracować na etacie. W życiu. Nie jestem towarzyska, nie lubię ludzi, większość działa mi na nerwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i okej, Ty byś nie mogła pracować na etacie (akurat ja na typowym etacie też nie pracuję), ja bym nie mogła siedzieć w domu. O czym tu dyskutować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłka xyz
Hejtować nie ma czego. Pomyśl tylko co by się działo, gdyby mężowi coś się stało. Niestety wypadki się zdarzają, ciężkie choroby, kalectwo i śmierć również. Dlatego uważam zajmowanie się tylko domem za duże ryzyko. Nie ze względu na potencjalne odejście mężczyzny, tylko właśnie wypadki losowe. Bo co ja wtedy zrobię z trójką dzieci? Bez pracy? Okej, dostanę pewnie jakieś odszkodowanie, ale skoro dzieci są małe, to na ile to wystarczy? Jestem dużo bardziej "przyziemnym" typem najwyraźniej, ja bym się bała takiego życia po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
''Ja natomiast nie mogłabym pracować na etacie. W życiu. Nie jestem towarzyska, nie lubię ludzi, większość działa mi na nerwy.'' Ja tak samo. Za sprzataniem tez nie przepadam, ale robie to i tak i tak, a jako kura domowa moglabym robic po swojemu, za to nie znosze pracowac dla kogos, zwlaszcza, ze wiekszosci ludzi nie lubie. Moze to nawet jest glowna przyczyna tego, ze niektore kobiety nie moglyby usiedziec w domu, ze potrzebuja wiecej kontaktow z ludzmi niz my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milka, ale zeby przez takie leki spedzac dlugie lata swojego zycia robiac nie to, czego sie pragnie, tylko dlatego, ze kiedys cos moze, ale nie musi sie stac? Moze wszyscy zginiemy w wypadku za 10 lat, a wtedy sie okaze, ze kosztem rodziny poswiecilam 10 lat zycia na prace w fabryce ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe czy wy sobie poradzicie w razie by maz was zostawil. Nie oszukujmy sie, ale kobieta zarabiajaca np 2000zł z 2 dzieci na utrzymaniu będzie miala naprawde cieżko bez męża x wiesz ja pracuje a właściwie haruje, nie ma mnie w domu po 9-10 godzin, zarabiam 1800 zł na rękę i gdyby mnie mąż zostawił to też bym sobie nie poradziła. Moja wypłata nie starczyłaby nawet na same rachunki, mamy kredyt mieszkaniowy 1 tys miesięcznie. Myślę że niejedna niepracująca pani lepiej by wyszła w takiej samej syt życiowej więc różnie bywa i nie ma co wrzucać do jednego worka wszystkich kobiet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I bardzo dobrze autorko ze jestes szczęśliwa :) GRATULUJE . Ja pracuje ale uwielbiam ludzi ktorzy robią w zyciu to co kochają .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłka xyz
A ja się zastanawiam jeszcze nad jednym... Niepracujące plują jadem i z pogardą mówią o tych, które zarabiają "żałosne 2000" i wykładają, że "gdyby was mąż zostawił to też sobie same nie poradzicie". Tylko że to przecież nie jest nic śmiesznego ani pozytywnego. Kto chce harować za 1800? Ja zarabiam mniej niż 1800 i wcale mi to nie pasuje, ale co mam poradzić? Mój facet mnie nie utrzyma i tyle, pracować musimy oboje. Tylko dlaczego mi się obrywa i czuję pogardę ze strony niepracujących? Czy to moja wina, że tak słabo płacą? Pracuję na jednym z lepszym uniwersytetów w kraju, tutaj niestety tak płacą. Przykre, ale prawdziwe. Być może jak zrobię w końcu ten cholerny doktorat, to znajdę coś innego - pewnie nawet niezwiązanego z dziedziną studiów i wydziału... Ale dlaczego uważacie, że zasługuję na pogardę z powodu niskich zarobków? Aż tak uderzyła wam do głów woda sodowa? TO jest dopiero przykre. A jak cztam pogardliwe wypowiedzi o kobietach pracujących przy kasach, to w ogóle robi mi się słabo. No powiedzcie, czy kasjerki naprawdę zasługują na takie traktowanie z waszej strony? Na ten jad, pogardę i drwiny? Przecież gdyby nikt nie chciał pracować przy kasie, to nie mielibyśmy jak kupować! Zastanówcie się trochę, zanim następnym razem polecicie z takimi tekstami... Co do pracowania przez 10 lat w czymś, czego się nie lubi tylko dlatego, że 'a nuż kiedyś coś', to jest w tym sporo racji. Ale jednak trzeba mieć odwagę, ja bym się raczej bała. Co nie znaczy, że można i tak, czemu nie - skoro są takie warunki, jasne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moze zauwazcie w koncu, ze nie ma zadnej opresji ani ze strony pracujacych, ani niepracujacych, nikt sie nad nikim nie zneca, a negatywne komentarze sa po prostu od idiotow z obu grup, ktorzy nie maja wystarczajaco duzo rozrywki we wlasnym zyciu. Tu widze jedna z druga jest nieszczesna ofiara internetowej nienawisci, moze wyluzujcie troche?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłka xyz
Ciężko wyluzować, kiedy człowiekowi nie żyje się najlepiej. Poza tym za dużo we mnie empatii i przykro mi by proxy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko wiesz-ja jako pracująca mogę iść na urlop bądź rzucić pracę ot tak. A niepracująca co?rzucić to się może ale pod most bo dla niej praca jest zła. Czyli ona nie ma wyboru-ja tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:14 - ależ to nie jest żadna pogarda dla zarobków. nawet "najgorszej" pracy nigdy nie wyśmiewam. wiem doskonale, że niektórzy po prostu muszą. stwierdzam jedynie dwa fakty-raz, że te pracujące bez męża również najczęściej by sobie nie poradziły, więc kompletnie nie rozumiem pytań do tych niepracujących w stylu "co byście zrobiły bez męża" - obydwie "grupy" zrobiłyby to samo w większości przypadków tak naprawdę :) a dwa- po prostu śmieszne jest nazywanie każdej pracującej "ambitną" tylko dlatego, że ma pracę. a rzeczywistość wygląda tak, że mało kobiet pracujących jest naprawdę ambitnych w przeciwieństwie do facetów. (i w wielu przypadkach wcale nie dziwi mnie, że zarabiają mniej na tych samych stanowiskach)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wygląda tak, że mało kobiet pracujących jest naprawdę ambitnych w przeciwieństwie do facetów XxX Zdziwiłabyś się jak dużo jest ambitnych babeczek. Tylko gdzie Ty to możesz zauważyć jak cały Twój świat to zupki, kupki, pranie, gotowanie i łażenie do kosmetyczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak cie stać to ok. Znam taka chwali sie ze w domu siedzi a klepie biede . Dziecko na wakacjach nigdy nie bylo a ma 10 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja pracuję, bo muszę ... nie znoszę swojej pracy, po kilku latach wypaliłam się zawodowo, stres okropny .... chciałabym pracować w czymś innym, niestety moje poszukiwania spełzają na niczym .... gdybym miała bogatego męża to bym nie pracowała można być szczęśliwym pracując lub siedząc w domu /też praca/ można być nieszczęśliwym pracując lub siedząc w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie jestem kura domowa bo nie dla mnie takie zycie. Mija moj roczny macierzynski i ciesze sie ze wracam do pracy. Moja mama, kura domowa, zwierzyla mi sie ostatnio i powiedziala ze cudownie bylo wychowywac mnie i brata ale blad popelnila rzucajac zawod dla dzieci i domu a przeciez mozna to pogodzic ze soba. Po 32 latach zajmowania sie domem ma teraz jakas pustke w sobie. Zatem, nie dla kazdego jest bycie kura i nie od razu konsekwencje widac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja siedzę w domu i rozwijam swoje hobby, jeszcze trochę i zacznę na nim zarabiać., Mąż pracuje 5 dni więc weekendy spędzamy razem... Chodzimy na spacery i do Teatru Małego Widza. Jesteśmy szczęśliwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×