Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Brak poczucia własnej wartości, czy to zawsze wina rodziców?

Polecane posty

Gość gość

Tak się zastanawiam jak to było u was w domu rodzinnym. Bo ja mam zerowe poczucie własnej wartości, jestem znewicowana, leczę się na nerwicę i stany depresyjne i pomimo ze jestem zdrowa, atrakcyjna to nie potrafię tego docenić. Jak było u mnie w domu? Miałam dwójke rodzeństwa i z tego co pamiętam to wychowywaliśmy się sami, nie pamiętam zaangażowania rodziców w nasze zycie, nawet nie było pytań z ich strony " co tam w szkole". Właciwie o nic nas nie pytali, tak jakby nic ich nie interesowało. Nikt nas też nie chwalił Wiec mam podstawę twierdzić ze to rodzice nawalili. A jak było u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tego wszystkiego boję się zmian i nie potrafie walczyć o cos lepszego dlatego od wielu lat pracuję za grosze w pracy której nie znoszę..... Moja siostra też leczy się na depresję. Niby rodzice ogólnie w porządku, bo nigdy nie bili, zapewniali nam wszystko co potrzebowaliśmy ale jednak brakowało z nimi kontaktu.Oni zyli sobie a my trójka rodzeństwa wychowyalismy się obok w pokoju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pokochaj sama siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanawiam się czy jest szansa odbudowac poczucie własnej wartości czy już całe życię będę zahukaną biedną szarą myszką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz pojsc do psychologa na terapie-inaczej niewyjdziesz z tego,wiem bo sama chodzilam(mialam ten sam problem co ty) i bylo lepiej ,ale teraz znow wszystko siadło ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co ja już chodziłam do psychologa ale to tylko było opowiadanie o swoich problemach. To był zwykły psycholog wiec zastanawiam się czy jest to jakas róznica między psychologiem a psychoterapeutom. Jak wyglądają takie spotkania? Psycholog mi nie pomógł, wręcz po jakiś 3 miesiącach odpuściłam bo nie widziałam żanego progresu w moim fatalnym postrzeganiu siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
primo - to nie wina rodzicow secundo - jak nie masz chleba to idziesz do piekarni i wiesz po co idziesz ile zaplacisz i co kupisz, prawda? jak idziesz z domu tez wiesz jakie sa twoje mocne i slabe strony i nad czym twoim zdaniem powinnas popracowac tretio - technika w kazdej dziedzinie jest do opanowania, w tej tez. Ludziom wisi jaka jestes postrzegaja cie wylacznie przez pryzmat tego co widza na pierwszy rzut oka. Zawsze mozesz spelnic ich oczekiwania. To czy TY SAMA w to uwierzysz czy nie jest kwestia nastepna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak,chodzilo mi o psychoterapelte,zanim znalazlam dobrego to troche sie nameczylam ale wkoncu trafilam na takiego ktory mi pomogl w tamtym czasie.niewiem zw jakim miescie szukasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie mam poczucia własne wartości przez obcych ludzi i dzieciary ze szkoły (jak chodziłam do podstawówki)....mam pewien feler na twarzy i ludzie o niego pytają,moje poczucie wartości spadło do zera...nie lubię wychodzić z domu,poznawac ludzi,nie mam pracy bo wstydzę się iść szukac ,ze nikt mnie nie zatrudni przez mój wygląd...na szczęście mam kochającego męża...to nie wina moich rodziców,bo oni mnie bardzo kochają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, to wina rodziców. Miałam podobnie, normalny dom, rodzice zapewniali nam wszystko - oprócz pochwał, komplementów itd. Od ojca nigdy nie usłyszałam NIC miłego.. NIGDY nawet nie powiedział ŁADNIE to narysowałaś, ŁADNIE wyglądasz, jesteś dobra e tym czy w tamtym .. Jak już to słyszałam słowa krytyki.. Od mamy podobnie.. ale wiadomo- kobieta, więc nie była taka surowa, zdarzały jej się miłe słowa. Ogólnie to na prawdę dobrzy ludzie... na pewno nie robili tego świadomie, ale co tu ukrywać, zj***li mi i moim dwóm siostro poczucie wartości. Ja prawie z tego wyszłam, ale byłam strasznie zakompleksionym człowiekiem.. do tego doszły problemy z odżywianiem-anoreksja, bulimia.. to samo teraz dzieje się z moją siostrą.. Obie ładne, a chłopaków nie mają.. eh dużo by tu gadać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jasne wszystko jest wina rodzicow jak ci p*****la ze masz sie uczyc na 5 - zle jak nie- tez zle jak ci mowia ze robisz zle - czepiaja sie jak nie mowia - nic ich to nie obchodzi jak sie toba interesuja - sa nadopiekunczy jak sie nie interesuja - maja ci w d***e jak ci kaza cos zrobic - bunt jak robia sami - zle cie wychowuja :D, :D, :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
TY NIE WIESZ JAK OGROMNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ spoczywa na rodzicach ???? tak to jest, właśnie tacy ludzie później wychowują, a później się dziwią skąd tyle patologii. rodzic jest nie tylko odpowiedzialny za zapewnienie dziecku podstawowych środków do życia jak ubrania, jedzenie, dom itd Odpowiada również za jego rozwój psychiczny ! Wiesz co to piramida potrzeb Maslowa ? Człowiek ( zwaszcza tek który dopiero się rozwija ) potrzebuje poczucia przynależności, akceptacji, poczucia ważności. Co z tego że cie nakarmią, człowiek bez dobrego słowa, docenienia usycha psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jasne wez wszakze pod uwage ze nigdy nie ruszysz do przodu jesli jedna noga bedziesz w rodzinnym grobie oznakowanym "moi starzy mnie skrzywdzili"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytala o sobie, moj stary bil moja matke ona eyzuwala sie na mnie i rodzenstwie nigdy nie slyszalam nic milego, ojciec wogole z nami nie rozmawial wyobrażasz sobie? Matki nie lubie bo hyla nieszczęśliwa ukladajac sobie w taki a nie inny sposob zycie i stala sie wiecznie niezadowolona baba, przez 30 lat nigdy nie zjedlismy zadnego wspolnego posiłku razem przy stole, zawsze sie zastanawialam kim sa moi rodzice i co oni ze soba robili tyle lat, noe mieszkam juz z rodzicami mam meza ale majac teraz 40 lat nadal mam takie kompleksy ze sobie niewyobrazasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo mało rodziców zdaje sb sprawę z ogromu odpowiedzialności jaka na nich spoczywa... Wychowując dziecko trzeba liczyć się z każdym słowem, trzeba stopniowo przygotowywać ja do różnych sytuacji jakie mogą je spotkać w życiu.. Rodzic musi bardzo starannie wszystko wyważać,, od krytyki po komplementy.. od wsparcia do samodzielności.. Niestety wciąż za malo, a może coraz mniej ludzi to rozumie.. Robiąc sb dziecko zastanawiacie się czy dacie radę finansowo,. ale nie zastanawiacie się już czy jesteście odpowiednio przygotowani pod względem wiedzy i doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja autorka. Poniekąd zgadzam się że nie powinno się winić rodziców za niskią samoocenę ale gdzie ja mam szukać przyczyny? Owszem rodzice nas kochają, są dobrzy ale nigdy się jakby nie interesowali naszym zżyciem. Nigdy mama ani tata nie rozmawiali z nami czy to o szkole , czy to o życiu i naszych oczekiwaniach. NIGDY, nawet po wywiadówce matka nie przyszła do mnie aby o tym porozmawiać. Także może jako dziecko przez to czułam się mało ważna? Zresztą do dzisiaj tak jest że mam fatalne relacje z matką, nie potrafię z nia rozmawiać bo ona nigdy nie zapyta mnie co u mnie w pracy, co tam u mojego faceta, czy wam się układa czy nie. Nasze rozmowy dotyczą pogody i zakupów spożywczych:-( Smutne to strasznie ale kontakt miedzy nami jest jakiś wyjałowiony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam tez jak miałam 15 lat i pierwszego chłopaka, mama nas kiedyś spotkała jak trzymaliśmy się za ręce. Potem wróciłam do domu a ona nawet nie zapytała kto to, jak ma na imię, co nas łączy... Może to właśnie przez to czuje się jak nic nie warta istota?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W SOBIE masz szukac przyczyny wez sie raz potraktuj jak rower w ktorym detka pekla trza zdjac detke, wlazyc do wody znalezc dziurke i zalatac albo stwierdzic ze p********z nic latac nie bedziesz kupisz nowa i wymienisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mam tą przyczynę odszukać? Lata lecą a ja żyję w jakiejś matni. Nie mogę zbudować szczęśliwego związku bo każdy związek to ja skreślam po jakimś czasie, mam beznadziejną nudną i mało płatną pracę , jestem wstydliwa , unikam ludzi, łatwo można mna manipulować bo nawet jak mi cos nie pasuję to tego nie powiem wprost. Mam tego dosyć, co to za życie? Jak czegoś w końcu nie zrobię to całe zycie będę mieszkac z rodzicami i będę się użalac nad sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rodziców albo złośliwych nauczycieli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×