Niech mi to ktoś wyjaśni dlaczego do mnie i moich rodziców mają pretensje?

Cztery koleżanki i trzech kolegów powiedzieli mi, że nie będę się już składali dla mnie na hamburgery, kebaby czy inny obiad a sama nigdy nic nie postawiłam, jeszcze jak oni byli u mnie to niczym ich nie poczęstowałam, tylko wyjęłam delicje, czekoladki i mandarynki i sama żarłam. Tłumaczyłam się tym, że ja sama miałam mało.Sąsiedzi już zamykają drzwi przede mną. Ostatnio byłyśmy z matką o siódmej trzydzieści rano pod drzwiami sąsiadów i nie wpuścili nas a liczyłam, że załapię się tam na jakiś obiad. Ojciec chodzi też do pewnych ludzi i tam sobie zajada. Matka jeszcze gdzie indziej. W bloku nas już znają. O co im chodzi?

Wiadomo, nie miło z ich strony. W końcu sąsiedzi są od tego by pomagać. Problem tkwi w tym że jest to bardzo uciążliwe. Jeżeli macie ciężką sytuację finansową powinniscie udać się do doradcy. A raczej Twoi rodzice. Sąsiedzi obawiają się że musieliby całe życie was dokarmiać. A przecież zarabiają pieniądze dla siebie nie dla innych. Mam nadzieję że chociaż trochę rozjaśniłam ci sytuację.

Ale to nie oto chodzi, tylko o co innego. My specjalnie przychodzimy do tych ludzi w porach obiadowych czy kolacyjnych, jak czujemy gołąbki czy inne ciasto.

Więc przestańcie do nich chodzić. Moga mieć dość. Zacznijcie ich zapraszać :) Może nie od razu i nie wszystkich.

A kto je obiad o 7:30 rano? Dlaczego nie częstujesz gości? tylko zrażasz ludzi. A tak, odżałowałabyś paczkę delicji i więcej zyskała, bo by ci dalej kupowali hamburgery i kebaby. Trzeba myśleć perspektywicznie.