Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nawet nie wiecie jak się stresuję na studiach

Polecane posty

Gość gość

Nie ogarniam za bardzo chemii, fizyki.. choć nie jest bardzo tragicznie, to ciągle nie wiem, jak zrobić sprawozdania na nie, cząsteczkowo średnio umiem rozpisać, a mam jeszcze sporo innych przedmiotów, na które muszę wkuwać.. płakać mi się chce na tych studiach. Przed każdym piątkiem się trzęsę, bo mam laborki z fizyki i chemii. Jutro mam podwójny test z chemii, teoretyczny i praktyczny, i jestem pewna że ten drugi mi nie pójdzie. Mialam problemy na ćwiczeniach, potem się trochę ogarnęłam, ale i tak nie umiem myśleć logicznie, zacinam się i tyle... mam tak ogromną ochotę nie iść, mam niedokończone sprawozdania i wiem, że zbiorę opiernicz na fizie no i na tej chemii też, mało co napiszę na teorii, ale wiem też, że po pierwsze potem będzie jeszcze gorzej, odrabianie (a nawet się tak średnio da i trzeba się prosić), że... serce mi telepie jak szalone, będę pewnie znowu do nocy siedzieć nad tym wszystkim (ostatnio siedziałam tak nad matmą.. ale z matmą to była przyjemność, wolę ją niż to, na serio!). Zrobiłabym to wcześniej, ale nie wiedziałam jak się za niektóre rzeczy zabrać, a dopiero teraz ktoś powrzucał wzory.. I tak co tydzień.. Ja ogólnie w LO nie przykładałam się do ścisłych przedmiotów, więc to też trochę moja wina. +stres (i pewnie z niego wynikająca kiepska pamięć, kiedyś miałam dobrą, teraz i słabo pamiętam i mało kumam)+niepewność siebie i lęk, że się zbłaźnię przed ludźmi... Pocieszcie mnie, bo zejdę zaraz ze strachu. Mam mocne postanowienie, że wezmę to na klatę, ale stresu to nie umniejszyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka09876
studiujesz techonologię chemiczną na PK ? bo ja tak i też tak mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To po jakiego kija poszłaś akurat na te studia? Nie rozumiem. Było iść na to, co umiesz, co Cię interesuje i w czym czujesz się mocna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie technologię chemiczną. Choć coś podobnego... Poszłam na coś bardziej wymagającego, bo podobał mi się i myślałam, że jestem ambitna :). Ale bez przesady. Nie jest to bardzo ciężki kierunek, choć koszą (mi się akurat trafili wymagający prowadzący, ale nie z chemii i fizyki) i sporo osób z tamtego rocznika ma warunki z niektórych przedmiotów. W ogóle ja mam do tyłu 2 lata studiów i tak.. nie chcę zmieniać kierunku. Z innymi przedmiotami jest ciut lepiej, choć i na hiszpańskim chciało mi się ostatnio płakać, bo źle zrozumiałam zadanie i zrobiłam inaczej. Pomyślałam sobie 'no pięknie, nawet z języków nie ogarniam'. Ale zgarniam jakieś 4. Z tej matmy ostatnio wiedziałam większość na ćwiczeniach, a głupia się nie zgłosiłam do tablicy bo 'a jeśli jest inaczej niż myślę', a było dobrze.. potem brał do 2 przykładów i oczywiscie zabrakło mi odwagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale mnie interesuje dużo rzeczy, ale praktycznie nic na tyle mocno, żeby to studiować. Myślałam o : medycynie, ale ja się nie nadaję z taką wrażliwością i taką pamięcią, filozofii, ekonomii (ale zabrakło punkcików).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam już k***a dość. Mam na pewno całe źle 2 sprawka z chemii, jak babki to zobaczą to chyba śmiechem wybuchną, o fizyce nie wspomnę bo NIE WIEM jak to zrobić i jutro powiem wprost gościowi. Ale to wytrzymam, gorzej chemia.. W dodatku dzisiaj pół dnia źle się czułam, miałam biegunkę i nie wiem, czy to przypadkiem nie ze stresu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam ochotę się naćpać czymś jutro.. Może gdyby nie praca i moje p******ie, umiałabym więcej z tej chemii etc. Ale pracować akurat muszę, bo moja rodzina tonie w długach (zarabiam na jakieś swoje rzeczy, żeby nie brać od rodziców, chwytam się różnych dorywczych prac).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A miałam wielkie marzenia, że się będę uczyć, pokazywać z dobrej strony etc. W sumie tylko z jednego inżynieryjnego przedmiotu się pokazałam z lepszej, ale to dopiero początek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba masz nerwice lękową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie martw sie,ja też sie stresowałam tak i to na nic bo koniec końców i tak olałam studia. to na nic mi był ten stres ale jak je skonczysz to tym bardziej nie ma sie co bać a na pewno dasz rade i nie ty jedna nie umiesz czegoś,widocznie to jest trudne i pewnie nie tylko Ty juz panikujesz przed jutrem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jest jakieś trudne, tylko ja mam zaległości, nie umiem się zorganizować i panikuję z powodu byle czego. I nie ogarniam, z tej fizyki nie umiem napisać sprawka, bo nie wiem co jest do czego etc., on daje nam inaczej oznaczone wzory i ja od razu się gubię. Durna jestem jak nie wiem i w dodatku nawet jak już coś wiem, to w siebie nie wierzę. Ale teorię z chemii zdaje co roku ledwo parę osób, po prostu tego jest masa etc. Z tym, że jak sobie pomyślę, że na sprawdzianie nawet wzór strukturalny źle pewnie napiszę, to mi jest po prostu słabo. Zrobię sobie opinię, nie ma co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znam osobę, która się tak boi, że nie była w stanie pójść na zajęcia. pod salą zawracała do domu, obiecywała sobie i innym, że zrobi to tamto, pójdzie pozaliczać i nie, bo paraliżuje ją strach. i tak ciągnie studia juz 2 lata wiecej niz powinna nie robiąc nic. ale znam też niestety osobę, która bardzo ciężko zaczęła chorować na studiach. całe szczęście ta osoba przeżyła, ale niestety jednym z czynników chorobotwórczych był stres związany ze studiami... ludzie, dajcie sobie na luz. studia nie są najważniejsze w zyciu. ile ludzi olewa i zalicza ostatecznie. jak za ciężko, to zmieniajcie kierunek, albo wezcie się w garc i uczcie sie ale odrzućcie stres. poswięcćie czas na eliminowanie go, bo stres może zniszczyć wam całe życie. poza tym nie każdy musi kończyć studia, na prawdę wilu ludzi robi karierę nie mając studiów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
JA jestem od tych ludzi starsza o 2 lata, a czuję się jakbym była młodsza o 5 lat. Dopiero niedawno podjęłam pierwszą pracę (wcześniej robiłam korekty tekstów) i się odrobinę ogarnęłam, i tak czy siak, bo przy każdym niepowodzeniu w życiu potrafiłam uciekać.. byleby poczuć ulgę, złudną ja też jestem chora, tj mam zespół jelita drażliwego, każdego dnia walczę z tym, żeby spokojnie dojechać na studia. Ale o dziwo z tym sobie jakoś radzę.. choć trochę to wykańcza psychicznie po pewnym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam tak samo z tym obiecywaniem sobie i zawracaniem spod sali...przy czym czesto było tak,że musiałam najpierw pójść do kibla a przez to byłam spóźniona a spóźniona bałam sie wejść do sali :( a problemy z jelitami oczywiście tez przez stres. to było błędne koło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja raczej zawsze wchodzę do sali jak juz jestem.. ale stres jak się spóźniam jest. I nieraz się spóźniam przez jelita. Ja chyba nie idę na tą chemię. Chciałabym, ale nie wyrobię z tym kolokwium i sprawozdaniami.. sprawka źle, na kolos umiem za mało, ciągle za mało.. Tylko ona mnie zabije jak zwolnienia lekarskiego mieć nie będę jak będę chciała to odrobić.. MAM dość, nie chcę sobie tak zawalać. chcę, żeby wszystko było normalnie. Już i tak na studiach widzą jak ja się zachowuję.. W weekend praca, ale nie odpuszczę. Matma, bo kolos, chemia, fizyka. Nie może być tak, że owszem, stresuję się, ale też nie staram się czegoś z tym zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie umiem olewać, dla mnie to jest porażka życiowa jak czegoś nie wiem. Ostatnio na infie laska z politowaniem na mnie patrząc mi pomagała, bo nie miałam notatek z wykładu z informatyki (który jest rano, a ja rano specjalnie wstałam, żeby się czegoś douczyć i nie poszłam), ona robiła z koleżanką a ja jak sierota z boku siedziałam i próbowałam zgapiać wszystko od tamtej, ale potem poszłam do gościa o coś zapytać, tamta zrobiła szybciej i musiałam żebrać o pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no własnie ta znana mi osoba na jelita też chorowała. ale na coś gorszego:/ nie ważne. ja skonczylam jakos studia, stresowalam się bardzo, szczegolnie jakimis ustnymi egzaminami. ale trzeba sobie szukac jakiegos sposobu walki ze stresem. moze warto pogadac z psychologiem? jelita drazliwe to bardziej jak choroba stanu umysłu ktorej efektem jest odpowiedz organizmu. moze warto szukac pomocy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chciałabym już iść spać... odprężyć się. Ciągle zasypiam o 2-3. Ostatnio prawie zaspałam na ważne ćwiczenia, bo w nocy chciałam nastawić budzik na rano, ale zdążyłam zasnąć zanim to zrobiłam. Dosłownie, ostatnia rzecz jaką pamiętam to to, że miałam komorkę w ręce... Leciałam jak głupia, a gość nawet nie zwrócił na mnie uwagi, jak weszłam, tylko sobie gadał o czymś tam.. I najgorsze - moja matka-czuj, która pewnie wyczai, że nie poszłam na tą cholerną chemię.. nie chcę nikomu kłamać, chcę, by było normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dostałam teraz kasę (dużo jej nie zarabiam) i myślę, żeby iść do psychologa, żeby pomógł mi w radzeniu sobie ze stresem właśnie. Kiedyś już byłam nawet u psychiatry, z diagnozą fobia społeczna, brałam tabletki które mi szkodziły etc. Ale teraz widzę, że największym problemem jest moje nieradzenie sobie w życiu z codziennymi sprawami, tracenie zimnej krwi etc. To m.in przez to mam problemy z ludźmi, bo się tego wstydzę, wstydzę się też tego, że czasem lecę do kibla przed zajęciami przy ludziach i tym podobnych. Oczywiście też mam problemy w relacjach, nie umiem kompletnie zawiązywać głębszych znajomości, pożartować umiem, pogadać trochę, ale coś bardziej.. przyjaciółki? etc. Niestety nie. Ale na chwilę obecną chcę coś zrobić z kwestią nauki.. i radzenia sobie w życiu. To najważniejsze. Bo co mi po relacjach z ludźmi, jeśli nie potrafię kierować własnym życiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak dobijając się.. to ja w LO miałam poprawki. Z fizyki i matmy. Nieźle, prawda? Miałam właśnie podobnie jak teraz. Z tym, że w 1 klasie zdałam najlepiej ze wszystkich, a wszyscy się od początku dziwili, że jak ja mogłam mieć poprawkę. Pamiętam, że wtedy i tak byłam w niezłym stanie psychicznym, a umysł mi jakoś funkcjonował. A zawaliłam sobie m.in przez problemy w domu i te typowe olewanie bo się 'stresuję' W 2 klasie już kompletnie zwątpiłam w siebie, i miałam aż dwie... Tylko to nie jest tak, że byłam tumanem kompletnym, tylko ciągle przekładałam naukę. Pamiętam jak miałam napisać decydującą kartkówkę z fizyki, i wiecie, co ja zrobiłam? Uczyłam się do 22, poszłam spać, wstałam o 5 i się uczyłam, i w końcu wyszło, że mało co napisałam i byłam jedyną osobą, która miała poprawkę. Typowy schemat u mnie. Nie umiałam się uczyć, zacinałam się dosłownie ze strachu. Ale dobra. Ja już lecę. Bo czytanie moich wypocin to dla was pewnie.. oj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to mam to samo tyle tylko że ja sie poddałam i już 2 kierunki zawaliłam :( i teraz nie wiem co zrobić ze sobą,pracy oczywiście też nie mam i teraz siedze w domu ale nie może tak być cały czas przecież niby mam luz ale pozorny skoro wiem że coś trzeba zrobić i rodzice czekają aż coś zrobie,znajde jakąś prace czy cokolwiek... teraz ciesze sie ze sie wyspie na luzie,że zero stresów ale stresem jest przecież też to że niewiadomo co dalej robić,szukanie pracy i wymówki rodziców i wstyd przed ludźmi. Unikam roznych ludzi ktorzy na pewno spytaliby mnie "co na studiach" a nie chce ich oklamywac ale prawdy poki co tez wole nie mówić,nie chce w ogóle o tym rozmawiać więc nie rozmawiam,nie widuje sie z nimi. W tym z dziadkami którzy sie na pewno na mnie dawno obrazili że z nimi nie rozmawiam,nie dzwonie do nich ani nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi sie dobrze te wypociny Twoje czyta bo chociaż Ci współczuję to przynajmniej widze,że jednak ktoś mnie może zrozumieć i nie jestem całkiem sama jedyna taka z takimi problemami :) ale pociesze Cie że dla Ciebie jest szansa,Ty masz i te studia i pracę więc i tak sobie radzisz :) a ja to co innego.. też miałam poprawki 2 razy z matematyki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I właśnie dlatego poszłam na takie studia. Żeby się nauczyć systematycznośc****ilności, nauczyć się uczyć (no i sami widzicie, że po prostu trzeba to tutaj robić - wyjdzie mi to w końcu kiedyś na dobre, przeżyję taki stres raz, dwa, i w końcu będę musiała się ogarnąć - co mnie nie zabije, to mnie wzmocni). Mogłam iść na kierunek, który był miły i lekki w 98 % (dostałam się na taki jeden), ale wybrałam kierunek, na którym mam zaległości z 3 przedmiotów i gdzie trafiło mi się 2 najgorszych ćwiczeniowców na wydziale.. szłam dumna z siebie, że się odważyłam. Więc teraz muszę sobie radzić, prawda? aż mi się lepiej zrobiło. To był ostatni post, już bez ściemy. Pozdrawiam <3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam jedną bliską koleżanke z tego kierunku co teraz zawaliłam ale nawet z nią sie teraz nie spotkam bo pytałaby mnie czy mam już prace skoro nie studiuje i nie chce mówić że oczywiście jeszcze nic nie mam i nic nie robie...a chętnie bym sie z nią spotkała,porozmawiała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i widzisz to masz być z czego dumna :) w tym całym swoim strachu jesteś odważna,nie to co ja. Ja poszłam za 1 razem na kierunek dla mnie ciężki a za drugim razem na taki "lekki" ale i tak to co dla innych lekkie dla mnie takie nie było,to musiałyby być chyba studia dla upośledzonych żebym dała radę bez stresu i zniechęcenia a takiej nie ma widać nie zasługuje na studia,trzeci raz nie pójdę bo co to da,teraz zresztą rodzice juz też nie chcą żebym szła na studia bo juz we mnie nie wierzą i widzą,że za głupia na to jestem. a mature oczywiście zdałam beznadziejnie,na ustnych spaliłam sie totalnie tak bardzo sie zasiebie wstydze że czasem jak o tym mysle to aż mnie wszystko boli w sumie juz mi wszystko jedno co ze mna bedzie,z takim wyksztalceniem jakie mam,bez znajomosci,obycia towarzyskiego i pasji i tak nic ciekawego nie zrobię...ale z wyższym wykształceniem byłoby pewnie podobnie,studiując odwlekłabym stresujący czas szukania pracy i pójścia do niej,co może okazać sie bardziej stresujące niż studia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyny ten stres was wykończy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie ja juz chyba wyczerpalam limit stresu na te zawalone studia i wczesniej liceum i gimnazjum - cały ten okres ktory dla innych jest podobno beztroski i najlepszy z całego życia mi przebiegł smutno i stresująco...codziennie przed szkołą ból brzucha i kombinowanie ze moze jednak nie pójdę,jak nie poszlm to stres ze rodzice sie zorientują i bedzie za to awantura,potem ze mnie wyrzuci z domu ojciec jak zawale coś..a teraz o juz mi wszystko zwisa w sumie,byle dotrwac do przejscia na ten inny świat. Sama sie zawiodlam maksymalnie na sobie jesli chodzi o takie sprawy. ojciec zawsze był zły na mnie że wszystko olewam a przedtem przejmowałam sie za bardzo wszystkim i dlatego nie wychodzilo. Teraz juz faktycznie zlewam i też nie płacze po nocach że zawiodłam rodziców,choć to jedno mnie jeszcze gryzie bo im nie jest wszystko jedno. wiec autorko ratuj sie poki jeszcze mozesz :0 to ze w siebie wierzysz to dla Ciebie duży plus

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzymam za ciebie kciuki - a od siebie dodam ze chyba na kazdych studiach jest cos trudnego - powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuje :) no tak...na każdych studiach jest język obcy na zaawansowanym poziomie a tam trzeba robić różne prezentacje przed całą grupą...:O coś dla normalnych ludzi zwyczajnego w ogóle wszędzie coś jest - na ścisłych kierunkach to wszystko co opisała autorka...na humanistycznych referaty,dyskusje grupowe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i oczywiście egzaminy - w tym sporo ustnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×