Zaczęłam palić, jestem na siebie wściekła

Czuję się jak największa idiotka świata. Nigdy nie paliłam, nie miałam chęci próbować, po prostu mnie do tego nie ciągnęło. Już nie raz miałam jakieś swoje problemy, i nigdy nie przyszło mi do głowy sięgnąć po "pomoc" tego rodzaju. Do czasu. Mam 25 lat. Zaczęłam popalać. To trwa jakieś 3 miesiące. Jestem na siebie wściekła, bo jak można być takim kretynem? Obiecałam sobie, że już nie zapalę, i mnie nosi :( Już sobie uroiłam, że cycki mi opadły przez te głupie fajki, jak wczoraj byłam u znajomych to po prostu nie mogłam przestać myśleć o fajkach (inni palili)... no i właśnie, były mi obojętne, teraz nie są - czy tak będzie już zawsze? Jej, zawsze byłam taka zadowolona, że to mnie nie dotyczy...

a co mnie to obchodzi?

Nie mam pojęcia czemu zadałaś sobie trud odpisania w tym temacie, skoro Cię nie interesuje :)

no to teraz już cię dotyczy każdy dzień palenia dłużej oznacza trudniejsze odstawienie fajek, kto wie, może już jest za późno... :(

Za późno? Znaczy umrę?

Może zamiast wściekać się, polub to, zaakceptuj. W końcu nie musisz palić nałogowo. Traktuj papieroski jak nagrodę, element relaksu. Delektuj się nimi. Nie mów sobie, że teraz rzucam i już nigdy nie zapalę, bo wtedy będziesz czuła żal, że już nigdy nie zapalisz i jeszcze bardziej będzie ciągnęło. Jak nie masz ochoty, nie pal, jak masz to pal.