Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość winna dama

kolega bliższy niż mąż

Polecane posty

Gość dama 2
poczucie winy to zostaw na czasy, ktore mam nadzieje nie nadejda, gdy zaczniesz zaniedbywac meza i dzieci. to by bylo nie fair. ale poki co, poukladaj sobie w glowie te uczucia do kolegi jako cos innego, co nie wadzi rodzinie, ale umila tobie i koledze zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Dzięki damo 2!!! Nawet nie wiesz jak bardzo utrafiłaś w sedno. Jeszcze niedawno bardzo się w tym wszystkim motałam, chciałam przewracać swoje życie i byłam zła, że tamten drugi nie chce. Ostatnio uspokoiłam się, zbliżyłam do męża i staram się znaleźć sobie jakoś miejsce w tej sytuacji. Niestety poczucie winy będzie mi na razie towarzyszyć, mąż jest bardzo zazdrosny i bardzo źle znosi moje spotkania z tym drugim (wie o nich ale oficjalna wersja jest taka, że to spotkania biznesowe). A bardzo trudne jest życie w zakłamaniu, nie chcę tak. Postaram się zmienić myślenie w kierunku Twojego damo 2 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale fajnie że kobity są takie rozchwiane, można poruchać bez zobowiązań ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
damo, a temu koledze podobasz sie fizycznie i on ci to okazuje? czy tylko pogaduszki? bo jesli to pierwsze, to prawdopodobnie dojdzie kiedys do skonsumowania waszej znajomosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się podobałam i nie doszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
a co bylo powodem, ze nie doszlo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
On okazuje zainteresowanie, ale jak doszło do konfrontacji (nie wytrzymałam i mu się zwierzyłam) to wszystkiego się wyparł. Że to było tylko przyjacielskie traktowanie i coś sobie uroiłam. Teraz jest już inaczej (trochę dziwnie), ale nadal czuję tę więź... Pogaduchy ograniczyłam, bo czułam że sprawa się wymyka spod mojej kontroli. Niemniej z czułością o nim myślę, teraz już tak bardziej na odległość, może wygaszę w sobie te uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
jezeli on nie wykazuje inicjatywy do zaciesniania bliskosci, to nic sie raczej nie wydarzy, za co mialabys sie czuc winna. a spotykacie sie, czy tylko przez tel?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Spotykamy się na gruncie zawodowym kilka razy w tygodniu. Rozmawiamy prawie codziennie przez telefon, teraz głównie na tematy zawodowe (ale nie tylko). Możemy tak godzinami... Dzwonię do niego po spotkaniu bo o czymś zapomniałam a on wiedziałem że zadzwonisz i gadamy przez godzinę - z nikim tak dobrze mi się nie rozmawia. Czuję się winna bo zamiast o mężu marzę o nim :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
no rozumiem. ale po latach juz sie w taki sam sposob, jak to jest na poczatku, nie da marzyc o kims. jest milosc, nawet duzo glebsza niz takie poczatkowe zakochanie, ale nie ma tego rozrywajacego pozadania i marzenia. tak marzy sie glownie o kims, zanim sie go ma. ja sobie to jakos poukladalam w glowie mniej wiecej. ale chwilami az mi serce peka z tesknoty za kolega. a niestety spotykamy sie nawet nie raz w miesiacu. marze o nim non stop. w rozmowach prawie nie poruszamy tego typu tematow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
A co on uważa o tej sytuacji? Szuka kogoś skoro jest samotny? Ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
on niby szuka kogoś dla siebie, ale bardzo dużo czasu spędza ze mną. ja mam blisko 40, jemu jeszcze dużo brakuje. jest takim kotem, co chodzi swoimi drogami, więc nie brakuje mu chyba, że nie ma rodziny, czy też typowego związku. a ja wiem, że gdybyśmy byli razem, to ten związek nie przetrwałby wiecej, niż pierwsze lata fascynacji, bo byłam kiedyś z facetem o podobnym stylu życia i zapatrywaniach na wszystko, i to nie dla mnie. no ale ciągnie nas do siebie i mamy fajne, bliskie koleżeństwo, a także dość dużą ochotę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
No to bardzo podobna sytuacja jak u mnie. Mój kolega też jest samotnikiem. Jak rzuca w rozmowie, że musi sobie kogoś poszukać to serce mi krwawi. Ale jednocześnie mówi, że nie chce zmieniać swojego życia. Również bardzo dużo czasu spędza ze mną i jest młodszy (niewiele). Myślę, że wiek to główny powód przez który nie pomyśli poważnie o mnie. Rozgląda się za takimi z 10 lat młodszymi od siebie. Ja po cichu mam nadzieję, że takiego starego żadna nie zechce... a jednocześnie chcę żeby był szczęśliwy (ale najlepiej ze mną) :) I niestety tak samo mi się wydaje, że gdyby doszło co do czego, to wytrwalibyśmy ze sobą parę miesięcy, potem byśmy się pozabijali, oboje jesteśmy dość porywczy... Nadal nie mogę się przekonać do tego, że tak jak jest, jest dobrze. Brakuje mi go na codzień :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
mi tez go bardzo brakuje. niestety czasem lapie sie na tym, ze zyje od spotkania do spotkania z nim, a te spotkania sa bardzo rzadkie. z tego, co piszesz, wydaje mi sie, ze twoj kolega moze miec do ciebie podobne uczucia, co ty do niego, tylko wlasnie ze wzgledow praktycznych nie chce sie wdawac w blizsza relacje, bo kogo innego sobie wyobraza jako material na zone. a ciebie niejako mialby na sumieniu, bo dla niego rozbilabys swoja rodzine. no i sama piszesz, ze byscie nie byli dopasowanymi partnerami do zycia. moze wlansie dlatego jest takie przyciaganie, bo przeciwnosci sie przyciagaja, ale nie jest to dobre do codziennego zycia, gdzie powinna byc zgoda i harmonia. a zgoda i harmonia staja sie nudne, wiec szukamy wrazen na boku i tu sie kolo zamyka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
To mąż jest moim przeciwieństwem, tamten wydaje się być moim bratem bliźniakiem (wspólne zainteresowania, pasje, spędzanie wolnego czasu, chęć do dłuuuugich rozmów, nawet jeść lubimy te same rzeczy). Z mężem było wspaniale parę pierwszych lat - właśnie ten dreszczyk emocji, ze on jest tak drastycznie INNY ode mnie. Teraz mnie to męczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Hej. Dawno mnie tu nie było. Dużo rzeczy się zmieniło od tego czasu. Kolega jakiś czas temu przeszedł metamorfozę i zakończył naszą znajomość (zmienił też stanowisko w pracy). Jestem w szoku, bo myślałam, że to ja w celu ratowania mojego małżeństwa będę musiała podjąć jakieś drastyczne kroki. W międzyczasie okazało się, że nie byłam pierwszą, do której zbliżył się niebezpiecznie a potem nagle urywał znajomość. Czy ktoś coś z tego rozumie??? :o Wyjaśniać to z nim, czy tak zostawić? Nadal ze sobą współpracujemy, ale na szczęście już nie tak intensywnie. Małżeństwo przetrwało ale czuję wielki niesmak :( do siebie, że tak się dałam podejść, do niego, że mną tak manipulował... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
. ssucziwanije ,atrofia osobowości Kto katem ,a kto ofiarą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna Kotka S
No znam takie typy, niestety... Trenują w ten sposób sobie na zajętych kobietach, wzbudzają w nich uczucia, pożądanie a na koniec się wszystkiego wypierają. Widocznie w ten sposób podbudowują sobie poczucie wartości, bo facet który ma duże poczucie wartości nie robi takich świństw. Przeżyłam podobną historię, na szczęście do niczego nie doszło i pogoniłam dziada. Jeszcze próbuje utrzymywać ,,przyjacielski" kontakt, ale ja go ignoruję. I wiem, że nie byłam pierwsza ani jedyna, bo taki typ często działa na kilka frontów. Głowa do góry. Takie historie tylko wzmacniają. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czarna kotka S,czy Ty normalna jesteś????Ty nawet nie wiesz o czym piszesz idiotko!..s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ps,w ogole to chyba wszystkie trzy zresztą nie wiecie o czym piszecie.! s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Czarna kotko - dokładnie tak jak opisujesz... aż mi się wierzyć nie chce że takich typów jest więcej :o Jak go pogoniłaś? Najgorsze jest to, że on mnie przez kilka miesięcy utrzymywał w poczuciu winy, że to przeze mnie przyjaźń się kończy. Jak widać to nie była przyjaźń... sama nie wiem co. Wg niego do niczego nie doszło, a wg mnie to przywiązanie psychiczne które we mnie wzbudził było na granicy zdrady :( :( :( Na szczęście dla mojego małżeństwa z dnia na dzień uciął wszelkie kontakty. S... nie wyzywaj ludzi bez powodu. Jeśli wiesz lepiej od nas o problemie proszę uświadom nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie wiadomo w co się człowiek wpakuje... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś coś doradzi jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
czesc winna damo, fajnie, ze "odgrzalas" temat. jak do tego doszlo i w jaki sposob twoj kolega zakonczyl znajomosc? u mnie jest w sumie bez zmian, chociaz moze troche ochlonelam z emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Hej damo 2, fajnie że jesteś :) Koniec znajomości to może za duże słowo, z dnia na dzień przestał dzwonić i odpowiadać na smsy. W pracy poprosił o przeniesienie (jestem jego szefową, nie zgodziłam się). Najpierw udawał że nic się nie zmieniło, ale wzięłam go na poważną rozmowę i okazało się że mu czymś tam podpadłam i nie chce kontynuować bliskiej znajomości. Ech, a byłam gotowa zostawić dla niego męża :( gupia, gupia :o A ty wiesz czemu ostudzenie emocji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wazowsky_
hmm,kolega zły bo nie wszedł w seks układ z koleżanką-mężatką? A mężatka niewinna, poszkodowana, bo jak ją mógł ktoś tak zwodzić? Na litość boską, czy wy macie jeszcze jakieś ludzkie odruchy egoistki jedne? Myśl lepiej o swoim związku, zakończ go i szukaj kogoś innego. Popier...się już na tym świecie, nikt nie przestrzega zasad,każdy robi co chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Nie chciałam wchodzić w żaden sex układ, jego zachowanie zaspokajało wszystkie moje potrzeby, których nie ma zamiaru zaspokajać mój mąż... trwało to na tyle długo, że byłam gotowa odejść od męża i tylko malutkie dzieci mnie od tego powstrzymują. To on się do mnie zbliżył a nie ja szukałam przygody...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
hej damo :) u mnie na przestrzeni tych ostatnich paru miesiecy sytuacja zmienila sie o tyle, z jak kiedys mialam, tak teraz nie mam, watpliwosci, ze dla kolegi jestem bardzo wazna osoba. ma we mnie ogromne wsparcie i zrozumienie, a takze sympatie i pozadanie. te dwa ostanie rowniez ja od niego. na obcnym etapie nie ma juz tej niepewnosci i podchodow, jakie byly wczesniej, czy ta druga osoba mnie lubi, chce i pragnie. stad emocje troche ochlonely, bo nie ma juz niepewnosci. ja niestety nadal czasem lapie sie na myslach, zeby dla niego wszystko zostawic, ale z drugiej strony wiem, ze nie moge zostawic calego swojego zycia, dorobku, meza, ktory jest mi bliski i jest dobrym czlowiekiem tylko dlatego, ze marzy mi sie szczeniackie zakochanie z nowym facetem, ktore przeciez tez, jak wszystko, przeminie. znalazlam sie w takiej sytuacji, w jakiej nigdy nie chcialam byc, rozdarcie miedzy dwoma facetami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety ale nie byłaś jak żona Cezara :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba przezylam cos podobnego z tym, ze ja zakonczylam swoj (toksyczny) zwiazek. Potem uswiadomilam sobie, ze chyba ktos inny na mnie czeka bo ten typ to taki wlasnie kot- pod tym wzgledem bylismy jak rodzenstwo. Zaproponowalam mu przyjazn ale nie za bardzo sie w tej roli sprawdzil. Potem ja nie umialam sie odnalezc w naszej porypanej znajomosci. Zaczelam go ignorowac. On czasami dzwonil i mowil tak, ze zaczelam sie zastanawiac nad nim. Czy ja go nie skrzywdzilam? Czasami do niego pisalam ale rzadko bo czulam, ze to bezsensu. Kiedy raz mi powiedzial, ze jestem dla niego wazna muslalam, ze padne na zawal. Tak mnie w****il, ze dalam mu tak popalic, tak go zmanipulowalam, ze sam zakonczyl kontakt a ja mam spokoj. Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×