Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość winna dama

kolega bliższy niż mąż

Polecane posty

Gość gość AAA
Ja też jestem teraz w podobnej sytuacji,bardzo się zaprzyjaźniłam z pewnym mężczyzną, po kilku miesiącach zakochaliśmy się w sobie ze wzajemnością. On ma żonę, ja męża jednak cały czas ze sobą bardzo szczerze rozmawiamy, piszemy i spotykamy się nigdy nie poznałam tak szczerego faceta i nigdy ja nie byłam taka szczera. To wszystko jest bardzo skomplikowane ale silniejsze od nas nie potrafimy się rozstać przestać pisać, rozmawiać nie ma dnia abyśmy nie rozmawiali to jest tak cholernie trudne:( Bije się z myślami, wiemy oboje że nie jest dobrze w naszym obecnych związkach skoro do takiej relacji doszło między nami. Co tu zrobić, zostawić wszystko i zacząć od nowa pojawiają się takie myśli coraz częściej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie warto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"... po kilku miesiącach zakochaliśmy się w sobie ze wzajemnością. On ma żonę, ja męża jednak cały czas ze sobą bardzo szczerze rozmawiamy, piszemy i spotykamy się nigdy nie poznałam tak szczerego faceta i nigdy ja nie byłam taka szczera..." a nie przyszło ci do tego kurewskiego łba,że krzywdzicie jego zonę i twojego męża? maja pecha wasi małżonkowie,że związali sie z kurwami,które oszukują ,zdradzają na pewno twój mąż albo jego żona jeszcze ci pokaże twoje miejsce w szeregu mieć taka kurwę u boku to dopiero wstyd i hańba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nigdy nie poznałam tak szczerego faceta i nigdy ja nie byłam taka szczera..." ja pierdolę,jedno i drugie jest szczere!? jak mozesz kurwo mówic o szczerośći? ty? masz gówniane pojęcie zdradzasz swojego mężą szmato i mowisz o szczerośći? gdzie ta żona tego kolegi-roochacza? mam cicha nadzieję,ze zrobi z tobą porządek ściero niemyta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko na wyzwiska Was stać? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mi się wydaje, że po prostu szukasz teraz usprawiedliwienia i pocieszenia. Grasz przed nami ofiarę losu, która została po raz kolejny wykorzystana przez jakże okrutnego manipulanta. Prawda niestety jest zupełnie inna. Wina jest po obu stronach, ale Ty ładnie chcesz przerzucić ciężar winy na niego bo tak łatwiej będzie Ci w nocy zasnąć, a przez to poczucie winy zmniejszy się do minimum. Kobieta to fascynujący wynalazek Boga, każda historyjka jest dobra byle tylko odciążyć własne sumienie i połechtać ego. Czyż nie było tak, że czułaś się przez męża niekochana i szukałaś w koledze z pracy po prostu wsparcia? Czy nie było tak, że facet z czasem jak już stał się Twoim powiernikiem, spowiednikiem i przyjacielem zyskał w Twoich oczach? Czy nie było tak, że z powodu braków w związku po prostu szukałaś kogoś kto ta lukę uzupełni i wówczas pojawił się on? Czy nie przedstawiałaś nam go tu jako wspaniałego troskliwego czułego przyjaciela? Może on tylko i wyłącznie był owym przyjacielem, a to Ty nagle zapragnęłaś czegoś więcej kierując się tylko własna fantazją i marzeniami? Czy nie czujesz się winna z tego powodu? Może on spostrzegł, że z Twojej strony owa przyjaźń zaczyna ewoluować w kierunku który jest niebezpieczny, który on nie przewidział? Może nie chciał brać sobie na głowę zdesperowanej mężatki z 2 dzieci na kark? Może tylko Tobie współczuł, a Ty to źle interpretowałaś bo czułaś brak miłości i po prostu szukałaś jej u innych. Może nie chciał przekroczyć tej granicy z prozaicznego powodu, bo ma swoje zasady i szanuje instytucje małżeństwa. Może dlatego postanowił zmienić stanowisko z szacunku do Ciebie i Twojego męża. Może nie chciał rozbijać małżeństwa. Może sam coś poczuł, ale się tego przestraszył. Może uznał to za jedyne logiczne wyjście. Może zarówno Tobą jak i nim kierowała samotność. To że chciał założyć rodzinę, to że był czuły i troskliwy w stosunku do Ciebie wcale nie oznacza, że była to miłość. Samotność pcha ludzi czasami w swoje ramiona w akcie desperacji i braku czułości. Zarówno Ty jak i On byliście zagubieni i czuliście się samotni. Przez tych kilka chwil znaleźliście w swoich osobach oparcie, ukojenie, pocieszenie. Jednak to On okazał się tym rozsądniejszym i roztropnym. Podjął słuszną decyzję za która go teraz obwiniasz. Dlaczego się pytam? Bo nie sprostał Twoim oczekiwaniom? Bo nie rozbił Twojego małżeństwa? Bo nie pozbawił dzieci ojca? Bo nie masz już się komu wyżalić? Bo znów nikt Ciebie nie adoruje i czujesz się nic nie warta? Bo lepiej zgonić winę na tych złych mężczyzn i nie dostrzegać faktu, że się po prostu było blisko zdrady? Powiedz mi z punktu widzenia takiego mężczyzny, który ma do czynienia z kobietą, która jest bliska zdrady, flirtuje z kimś mając męża czy nie zastanawiała byś się czy to dobra partia na żonę? Jak raz zdradzisz kolejna zdrada przyjdzie łatwiej. Jaka miał by pewność, że za jakiś czas znów nie będziesz szukała oparcia w innym mężczyźnie bo poprzedni wedle Ciebie za mało się stara i przestał Ciebie adorować? Może mylisz zauroczenie z prawdziwą miłością i po tym wstępnym dość ulotnym etapie, który jest formą zauroczenia sądzisz, że wszystko mija i się kończy. Skąd mógł mieć pewność, że jesteś na tyle dojrzałą kobietą, że może być Ciebie absolutnie pewien. To było by ogromne ryzyko i wielka niepewność, a przy tym spora odpowiedzialność i to nie tylko za siebie, ale i za Ciebie i 2 dzieci... w dodatku nie jego dzieci. Mówiłaś, że był sam i żalił się, że nie może sobie nikogo znaleźć. To nie oznacza, że jest na tyle zdesperowany, że przygarnie nieszczęśliwą i niezaspokojoną mężatkę z 2 dzieci. Facet głupi nie jest i chwała mu za to!! Ja mu tylko mogę pogratulować bo tylko on w tym wszystkim wykazał odrobinę rozumu, a Ty jak nastolatka żalisz się na forum Internetowym dając tym samym dowód swojej niedojrzałości emocjonalnej. Znów szukasz spowiednika, ale tym razem anonimowego w sieci. Może po prostu jesteś taka pijaweczką, która pragnie jedynie wysysać z innych życie. Może chcesz być wiecznie młoda, adorowana, rozpieszczana... Trzeba dorosnąć i wziąć odpowiedzialność we własne ręce. Powodzenia Ps. Pomyśl o dzieciach, mężu... może fakt, że nie czuje do Ciebie tego co kiedyś to tez Twoja wina. Może i Ty przestałaś się dla niego starać. Może winisz wszystkich tylko nie siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Dzięki gościu z 21.51. Bolesne ale chyba celne. Właściwie zastanawiam się czy nie napisane przez mojego (ex już) przyjaciela :) Nie ze wszystkim mogę się zgodzić - wcale nie obwiniam jego za to że się wycofał, jest mi po prostu przykro... A to że szukam powiernika - najpierw w realu a potem na internetowym anonimowym forum to takie dziwne i złe? To bardzo ludzka potrzeba, którą najbliższy mi człowiek jakim powinien być mąż niestety kompletnie nie zaspokaja. I miałam taki etap, że myślałam że to moja wina, że to małżeństwo się tak zepsuło, ale po wielu przemyśleniach wiem, że wina tkwi po obu stronach. Tylko mąż nie ma ochoty nic z tym zrobić (ani rozmowa, ani terapia). Co byście zrobili na moim miejscu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
Treść została uznana za SPAM. Cóż za demotywujące przeczytać taki komunikat. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
Cz.1 Bo sam przechodziłem przez coś podobnego może dlatego zdaje sobie sprawę z tego jak to mogło wyglądać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
Cz.2 Choć moja sytuacja wyglądała podobnie to jednak była inna, ale pewne jej elementy wydaje mi się, że pasują jak ulał. Tak dla Twojej "spokojności" nie jestem tym Twoim Ex.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
Cz.3 Co do poczucia, że go obwiniasz to tak można poniekąd zinterpretować Twoje słowa, które są tym moim zdaniem nasycone. Owszem jest Ci przykro, ale da się odczuć, że jesteś na niego trochę zła i te wszystkie emocje szukają ujścia. Dusisz je w sobie i prędzej czy później będziesz dążyła do jakiejś formy konfrontacji tak by wyzbyć się tego ciężaru, który spoczął na Twoim sercu. Ewentualnie poszukasz nowego powiernika i znów zaczniesz wszystko od początku, ale z kimś innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
Cz.4 Teraz trochę o mojej sytuacji. O dziwo moja przyjaciółka rozgraniczała te dwie funkcje, czyli męża i przyjaciela stawiała na 2 różnych końcach tej samej "barykady". Osobiście uznawałem to za ogromny błąd i nie rozumiałem tego podejścia. Tłumaczyłem, że wedle mojej opinii te dwie "funkcje" powinna pełnić jedna osoba, że to coś wspaniałego mieć w kimś zarówno przyjaciela jak i męża / czy też przyjaciółkę jak i żonę. Wierzyłem, że z czasem i ona to zrozumie, ale bardzo się pomyliłem. Brnęła w swych przekonaniach do samego końca, a czasu było coraz mniej. Uszanowałem to zatem, bo niczego na siłę zmienić się nie da. Czekałem do ostatniej chwili po czym "odszedłem" z prostego powodu. To co ja czułem, to co podpowiadała mi moje serce i logika, mój zdroworozsądkowy umysł nie pokrywało się z tym wszystkim co miało nastąpić według jej wizji naszej przyjaźni. Nie chciałem wikłać się w coś co z góry było skazane na przegraną, a w oczach postronnych obserwatorów zakrawało by o zdradę. Ponadto bardzo, ale to bardzo zaangażowałem się emocjonalnie i to co miało nastąpić przyprawiało mnie o "zawał serca".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
Cz.5 Do czego zmierzam. Mężczyźni tez mają uczucia, tez bywają samotni, także potrafią kochać, ale potrafią w tym wszystkim od czasu do czasu spojrzeć na to wszystko z boku i logicznie przeanalizować to wszystko co nas spotyka podejmując trudne, ale niekiedy konieczne decyzje dla dobra wszystkich. Czasami choć niezrozumiałe i trudne do zaakceptowania przez innych, to jednak niezbędne. Szczerze? Ja podejmując moja decyzje kierowałem się moją miłością, która choć nie była idealna jednak ogromna. Kochałem tak bardzo, że musiałem odejść z uwagi na szacunek dla Niej i Jej wyboru. Podobnie jak Ty nie rozumiała tego i starała się mnie za wszelka cenę powstrzymać. Ostatecznie jednak wymusiłem poniekąd swoim zachowaniem to, że sama ze mną zerwała kontakt. Od tego czasu, a minęło już ponad 5 lat nie utrzymujemy ze sobą kontaktu, ale wiesz co? Nadal nosze Ją w swoim sercu i jest najważniejszą kobietą w moim życiu. Życzę Jej wiele szczęścia i pragnę by była szczęśliwa. Gdybym przy Niej pozostał możliwe, że tak by nie było. W tym sensie, że widząc to jak cierpię sprawiło by Jej ból i popchnęło do czegoś czego może nawet sama by nie chciała. Czasami kobiety kierują się litością, czasami rozsądkiem, czasami sercem. Tak czy inaczej wszystko to popycha je w swego rodzaju skrajności. Popadają w taki nie do końca uzasadniony swój tok myślenia i trzymają się go uparcie niczym pociąg swojego toru pędząc przed siebie nie dostrzegają tego co je otacza i budują pozorne szczęście. Problem zaczyna się gdy zwolnią lub się zatrzymają. To jednak wymaga wiele czynników, które muszą nastąpić jeden po drugim i zazwyczaj wówczas jest już za późno dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
Cz.6 Generalnie wracając do Twojego przypadku radzę nie popełniać po raz kolejny tego samego błędu i lepiej poznać, zrozumieć swojego męża. To nie będzie proste, to nie będzie może nawet przyjemne, ale weź pod uwagę fakt, że macie siebie, macie dzieci, że coś was jednak łączyło i nadal łączy, a życie jeszcze trwa. Do puki żyjecie i oddychacie to możecie o siebie walczyć. Nikt nie powiedział, że to łatwe i przyjemne, ale wiesz zapewne, że życie to nie bajka. Moja dobra rada, nie szukaj u innych tego co możesz mieć na wyciągnięcie ręki. Za każdym razem zakończy się tak samo, bo każdy z nas ma swoje granice. Poniekąd sama sobie jesteś winna, bo znając życie nie do końca podjęłaś słuszna decyzję wychodząc za tego człowieka, ale jak już to uczyniłaś i jak już spłodziłaś mu 2 dzieci, to powinnaś trwać w tym wyborze do końca. Tymczasem wolisz szukać wsparcia na zewnątrz i idziesz po najmniejszej linii oporu. Może jak by mąż spostrzegł, że się starasz i wkładasz w waszą relację, wasz związek więcej wysiłku, może z czasem, nie od razu, ale z czasem zmieniło się by jego podejście. Tu jednak potrzeba cierpliwości, zrozumienia, wyrozumiałości i procesu poznania. Musicie od nowa siebie poznać, a to nie takie proste bo z tego co widzę budujecie pomiędzy sobą barierę, która was po prostu zniszczy. Nie będzie to dobre dla nikogo, a Twoja ucieczka nic nie zmieni. Wręcz przeciwnie. Sądzisz, że mąż nie widzi tego, że się od niego oddalasz? To proces który działa w obie strony. Czasami trzeba dać więcej od siebie aby druga strona zrozumiała, że nam zależy, że warto. Ucieczka tylko pogorszy sytuację, a tym jest szukanie powiernika na zewnątrz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
Cz.7 A teraz mały apel dla czytelników!! Moje drogie Panie skoro podejmujecie decyzję o miłości z rozsądku to weźcie pod uwagę fakt, że człowiek, a zwłaszcza kobieta ma spore potrzeby emocjonalne, które nigdy nie zostaną zaspokojone gdy mężczyzna odkryje wasz fortel. Wbrew pozorom nie jesteśmy tacy tępi i chłodni. Wielu z nas potrafi wyczuć intencje kobiety, wielu też zna lub pozna różnicę pomiędzy miłością, która przez wielu z was jest uznawana za irracjonalna i dziecinną, ale która bywa niezbędna dla prawidłowego rozwoju związku na dalszych jego etapach.... a miłością wyrachowaną i skalkulowaną, która kieruje się zdroworozsądkowym i pragmatycznym podejściem, które buduje w dalszej perspektywie czasu swego rodzaju barierę emocjonalnej pustki. wielu z was pewnie boi się takich silnych emocji, bo niejednokrotnie to człowieka spala od środka, ale szczerze? Czym powinna być miłość? Od czego powinna być uzależniona? Od stanu posiadania i perspektyw? Czy od tego co podpowiada nam nasze serce. To ogromna sztuka by pojednać rozum i emocje by uzyskać w pełni zadowalający związek dla obu stron. Nie twierdzę, że każdemu się uda, ale na litość Boską nie miejcie potem pretensje do wszystkich innych tylko nie do siebie. Musicie być odpowiedzialne przede wszystkim za swoje czyny. Zastanówcie się co wam się tak naprawdę opłaca? Osobiście uważam, że wiele osób woli iść na skróty i zatraca po drodze to co najważniejsze... czystość, niewinność, wrażliwość, lojalność, skromność, wstyd, uczciwość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
Cz.8 Sprzedajemy siebie dla idei, która z czasem znika niczym mgła ukazując nam smutny obraz naszego życia. Gdy jednak to nastąpi i w pełni będziemy w stanie przeanalizować nasze decyzje jest już za późno i pozostaje tylko wewnętrzny ból, cierpienie o którym nikt się nie dowie. Sądzicie, że to nie odbije się na waszej relacji? Na waszym życiu? Na dzieciach? Przygnębia mnie to co się dzieje wokół mnie. Miłość to dziś forma prawdziwej sztuki przeznaczonej dla nielicznych. To co zaś nas otacza to tylko marnej jakości kopie, imitacje, które dalece odbiegają od pierwowzoru. Budowane z byle jakości, byle jak i na pokaz. Kierowane pogonią za czymś czego boimy się tak naprawdę. Dlatego zaspokajamy się substytutami i idziemy na przełaj. Bo tak prościej i łatwiej... I do kogo macie pretensje za nieudane związki? Pytanie retoryczne... Jeśli już tkwicie w związku to walczcie o siebie, bo każdy człowiek pragnie tego samego wystarczy tylko odbudować w sobie cegiełka po cegiełce wszystko to o czym zapominamy. Jeśli natomiast jesteście przed wielkim wyborem zatrzymajcie się i pomyślcie czasami, to naprawdę nie boli. Wsłuchajcie się we własne serce i kierujcie się nim, nie tylko rozumem. Nikt was nie goni... A życie to nie zdobywanie szczytów. No to się namędrkowałem. I tak uznacie mnie za głupka. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
No i udało się cały tekst w tych kilku częściach wkleić. Na szczęście nie poszło to moje biadolenie na marne. :D Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyjaciel jest wolny wiecznie czekać na ciebie nie będzie. Zobaczysz dopiero jak będzie ci ciężko gdy sobie kogoś znajdzie. Ale pewnie wtedy będzie u ciebie nagły atak uczuć i postarasz się spieprzyć mu ten związek by wrócił . Życie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Co Ty tu piszesz? Po pierwsze Ona ma męża, 2 dzieci i czeka na deklarację przyjaciela. Nie odejdzie od męża bez 100% pewności, że przyjaciel podejmie się tego karkołomnego wyzwania. Ten jednak chyba tylko chciał być przyjacielem, bo po prostu zdystansował się i dał jasny przekaz naszej autorce, że nie przekroczy tej granicy. Szczerze mówiąc to ma rację. Zatem on nie czekał na to aż przyjaciółka odejdzie od męża.. to własnie raczej przyjaciółka czekała zapewne w skrytości swego porywczego serca na deklarację tego samotnego mężczyzny. Samotny jednak nie oznacza zdesperowany. :P Swoją drogą znam taką co spłodziła dziecko z nie wiadomo kim, znalazła sobie faceta, który się nimi zaopiekował, wyremontował mieszkanie itp. a ta go puściła kantem bo był za spokojny. :P Kobieta jak wiatr nieobliczalna jest i zmienna. Tylko nieliczne przypadki zdecydują się zaryzykować związek z mężatką i jej 2 dzieci. Panie jednak nie rozumieją tego często i liczą na gruszki na wierzbie, a śliwki na sośnie. Tego typu relacje bywają przelotne i oparte tylko na jednym, łóżko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:51 Gościu,cała prawda,choć gorzka dla niektórych. Brawo!Pięknie napisane.Nic dodać,nic ująć.Znawca tematu:) :)Masz rację,niektórym wydaje się,że ucieczka rozwiąże ich problemy.Nic bardziej złudnego.. " Twoja ucieczka nic nie zmieni. Wręcz przeciwnie. Sądzisz, że mąż nie widzi tego, że się od niego oddalasz? To proces który działa w obie strony. Czasami trzeba dać więcej od siebie aby druga strona zrozumiała, że nam zależy, że warto. Ucieczka tylko pogorszy sytuację, a tym jest szukanie powiernika na zewnątrz. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
co z tego, że mam racje tu nikt dobrych rad nie słucha ludzie wpuszczają jednym uchem a wypuszczają drugim ale wcale się im nie dziwię z tego względu, że tylko ktoś kto doświadczy na własnej skórze czegoś co ich zaboli jest w stanie zrozumieć sprawy które trudno ogarnąć nie mając podobnych doświadczeń a moja "madrość" jest wynikiem ogromnego cierpienia i samotności tak, jestem sam i tak pozostanie jak widać nie taki mądry jestem skoro nie potrafię znaleźć sposobu na własne życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
_gość_wczoraj_21_51_ ja chętnie Cię posłucham, naprawdę nie mam kogo się poradzić. Masz 100% racji, moją reakcją na problem (każdego rodzaju) jest ucieczka, tylko wtedy czuję się bezpiecznie. A z mężem to niestety on pierwszy odsunął się ode mnie i nawet wydaje mi się, że na rękę mu te moje ucieczki (ale o moje wyjścia z domu i nie daj Boże spotkania z innymi mężczyznami jest zabójczo zazdrosny - mimo że jeśli jestem w domu to dzień w dzień widzę jego plecy przy komputerze). Najlepiej żebym była z nim w domu, ale nie odzywała się do niego. Żyć nie umierać :O Tak sobie myślę teraz o początkach mojej fascynacji (w kategoriach damsko-męskich) przyjacielem i wiem, że nastapiło to po wielu godzinach wspólnych rozmów i wspólnym spędzaniu czasu, co z mężem było tylko w sferze marzeń (nigdy nie był zbyt rozmowny). Ale co na początku znajomości u męża mi to nie przeszkadzało, teraz jest kulą u nogi. Pamiętam takie zdarzenie sprzed paru lat, gdy mój przyjaciel odwiedził mnie w domu. Moje dziecko było bardzo małe (pare miesięcy), on je wtedy przytulał i całował i wtedy było to dla mnie dziwaczne i niezrozumiałe, że facet zachowuje się w ten sposób do obcego dziecka. Wtedy nie przyjaźniliśmy się jeszcze, ale wydaje mi się, że ziarno uczucia w moim sercu zostało zasiane właśnie wtedy. Dopiero później przyszła przyjaźń, a na końcu moja fascynacja też erotyczna i marzenia o wspólnym życiu (nadal uważam, że przyjaciel jest ideałem dla mnie jeśli chodzi o rozmowy i sposób spędzania wolnego czasu). No i pomyliłam się w ocenie jego zangażowania w naszą znajomość (i wcale nie myślę, że samotny to zdesperowany), trudno. Mój żal jest głównie o to, że on nagle odwrócił się ode mnie i zaczął wypierać się prawie dwóch lat bliskiej znajomości (że niby teraz nic się nie zmieniło). Myślę, że gdyby mi otwarcie powiedział, że się przestraszył i nie chce tego ciągnąć, to nie miałabym tego żalu. Zresztą żal duże słowo, jest coraz mniejszy, staram się nie myśleć o tym. Bardziej zamartwiałam się gdy miałam cichą nadzieję, że coś z tego będzie (ale i tak w którejś tam warstwie psychiki nadal o tym marzę). Ech, nie dziwię się, że niektórzy obrzucają mnie tu inwektywami... fatalne zagmatwanie :( Na razie piszę tylko po to, żeby się wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
Skoro mąż jest zazdrosny to widocznie nadal Ciebie kocha, a to jest istotne nie sądzisz? Pomyśl jak Ty byś zareagowała na to gdyby on znalazł sobie przyjaciółkę i spędzał by z nią swój czas, zwierzał się i opowiadał o waszych problemach. Wydaje mi się, że powinniście razem z mężem szczerze ze sobą porozmawiać i nie uciekać od problemów. To co oboje robicie to ucieczka bo skoro on siedzi non stop przed kompem, a Ty szukasz wsparcia u innych to nie jest to normalne. Ja tu jestem tylko przelotnie i niebawem pewnie przestanę się udzielać tak więc tylko się nie przywiązuj do moich referatów. po prostu oboje musicie chcieć się zmienić. Piszę oboje bo wina zawsze tkwi po obu stronach. Wiesz co proponuję? Macie zapewne rodziców i zapewne jak to dziadki chętnie odwiedzają wnuki. Może zaplanujcie sobie jakiś wspólny wypad w weekend. Dzieci możecie podrzucić dziadkom, a sami przypomnieć sobie stare dobre czasy. Wyjechać gdzieś, spędzić ten czas razem, zjeść kolację, rozerwać się, uciec od szarości dnia powszedniego. To bardzo ważne by urozmaicać sobie dni. Jeśli np. jesteście z miasta to kupcie sobie działkę rekreacyjną. Możecie zrobić tam mały ogródek, zasiać kapustę, marchewkę, ziemniaczki, szczypiorki, truskawki, fasolkę, rzodkiewkę.... i co wam się podoba. Dla dzieci zrobić piaskownice, huśtawkę, w ciepłe dni napełniać woda dmuchany basen... taka działka to przednia zabawa dla całej rodziny no i jakaś tam tez praca, ale ważne abyście robili coś razem poza domem. Odciągnie to męża od komputera i zbliży do rodziny, do Ciebie do dzieci. Mogli byście kupić sobie też rowery i razem z dziećmi jeździć na działkę rowerami, albo nawet na jakieś dłuższe wyprawy rowerowe do lasu, nad jezioro, gdziekolwiek. Po prostu pomyśl co byście mogli robić razem jako rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ty sama ze sobą rozmawiasz? 2 w 1? pyta i odpowiada-naprawdę wzlatasz ponad poziomy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
hehe myślą, że jesteś mną ;) Ale faktycznie dajesz rady jakie sama sobie daję od jakiegoś czasu... na razie nie działają (mąż nie chce). Proszę o więcej póki tu jesteś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
a niech sobie myślą co chcą dziś nie mam weny do pisania chyba się starzeje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gość_wczoraj_21_51_
zresztą już jedna sobie ze mną tak pogrywała kobiety bywają fenomenalne jeden facet wam nie wystarcza nigdy mąż w domu przyjaciel w odwodzie a kochanek na boku ten pierwszy zarabia, utrzymuje, zmaga się z obowiązkami drugi wysłuchuje, wspiera, pomaga, czasami nawet wyręcza męża trzeci jest od zadań specjalnych, podnieca, zdobywa, traktuje przedmiotowo kobieta ma 3 oblicza dla męża będzie jak właściciel psa - będzie tresować, wymagać, czasami krzyknie, czasami podrapie za uszkiem i da ciasteczko, ale zawsze będzie starała się dominować - nie powie mu jednak nigdy wszystkiego co leży jej na sercu od tego jest przyjaciel, dla niego będzie miła, serdeczna, ciepła, wyrozumiała, pogodna, ale nic za darmo... przyjaciel będzie musiał wysłuchać, wspierać, pomagać, a nawet wyręczać roli kochanka nie muszę tłumaczyć, jedno jest pewne, kochanek pozna oblicze kobiety którego dwaj poprzedni nigdy nie poznają, gdyby poznali może przestali by być tym kim są gra pozorów czerpanie korzyści wmawianie innym, że to ona się poświęca dla nich emocjonalny szantaż reasumując :P to moja ostatnia wypowiedź :D powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
swoją drogą jeśli mąż jest trochę rozgarnięty a Ty korzystasz z tego samego komputera co on to całkiem prawdopodobne, ze on to czyta :D siema stary ale masz babe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×