Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćiia

nie zdążyłam się związać na stałe

Polecane posty

Gość gość
nie bierz tego do siebie ale najgorsze jest ze duzo osob w podobnej do tojej sytuacji biora co popadnie na sile zeby tylko z kims byc z frustracji laduja z kimskto ich w ogole nie pociaga nie ma chemii jak sie skonczy takie malzenstwo pozniej skad 1/3malzenstw konczy sie rozwodami :/ nic na sile pamietaj szkoda jakigos fajnego faceta ciagnac zasoba na dol tylko dlatego ze ci sie nie udalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćiia
gość dziś Do Autorki. Z tak negatywnym nastawieniem trudno Ci będzie czuć spełnienie i zadowolenie nawet w związku z księciem na białym koniu. Wiek nie ma z tym wiele wspólnego. jakie negatywne nastawienie>?nie mam już 25 czy nawet 30 lat. Książe na białym koniu?A tacy istnieją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość35
Rozumiem Cię chyba. Mam 35 lat. Ślub wzięłam tuż przez 30tką, było nie było kierując się też moim wiekiem. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale mam 2kę dzieci. Mam też 2 koleżanki równolatki bez mężów (nawet chłopaków) i dzieci. Jedna się do mnie nie odzywa od lutego (stawiam, że zazdrości), druga nie obarcza innych winą za swoją samotność i jest moją przyjaciółką. Niby się rozwija, jest coraz bardziej świadoma itp., nie szuka desperacko faceta, ale ... Ja mam (ona też, ale nie rozmawiamy o tym, więc nie wiem, jak bardzo to przeżywa) świadomość, że za chwilę na dzieci będzie późno. Po 35 gwałtownie spada płodność (myślę o tym w kwestii kolejnego dziecka i jest to dla mnie stresem, a co dopiero dla niej...) i choć są przypadki ciąż po 40, to jednak są to zupełnie inne ciąże i zupełnie inaczej wygląda kontakt z dzieckiem. Poza tym takie dziecko jest raczej skazane na bycie jedynakiem. Boli mnie to, bo to porządna dziewczyna jest i byłaby świetną matką. A teraz coś pozytywnego. Z własnymi dziećmi możesz nie zdążyć, ale z dziećmi w ogóle i związkiem - jak najbardziej. Są rozwodnicy i wdowcy. Tylko związek już troszkę oparty o inne zasady: zwykle nie ma (choć wykluczyć się nie da) szaleńczego zakochania, szczeniackiej miłości. Jest dojrzałość, chęć wspierania się w trudach, czyli małżeństwo jest raczej wymianą korzyści niż zwieńczeniem płomiennego romansu. Ale czy to źle? Niekoniecznie, tyle, że inaczej. I bliskość można mieć taką samą a może i większą, podobnie jak szacunek do małżeństwa. Inaczej się je docenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość35
gość dziś Między mną a moim mężem nie było jakiejś strasznej chemii (wiem z autopsji co to jest straszna chemia). I co, od razu mam się rozwodzić? Świat funkcjonował tak przez wieki, a teraz stanął troszkę na głowie. Co lepiej: średni pociąg i szacunek, wsparcie, bezpieczeństwo czy olewka, lanie albo inna przemoc, niepewność ale genialny pociąg? Czasem trzeba wybierać, choć każdy chciałby mieć wszytko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość35
gość dziś Chyba mnie ugryzło co napisałeś, więc dorzucę jeszcze 1 rzecz. Samotne kobiety radzą sobie różnie, ale samotni faceci zwykle radzą sobie beznadziejnie. Wiadomo, jest różnie, ale taki "zaciągnięty" do ołtarza może być największym beneficjentem tego związku. Może sobie gdzieś tam w gorszej chwili śnić, że mógł mieć każdą (jak ja w gorszej chwili myślę sobie, że miałam większe pole manewru) i tylko na jędza, która go zaciągnęła do ołtarza świat mu zawiązała. to często nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×