Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Powiedzcie mi dlaczego żony alkoholików decydują tkwić w toksycznym związku?

Polecane posty

Gość gość
Ludzie dlaczego niektórzy wypowiadają się na tematy które ich kompletnie nie dotyczą,nie macie pojęcia jak to wygląda z perspektywy osoby współuzależnionej,zwłaszcza w małych miejscowościach.Bezrobocie,bieda,brak akceptacji ze strony innych.Tacy to tylko oceniają,guzik wiedząc o rzeczach których nie doświadczyli na własnej skórze.Tak widzicie sprawę ale jak sami byście się znaleźli w takiej sytuacji to raczej nie pisalibyście podobnych rzeczy.Sama pochodziłam z takiej rodziny,z tym że ja nie mam zamiaru z nikim być ani się wiązać,taką podjęłam decyzję.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tere fere... bo uwierzę jeszcze, że kochają mężów pijaków. Po prostu obawiają się że sobie nie poradzą a jak dodatkowo mają dziecko czy dzieci to już w ogóle boją się o ich byt, szczególnie jeżeli taki pijak jest jedynym żywicielem rodziny. To się łatwo mówi odejdź, ale nie każdy ma rodziców aby wrócić czy bliskie osoby, które mogłyby tymczasowo pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest "prosty temat". Moze - bo kochaja? Bo maja nadzieje, ze sytuacja sie zmieni? Bo uwazaja, ze to przez nie maz pije? Bo nie zauwazaja problemu, uwazajac, ze "tak byc musi"?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja tez chyba bylam moze jestem alkoholiczka sama nie wiem Mialam wszystko dobrego meza prace zdrowe dzieci wybudowany dom zdrowie urode WSZYSTKO i z tego dobrobytu zaczelam pic i pomalu staczalam sie na dno zaczelam szukac , poznawac ludzi bez celu zycia pijacych alkohol i bardzo garnelam sie do nich tam nikt mi nie powiedzial ze wygladam dzisiaj slicznie zadnych komplementow nie musialam sie stroic nie zwracali na to uwagi i to mi sie podobalo to byli ludzie prosci i szczezi oni zboczyli z drogi alkohol byl ich wybawieniem W nie pijacym swiecie dusilam sie wszyscy patrzyli na mnie : jakie mam nowe ciuchy jak wygladam ile mam pieniedzy sama zazdrosc i zawisc pogon za piniedzy a nie potrafili prostych zeczy zrobic dac odrobine dobroci Ciesze sie ze poznalam tych alkoholikow bo wiem teraz i rozumie ich doskonale Najwieksza wine ponosi Panstwo Rzad wysokie bezrobocie brak pracy pieniedzy dlugi wciaz rosnace problemy , alkohol tani dostepny wszedzie byle akcyza byla duza. Panstwo zarobi swoje a alkoholikowi nikt wtedy nie pomoze zostaje sam i jest wyrzucony na gleboka niewiadoma wode i musi radzic sobie sam Sama po pewnym czasie powiedzialam sobie ze nie tedy droga musze zrobic cos z tym sama poszlam na spodkanie AA potem zachecalam innych o dziwo dolaczyli tez Na tych spodkaniach jest bardzo milo a rozmowy sa szczere i prawdziwe Pogodzilam sie ze musze byc juz w tych dwoch swiatach Nadal jestem ladna mezatka pracujaca cieszaca sie zyciem zdrowiem dziecmi alkoholu wcale nie ruszam bo nie chce nie mam takiej potrzeby nie dam zarobic Panstwu wole dac to biednym zagubionym ludzia . Do konca nie wiem czy jestem uzalezniona od alkoholu czy interesuja mnie wywiady rozmowy z nimi tego nie wiem i sie chyba nie dowiem nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milena_r83
Ja żyłam z alkoholikiem, bo go kochałam i wierzyłam, że dam radę go z tego wyciągnąć. Z tym, że nigdy nie stosował wobec mnie przemocy, przynajmniej nie fizycznej - zakładałam, że jeśli to zrobi, to wyprowadzę się. Wiedziałam, jaki był zanim zaczął pić, jakiego go pokochałam. Wiedziałam też, co mu doskwiera, że szuka pocieszenia w alkoholu (i narkotykach). Kiedy już uświadomiłam sobie, że nie potrafię do niego dotrzeć, starałam się po prostu być. Sama układałam całe nasze życie doceniając momenty, kiedy był trzeźwy i "czysty", skupiałam się na pracy. Wszyscy, łącznie z jego rodziną powtarzali, że mam uciekać, bo zmarnuje mi życie. Tylko mój ojciec - który w młodości był przez kilkanaście lat uzależniony od narkotyków - mówił "jeśli masz siłę, walcz o niego, tacy też, a może przede wszystkim potrzebują miłości". Pękłam, kiedy zaczął źle traktować nasze psy. Dlatego o ile jestem w stanie ogólnie zrozumieć kobiety będące z alkoholikami, to nie rozumiem, jak można krzywdzić w ten sposób dzieci. Dziś mam mieszane uczucia - potwornie żałuję zmarnowanej młodości, którą spędziłam na utrzymywaniu nas, dbaniu o dom, o niego, nie wiem, gdzie minęły te lata. Z drugiej strony czuję satysfakcję, że dałam radę to znieść, ale nam po kilku latach zaczęło się udawać, pewnego dnia otwarcie przyznał przed sobą i wszystkimi wkoło, że ma problem, zaczął nad tym pracować, mozolnie staramy się zbudować wszystko na nowo. Wiem jednak, że 1. bardzo daleka droga, żeby naprawdę ten koszmar był za nami, 2. ogromna liczba kobiet nie powinna zgadzać się na takie traktowanie. Ja się nie złamałam i sama nie rozumiem dlaczego ani jak mogę patrzeć na niego tak samo, jak 7 lat temu, kiedy dopiero zaczynaliśmy - ciągle czuję się przy nim tak samo szczęśliwa. Nie rozumiem kobiet, które nie mają już nigdy momentów radości, a jednak nadal tkwią przy alkoholiku, choć już go od dawna nie kochają. Nie potrafiłabym być przy nim ze strachu, powalała mi na to tylko wiara w to, że naprawdę dam radę. Gdybym nie czuła się na tyle silna, odeszłabym. Ale wiemm, doskonale zdaję sobie sprawę, że każdy przypadek jest inny i nie ma tak naprawdę co porównywać. Trzymam kciuki za wszystkie kobiety, które chciałby odejść, ale nie mają odwagi - zróbcie to, póki macie szansę zacząć wszystko od nowa. Są stowarzyszenia, fundacje, ośrodki interwencji kryzysowej, kurczę, na wsiach chyba nawet księża są w stanie pomóc dając namiary na organizacje pozarządowe pomagające takim osobom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest to znacznie głębiej uzależnienie od cierpienia,i rola ratownika w jaką weszły w dzieciństwie choć często nie przyznajemy często nieświadomie wybieramy partnera,partnerkę aby przeżywać doświadczenie z dzieciństwa często nawet tą samą traume nie leczona pogłębia się prowadzi do bezdomności,kalectwa itd nie wiedzieć czemu alkoholicy mają dar przyciągania najwspanialszych kobiet na świecie nie wiedzieć czemu znoszą one te wszystkie katusze żony i matki należy im się złoty medal bo pewnie wielu z nas już dawno by nie żyło chwała tym co odeszły i uratowały sobie życie pomagając nam tym samym obudżić się i odbić od dna Niech Bóg ma w opiece wszystkie jeszcze cierpiące i cierpiących którzy się nie przebudzili z tego koszmarnego snu Pozdrowienia dla wszystkich AL_ANONEK .alkoholik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIECH ŻYJE AL-ANON :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość2529
Odp. jest bardzo prosta. Alkoholik jest uzależniony od alkoholu, a żona alkoholika (współuzależniona- nazwa nie przypadkowa) jest uzależniona od samego alkoholika. Do tego równie mocno co nałogowy alkoholik od alkoholu. Stąd masa wymyślnych powodów dlaczego nie odejdzie i umyślne tworzenie dodatkowych problemów, dramatyzowanie.... Ktoś dobrze napisał, że wartość takiej kobiety żyjąc z uzależnionym w jej ocenie spada do zera. I o własne mniemanie o sobie najbardziej się tu rozchodzi... Szkoda, że takie kobiety szybko sobie nie uświadamiają, że tak naprawdę są niebywale silne tylko swoją siłę nie kierują w tą stronę co trzeba ( tuszowanie picia małżonka przed otoczeniem, rodziną w tym dziećmi, znoszenie obelg i upokorzeń i ta ciągła nadzieja że problemy rozwiążą się same, albo kto inny je rozwiąże - na to trzeba mieć silny pancerz),ale żeby "skumać" powyższe trzeba podnieść własną wartość. Jak to zrobić? -Nie bać się prosić o pomoc. Banalne prawda? Wtedy taka osoba jak poprosi o pomoc z pewnością da się zaciągnąć na terapię dla osób współuzależnionych lub chociaż na początek mitingi AlAnon. Tam własna wartość ulegnie zmianie i przybędą nowe siły. Terapia jest wręcz niezbędna, bo samo odejście od uzależnionego w psychice takiej kobiety nic nie zmienia. Zakłamany obraz rzeczywistości, własna niska wartość, popadanie w skrajności (niebezpieczny mechanizm) i co najgorsze -szukanie kolejnego podobnego partnera do alkoholika ( nie każda współuzależniona znajdzie kolejnego nałogowca- którego trzeba ratować, ale raczej znajdzie faceta dominującego w jakimś aspekcie, chłodnego emocjonalnie i niedostępnego - o którego trzeba zabiegać - znana skrajność? Znana, bo w małżeństwie było podobnie) POZOSTAJE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biedne kobiety, czytam wasze wpisy i mnie ogarnia przerażenie. A co ja mam powiedzieć? Żyłem 23 lata z alkoholiczką. Co prawda nie awanturowała się bo bym jej na to nawet nie pozwolił ale dzień w dzień musiała wlać w siebie alkohol. Na życie brakowało, rachunki nie popłacone bo wszystko przepijała. Jestem po rozwodzie 5 lat. Stworzyłem nowy związek z kobietą, która nie na widzi alkoholu. Życie moje nabrało stabilizacji, chce się żyć. Jedyne co dobre, że nie mieliśmy dzieci. Żyje teraz sama i pije nadal a ja się już nie martwię o pieniądze i spokój, Więc nie piszcie głupot na temat swoich partnerów bo dużo jest kobiet alkoholiczek. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utre
Myslę,że najczęsciej dlatego,że po ucieczce ze wspolnego mieszkania ,czy domu nie mialyby gdzie się podziać same albo z dziećmi tym bardziej i nie mialyby najczęscie żadnej pomocy w tym ,by wyrzucić z tego mieszkania męża alkoholika . Nasze prawo nie broni za bardzo w takim przypadku ofiar alkoholików czy oprawców znęcających się nad rodzinami ,ale bardziej samych oprawców czy alkoholików,niestety.Nieraz chyba jednak slyszy się ,czyta ,że to ich wyrzucono czy eksmitowano jednak a rodzina została w swoim mieszkaniu ,ale najczęsciej chyba to żona czy konkubina z dziecmi musi uciekać z domu by ratowac swoje życie i dzieci .Nie wszystkie ofiary alkoholikow i ofiary przemocy odważają się na pobyty w domach pomocy czy ośrodkach dla takich kobiet z rodzinami-za malo jest takich miejsc.Liczą też chyba na to ,że taki mąż zmieni się na lepsze albo zakonczy żywot i będą mogli żyć normalnie.Czasem to trwa długie lata .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nikt im nie pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama pochodzi z porządnej rodziny.Dziadek to ktoś,kogo szanuje się.Mój ojciec to patologia,wychowywany przez wdowę babcię.Moja mama po studiach,ojciec ze średnim.Gdy byliśmy w domu,wychlany ojciec pokorny.Szedł spać.Gdy był sam na sam z mamą,wielokrotnie ją uderzył.Nie wierzyliśmy.Mam nagrała jego znęcanie się nad mamą.Wyprowadziłem się z domu,ojciec dla mnie jest nikim.Tak już zostanie skoro nie raz podniósł rękę na mamę.Dla takiej szmaty nie mam serca.Niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie zrozumiem tego fenomenu... To chyba objaw głupoty. Nie mówię że w każdym przypadku. Patrzę na swoją teściową. Związek z mężem alkoholikiem przełożyła nad dobro swoich dzieci. Do dziś stęka do męża o pożyczki, bo tylko ona utrzymuje ten ich cały grajdoł, a jej mąż pije i ona mu pieniądze daje, nie przeszkadzało jej prosić męża bez przerwy o pieniądze, gdy kończył szkoły, których nie dopilnowali, gdy był chory, nawet gdy urodziło nam się dziecko potrafiła chcieć odebrać nam od ust (ojciec nie zadzwonił nigdy), albo gdy wyjechała, dzwonić z daleka, żeby mąż leki ojcu zawiózł, bo już nie ma pieniędzy... Z jednej strony fajna z niej babka, z drugiej okropny muł bez godności i przez wiele lat miałam jej za złe, bo współczuję swojemu mężowi takiego dzieciństwa, jakie miał, bo o wszystkim mi kiedyś opowiedział, a ona z uporem maniaka powtarza mi, że jej dzieci to zawsze wszystko miały, co za idiotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DDA74
Przypomniało mi sie,ze ja za malolata tez myslalam o samobójstwie....Mialam wrażenie,ze nikt mnie nie lubi,ze nie mam koleżanek.Moja mama wiecznie tylko wymagala i wrzeszczala.Czasem miala przyplyw pozytywnych uczuć.Jaj bylam wieksza to nie umiałam przyjmować komplementów,nie wierzyłam w siebie,nie wierzyłam,ze ktos moze mnie pokochać.Co j bym zrobila grzyby nie moja babcia.....Byla dla mnie wszystkim i jestem jej za to ogromnie wdzieczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potwierdzm wypowiedź UTRE. Ja trwałam toksycznym związku 18 lat i teraz po 7 latach od rozwodu jestem wkurzona na siebie dlaczego pozwoliłam się poniżać takiej gnidzie. Rozmowa z terapeutką pomogła mi, choć w pierwszej chwili byłam zaskoczona, bo jak to zostawić i uciekać.. a gdzie mieszkać mam ! Było naprawdę ciężko, kilka lat psyhicznej walki, 2 sprawy o podział i kilka tysięcy z portfela , ale warto było :) i teraz nareszcie wiem co to znaczy żyć normalnie. Kochane kobietki uciekajcie jak najdalej od alkoholika i nie wierzcie, że "zmienię się" , "kocham" bo to nie prawda, on kocha Wasz portfel-źródełko. Alkoholik postawiony pod ścianą i samotny może wyjść z tego nałogu, ale niekoniecznie . Faktycznie polskie prawo broni alkoholika, a nie uczciwe osoby, które utrzymują to "ognisko domowe" opłacając wszelkiego rodzaju wydatki. Nie dajcie się wmanipulować i jeśli taka gnida żerowała na Was to teraz kolej na nasze kochane państwo, niech pokaże jak to jest żyć u boku alkoholika, a my doczekamy się zmian w prawie. Wy macie pełne prawo do życia w miłości i spokoju. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SAM walczysz z wiatrakami
Ja też nie wiem jak kobiety mogą być tak głupie, że nie potrafią nic zrobić. Byłam w domu z pijakiem przez wiele lat ( prawie 30 lat). Dzwoniłam po policję, założyłam niebieską kartę dla ojca, a kiedy miała być sprawa w sądzie moja matka odmówiła składania zeznań. Ja wyszłam na idiotkę, że się czepiam, a wszystko jest w porządku. Ojciec zaczął jeszcze bardziej się mścić, wpadł w furię, straszył, że wszystkich pozabija, przyniósł siekierę do domu. Wezwałam policję, a on wszystkiego się wyparł, matka bała się odezwać, a ja ... nawet policja podejrzewała, że zmyślam. O szczegółach nie ma co pisać, ale ostatecznie zerwałam całkowicie więzi z rodziną i na razie jest w miarę dobrze, chociaż wolałabym żeby ZDECHŁ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość2529
Prawda w tym co piszecie. Ja mam matkę zaledwie od roku, a sama mam 29 lat. Matka jest rok po terapii dla współuzależnionych, a ja 3 lata po terapii DDA. Nie zawsze jest tak i przeważnie tak nie jest, że żony alkoholików kochają tylko alkoholików zapominając o dzieciach. One są po prostu chore, tak samo chore jak ich mężowie... Ja wybaczyłam matce, choć całe życie szczerze nienawidziłam jej, bo liczyła się tylko z ojcem ja mogłabym nawet nie istnieć. Wiele jest rzeczy z tego topiku nt. relacji z nią w waszych wypowiedziach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćgość
Kilka razy zwracałam się o pomoc w różnych sprawach do pary wróżbitów z Wrocławia. W chwilach szczególnie kryzysowych Małgorzata i Grzegorz bardzo konkretnie mi pomogli i dodali odwagi żebym uwolniła się od pijaka i brutala. Powiodło się. Jestem wreszcie szczęśliwa. Janina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spróbuj tutaj poszukać www.przemiana.otwarte24,pl Literatura uzależnień. Poradniki dla osób uzależnionych i ich bliskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem od 9lat z alkoholikiem, zastanawiam się nad waszymi wypowiedziami to on musi odejść nie ja mam uciekać to on jest zły ja nie zostawię swojego domu aby zrobić tam melinę! Ja mam zupełnie inne podejście moi synowie są centrum mojego świata i noc ani nikt się nie będzie bardziej od nich liczył. Ja myślałam ze takie historie to tylko na filmach się dzieją póki. Bóg nie postanowił przytrzeć mi nos..... Są kobiety które maja chęć pomóc takiemu alkusowi a ja tylko jestem w stanie splunąć pod nogi i powiedzieć ze jest dnem .. Najgorsze to ze jemu jest chyba z tym dobrze?!!!!!! Ja nie odejdę odejdzie ON.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie kobiety maja niska samoocene, wynika to chyba zawsze z tego, ze matki takich kobiet nigdy nie nauczyly ich takiej wartosci i poszanowania dla siebie.Masz byc posluszna mezowi na wieki i tyle, zero sprzeciwu. Dlatego dziewczynkom , corkom trzeba tlumaczyc, ze nigdy nie moga sie bac facetow, utwierdzac je w dobrych ich cechach i wartosciach, chwalic za osiagniecia, budowac psychicznie. TYLKO WTEDY istnieje duze prawdopodobienstwo, ze taki menel(to co czytalam o tej kobiecie, co zyla z tym zwierzem, jak ja szczul psem i bil, to zakrawa na horror), ze w oczach corki cham bedzie zawsze chamem i ze BEDZIE TO WIDZIALA, choc te s*******e dobrze sie kryja...sama mialam z takim czyms do czynienia, ale doslownie prze chwile, i dzieki Boskiej Opiece nie mam z nim do czynienia...s******l kryl sie ze swym nalogiem, dolowal, wysysal zycie, ponizal, wszystko robilam zle, wszystkiemu bylam winna...ale w mojej glowie zaczely wlasnie sie pojawiac obrazy gdzies tam zakodowane w dziecinstwie, ze takie zachowanie to zwykle menelstwo i tyle, ze nie mozna sie az tak ponizac, bo niby dlaczego ma byc tylko moja wina, a nie jego? Nie wiem, jak wytlumaczyc kobietom, ze one niby boja sie odejsc od meza alkoholika, ale tym samym podpisuja wyrok na siebie...z drugiej strony jak bedzie sama, moze i tez podpisuje taki wyrok, ale W SWIETYM SPOKOJU, wiec jak ginac to spokojnie, choc nie jest powiedziane, ze tak wlasnie bedzie...bo juz sam fakt, ze zrobily ten rok, ze daly rade, ze sie odwazyly, to juz jest jakas laska boza...ten problem nie dotyczy tylko alkoholikow ale tez zwyklych psychopatow, takich wampirow energetycznych, a ci czesto nie sa pijakami, wprost przeciwnie...chcac sobie pomoc, kobieta nie moze zamykac sie w sobie i NIE MWIC NIC NA SWOJ TEMAT I NA TEMAT SWOICH PROBLEMOW, a wiem, ze alkoholicy nie lubia, ak sie brudy poazuje innym, bo ich ostatnie szare komorki jednak lacza jakies fakty i nie pozwalaja sie zbluzgac publicznie...taki typowy brak wartosci siebie i proba dowartosciowania sie kosztem innych...gdy kobieta mowi o tym innym, istnieje duza szansa, ze ktos pomoze, ze slowa innych osob wydraza w koncu pozytywna opinie o niej samej, na zasadzie kropla drazy skale...i tylko wtedy jest w stanie zrozumiec po co istnieje na swiecie, ze zyje DLA SIEBIE i swoich DZIECI i ze nie ma tam miejsca na taka padline, jaka jest jej pan maz...bo alkoholik do konca swego zasranego zycia ZAWSZE bedzie alkholikiem...ale to jest juz jego wybor...badzcie dobrej mysli, kobietki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przede wszystkim problemem jest to, że takie związki zaczynają. Gdzie ta mityczna "kobieca intuicja"? To jakiś oksymoron!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...niektóre chętnie by się uwolniły od takiego chłopa, ale same by się nie utrzymały więc kasa współmałżonka (błech) bardzo ułatwia życie i przez jakiś czas jest co jeść. Nie chodzi tu o miłość. Można się uwolnić od tego jak się chce, tylko gdzie potem mieszkać? W hotelu? To nie zachód gdzie można wynająć pokój i mieć w nosie pana, który sam się zabija. Tu nie trzeba filozofii i podciągania problemu pod jakieś teorie. Dajcie mi kasę bo moja emerytura jest zbyt mała, to odejdę szybciutko i pan mnie nie zobaczy do końca życia. Jednak jeść trzeba a teraz zima...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmiiii
gość 2014.11.27 U mnie to samo.Jestem po próbie sammobójczej,wcześniejszych samookaleczeniach.Nawet to na matce wrażenia nie zrobiło xx A na ojcu? A na ojcu to zrobiło wrażenie? To dyskryminacja praw ojców!!!!! A tak serio, to weźcie się ogarnijcie! Też pochodzę z takiej rodziny, gdzie ojciec alkoholik, przemoc wyzwiska i stałe groźby z jego strony, ale w życiu by mi nie przyszło do głowy, żeby za to jeszcze dokładać matce cierpień i ją obwiniać za to, że stary to s*******n, bo ona tutaj była ofiarą tak samo jak ja i moje siostry. Nawet w większym stopniu, bo ja sobie ułożyłam życie i jestem szczęśliwa, a jej najlepsze lata wyglądały jak z koszmaru. Co lepsze, piszą tu osoby wychowywane w takich rodzinach jak moje, a sprawiają wrażenie jakby nie miały zielonego pojęcia o tym czym jest współuzależnienie, jak działa przemoc domowa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zycie z alkoholikiem to pieklo na ziemi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapraszam odwiedzić : eroprime.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strach dziecka
Niestety nie znam odpowiedzi na to pytanie , ale niestety ja mam zrabana psychike przez ojca bo za kazdym razem kiedy Moj narzyczony sporzywa alkochol widze w nim ojca . chociaz tyle razy z nim na ten temat rozmawialam zawsze sie boje chociaz wiem ze on taki nie jest. po 4 latach pomalu zaczynam panowac nad strachem i nie pokazuje mu swojejslabosci . nie mialam normalnego dziecinstwa ciagle awantury przemoc i wyzwiska i upokozenia. pozniej bronilam zawsze matki ale to i tak nie pomagalo, az nie wytrzymalam i wyprowadzilam sie od roku nie mam z nimi kontaktu i od tej pory jakos odrzylam, nie mysle co bedzie jesli wroc***ijany czy kolejna noc nie przespana . nie zycze nikomu takiego zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze nie podkresla ze cie kocha bo sama jest nie kochana przez meza i teraz sama nie potrafi tego okazac bo jest nieufna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 35 lat. Odkąd pamiętam,mniej więcej odkąd miałam 3 latka,w domu były wiecznie awantury,matka z podbitym okiem,połamanym nosem,przyduszana do ściany drążkiem od miotły. Ojciec potrafił pobić ją gdy spała. Ja,gdy podrosłam na tyle,żeby było co tłuc,czyli od 10 roku życia tez potrafiłam zarobić,kazał się kłaść na łóżku i tłukł mnie grubym pasem,chyba wojskowym. Gdy miałam 16 lat byłam dla niego dzi....ką/ku....wą i wszystkim innym. Nie raz uciekałam z domu do znajomych po tym jak tatulek przyduszał mi szyję kolanem do podłogi szarpiąc za włosy,okładając pięścią po twarzy,kopiąc po ciele,karząc zlizywać szkło rozbite z podłogi i krzycząc,że mnie zabije. Kiedyś uciekłam do sąsiada policjanta to powiedziała,że nie może nic zrobić bo jest już pon służbie. Matka mnie nie broniła bo i ona zarobiła. Rodzina wiedziała,sąsiedzi wiedzieli,policja była wzywana co jakiś czas. Mieszkaliśmy 32 metrowej w kawalerce,ja i moje 2 młodsze o 10 lat siostry,mama i wiecznie oszczany ojciec alkoholik. Mieszkanie jest mamy. Ojciec nie pracował bo z każdej roboty po miesiącu wyrzucali go za picie,mama po 3 dziecku też już pracy nie mogła znalezć. Pamiętam jak w 8 klasie nie odebrałam świadectwa szkolnego bo jechałam zarobić 20zł za zbiór truskawek żeby ojciec miał fajki to wtedy może awantury nie będzie. Poszłam do zawodówki bo to była jedyna szkoła z płatnymi praktykami,pieniądze oddawałam matce. Wakacje też w pracy. Raz pozwoliłam sobie wydać pół mojej groszowej wypłaty na własne potrzeby to zarobiłam od matki w pysk. Wstydziłam się zapraszać znajomych i pokazywać zapitą gębę ojca,ten w amoku alkoholowym potrafił z pasem rzucić się na moją koleżankę. I tak sobie we wstydzie i strachu żyłam do mojej osiemnastki. Skończyłam ta zawodówkę,miałam iść do technikum następnie matura i na studia. Ale ciężko było pogodzić finanse szkolne z utrzymywaniem 2 małych sióstr,bezrobotnej matki i bezrobotnego ojca alkoholika. warunki do nauki praktycznie żadne,tylko starach kiedy ojciec wróci i czy wieczór będzie spokojny czy znowu pobije matkę lub mnie. Z końcem wakacji,stary się dopieprzył-albo do szkoły albo do roboty albo z domu wypie......dalaj. Miałam zacząć szkołe ale trafilła się praca 250 km dalej,z opieki społecznej,hotel pracowniczy za free. Wszystko wydawało się super piękne byle by tylko z dala od ojca terrorysty. W 1998 wyjechałam. Nauki nie podjełam ponieważ praca była przez 7 dni w tyg 12-21godz na 24h,w szklarniach i czasu nie było. Co przyjechałam na święta do domu to widziałam wiecznie zachlany ojca pysk,i awantury... Przestałam przyjeżdżać,wysyłałam matce pieniądze jakiekolwiek tylko mogłam bo pracodawca był niewypłacalny i zdarzyło się żyć za 150zł miesięcznie. I tak jakoś sobie teraz żyję powoli lecz w spokoju. Miałam 2 poważne związki z ustalonymi terminami ślubu ale wizja tego,że będzie trzeba partnerom pokazać zapity pysk oszczanego ojca alkoholika skutecznie z zamążpójścia mnie wyleczyła. Ten wstyd za ojca był silniejszy ode mnie,na prawdę,nie potrafię tego wytłumaczyć,wolałam by moja przyszłość w związku legła niż pokazanie ojca pijaka przyszłym mężom tym bardziej,że niedoszli mężowie pochodzili z tzw.dobrych domów. Teraz nie mam nikogo i jakby dobrze mi z tym. Zauważyłam,że gdy ktoś mi bliski tzn.mężczyzna jest po imprezie,choć nie daje mi powodów to zaczynam się bać,czuję,że robię się malutka jak za dawnych czasów kiedy bałam się powrotów z libacji do domu ojca alkoholika. Bardzo długo po wyjezdzie z domu miałam koszmary z ojcem w roli głównej,kilka nocy w tygodniu,przez kilka lat,teraz dużo rzadziej choć z tydzień temu śnił mi się,że z nożem mnie goni. Ojciec ze mnie przerzucił się na terror 2 sióstr,które podrosły,i standardowo matka obrywała. Któregoś razu,gdy skasował po raz kolejny matce nos,siostra nie wytrzymała,zgłosiła się na policje,była sprawa,ojciec dostał z miejsca rok odsiadki. W więzieniu zmarł. A ze mnie jakby wszystko co było złe,zeszło. Pytałam mamę dlaczego z nim była mimo,że nie raz w nocy musiałyśmy uciekać w piżamach do sąsiadów z jej własnego mieszkania bo ojciec szalał siekierą lub rzucał nożami bądz zamiast matki widział diabła. Odpowiedziała,że go kochała i myślała,że on się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×