Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie tak wyobrażałam sobie studia i życie studenckie...nuda nuda nuda

Polecane posty

Gość gość

myslalam, ze bedzie jak na filmach a jest beznadziejnie, nijak, nudno eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbyś mała kasę, to byś się nie nudziła, dzieciaki na filmach kasy mają jak lodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tam sie nie nudzilam na studiach. wykorzystalam czas maxymalnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widocznie jesteś nudna i dlatego się nudzisz. Ja już dawno skończyłem studia i nie pamiętam abym kiedyś się nudził, zawsze potrafiłem sobie znaleźć ciekawe zajęcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nudnemu zawsze nudno,toż to najfajniejszy okres w życiu,rodzice jeszcze dają kasę,i tylko trzeba się ogarnąć,bo wychodzi się spod skrzydeł mamuni,więc trzeba ułożyć sobie życie w sensie ogarnąć ,zakupy,porządki,pranie etc,latać na zajęcia a resztę czasu można sobie spożytkować dla siebie-latać na różne zajęcia dodatkowe,fitnes,siłownię,zajęcia z tańca,czy zapisać się na kurs fotografii czy też klubu filmowego,gdzie się ogląda tzw dobre kino a potem prowadzi dyskusje,jak się jest w duzym ośrodku studenckim to są też przecież rózne kluby,teatry-jak ktoś lubi łyknąć kultury,a poza tym można i znaleźć sobie pracę i zarabiac dodatkową kasę na swoje potrzeby ,,,dla mnie to był najfajniejszy okres w życiu,fajni dobraliśmy sobie towarzystwo,więc cały czas coś wymyślaliśmy,a poza tym na weekendy często jeździłam do innych ośrodków studenckich do koleżanek,do Poznania i Krakowa,i ciągle sie coś działo,końcem roku zawsze dobieraliśmy się grupą i wyjeżdzaliśmy na spotkanie TAIZE,w ten sposób zwiedziłam za małe pieniążki kawałek Europy ..nie trzeba marudzić,tylko wysilić mózgownicę nuda..nuda,,,w niedzielę,jak nie przyjeżdzałysmy do domu,to z kooleżankami gotowałyśmy obiad ,i było mega przyjęcie ,każda coś wnosiła w ten "projekt" było wesoło i never nam się nie nudziło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widocznie może poszłaś na złą uczelnie lub obracasz się w złym towarzystwie. Ja np studiuję na http://www.wsu.pl/ i jeśli chodzi o nauczanie czy też „klimat” nie mogę narzekać. Imprezy też są często, choć może nie jak w American Pie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@12.26 Uwielbiam taki marketing szeptany. A co do Autorki - jeśli studiujesz w tzw. Wyższej Szkole Gotowania na Gazie to nie spodziewaj się szczególnej atmosfery. Studia dzienne na uczelni państwowej + mieszkanie w akademiku chyba ciągle mają swój urok. Poza tym, bez urazy oczywiście, ale jak mawiają - inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może ona liczyła, że wstąpi do bractwa typu alfa mega gamma i będą robić żarciki innym, bardziej frajerskim bractwom :D Przecież kreacja czasu zależy od nas samych, a na studiach ma się łatwy dostęp do nowych ludzi, imprez, do sportu, ale też do różnego rodzaju klubów, kół i stowarzyszeń, można jeździć na konferencje, śpiewać, podróżować w ramach ich działalności, no a poza działalnością statutową zawsze jest integracja. Są wymiany studenckie typu most i erasmus, jest też oczywiście opcja zostania najlepszym człowiekiem na wydziale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Studia dzienne na uczelni państwowej + mieszkanie w akademiku chyba ciągle mają swój urok. <><><> Współczuję ludziom, którzy na studiach musieli gnić w brudnym akademiku lub wynajmować z 3jką-4rką obcych sobie ludzi jakąś dziurę :O Dzielić kibel z jakimiś obcymi :O Co do autorki. Jak się nie ma kasy to życie ogólnie jest do bani, niezależnie czy dzieciństwo czy życie studenckie czy dorosłe...więc jak mając 1100 na miesiąc w nowym dla siebie mieście spodziewałaś się warunków z amerykańskich filmów no to sory...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję ludziom, którzy na studiach musieli gnić w brudnym akademiku x standardy akademikow sa rozne, a nawet w obrebie jednego budynku wyglada to skrajnie roznie. do wielu trudnych sytuacji z tego rodzaju mozna sie zaadaptowac na swoj sposob tak, zeby wszystko bylo jak najbardziej higieniczne i schludne. przydaje sie na przyszlosc. w koncu hostele czy sredniej klasy hotele i pensjonaty to tez nie sa oazy czystosci, najwyzej tej upozorowanej, bo z tamtych sprzetow korzystaly setki, tysiace obcych ludzi. tapicerki i materace nie sa odkazane po kazdym gosciu, a nawet gdyby byly no to co z tego? to nie to, co wlanse lozko, po dywanie nie pochodzisz na bosaka, bo brudno nawet jesli bylo "posprzatane". w hotelu spisz w "hotelowej" poscieli? no raczej nie! tak samo jak nie siadasz tam na desce klozetowej, a pod prysznic klapki i trzeba ciagle myc rece po dotykaniu czegokolwiek. da sie przyzwyczaic do ogarniecia tego wszystkiego pomijajac te ograniczenia, jest tyle korzysci i zalet wynikajacych z mieszkania w czasie studiow wlasnie w akdemiku, ktore przechylaja szale i mozna wspolczuc komus, kto tego nie zasmakowal, chociaz faktycznie, nie kazdy sie do tego nadaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mozna wspolczuc komus, kto tego nie zasmakowal, chociaz faktycznie, nie kazdy sie do tego nadaje <><><> Ja miałam własną stancję i nie zamieniłabym jej na 'powszechnego użytku' kible, prysznice i materace w akademikach. Zresztą nie piszę tylko o akademikach ale nawet o tym jak kilka nieznanych sobie osób musi się gnieździć w jednym prywatnym mieszkanku i dzielić z sobą łazienkę, kuchnię, znosić gości drugiego itd :O Nawet jeżeli są to mieszkania niezłej klasy to wciąż perspektywa mieszkania z jakimiś obcymi nie jest fajna. Wiem, że nie każdy ma takie szczęście mieć własną stancję dlatego w sumie podziwiam ludzi, którzy dali radę przetrwać w takich warunkach... Ja nie wiem czy kiedykolwiek zdecydowałabym się na studia gdybym miała żyć na tak niskim standardzie. Tak jak piszesz, to nie dla każdego...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość huoihuo
Jako były mieszkaniec akademika i obecnie osoba dzieląca mieszkanie z innymi powiem, że właśnie w tym tkwi urok, przy czym najważniejsi są ludzie i jakość relacji z nimi, a nie metraż czy standard wyposażenia. Ludzi z którymi obecnie mieszkam nie nazwałabym obcymi, lubię ich i chętnie spędzam z nimi czas. Nie ma za co podziwiać tych, którzy tak mieszkają, bo wprawdzie często wynika to z konieczności (brak pieniędzy), ale dla większości młodych ludzi jest to całkowicie normalne (kultura biedy haha).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka mogłaby jeszcze coś napisać na co liczyła i co ją tak rozczarowało, bo mnie to ciekawi :) Ja kiedyś też miałam wizję nieco zbliżoną do filmów, ale rzeczywistość jakoś specjalnie mnie nie zdziwiła. Są możliwości spędzania czasu na różne sposoby, tylko to nie tak, że nadskakują nad studentem z okrzykiem "weź mnie, weź mnie" (no chyba, że na plakatach).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a na tej stancji mialas swoje wlasne lozko lub wlasciciel kupil je specjalnie dla ciebie nowe? swoja droga, pamietam osoby, ktore wynosily lozka z pokoju na korytarz i spaly na karimatach, materacach itp. jesli nie mialas nowego lub wlasnego, to roznica zadna, i tak trzeba by je zabezpieczyc w taki sposob, zeby sie go nie brzydzic, no chyba ze ktos w ogole nie brzydzi sie takich rzeczy, to ma problem z glowy toalety - w jakimkolwiek obcym mieszkaniu luz jest niewskazany, chyba ze mialas wszystko nowe albo nie brzydzilo cie to, ze juz iles tam osob w tym miejscu mieszkalo i z tego korzystalo, nawet mimo wyczyszczenia tego przez ciebie dla siebie (ja np. i tak bym miala obrzydzenie) oczywiscie, czy sie wynajmuje mieszkanie, czy mieszka w akademiku, to przejsciowy okres, i w pewnym wieku juz sie nie ma ochoty na takie zabawy, ale to jest znosne pod tymi zwgledami, o ktorych piszesz,i da sie przzezyc i naprawde nie jest tak paskudnie, jak ci sie wydaje :) a akademiki sa tez rozne, jak wspominalam i rozne kombinacje w zakresie liczby lokatorow itd., swego czasu jak studiowalas dwa kierunki, to mozna bylo miec samodzielny pokoj, na 5. roku tez, juz nie wspomne ze nikt cie nie zmusi, zebys mieszkala z jakims wariatem, a jednak prawdopodobienstwo poznania i zamieszkania z fajnymi ludzmi (lub jednym czlowiekiem) jest spore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytanie do autorki: a twoi rodzice kończyli studia? Czy jedyne wyobrażenia jakie masz to właśnie z amerykańskich filmów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam swoją własną stancję na własność. Nie wynajmowałam jej. Pochodzę ze stosunkowo zamożnego domu to mogłam sobie na to pozwolić (w sumie moi rodzice wtedy). Wynajem to kasa, która nigdy się już nie zwróci więc jak ma się kasę to lepiej kupić mieszkanie. Po ukończeniu studiów miałam przyjemność mieszkanie opierdzielić i zarobić :P Nie wyobrażam sobie dzielić łazienki z jakimiś ludźmi, znosić ich gości, znosić ich zasady. Mieszkałam sama i cenię to sobie. Z******ty luksus mieszkać w pojedynkę na studiach bo jak się uczysz nikt nie zawraca Ci dooopy, nikt ci nie przeszkadza, do nikogo się nie dostosowujesz :P A jak chcesz poimprezować to po prostu wychodzisz na miasto do knajpy czy do klubu :P Ale na chacie cenię sobie prywatność i kameralność :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja lubiłam jak ktoś mi przeszkadzał w nauce :) Ale też miałam większą motywację: jak widziałam że inni się uczą lub nad czymś pracują to też to robiłam. Co do znoszenia gości innych ludzi: w akademiku każdy gość był gościem wspólnym i to zwykle też mi odpowiadało, bo generalnie goście przychodzili w czasie imprezowym. Na stancji goście współlokatorów siedzą u nich w pokojach i czasem nawet nie jestem świadoma, że ktoś był. Dzielenie łazienki też jakoś idzie, nic w tym strasznego, jak w rodzinie. Wprawdzie w akademiku miałam toaletę osobną na pokój, więc to trochę lepsza sytuacja niż toaleta i łazienka z której korzysta 50 osób z całego piętra. W tej drugiej sytuacji przeważnie obowiązuje swoisty brak odpowiedzialności przejawiający się niezłym syfem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Shaf, pewnie jak moja znajoma miałabyś spore problemy z wizytą w wychodku w czasie plenerowego wyjazdu :) Albo wcale byś na taki nie pojechała, przecież bawić się można w budynkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Współczuję ludziom, którzy na studiach musieli gnić w brudnym akademiku Jak ktos nie ma kasy to nie za bardzo ma wybor. Nie kazda studentka chce ciagnac druta brzydkiemu sponsorowi za mieszkanie i utrzymanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przecież bawić się można w budynkach. <><><> Tak jak piszesz :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ktos nie ma kasy to nie za bardzo ma wybor. <><><> Zdaję sobie sprawę, dlatego podziwiam takich ludzi, którzy mimo takich warunków dawali radę. Aczkolwiek nie żałuję, że tego chleba nie spróbowałam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyli mialas mieszkanie, a nie stancje, shaf :P cena mojego akademika byla bezkonkurencyjna, wiec to zadna strata pieniedzy w tamtym czasie "Wprawdzie w akademiku miałam toaletę osobną na pokój, więc to trochę lepsza sytuacja niż toaleta i łazienka z której korzysta 50 osób z całego piętra. " X no co tez Ty opowiadasz? ;) praktycznie i o dziwo nie bylo zadnych kolejek, a jeszcze pomnozyc to przez pietra, to duzo tych toalet a syf byl, ale tylko od czasu do czasu i wtedy mozna bylo migrowac z calym osprzetem wyzej, nizej lub w bok ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też nie widziałam kolejek do wspólnych łazienek w akademiku, ale syf owszem bywał. A jak migruje się wyżej to kolejna grupa ludzi do podziału tą szczególną przestrzenią. Niektórych to odrzuca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli mialas mieszkanie, a nie stancje <><><> No racja :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ktos nie ma kasy to nie za bardzo ma wybor <><><> W USA nawet dzienne studia kosztują (poza mieszkaniem i zyciem czesne trzaa opłacać :P), więc tak jest zasada, że jak nie masz kasy to nie studiujesz :P Ogólnie studia to ZAWSZE droga impreza :P Jak nie pochodzisz z miasta uniwersyteckiego i chcesz żyć na przyzwoitym poziomie to niestety to kosztuje :P Już nie wspomnę o tym, że nawet wynajem najgorszych melin w mieście kosztuje nieadekwatnie drogo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"przecież bawić się można w budynkach. <><><> Tak jak piszesz cool.gif" xxxx Dlatego trzeba się zadawać z ludźmi o podobnym standardzie życia, nie obcować z biedakami aby nie musieć mieć do czynienia z trudnymi chwilami sam na sam z drewnem, lasem, powietrzem i dziurą w ziemi pełną ekskrementów. Nie mówiąc już o mordercach, zboczeńcach i dzikiej zwierzynie czyhających na osobę wychodzącą z owej budki wypróżnień ciemną nieoświetloną nocą w czasie gdy nad człowiekiem górują gęste korony drzew niedopuszczające światła gwiazd i księżyca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzę, że wątek autorki został przejęty ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co sądzicie o tzw. 'prywatnych' akademikach ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sądzimy, że każdy jest inny i nie ma co sądzić o ogóle :) Znam taki gdzie jest w porządku, ale niski standard, ale też taki gdzie standard wysoki, ale zarządzanie wkurzające, jakieś śmieszne zasady i dziwne umowy najmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Swoją drogą przecież jest też sporo filmów, w których studenci pracują, najczęściej są to kiepskie zajęcia: są kelnerami, dostawcami itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×