calowalam się z żonatym mężczyzną

poznaliśmy się w pubie, wypilismy po drinku, on od razu powiedzial, że ma zonę. Potem odeszlismy kazdy w swoja strone. Pech chcial ze spotkalismy sie pare godzin pozniej w pobliskim klubie. Sporo alkoholu, dlugo tanczylismy calując sie. dla mnie to ni nie znaczylo, tylko tak sobie myślę... czy kazdy facet jest taki sam? a może pocalunek to nie zdrada?

żonaty i do klubu łazi widać że na podryw poszedł a ty się nawinęłaś dla mnie tacy ludzie co mają kogoś a szukają na boku to zwyczajne śmieci

tak, jestem tego swiadoma, ale nie szukam chlopaka ani tym bardziej romansu, wiec nie interesuje mnie to. Jestem wolna, mogę robić co chcę. Szkoda mi tylko tych naiwnych żon. Może to kwestia alkoholu, ale nie sądzę żeby to było jakieś usprawiedliwienie.

nie to nie alkohol to kwestia moralności

gdybym byla z kimś, owszem chodzilabym sama do pubow, ale nigdy nie zdradzilabym partnera. Ten gośc był dośc młody, około 24-26 lat, z rozmowy wynikało, że niedawno wzieli ślub, czyli teoretycznie taka sytuacja nie powinnna mieć miejsca.

A wiesz co ja myślę ? Gdyby kazda baba powiedziała- wracaj frajerze do domu toby i tych zdrad nie było.Ale przecież jesteście wolne ,mozecie robic co chcecie.... Za drinka facet ma darmowy seks.Po co samotna kobieta idzie do nocnego klubu to każdy facet to wie.Nawet nie musi sie specjalnie wysilać bo tych wyzwolonych jest na pęczki.A że opinia z czasem zryta,a co tam.Głupi to gadają ,nie ?

pocałunek a pieprzenie się w męskiej toalecie robi różnicę, nie sądzisz? a jeśli kobiety są aż tak wyzwolone, ich sprawa, nie potępiam, nie oceniam, każdy ma swoje powody do takich zachowań. Wolny osobnik może robić to, co uważa za słuszne, kwestia moralności jest względna