Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Adam_36

Co z tą przyjaźnią

Polecane posty

Gość gość
Alex tak trzymaj. Szkoda energii i czasu dla osoby, która krzywdzi a oczekuje jeszcze czegokolwiek od nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leaaa
a teraz najgorsze co musze napisac: jest wlasnie taka osoba ktora mnie kocha, jest czula, troskliwa, chce cos stworzyc, zapewnia przyszlosc... byly klotnie i jakos cos mi nie grało,nie wiem co ja sobie myslalam ze sie oszukam... no i wtedy pojawil sie on i pozamiatane... ja chyba nie umiem funkcjonowac normalnie, musze miec jakies emocje. chory klimat... uzalac sie nad soba cierpiec... nie wiem z czego to wynika ale ja nie moge zyc jak normalni ludzie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alex9897
Pewnie, że potrzebuje. Mną podnosi swojego ego. Przy kolgegach próbuje obściskiwac mnei, pokazac im, ze ma więcej praw do mnie, że może sobie pozwolić na niewiadomo co. Jak mu źle to mi truje. Nie ma z kim iśc na impreze-wtedy ja jestem dobra. Itp itd. A co ja z tego mam? Rachunek za kilka miłych chwil jest dla mnie ogromny. Najczęściej to odchorowuję i płacze, bo narobi mi nadziei a potem jak mnie nie potrzebuje to znika. Dlatego jakiś czas temu postanowiłam pobawić sie na jego zasadach i też zniknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leaaa
ja tez znikam... ale boje sie ze nie dam rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
leaaa Też myślałam, że tak mam. Jestem emocjonalna, może nadwrażliwa, skłonna do popadania w skrajne emocje. Ale to nie ma znaczenia. Ty też potrafisz. A jak było, zanim go nie było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alex9897
Dasz! Znajdź coś co daje Ci siłe w tym wytrwać. Znam siłę uczuć, powody robienia wyjatków, odzywania się ostatni raz, tłumaczenia go. Nie ma wytumaczenia zadnego. Nie zalezy mu na mnie. Nie kocha mnie a wręcz wykorzystuje i tylko od nas zalezy czy im na to pozwolimy. Czas przestać byc ofiarą i czyimś popychadłem. Można popełnić bład, upaśc nisko, ale grunt to się odbić. Ja już sięgnęłam przez niego dna, czas teraz się pozbierać. Przemyśl to jak Cie traktuje, kim dla niego jesteś i kim będziesz. Wiem, że to okropne, ale jesteś dla niego nikim. Inaczej by Cie tak nei traktował. Zawalcz o siebie dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alex Jak się z tym czułaś? każdy kawałek władzy odebrany to kawałek Twojej wolności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alex9897
Jak g****o. Nie ma co ubierać tego w ładniejsze słowa, bo tak się czułam. Ale to dopiero jak sobie uświadomiłam ile ja dla niego robię, a jak on mną poniewiera. I wtedy powiedziałam koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leaaa
masz z******te wyczucie:) zadajesz mi pyt jakie ja sobie zadawalam tez po 100 razy wiesz jak chcialam wrocic do tego czasu kiedy to sie nie zaczelo... on wypelnil cos czego mi braowalo. ale nie da sie miec wszystkiego. teraz to wiem. czyli stabilnosci, zapenwionego bytu i fajerwerków tylko ze caly czas chce wierzyc ze mozna:) i znowu mnie puszcza... moje postanowinie o zniknieciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mój" też w moim życiu wypełnił mi lukę. Dlatego był tak silny i taką miał nade mną władzę. Ale to złudzenie. Wiecie, czemu faceci lepiej zarabiają? Bo kobieta pokazuje swoje wątpliwości, a facet przechwala się na wyrost. Po czasie zobaczyłam, że to pozorant i tak naprawdę poza "magią" i złudzeniami, nie ma mi do zaoferowania nic. Mój mąż jest zupełnie inny. Ma to, czego brakowało tamtemu, choć nie umie mnie tak zaczarować (w sumie to super). Postawiłam na niego i nie żałuję. Małżeństwo rządzi się innymi prawami niż nieformalny związek. Dziś wiem, że z byłym byłabym nieszczęśliwa. I kiedy się spotkamy od wielkiego dzwonu kilka razy na rok , to Bogu dziękuję, że nie jesteśmy razem. Choć czasem sentyment jest. Ale nauczyłam się działać głową. Uczuć nie zagłuszę, nie zniszczę, ale działać mogę zgodnie ze swoim interesem. Mogłam w środku usychać, ale jak telefon świerzbi, to wrzuć go do kibla... no, daj koleżance.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alex9897
Ja tez przyznam, że wbił się w mój najgorszy możliwy emocjonalny okres. Wszystko mi wtedy się waliło. Nigdy wcześniej nikomu nie pozwoliłam się tak zmanipulować. "Po czasie zobaczyłam, że to pozorant i tak naprawdę poza "magią" i złudzeniami, nie ma mi do zaoferowania nic." A wiesz, że mimo tego, że nadal gdzieś w środku mnie to boli, są dni, ze bywa tragicznie to klapki z oczu spadają i w sumie cieszę się, że z nim nie jestem i większość to są moje wyobrażenia o nim. Idealny obrazek w mojej głowie jaki chciałbym żeby był. I teraz wiem, że choćby na kolanach przyszedł do mnie to ja bym już z nim nie chciała być. Jęszcze ze 3 miesiące temu bym tak nie umiała powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leaaa
tak jak pisze jest taka osoba ktora moze i jest jak twoj maz... kazda az piszczy na niego... ale nie ma chemii "tego czegos" i ze kieruje sie rozsadkiem ze strachu to dlatego tkwie w tym "pewnym" bez milosci to mnie tak wykancza... alko, trawka, zaczelam palic fajki i moim celem jest teraz wziac sie za siebie, zadbac jeszcze badziej zeby tylko dla niego wydacsie jeszcze bardziej atrakcyjna...zeby widzial co stracil a ja zawsze bede go kochac i zyc bez tej milosci ze strachu ze sobie nie poradze w zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja prawdziwie wolna będę wtedy, gdy nawet parę razy na rok nie będę myśleć "zyg zyg marcheweczka", bo to oznacza jakieś uczucia. A tu potrzebna jest obojętność. I to mój cel. Jeszcze nie osiągnięty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
leaaa, powiem Ci rzecz obrazoburczą. To, co czujesz, to prawdopodobnie NIE JEST MIŁOŚĆ, to bardzo silne zauroczenie połączone z uzależnieniem. Miłość jeszcze przed Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alex9897
"a ja zawsze bede go kochac i zyc bez tej milosci ze strachu ze sobie nie poradze w zyciu" Nie myśl tak. Zamień zawsze będę go kochać na nie kocham go Nie poradzę sobie na dam radę Też się od niego uzależniłam i w moemecie jak znikał to ja się czułam jakby mi ktoś powietrze odebrał. Ale dałam radę. Zyję nadal czyli da sie bez niego żyć. I świetnie daję sobie radę. Nie pielęgnuj tego chorego uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leaaa
wlasnie teraz jak to pisze to sobie mysle co ja robie... w czym ja tkwie... nie mogla sie nigdy wygadac bo bylam z tym wszystkim sama. pewnie jak Kinga (od autora - z klasą, z zasdami, nikt nic nie wiedział - co tez bylo wygodne dla autora jak i dla mojego kogos) a ja jestem z kims kogo nie kocham, a kocham kogos kto nie kocha mnie gorzej być nie moze (placze) powinnam rzucic to wszystko i byc juz zawsze sama. raz ze skrzywidzialm kogos kto jest dla mnie dobry a dwa ze nie zaufam juz nigdy nikomu bo drui raz nikogo tak nie pokocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leaaa
nigdy bym nie pomyslala ze doswiadcze czegos takiego w zyciu... i kolejna nauczka: nigdy nikogo nie osadzaj, bo uczucia pooduja takie decyzje ze nie da sie przewidziec tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też w którymś momencie z kimś byłam, ale nie umiałam z nim być, bo tamten mi zatruwał głowę. Odeszłam. Tak miało być. Nie chciałam kogo, kto się zaczął naprawdę zakochiwać narazić na to, co przechodziłam ja. Nie mamy kontaktu do dziś i uważam, że to zdrowe. Dopiero jak się uwolniłam od swojej bierności i bezwolności zaczęłam być zdolna do związku. Choć emocje jeszcze długo były niewygaszone. Ale nad tym panowałam głową. Tzn. jak miałam popłakać z tęsknoty, to popłakałam, ale potem umyłam twarz, pozbierałam do kupy i żyłam dalej ucząc się kochać inną osobę. leaaa, nie mów, że nigdy nie zaufasz. Potrzebujesz czasu i leczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alex9897
A ja jestem sama. Kocham kogoś kto mnie nie kocha. W dodatku on kocha inną. Uroczo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak czytam to wszystko i mam szczerą ochotę za....jebać autorowi topicu. Chłopie jesteś śmieciem, dobiegasz do 40 a masz wrażliwość emocjonalną 11 letniego chłopca, zniszczyłeś i skrzywiłeś do końca życia dziewczynę i ewidentnie masz na to wywalone, ba jesteś chyba ciekawy i zafascynowany tym jak się potoczy dalej ta historia i chyba masz nadzieję że jak twój gówniany związek nie wypali to będziesz miał koło zapasowe. Mam nadzieję że kiedyś będziesz cierpiał za krzywdę którą wyrządziłeś. Choroba/śmierć/inny dramat życiowy, kiedyś karma do ciebie powróci, bądź tego pewny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leaaa
alex... nawet nie wiesz jak ja boje sie ze on z kims bedzie. to by mnie juz zabilo. nie wiem jak dajesz Ty rade..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Karma już działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
leaaa Ja jak "mojego" zobaczyłam z inną za ręką zrozumiałam, że powiedzenie "ugięły się nogi" jest oparte na faktach. Prawie poleciałam na twarz. Ale to jest do przeżycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leaaa
autor sie chyba niezle zdziwi jak zobaczy jak sie watek rozwinął... ze ludzie tak cierpią przez innych ja moge ci tak uswidomic jak ta Kinga cierpi to bys padł... nie ma godz zeby o kims nie myslec... budzisz sie myslisz on... zasypiasz on.. nawet bys w to nie uwierzył jak siemozna zajechac krzywdzac jeszcze naokolo wszystkich dookola, przyjaciół, rodzinę, zawalajac prace WSZYSTKO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alex9897
Leaaaa wiesz, że i ja się tego bałam mimo ze wiedziałam ze prędzej czy później to nastapi. Ale dla mnei to okazało sie dobre, bo troche mnie od niego odciągneło. Po prostu nigdy nie biore sie za zajętych facetów. To nie znaczy, ze przestałam czuć. Początkowo bolało bardzo, że jej spełnia się to o czym ja marzyłam. A potem zobaczyłam jego wady, których jakimś cudem nie widziałam wcześniej. Idealny obrazek upadł. I zdałam sobie sprawę, że w sumie nie chciałbym byc na jej miejscu. Nie chciałabym, zeby mnie tak traktował jak ją traktuje. Nie chciałbym się z nim użerać. Mój wyidealizowany obraz zaczął się walić. Wolna nie jestem, ale klapki po mału z oczu spadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
leaaa dziś autor sie chyba niezle zdziwi jak zobaczy jak sie watek rozwinął... ze ludzie tak cierpią przez innych Obawiam się, że i tak skwituje to stwierdzeniem "no to jak w końcu zrobić, żeby była moją przyjaciółką?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leaaa
wlasnie tak sobie pomyslalam ze pewnie bym zeszla... ale z drugiej str juz wiedzialas na czym stoisz, a nie ze jak u mnie cisza i czekanie nie wiadomo na co to ja musze sobie to wyobrazic, wmówic... a z tylu glowy ... a moze on mnie kocha tylko sie boi... moze ja powinnam to ogarnac masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leaaa
ja nigdy nie zaczynalabym z zajetym meczyzna... to jest zasada ktorej nigdy nie zlamie... juz wole ja byc ta najgorsza ale ja nikomu nie rozbije zwiazku nie ma opcji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, ogarnij się. "a moze on mnie kocha tylko sie boi." to kłamstwo pierworodne. Jak kocha to działa. To facet u licha a nie kaleka umysłowo-behawioralna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alex9897
Za każdą myślą "on mnie kocha" powiedz sobie 3 razy "nie kocha mnie i ja go też nie". W końcu w to uwierzysz ;) Też mam gorsze dni,szczególnie przed okresem gdy hormony biorą górę, że budzę sie i myśle o nim, chcę żeby tu był, zeby mnie przytulił... ale szybko staram się ogarnac, nie pogłębiać tych myśli. Nie pogrążać się. Woloe wyobrazić sobie jak ją przytula i szybko zejśc na ziemię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×