Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Poronienie kuzynki jechać do szpitala czy nie jechać ?

Polecane posty

Gość gość

Moja kuzynka poroniła dwa dni temu. Zastanawiam się czy pojechać do niej do szpitala. Musiałabym jechać 800 km poza Polskę. Dzwoniłam do jej faceta, ale nie odebrał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak wysoka byla jej ciąża? Jakie są między wami relacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość jjnb
Wszystko zależy od tego jak dobre sa wasze relacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym nie jechała, nic jej nie pomożesz a 800 km to szmat drogi.Po co tam pojedziesz, aby powiedzieć:że tak ci przykro"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym nie jechała. Skoro jej mężczyzna telefonu nie odbiera, to pewnie chcą to przeżyć w spokoju z najbliższymi. Każdy jest inny. Wiele zależy jak zażyła jest więź między Wami. Ja na szczęście dziecka nie straciłam, ale bywały momenty w czasie ciąży gdzie niewiele brakowało. Kiedy w takich sytuacjach leżałam w szpitalu chciałam widzieć tylko męża, moją mamę i siostrę. Najbliższe mi osoby. Np. Odwiedziny teściowej mnie bardzo zdołowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy relacje ok. Jej rodzice nie pojechali do niej. Rozmawiałam z szóstą jej faceta, powiedziała, że pierwszy raz zobaczyła ją w takim stanie. Siedzą na zmianę przy niej ( jej facet, jego siostry, teściowa). Była w 14 tyg ciąży. Na początku płakała, bo wpadli, bo przecież za pół roku dopiero ślub, a teraz płacze z innych powodów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daj spokój, ma teraz przy sobie sztab pocieszycieli, jedna osoba w tę czy w tę - w dodatku kuzynka - naprawdę nie zrobi jej teraz najmniejszej różnicy, ma poważniejsze problemy na głowie. Sądzę, że bardziej możesz przydać się za np. kilkanaście dni, kiedy pierwszy szok minie, a zostanie przepotężna pustka, a pocieszyciele też się rozejdą, bo wrócą do własnych spraw. Wtedy zadzwoń, wyślij sms i zapytaj, czy nie chce z Tobą pogadać, popłakać, pomilczeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z siostrami swojego narzeczonego jest jak z własnym rodzeństwem, którego nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja poroniłam nie chciałam nikogo w szpitalu, wolałam sama to przeżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że nie powinnaś jechać. Tym bardziej, że to aż tyle km. Gdy poroniłam chciałam widzieć tylko swojego narzeczonego, chciałam przeżyć to tylko z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie,ze nie trzeba tam jechac,a ona w szpitalu nie bedzie dlugo,wiec nie ma sensu.Trzeba dac jej troche czasu,ktory leczy najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja rowniez uwazam ze nie powinnas jechac bo jak pojedziesz to co jej powiesz? i tak zadne slowa do niej teraz nie dotra ani nie pomoga.. ogolnie to dobrze ze cos sei wydarzylo teraz a nie w pozniejszym etapie ciazy bo teraz mam nadzieje ze sobie poradzi a gdyby musiala urodzic dziecko martwe w 9 miesiacu to mogloby byc roznie. Po powrocie do domu po jakims czasie mozesz ja odwiedzic ale jesli nie bedzie zaczynala tego tematu Ty rowniez go nie poruszaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psychicznie jest rozmawalona - cały czas płacze, faszerują ją tabletkami uspokającymi i na sennymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja koleżanka poroniła 3 razy, na dodatek jest pielęgniarką na noworodkach. to dopier trauma, przewijać cudze, a swoich nie mieć. za każdym razem szła na zwolnienie jak tylko zaszła w ciąże. i okazało się, że w wieku 36 lat urodziła synka. nikomu nie powiedziała o ciąży i pracowała do momentu, aż było widać dopiero poszła na zwolnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy relacje dobre. Oni dziecka nie planowali. Powiedzieli o nim podczas świąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jedź. Ja bym w takiej sytuacji chciała być tylko z mężem. Nawet rodziców, teściów, rodzeństwo bym przegoniła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prowo...nie planowali dziecka,potem poronienie i wielka rozpacz..ok ,tak moglo byc..ale od kuzynki dzieli ja 800 km,a ona sie zastanawia i pyta na forum czy jechac,ale bujda na resorach..poronila dwa dni temu,wiec jak to prawda ,to juz jest w domu,po poroniniu nikt nikogo nie trzyma dlugo w szpitalu...wkreca was,dorzuca coraz.to.nowe fakty..Po

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja siostra byla okolo 4 dni w szpitalu bo miala silne krwawienie, poronila w 3 miesiacu wiec jak nie wiecie to sie nie wypowiadajcie, ja tez nie chcialam dziecka i plakalam na poczatku a teraz nie wyobrazam sobie zycia jakby syna mialo nie byc i jesli bym poronila lub cos by sie stalo to chyba bym umarla z rozpaczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie,w takich chwilach potrzebuje sie przede wszystkim wsparcia mezczyzny.Ty nie będziesz jej tam potrzebna uwierz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś Również poroniłam w trzecim miesiącu. W szpitalu leżałam od wtorku rano, a w czwartek rano zostałam wypisana. Nie musisz rzucać teksami, żebyśmy się nie wypowiadały skoro się nie znamy... Bo niektóre z nas przeżyły to samo. Wiadomo, że każda kobieta ma inny organizm i każda będzie to inaczej przechodzić. Autorka tematu już się nie wypowiada, więc pewnie coś postanowiła. Prawda jest taka, że w takich przykrych momentach oczekuje się przede wszystkim obecności partnera, bo on przeżywa to samo co my, on również stracił dziecko. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja przyjaciółka poroniła w 12 tygodniu, zadzwoniła do mnie ze szpitala. Mieszkam w innym kraju, ale zarezerwowałam bilet na samolot i poleciałam. Oni tez nie planowali dziecka, ale to mi pierwszej powiedziała o ciąży na skypie, razem się cieszyłyśmy, gdy ją to spotkało nawet się nie wahałam. Byłam wtedy tydzień w Polsce i pomagałam i wspierałam ją na ile mogłam. Fakt, ma męża, ale on też pracował, ja wtedy jej gotowałam, sprzątałam, robiłam to co czułam, że powinnnam zrobić. Było jej przykro, ale się pozbierała na szczęście, minął rok po tym zdarzeniu i zaszła w ciążę, urodziła moją najwsapnialszą i najpiękniejszą chrześniaczkę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×