Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

zawiodłam się na przyjaciółce

Polecane posty

Gość gość

Takiej wieloletniej, najlepszej. W sumie to już od dawna widzę, że jakoś jej się tak...mniej chce przyjaźnić. Obie mamy dzieci, ale raz na jakiś czas umiem wygospodarować trochę czasu, żeby spotkać się i pogadać, a ona im więcej ma wolnego czasu, tym mniej czasu na wspólne spotkania. Takie jej prawo, ale żal mi wielu lat przyjaźni. Taką kropką nad i były dla mnie święta. "Wpadła z wizytą" - czyli zjeść u mnie coś smacznego i odebrać prezenty dla siebie, męża i dzieci, po czym przeprosiła, że ma problemy finansowe i że sama nic dla nas nie ma. Nawet, kurna, balonika dla moich dzieci, takiego za półtora zeta. Wafelka. Maskotki po swoich dzieciach. Kawałka domowego ciasta, a przed świętami dużo gotowała, bo spodziewała się gości. Nie chodzi mi o kasę, ale o serce. Jak ja miałam problemy finansowe, na jej urodziny pojechałam z upieczonym przez siebie ciastem. Znalazła sobie nową koleżankę, która ma dom i która podejmuje ją i jej dzieci obiadem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy zawodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Depresyjnie to zabrzmiało;) Starałam się być dla niej dobrą przyjaciółką. Zawsze mogła na mnie liczyć i często z tego korzystała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aktualnie również przechodzę przez takie rozczarowanie,boli jak cholera. Byłyśmy dla siebie jak siostry przynajmniej tak myślałam. Nasze dzieci także łączyła przyjażń. Mój mąż od lat pracował zagranicą i cisnął na nasz wyjazd tam. W tym czasie moja przyjaciółka poznała kogoś i szybko wzięli ślub. Namówiłam męża abyśmy pomogli im również wyjechać,załatwilismy pracę ,pomogliśmy z mieszkaniem, dzieci zapisaliśmy do wspólnej szkoły by było im łatwiej w obcym kraju. Na początku było fajnie ,potem z każdym dniem zuważałam iż sama zabiegam o to by napić się z nią nawet durnej kawy. Ona wpadała kiedy miała jakiś interes.Gdy proponowaliśmy im jakieś wpólne wyjście ich opowiedz brzmiała ze oni pójdą jutro sami. Starałam się przymykać na to oczy az do ostaniego wydarzenia.Jakis czas temu wspomniała ze może przeniesie swoje dziecko do szkoły do której ma bliżej nadmieniając ze to nic pewnego. Nasz układ był taki ze na zmianę podwoziłyśmy dzieci do dotychczasowej szkoły,by ułatwić sobie życie. Minął jakiś czas i temat zanikł ,po powrocie z Polski po ostatnich świętach bez słowa zabrała syna ze szkoły i przeniosła go do innej. Najbardziej boli mnie fakt że nie padły żadne słowa w rodzaju kochana będę przenosić dziecko idę dziś do dyrektora ,może i ty przeniesiesz swoje będzie im łatwiej . Przyjechałyśmy tu razem by się wspierać, a ja czuję się całkowicie pominięta. Usłyszałam tylko od niej ze daje mi czas żebym ochłonęła.Dla mnie to tak jakby czekała aż staną na nogi ,i pokazała mi środkowy palec. Od tej pory nie mamy kontaktu. Żadnej próby rozmowy ,żadnych słów że kiepsko to wyszło ,po prostu nie ma tematu. Zastanawiam się czy ja za dużo wymagam czy ona ma mnie po prostu gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przyjaciol poznaje sie w biedzie stopka: w strefie gazy puszczam baki :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćjgdtbdgjbf
Przyjaciol poznaje sie w dostatku wlasnie bo jak komus jest lepiej to zle sie patrzy albo ciagnie a w biedzie kazdy udaje bohatera! Sama tez taka sytuacje mam. Zrobilam z przyjaciolki chrzestna dla corki i bardzo zaluje. Nawet nie chce mi sie tego tematu poruszac bo jest zwyczjnie bardzo przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość696
Dlatego lepiej mieć sprawdzone "dobre koleżanki" niż nie jedną psiapsiółę. Też się kiedyś przejechałam na takiej "przyjaźni" ale to za czasów szkoły średniej. I też umiała tylko brać i brać. Przez całe studia też 3małam się bardziej z jedną z koleżanek, na której również się zawiodłam a byłam bliska określenia tego przyjaźnią. I tez umiała tylko odezwać się jak coś chciała. Nie ma już z nią takich relacji otwartych ale nadal mam z nią jakiś kontakt, tyle że chłodniejszy. Na najlepszej kuzynce świata też się zawiodłam. Ogólnie najlepsza kuzynka świata miała całą swoją rodzine w pewnym momencie w "d" a liczyły się koleżanki ze starej wsi, do których latała 200km jak ze wścieklizną. Teraz to ona zabiega o kontakt i spotkanie ale tym razem to ja mam ją gdzieś. Jest dla mnie kuzynką tylko z nazwy. Od tamtej pory nikogo już nie nazwałam przyjaciółką. Są 2 dobre koleżanki, z którymi mogę porozmawiać o wszystkim ale nie ma już tego czegoś jak myślenie aby coś dla kogoś zrobić i zabiegać o spotkania. Mimo, że się na nich nie zawiodłam (tfu tfu póki co). Morał taki, że trzeba mieć własne życie i dać innym żyć jak chcą. Nie ma co się dla innych starać choć jak ktoś potrzebuje pomocy można rozważyć jej udzielenie ale nie swoim kosztem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedyś miałem "przyjaciela" który ukradł mi kase. Po około roku ją oddał i płaszczył sie jak robak żeby mu wybaczyć. Skończyło sid na tym, że próbował ukraść mi jaranie. Już nigdy nie uwierze głupkowi bez wykształcenia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przyjaciele nie są od twojej zasranej biedy. oni są albo ich nie ma. pomagać można ubogim pod kościołem, a finansowe wsparcie "przyjaciela", zawsze kończy się upadkiem i to nie "przyjaciela", ale tego, kto go wspierał. w przyjaźni tak jak w miłości - albo jest obustronna albo nie jest warta funta kłaków. najgorzej jak myślisz, że to "przyjaciel", a to po prostu zwyczajna świnia czerpiąca korzyści, obgadująca cię poza twoimi plecami, źle życząca, manipulująca, przekręcająca twoje słowa, nie licząca się z twoimi intencjami...etc. możesz go znać długo, ale i tak rzeczywistość weryfikuje, cz był wart miana "przyjaciela" czy też lepiej w przyszłości ostrożnie używać tego terminu... 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To I ja opowiem o swojej 11 letniej przyjaciółce Poznały nas nasze dzieci w przedszkolu: ) i tak jakoś poszło :) gościliśmy się na kawkach grilach Potem zaczela mieć problemy ze swoim mężem oszukiwał ją ile mógł ją wiedziałam o wszystkim choć ona mówiła prosto w oczy ze jest super W końcu ja zostawił i też od innych dowiedziałam się dlaczego: ( byłam na każde plakanue jak potem straciła pracę i ojciec wylądowałam w szpitalu, niestety zmarł pomagała zajelam się dziećmi bo wpadła w żal picia Dałam czas do żalu, ..pomoglam znaleźć pracę pisałam CV czy podanie o alimenty :( kłamała już mi o wszystko Nie miałam już sił szala goryczy przelała się kiedy poprosiłam ze potrzebuje aby na pocztę poszła mi wysłać coś bardzo ważnego ( nie mogłam wyrwać się z pracy) i umówilysmy się ze wpadnę wieczorem i przyniose list...nie otworzyła: ( dzieci mówiły że mamo to ciacia a ona do nich ciii Od tej pory nie chce myśleć o niej I wiem że ludzie to pasożyty nie ma przyjaźni są tylko naiwni kretyni którzy w to wierzą Pozdrawiam wszystkie naiwne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam że opiekowałam się dziećmi kiedy wyjechala raz potem drugi spr pogrzebu, karmilam wozilam po szkołach zajęciach dodatkowych Złotówki nie wzięłam choć nawet mię pomyślała żeby zostawić na jedzenie, potem jak wróciła nadal byłam kutwa domową bo ona miała żałobę Dom zarastal syfem a ja wpadłam sprzatalam gotowalam i poprosiłam o jedną jedyną rzecz Nigdy więcej kolezaneczek Nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja przyjaciół nie mam i mieć nie chcę. Zawsze odchodzę i wymiguję się od znajomości jeśli widzę, że ktoś usilnie chce zrobić ze mnie przyjaciela. Czemu? Ano temu, że jestem dorosła, mam swoje problemy, swoją rodzinę, swoją pracę, zmartwienia, bolączki i radości. I nie widzę najmniejszego powodu, dla którego ja, dorosła, 35 letnia baba mam się przed kimkolwiek tłumaczyć z tego, że mam czas bądź też go nie posiadam, że chcę się z kimś spotkać albo nie lub że mam pieniądze ale są przeznaczone na inny cel i nie mogę ich pożyczyć. A ZAWSZE, ZAWSZE, ZAWSZE, prędzej czy później w przyjaźniach dochodzi do takich właśie sytuacji, w których musisz się tłumaczyć ze swojego życia, podejścia i ochoty lub jej braku (na cokolwiek) jak pięciolatek. Dlatego ja mam przyjaźnie głęboko w poważaniu, moim jedynym wiernym przyjacielem od nastu lat jest mój mąż i moja siostra, to wszystko. Piza tym mam kilku znajomych i przepotężny święty spokój, który sobie niesamowicie cenię. Wam też to radzę - odetnijcie się od wszelkich "przyjacielskich" związków, w które trzeba się angażować. Dla swojego dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×