Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ghibili

Nieidwzajemniona miłość

Polecane posty

Gość ghibili

Muszę się komuś wyżalić i zapytać o rade. W czerwcu 2011 roku zakochałem się w pewnej dziewczynie. We wrześniu już wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Mówiła o mnie, że jestem dla niej jak brat. Bałem się wyznać jej miłość w obawie przed odrzuceniem, stratą i chciałem żyć nadzieją, że może kiedyś coś z tego będzie. Od września zaczęły się moje problemy. Zawsze byłem silny psichicznie nic mnie nie ruszało, ale wtedy poprostu posypałem się z dnia na dzień. Zaczęły się nieustanne myśli samobójcze, nie wyobrażalny ból taki jak by zmarł mi ktoś bliski. Opuściłem się w nauce, zaniedbałem znajomych, swoją pasje. Straciłem swojego najlepszego przyjaciela tylko dlatego, że on jej się podobał. Znienawidziłem go z całego serca i życzyłem mu jak najgorzej. Zacząłem się notorycznie upijać, żeby tylko choć na chwile odczuć ulgę i o tym zapomnieć. Nic się dla mnie nie liczyło. Cierpiałem na bezsenność, nie mogłem nic jeść. Zacząłem żyć w samotności i nie miałem żadnego kolegi. Czułem się jak jakiś nic nie warty, nikomu nie potrzebny śmieć i znienawidziłem siebie samego. Mimo to czekałem, aż będę się mógł z nią spotkać, lub chociaż przelotnie zobaczyć. Wszystko to trwało aż do czerwca. W między czasie w kwietniu wyznałem jej miłość i mimo odrzucenia nie chciałem zerwać z nią kontaktów. Jakoś to z czasem to minęło i nie było tak bolesne. Czasem miałem takie dni, że wszystko do mnie wracało ze zdwojoną siłą. Na cały dzień, na pare godzin. Z czasem było to coraz rzadziej. Aż w końcu zanikło. Tylko czasem pewne rzeczy czy sytuacje wszystko mi przypominały ale nie było to uciążliwe. W wakacje 2014 roku całkiem zerwałem z nią kontakt, ponieważ zaszła w ciąże i przeprowadziła się do chłopaka. Wzieli ślub i niedługo będzie rodzić. Ostatnio znów jest mi ciężko dużo o niej myśle, nie mogę spać. Urządzam sobie samotne spacery w środku nocy. Zastanawiam się co u niej i czy jest z nim szczęśliwa. I znowu czuję taką puste i uczucie beznadziejności. Wspominam wszystkie chwile które z nią spędziłem i mimowolnie czasem uronię łze. Boje się, że jak ją gdzieś spotkam to wszystko wróci. I nie dam sobie z tym rady. Mam bardzo słaby kontakt z dziewczynami, co jeszcze bardziej potęguje uczucie beznadziejności. Ona była jedyną, z którą tak łatwo rozmawiałem na wszystkie tematy, wygupialiśmy się, żartowaliśmy. Nie czułem przy niej żadnego skrępowania. Każde spotkanie z inną było beznadziejne, zapadała grobowa cisza a ja zaczynałem o niej myśleć i mimowolnie porównywać. Z żadną nie chciałbym na dłuższą metę stworzyć związku, bo coś mi nie pasuje. Żeby było ciekawiej ona miała multum wad, ale żadna mi nie przeszkadzała. Przepraszam że tak długo i że zawracam wam głowę ale musiałem się wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czas leczy rany .Będzie dobrze. A masz ochotę w ogóle wyleczyć się z tej miłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zakochałeś się, to prawda, ale to jeszcze nie jest miłość. Miłość to dobro, szlachetność, cierpliwość, oddanie. Pożyjesz zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mysl o niej... z czasem przejdzie ci ale nie nakrecaj się juz i ZYJ DALEJ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chociaż jak syreny Budzą mnie o tobie sny Jedno wiem na pewno Nie chciałbym bez ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×