Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

doomss

czy sama zostałam wrzucona do friendzone?

Polecane posty

Hej, jestem tu pierwszy raz, więc proszę o wyrozumiałość. Rok temu zakończyłam swój związek, po pół roku przeniosłam się do miasta, gdzie od października zaczęłam studia i właśnie tam poznałam mężczyznę. Wspólne zainteresowania, bardzo mi imponował swoją wiedzą i inteligencją, mogliśmy rozmawiać godzinami przy kawie, herbacie, winie, a po rozłące rozmawialiśmy do rana na skype czy face. On wiedział o moim związku ja wiedziałam o jego, oboje kreowaliśmy się na silnych i wyzwolonych singli, którzy więcej wiązać się nie chcą. Ten okres znajomości wspominam najlepiej, był miły, pocieszał, jak dobry kumpel, któremu mogłam powiedzieć o wszystkim. Z czasem zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej, a wtedy wszystko zaczęło się komplikować. Nie mogę powiedzieć, że nasza relacja się zepsuła, bo momentami była jeszcze lepsza, były to oczywiście te momenty zbliżeń (nie, nie spaliśmy ze sobą, jeśli nie będę jego pewna to nie dopuszczę do tego). Jako wyzwoleni single chyba nie muszę tłumaczyć jakie zdanie mieliśmy o płci przeciwnej, wkładaliśmy wszystkich do jednego worka... tylko ja po pewnym czasie chyba go z tego worka wyjęłam, zaczęłam się przywiązywać, a co gorsza chyba też coś czuć. A gdzie on w tym wszystkim? No właśnie tego nie wiem, znam go dobrze, a nie potrafię go rozszyfrować. Kiedy jest między nami za dobrze, on w pewnym momencie robi się zimny, znów "odkłada mnie do worka z całą resztą", a przynajmniej takie mam wrażenie. Mimo ciągłych jego humorów nie umiem mu się przeciwstawić. Jest starszy ode mnie o 10 lat, to on powinien w tym wszystkim zachować się dojrzale. Zachowuje się tak jakby się bał, jakby po wszystkim chciał mnie zniechęcić, ale mimo wszystko sam sobie nie umie mnie odpuścić. Jest cholernie zazdrosny, mimo, że oficjalnie między nami nic nie ma.. Może jestem tylko zabawką? Może trafiłam do słynnego friendzone? Może to on się tego wszystkiego boi? Jest coś co nas do siebie ciągnie, coś zakazanego, ale wiadomo, że to najlepiej smakuje.. Może to jakaś zwykła namiętność? Może to chwilowe? Nigdy sama nie zrobię pierwszego kroku, jestem na to za słaba, poza tym boję się, ale nie wiem co o tym wszystkim myśleć.. Nie odzywam się do niego 2 dni, wróciłam na weekend do domu, ale i tak ciągle myślę o nim, nieodebrane połączenia, wiadomości, nie daje mi zapomnieć.. A ja chcę się tylko przeciwstawić, uświadomić mu, że nie dam rady tego ciągnąć w ten sposób. Co o tym myślicie? Nie chcę przyznawać mu się do tego wszystkiego, ale może jest inne wyjście? Proszę o pomoc. Tak, liczę się z hejtami. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie musisz mu sie przyznawac ze to cos wiecej on o tym wie ale najwidoczniej nie chce nic wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wątpię, że wie.. też skutecznie potrafię być zimna i mam opory z okazywaniem uzuć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Płynie statek a na nim Polak, Włoch i Kubańczyk. Statek zaczyna tonąć, więc każdy z nich miał coś wyrzucić. Włoch wyjebał makaron i mówi: - U nas tego dużo. Drugi Kubańczyk wyjebał cygara i mówi: - U nas tego dużo. Ostatni Polak wyjebał 3 żydów i mówi: - U nas tego też dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×