Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Koniec romansu?

Polecane posty

Gość gość

Witam. Chcialaby sie podzielic moja historia i uzyskac od Was jakies rady...jesli to mozliwe :) Od 16 roku zycia jestem w zwiazku, ale nie jestesmy malzenstwem. Mamy corke i chyba ze wzgledu na nia ten zwiazek jakos sie kula...Nigdy jakos specjalnie dobrze nam sie nie ukladalo...byl i jest zazdrosnikiem, ktory najchetniej zamknal by mnie w domu... byl tez moim pierwszym i jedynym facetem w zyciu. Wszedzie mam kochankow choc przez caly zwiazek do niedawna nigdy go nie zdradzilam. Nie interesuje sie mna i traktuje jak powietrze, o sexie nie ma mowy...nawet spimy osobno. Pod koniec pazdziernika zalozylam konto na jednym z portali randkowych. Zalozylam tam konto z zamiarem zanlezienia kochanka...a moze i szczescia. I tak go poznalam, z mojego miasta. Swietnie nam sie rozmawialo...od razu zlapalismy wspolny jezyk. Pisal ze jest sam...ale chcial ukladu...odpowiadalo mi to. W koncu sie spotkaliśmy tyle aby sie poznac, pogadać. Na trzecim spotkaniu posunelismy sie dalej. Bylo nam cudownie...dawno tak sie nie czulam.. rozmawialismy, zartowalismy...on mnie przytulal byl czuly...czulam sie przy nim swobodnie...moglam byc soba. Zastanawialo mnie tylko czemu nie dal mi swojego nr tel. chyba juz wtedy cos podejrzewalam. Kontaktowalismy sie przez portal...po spotkaniu pisal czy mi sie podobalo...czy sie nie rozczarowalam itd. I tak zaczelismy sie spotykac...bylo czwarte spotkanie...piate...i wtedy zauwazylam zmiane....W koncu przyznal sie to co podejrzewalam...mial kobiete i dziecko. Pytal czy to cos zmieni miedzy nami itd. nie zmienilo-przeciez sama jestem w zwiazku. Pisalismy dalej ale nasze rozmowy byly juz rzadsze...Podczas spotkan odnosilam wrazenie ze mu zalezy...Ale przyszly swieta i nie bylo czasu sie spotkac....zapraszal mnie do siebie ale nie mialam.odwagi pojechac...ale w sumie nie byl pewny czy dobrze robi zapraszajac mnie do siebie...W sylwestra pisal mi ze jestem jego a on moj....czy ktos mnie podrywa...ogolnie zawsze pytal czy z kims jeszcze pisze. Zaraz po sylwestrze sie spotkalismy...mielismy wiecej czasu niz zwykle...i to bylo fascynujace spotkanie...oprocz sexu...bylo jak zwykle duzo czulosci i rozmow....Ale jak juz sie rozchodzilismy czulam ze cos jest nie tak... Nie pisal i nie odzywal sie...napisalam ja ze takie zachowanie przestalo mnie juz bawic.Napisal mi ze juz z nikim sie nie bedzie spotykal...Mysle o co kaman? Zebym sie nie gniewala, ze to nie moja wina...ze on juz nikogo nie szuka itd. W pierszwej chwili duma wziela gore. Napisalm w porzadku ale za dwa dni...napisalam co sie stalo. Kiedys zarzucil mi ze przedmioto go traktuje...fakt kilka razy pokazalam mu ze dla mnie to tylko sex. Przeprosilam. Napisal w koncu ze boi sie, ze sie zakocham i ze to sie wyda. Utwierdzilam go w przekonaniu, ze znam swoje miejsce w szeregu...co jest prawda! Rozmawialismy kilka godzin...pytal moje zycie o szczegoly....wszystko wrocilo do normy...tak mi sie wydawalo...usilnie chcial zebym przyjechala do niego...bo byl sam. Pojechalam...nawet zadzwonil do mnie. Wiadomo co robilismy. Powiedzial ze jestem pierwsza dziewczyna ktora zaprosil do domu bedac z inna. Po spotkaniu pytal czy warto bylo choc na chwile sie spotkac...Ale na nastepny dzien cisza...kolejnego dnia napisal lakonicznie jak tam...i znow dwa dni ciszy...kolejnego dnia ja postanowiłam napisac i zapytac kiedy sie widzimy...Mysle choc raz ja wyjde z inicjatywa spotkania. Ale napisal ze chyba juz sie nie spotkamy...szok...napisalam acha czyli konczymy? napisal raczej tak. Cos we mnie peklo wtedy...napisalam definitywnie konczymy? zadne raczej. Napisal ze tak bo to za daleko zaszlo...szok po raz kolejny....zapytalam boisz ze sie zakochasz? odpisal dopiero po chwili, ze nie ale boi ze sie to wyda. Napisalam ze od poczatku moglo sie wydac...i jak ma sie wydac...Napisal tylko...ale skonczmy to ok Napisalam zeby nie obawial ze bede mu robic jakies problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak się kincza romanse. Faceci chcą ciągle nowych wrażeń. Zdobył jedna, zdobędzie kolejna. Przez jakiś czas aż mu się znudzi będzie dobrym mężem i zacznie lowy. Też to przerabialam tylko od początku wmawiał mi ze chodzi o przyjaźń i ze się zakochał. osmozę i tak bylo a ze zone ma ok spokojna to co ma ryzykować rozwodem. Zakończył i ma nadzieje ze za jakiś czas jak mu się zechce to będzie mnie miał ale mam w nosie takie flirty choć na jakiś czas dają radość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, ja bym jeszcze zawalczyła. może trzeba go trochę poprzekonywać. :) też się martwiłam niedawno temu, że mój romans się skończył, ale u mnie to było bardziej dramatyczne. kłótnia z żoną, nagłe zerwanie kontaktu bez żadnego wyjaśnienia. okazało się jednak, że to nie koniec, wręcz przeciwnie. po jakimś czasie facet odezwał się znowu, żeby mi powiedzieć, że się rozwodzi i chciałby być ze mną. tak czy inaczej ja też taka jestem - unoszę się dumą w takich sytuacjach. a nie wiem, czy w romansach to słuszne. wiadomo, nie można się narzucać... ale powiedzieć szczerze, że Ci zależy, to chyba nic złego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×