Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zmęczonaProjektem

Niech mi jeszcze jakikolwiek obrońca studiów fil. ang.

Polecane posty

Gość zmęczonaProjektem

...wyjedzie z argumentem, że tłumaczenie angielskiego to tak ambitne i trudne zajęcie, że trzeba mieć studia kierunkowe i doświadczenie, by podjąć się pracy tłumacza, bo byle studenciak ze wsparciem translatora Google nie da rady podjąć się takiego zadania ;) x Otóż nie, obecnie każdy, kto chodził do w miarę przyzwoitej szkoły i nie uciekał z lekcji angielskiego może sobie tłumaczyć z angielskiego, psując profesjonalnym tłumaczom rynek - dlatego uważam, że fil. ang. to chujne studia jak na obecne czasy. x Sama jestem tego przykładem - w ramach projektu do szkoły nak****am właśnie tłumaczenie 50-stronicowej dokumentacji technicznej. A nie jestem na studiach językowych. x Jak dobrze wyżalić się na kafe ^^ Pozdrawiam czytelników!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok, madralo wez translator gogla i przetlumacz pojecie kurzy mozdzek na angielski :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale masz zryty dekiel...nie mowiac juz o tymze jest sobota a ty zakladasz taki glupi temat chyba czas zeby przemyslec swoje zycie na nowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczonaProjektem
Pokaż mi mądre tematy na kafe ^^ x Poza tym nie wiesz, że na studiach nie ma życia? :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczonaProjektem
wg translatora Google kurzy móżdżek - chicken cerebellum. Ładnie! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba mało zajmowałaś się profesjonalnym tłumaczeniem. Owszem, rynek się psuje, gdy dużo osób zna angielski, ale pozostanie zawsze, dopóki ktoś będzie tłumaczeń potrzebował, bo np. ma mało czasu żeby samemu zrobić, albo potrzebny jest tłumacz symultaniczny dla gwiazdy rocka czy cokolwiek. Nawet na łacinę i fiński jest zapotrzebowanie (a po co, skoro większość Finów zna angielski).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczonaProjektem
"Chyba mało zajmowałaś się profesjonalnym tłumaczeniem. Owszem, rynek się psuje, gdy dużo osób zna angielski, ale pozostanie zawsze, dopóki ktoś będzie tłumaczeń potrzebował, bo np. ma mało czasu żeby samemu zrobić, albo potrzebny jest tłumacz symultaniczny dla gwiazdy rocka czy cokolwiek. Nawet na łacinę i fiński jest zapotrzebowanie (a po co, skoro większość Finów zna angielski)." Nie chodziło mi o tłumaczenie w ogólności, a już tym bardziej nie to symultaniczne ;) Symultaniczne to dla mnie tłumaczeniowy "hardkor", sądzę, że trzeba mieć nie tylko język biegle opanowany, ale i specyficzne predyspozycje do wykonywania tej pracy. W moich oczach jest ona trudna i bardzo wymagająca. x Generalnie mi to rybka, czy ktoś chce być tłumaczem, czy nie, a jak chce, to życzę takiej osobie jak najlepiej, ale też współczuję, jeśli nie ma zamiaru oprócz angielskiego uczyć się jeszcze dodatkowo jakiegoś języka. Kiedyś, z tego co wiem, faktycznie można było zarobić kokosy na byciu tłumaczem, obecnie jednak konkurencja jest ogromna. Pewnie doświadczeni tłumacze z wyrobioną renomą nie muszą się bić o zlecenia, są w jakiś sposób "ustawieni" i zarabiają na swoim zawodzie, jednak dla świeżaka wbicie się na rynek pracy to musi być koszmar, skoro nawet takie gołodupce jak ja są w stanie bez szczególnego merytorycznego przygotowania zrobić całkiem profesjonalne tłumaczenie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mało które studia uniwersyteckie dają konkretny zawód, po anglistyce masz dyplom wyższej uczelni i bdb znajomość angielskiego, czyli przydatną i nadal poszukiwaną umiejetność. Możesz robić mnóstwo rzeczy. Moja kuzynka po filologii została stewardessą w bdb liniach, później awansowała na szefową personelu pokładowego, a później miała różne stanowiska "naziemne" jako szkoleniowiec, menedżerka itp. Przez cały ten czas trzepiąc niezłą kasę. Inny znajomy pracuje dal lokalnej gazety. Chyba nie do końca wiesz czemu służą studia i że nie jest, to "fabryka" drwali albo spawaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znudzonaProjektem
"mało które studia uniwersyteckie dają konkretny zawód, Chyba nie do końca wiesz czemu służą studia i że nie jest, to "fabryka" drwali albo spawaczy." x Spokojnie! Nie, nie jestem z tych, co uważają, że studia to to samo co szkoła zawodowa ;) x "po anglistyce masz dyplom wyższej uczelni i bdb znajomość angielskiego, czyli przydatną i nadal poszukiwaną umiejętność. " Właśnie z tym polemizuję. Wyższe wykształcenie ma obecnie niemal każdy. Znajomość angielskiego też ma obecnie niemal każdy. Co więcej - masa osób zna angielski na poziomie bardzo dobrym! Jaki więc to atut na rynku pracy? Żaden! Owszem, biegłość językowa może wyróżnić. Ale primo - sporo jest obecnie osób, które mówią po angielsku biegle, tak więc ta biegłość wyróżnia coraz mniej, secundo - tych stanowisk, które wymagają aż biegłości w języku, wcale nie jest tak dużo. Najwięcej jest tych, które wymagają języka w stopniu po prostu komunikatywnym, a do takiego opanowania języka studiów nie trzeba (zresztą, do biegłego też nie). x Mając to na uwadze, uważam studia z fil. ang. za jedne z najmniej opłacalnych. Nie znaczy to od razu - bezsensownych, bo na studia powinno się bardziej dla poszerzenia horyzontów, niż dla zawodu. Nie zmienia to jednak faktu, że te 3-5 lat swojego życia można poświęcić na coś dużo ciekawszego i przydatniejszego, zwłaszcza, jeżeli historia i kultura krajów anglosaskich to nie jest coś, czym ktoś wybierający studia fil.ang. się szczególnie pasjonuje. x "Możesz robić mnóstwo rzeczy. Moja kuzynka po filologii została stewardessą w bdb liniach, później awansowała na szefową personelu pokładowego, a później miała różne stanowiska "naziemne" jako szkoleniowiec, menedżerka itp. Przez cały ten czas trzepiąc niezłą kasę. Inny znajomy pracuje dal lokalnej gazety." x Po pierwsze, po każdych studiach możesz robić mnóstwo rzeczy ;) Zwłaszcza, jeśli rozumiesz, że studia to nie szkoła zawodowa :p Po drugie, sytuacja przyszłych absolwentów fil. ang. pogarsza się z roku na rok. Podawanie Twojej kuzynki jest bez sensu, tym bardziej, że błyskawicznie mogę podać kontrprzykład - moja kuzynka BEZ studiów językowych, za to po roku, dwóch spędzonych w UK dostała świetnie płatną pracę dzięki znajomości języka właśnie. Tak więc bez długich studiów miała to, co Twoja kuzynka po latach ciężkiej nauki, to raz. Dwa, obecne realia rynku są już inne. Sytuacja zmienia się dynamicznie. Jeszcze te 5 lat temu tylu ludzi nie znało angielskiego, a 10 lat temu ktoś ze znajomością angielskiego biegłą to był ewenement. Nie możesz porównywać sytuacji zawodowej osób, które obecnie mają pracę dzięki swojej niegdysiejszej znajomości języka z sytuacją zawodową osób, które dopiero teraz wybierają się na studia fil. ang. i pracy na rynku będą szukały dopiero za lat kilka. Już teraz zarówno Twoja, jak i moja kuzynka nie dostałyby tak łatwo pracy tylko dzięki znajomości języka, a za te kilka lat będzie jeszcze gorzej, bo coraz więcej ludzi zna angielski coraz lepiej, więc wartość jego znajomości na rynku pracy stale się dewaluuje. x PS. Z tego co wiem, to na stewardessę jest od cholery wymagań, więc szacun dla Twojej kuzynki, że się dostała, ale z drugiej strony z pewnością nie dostała się tam tylko dlatego, że znała język i była po fil. ang. - musiała spełnić pierdyliard innych wymagań ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może i każdy ma wykształcenie, ale to wykształcenie często pochodzi z Wielkiej Wszechnicy im Koziołka Matołka w Pacanowie i miliarda podobnych uniwersytetów. Sama mam dyplom dobrej uczelni i to się nadal liczy. Co do filologii- studia dobre dla osób, które nie maja konkretnych planów na przyszłość, przynajmniej się języka nauczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczonaProjektem
"Co do filologii- studia dobre dla osób, które nie maja konkretnych planów na przyszłość, przynajmniej się języka nauczysz." Uważam, że do nauki języka jest lepsza lingwistyka (stosowana). Albo dobry kurs językowy - to samo, tylko krócej ;) No ale faktycznie, do tego, to trzeba mieć na siebie jeszcze jakiś inny pomysł oprócz nauki języka, a to niewiele osób ma. Uważam, że dobrze jest podjąć pierwsze prace jeszcze przed napisaniem matury by zorientować się, w czym jesteśmy dobrzy, a w czym kiepscy i jaki rodzaj pracy by nas w ogóle interesował. To, czy jesteśmy dobrzy z matmy/polskiego/bioli to nie wszystko, co przydaje się przy podejmowaniu decyzji o przyszłych studiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zajetaProjektem
"Może i każdy ma wykształcenie, ale to wykształcenie często pochodzi z Wielkiej Wszechnicy im Koziołka Matołka w Pacanowie i miliarda podobnych uniwersytetów." Niby tak, ale z drugiej strony ważne są też umiejętności. x Można w ogóle bez studiów niezłą pracę dostać, jak się te umiejętności posiada i umie się je udokumentować. A czasem można być po najlepszych studiach i pracy nie dostać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ając to na uwadze, uważam studia z fil. ang. za jedne z najmniej opłacalnych. Nie znaczy to od razu - bezsensownych, bo na studia powinno się bardziej dla poszerzenia horyzontów, niż dla zawodu. Nie zmienia to jednak faktu, że te 3-5 lat swojego życia można poświęcić na coś dużo ciekawszego i przydatniejszego, zwłaszcza, jeżeli historia i kultura krajów anglosaskich to nie jest coś, czym ktoś wybierający studia fil.ang. się szczególnie pasjonuje. xxx jestem po tych studiach, tyle, ze poszerzonych o francuki też. I pwoiem tak: masz sporo racji, ja tłumaczenia robie doraźnie. Zajmuję się na co dzień czym innym i z innego źródła czerpię profity (korpo). Ale chciałam iśc na te studia od podstawówki. WIem, ze bym żałowała, gdybym nie poszła, bo o tym marzyłam. Jedyne co moge powiedziec, to, ze to, co mówisz, możesz odnieśc do wielu innych kierunków. Nie wiem co decyduje o pwoodzeniu w życiu, ale nie jest wybranie lub niewybranie tego kierunku. A tłumaczenie można łatwo spartolić, ja widziałam już złe tłumaczenia, nie bój żaby. I to jest efekt tego, jak wygląda rynek tłumaczeń. Inna sprawa, że gdybym miała być obiektywna, to faktycznie, nawet po tłumaczeniówce jest czasem ciężko tłumaczyć. Ja teraz po takiej przerwie też bym się bała wziąć za ambitniejszy tekst. Nie ukrywam tego, ale nie daje Ci to prawa do poniżania ludzi za to, ze taką sobie ścieżkę wybrali, nie Twoja sprawa. Nie jest wykluczone, że jestem bardziej bystrra od niejednego po studiach technicznych, to , ze ludzie maja fach nie oznacza, że sa mądrzy, lepiej to sobie zapamiętaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby masz racje, ale zabierasz ludziom chleb. I ja w życiu spotkałam takiego cwaniaczka, co mi wprost takim tekstem pojechał, ze on bez studiów tłumaczy. Wzruszał z kpina ramionami, więc go spytałam: jakie tłumaczenia wykonujesz. A on na to: no mówiłem, że ustne. A ja na to z grymasem, ahaha, ja slyszałam, że ustne, ale JAKIE??? symultaniczne, konsekutywne??? Zacięło go. To tak dla ilustracji- to, ze tłumaczysz nie znaczy, ze jestes tłumaczem;-p pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jeszcze jedno: obrończynią nie jestem, ale to, o czym mówisz świadczy o tym, ze xle sie dzieje na świecie, bo to znaczy, że jakikolwiek dyplom nic nie znaczy, a dany zawód może każdy wykonywac. Nie tylko tłumaczeń to dotyczy. Za biznes też biorą się nieodpowiedni ludzie, a prawnikaimi zostają czasem ludzie bez znajomości etyki zawodowej. ZJawisko, jakim sie chwalisz jest mimo wszystko niepokojące. I pwoiem CI, że ja pracuję w korpo informatycznym i tam pracują sami filolodzy. I mówi się tam nagminnie, że szybciej zrobisz z językowca informatyka niż odwrotnie. Ludzie po językach mają elastyczne umysły, to jest zaleta. ALe na pewnym poziomie masz racje- hugo wie co daje gwarancję ludziom w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczonaProjektem
"Nie ukrywam tego, ale nie daje Ci to prawa do poniżania ludzi za to, ze taką sobie ścieżkę wybrali, nie Twoja sprawa. Nie jest wykluczone, że jestem bardziej bystrra od niejednego po studiach technicznych, to , ze ludzie maja fach nie oznacza, że sa mądrzy, lepiej to sobie zapamiętaj." Ale jakiego poniżania, kobitko? o.O Ocb, wtf? x Widzę, że niektórzy są tu jacyś hiperwrażliwi. Pewnie chodzi Ci o to, że napisałam, że studia fil. ang. są chujne, jak na obecne warunki. Cóż, dla mnie to, jakie kto studia skończył, absolutnie nie jest wyznacznikiem wartości człowieka -> jeśli nawet ktoś skończył "chujne" studia, to znaczy tylko tyle, że źle wybrał i tyle ;) Moi rodzice studiów w ogóle nie mają i bynajmniej NIE uważam ich z tego powodu za jakichś podludzi czy głupków :p Wręcz przeciwnie, dzięki nim widzę, że są różne rodzaje mądrości i nie tylko zrobienie studiów daje monopol na jej nabywanie ;) x A studia fil ang określam jako chujne tylko i wyłącznie dlatego, że wiem, że jest bardzo ciężko zarówno się na nie dostać, jak i utrzymać, a niedługo (za kilka lat) po ich ukończeniu może być bardzo ciężko z pracą - moim skromnym zdaniem to po prostu bez sensu robić sobie w życiu aż tak bardzo pod górkę, jak to samo, a nawet więcej, można uzyskać daleko mniejszym nakładem czasu i pracy. x Ty o tych studiach marzyłaś i pewnie się na nich w jakiś sposób realizowałaś, ktoś, kto je wybierze po to, by "mieć dobry zawód i pracę" będzie pewnie potem srogo rozczarowany - i to takim ludziom może się przydać mój post.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczonaProjektem
"Niby masz racje, ale zabierasz ludziom chleb. Zacięło go. To tak dla ilustracji- to, ze tłumaczysz nie znaczy, ze jestes tłumaczem;-p pzdr" x Luudzie, może czytajcie najpierw ze zrozumieniem, zanim zjedzą was jakieś wasze dziwne kompleksy, które tak btw, to w ogóle nie wiem, skąd się w takiej obfitości w narodzie biorą :/ x Nigdzie nie napisałam, że tłumaczę zarobkowo, BO TEGO NIE ROBIĘ. Moje tłumaczenie to projekt do szkoły, obowiązkowy w ramach moich studiów. Ot, nauczyciel sobie wymyślił, że dokumentację techniczną da nam po angielsku, byśmy za łatwo nie mieli, to musimy sobie jakoś radzić. Do czego ja piję to fakt, że z moją znajomością angielskiego, wyniesioną tylko ze szkoły + słownik w ręku, jestem w stanie przetłumaczyć coś nawet tak skomplikowanego, jak dokumentacja techniczna, a nigdy się do nauki angielskiego nie przykładałam, jedyne co, to lubię oglądać amerykańskie filmy w oryginale. x Nie robię konkurencji tłumaczom, ale teraz widzę, że mogłabym, bo moja znajomość języka, mimo że przeciętna, jest na tyle wysoka, że umożliwia świadczenie komercyjnych usług. Jasne, zapewne nie na tak wysokim poziomie, jak zrobiłby to doświadczony tłumacz, ale szczerze? Większość klientów pewnie i tak nie zauważy różnicy, a po drugie, jak mają do wyboru tanio a przyzwoicie, a drogo i dobrze, to wybiorą tanio a przyzwoicie, bo u nas naród biedny. I wiem, że tak się dzieje - za tłumaczenia biorą się często amatorzy, którzy dzięki niskim cenom i tak znajdują sporo klientów. A to przerażająca wręcz perspektywa dla tłumaczy. Skoro każdy student może takiego początkującego tłumacza zastąpić, to wartość jego pracy jest równa wartości pracy sprzątaczki (ją też każdy może zastąpić), a przecież sprzątaczka nie musi się uczyć języka n lat, by świadczyć swoje usługi. x Dla mnie to po prostu bardzo, bardzo smutne, bo przecież opanować język, to nie w kij dmuchał, ale skoro teraz potrafią to wszyscy, to znaczy to tyle co nic. No może nie nic, ale nie znaczy tyle, co powinno. Dokładnie tak samo jest z dyplomem. Ta sytuacja na polskim rynku pracy zakrawa teraz IMO na absurd - absolwenci mają cenione na rynku pracy umiejętności, ale przez to, że dużo osób je posiada, można zapłacić za nie mniej, niż wynikałoby to z trudności ich nabycia :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczonaProjektem
"i jeszcze jedno: obrończynią nie jestem, ale to, o czym mówisz świadczy o tym, ze xle sie dzieje na świecie, bo to znaczy, że jakikolwiek dyplom nic nie znaczy, a dany zawód może każdy wykonywac. Nie tylko tłumaczeń to dotyczy. Za biznes też biorą się nieodpowiedni ludzie, a prawnikaimi zostają czasem ludzie bez znajomości etyki zawodowej. " Tak, dokładnie, mnie też to przeraża :/ Nie wiem tylko, skąd wniosek, że się TYM chwalę :) Owszem, chwalę się trochę tym, że znam angielski ^^, ale jak się przyjrzysz, to zauważysz, że mój post zakończyłam "Jak dobrze wyżalić się na kafe". Zdaję sobie sprawę z ponurych reperkusji pauperyzacji wykształcenia i nie jest to powód do chwały :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jest to kwestia studiow, ale znajomosci jezyka z pierwszej reki i znajomosci kultury. Nie znam nikogo, kto nie mieszkal w kraju anglojezycznym i mowilby plynnie po angielsku - oczywiscie wszystkie te osoby mysla, ze tak jest. Wlaczam w to absolwentow filologii, nauczycieli angielskiego itp. Moze ci sie wydawac, ze mowisz biegle, ale Anglik czy osoba biegla w jezyku od razu rozpozna, ze tekst zostal napisany przez osobe, dla ktorej nie jest to ojczysty jezyk. Takze fakt, ze tyle ludzi zajmuje sie tlumaczeniami nie oznacza, ze nadawalyby sie one do publikacji czy jakichkolwiek formalnych celow poza granicami Polski. Poczytajcie Succesful Polish- Eng. Translation Korzeniowskiej i Kuhiwczaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosc z - Aj waj, to co piszesz, niestety się kupy nie trzyma :) x "Nie znam nikogo, kto nie mieszkal w kraju anglojezycznym i mowilby plynnie po angielsku" x To, że Ty nie znasz, wcale nie oznacza, że tak jest wszędzie. Bardzo możliwe, że masz niewielu znajomych mówiących płynnie po angielsku, ale to jeszcze nie znaczy, że takich ludzi nie ma w skali całego kraju. Ja znam ludzi, co dosłownie n*******lają po angielsku jak rodowity Anglik, a nie mieszkały za granicą, chociaż fakt faktem, że często te osoby albo wyjeżdżały za granicę (na chociaż kilkudniowe wyjazdy), albo miały styczność z językiem w postaci anglojęzycznych filmów czy książek. Znam też ludzi, co mieszkali za granicą, a mówią po angielsku gorzej ode mnie, tak więc - nie ma reguły. x Faktem jest, że ekspozycja na język to podstawa jego nauki (w tej kwestii się z Tobą zgadzam), dlatego dużo szybciej można się nauczyć języka, wyjeżdżając za granicę, zamiast idąc na studia. Ważniejsze są jednak predyspozycje językowe i samozaparcie, aniżeli fakt mieszkania / nie mieszkania za granicą, zwłaszcza w dobie globalizacji, gdzie mieszkając w Polsce można sobie oglądać anglojęzyczne wiadomości i filmy, słuchać anglojęzycznej muzyki i radia bądź czytać anglojęzyczne książki czy prasę, zapewniając sobie większą stymulację do rozwoju języka, niż przeciętny John Smith ma w swojej rodowitej Anglii ;) x "Moze ci sie wydawac, ze mowisz biegle, ale Anglik czy osoba biegla w jezyku od razu rozpozna, ze tekst zostal napisany przez osobe, dla ktorej nie jest to ojczysty jezyk. " x Po pierwsze - mówienie a pisanie, to 2 różne rzeczy :p Po drugie - jak tłumaczysz tekst z angielskiego na polski, to znając biegle język polski jesteś w stanie od razu ocenić jakość tłumaczenia. Nawet jeśli merytoryka nie będzie w 100% odpowiednia, do większości zastosowań komercyjnych jest to zupełnie wystarczające. Po trzecie - to, czy rozpozna, czy nie, zależy od poziomu wykształcenia tej obcojęzycznej osoby. Tak jak niektórzy u nas nie potrafią zachować poprawności m.in. ortograficznej, tak i u nich ludzie też popełniają błędy językowe. Tylko po osobach z bardzo słabym poziomem języka ewidentnie widać, że jego używanie jest dla nich niezręczne - ktoś, kto już ma wprawę i poziom powiedzmy B2+/C1, najprawdopodobniej będzie w stanie wysłowić się zgrabniej, niż kiepsko wykształcony Pan Smith ;) x "Takze fakt, ze tyle ludzi zajmuje sie tlumaczeniami nie oznacza, ze nadawalyby sie one do publikacji czy jakichkolwiek formalnych celow poza granicami Polski." x Po pierwsze - co ma piernik do wiatraka? Jakość tłumaczeń nie zależy od ilości osób, zajmujących się tłumaczeniami, a od poziomu znajomości języka u tych osób. Po drugie - nawet kiepskie tłumaczenia jak nadają się do "celów formalnych" i są wykorzystywane komercyjnie. Wystarczy popatrzeć na tłumaczenia książek - wiele jest marnych i robionych ad hoc, byle jak najszybciej wydać u nas zagramaniczny bestseller. Przy zleceniach prywatnych też nikt nie czuwa nad jakością tłumaczeń. Jeśli ktoś ma ochotę opłacić sobie tanio studenta, by mu pi razy oko przetłumaczył, co jest w piśmie z zagramanicy, to tak zrobi, i nie będzie mu przeszkadzało to, że jest to pi razy oko, byleby się zrozumieć dało. Nie każdy przywiązuje jakąś szczególnie wielką wagę do jakości, zwłaszcza w naszym kraju. x Na koniec chciałam jeszcze poruszyć kwestię "wydaje się, że mówi biegle a tak nie jest". Cóż, trzeźwa ocena poziomu własnych umiejętności, i to nie tylko tych językowych, nigdy nie jest łatwa, jednak to, czy ktoś ma tendencję do przeceniania własnych umiejętności, to już kwestia indywidualna. Ja znam równie dużo ludzi, co nie doceniają swoich umiejętności, co tych, co swoje zdolności przeceniają. A być może nawet więcej znam tych nadmiernie skromnych :) I jasne, wierzę, że po studiach filologicznych mogą się trafić takie buraki, co to uważają, że jak studia skończyły to już wszystkie rozumy pojadły, ale szczerze? Przecież ludzie na filologiach mają się z kim porównać, w odróżnieniu od szarego człowieka - mają kolegów, wykładowców, zaliczenia, egzaminy. Szczerze wątpię, by po takim maratonie mieli fałszywe wyobrażenie o swoich umiejętnościach, pomijając narcyzów, o których pisałam na początku akapitu ;) Akurat wśród ludzi interesujących się nauką języka tych nieświadomych własnych językowych słabości powinno być najmniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Camilla Joan
Chcesz podszkolic swoj angielski i dowiedziec sie wiecej o jezyku a takze o zyciu w Wielkiej Brytanii?Zapraszam na mojego nowego bloga o jezyku angielskim i kulturze brytyjskiej-PO ANGIELSKU http://mylittleworldinuk.blogspot.co.uk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×