Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PelargoniaPiwoniaPiwo

Kącik głupio naiwnych czekających na oświadczyny

Polecane posty

Gość gość
Mój ojciec to człowiek z klasą, honorowy, uczciwy, szanuje kobiety, z matką szybko się ożenił. A teraz to takie chamy i prostaki, które nie szanują kobiet tylko patrzą żeby mieć wygodną doopę do dmuchania bez zobowiązań x Gdyby twój tatuś miał klasę, to potrafiłby wychować córkę na kulturalną osobę, która szanuje wybory innych, a sposób twojej wypowiedzi świadczy o typowej patologii z takimi kobietami faceci się nie żenią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupnietyy_na_umysle
gość 19:22 Chyba powtarzasz się, kiedyś już to czytalem. Oświadczył się po kilku spotkaniach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
Ech, ale wy brednie czasem piszecie. Po pierwsze to nie każda kobieta po ciąży wygląda jak słoń. Po drugie to, że twojej matce ojciec oświadczył się po kilku spotkaniach to się ma nijak do dzisiejszych czasów. Moi rodzice wzięli ślub pół roku po poznaniu się!!! i co z tego? Jak dla mnie niewiele. Jak poznałam mojego chłopaka to od razu wiedziałam "że to jest to", on też. Ale jakby mi się oświadczył po kilku miesiącach, to by mnie zatkało i to nie do końca pozytywnie, co nie oznaczało, że go nie kocham - po prostu byłoby za wcześnie, wtedy nie mieliśmy warunków do takich planów itd. Każda sytuacja jest inna i nie ma co generalizować. Ja opisałam swoją i jakby ktoś chciał coś o niej napisać to proszę się bezpośrednio do niej odnosić a nie pisać ogólnie, że "jak się nie oświadczy do 2ch lat o się wcale nie oświadczy". To nieprawda. Siostra mojego ex wzięła ślub po 10 latach chodzenia ze sobą, a moja koleżanka chodziła z chłopakiem 7 lat i w Sylwestra też się zaręczyli. Większość dopiero jak poważnie planuje ślub to się zaręcza, często to jest poprzedzone dyskusjami, często nawet miesiąc jest wybrany, a zaręczyny to już czysta formalność. Ja takich zaręczyn nigdy nie chciałam, zawsze chciałam aby to facet miał w tym wolną rękę ale cierpliwość mi się skończyła tak jak koleżance, która wyżej chce dzieci. Tobie tyka zegar a mi leci młodość i obie chyba czujemy, że trochę inaczej można by spożytkować ten czas. Ja jako dziewczyna w wiele spraw się nie wtrącam (ile mój konkubent wydaje pieniędzy, co kupuje itd.) i on się nie wtrąca w moje wydatki, ale jak mi zakomunikował, że chce jechać na Arubę na wakacje za 1500 funtów (w przeliczeniu na bieżącym kursie to jest około 8200 zł ZA OSOBĘ) to jednak wolałabym płacić coś takiego z domowego budżetu a nie ze swojej kieszeni. Oczywiście zapowiedział, że on płaci i mnie tam zabiera, ale wiadomo, że za siebie zapłacę. Może tam się chciał oświadczyć ale mam to już gdzieś, znowu będę na coś liczyć a się okaże, że nic z tego. Więc wolę nie wydawać takiej kasy, nie być nikomu za żadne wycieczki wdzięczna i nie marnować czasu jeśli tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
Witam :) Ja w dalszym ciągu nie odbyłam tej żenującej dla mnie rozmowy z moim konkubentem. Po prostu było mi tak wstyd zacząć, że głowa mała no i nie zaczęłam. Dzisiaj planuję kupić jakieś piwo na wieczór i zapytać, zakomunikować to i owo no i jeśli nie będzie pozytywnych wniosków to niestety się powoli pakować, co będzie ciężkie za granicą żyć sobie samej, no ale lepsze to niż wegetacja i marnowane najlepszych lat życia na kogoś, kto nie ma wobec mnie żadnych konkretnych zamiarów. Czasem w ciągu dnia jak o tym pomyślę, to tak strasznie się wkurzam... Wiem, że gdybym ładnie porozmawiała to już dawno by się oświadczył pod moim delikatnym naciskiem, ale ja głupia wolałam czekać aż księciunio sam mi zrobi niespodziankę i tak czekałam 4 lata. Dość tego. Czasem jak sobie siedzimy to sobie myślę, że po co mi te zaręczyny, bez nich też jest idealnie. To w sumie ja faktycznie nie chcę o nic żebrać. Długo czekałam z tą rozmową ale widzę, że skoro nie umie myśleć to mu chociaż wjadę na ambicję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to trzymamy kciuki za rozmowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monż idealny
Jeżelu facet się nie oświadcza, to conajmniej nie ma pewności, czy chce się żenić z tą konkretną dziewczyną. W gorszej sytuacji ma pewność, że nie chce. W ogóle ślub nie jest facetom do niczego potrzebny, a po co jest potrzebny kobietom - tego nie wiem, choć jestem 10 lat po ślubie. Pewnie jakieś irracjonalne przekonanie, że ten papier powstrzyma faceta przed lenistwem/zdradą/odejściem do innej kobiety. Bzdura. Zdradzacz będzie zdradzał, a leniowi i zdradzać nie będzie się chciało tak samo jak pracować. Małżeństwo jako podstawowa komórka społeczna jest potrzebne PAŃSTWU (polskiemu) i przez państwo została wymyślona, a faceci intuicyjnie czują, że to ściema i nie chcą brać w tym udziału.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
Jestem po rozmowie, jeśli kogoś to oczywiście obchodzi. Dyskusja była burzliwa, nie obeszło się bez moich łez, w ogóle to się słabo rozumieliśmy. Ja pytałam o przyszłość a ten mówił o przeszłości i wyciągał jakieś nasze konflikty z dawien dawna. Odwracał kota ogonem itd. Dyskusja trwała ponad godzinę, ostatecznie poszliśmy do sklepu po wódkę na wieczór bo bez tego się nie da chyba dzisiaj przetrwać. Atmosfera jest średnia no ale zdrowa. W końcu powiedziałam, że zrobiłam dla tego związku wiele i oczekuję, że powie mi jak widzi naszą przyszłość. Zrozumiał przez to, że oczekuję i wymuszam zaręczyny więc większość dyskusji musiałam tłumaczyć, że nie naciskam na żadne zaręczyny tylko że oczekuję aby wizja naszej przyszłości była klarowna i kolorowa a nie mglista i niepewna, jak teraz. Że jeśli będziemy dążyć do czegoś wspólnego to ślub może być nawet za kilka lat, nie teraz. Powiedziałam że do niczego mi się nie spieszy i że na nic nie liczę, bo nie jestem na to zbytnio ani chętna ani gotowa, ale że chcę aby miał do tego pozytywny stosunek. Ostatecznie stwierdził, że nie miał nawet gdzie i kiedy się oświadczyć a na koniec dodał "pozwól mi być mężczyzną" więc rozumiem przez to, że on sam mi się oświadczy i mam nie naciskać. No spoko ale 4 lata razem, facet 31 lat chce być mężczyzną, hmm... Na pokazanie, że jest mężczyzną moim zdaniem miał dużo czasu. Na koniec dodałam, że podejmowanie takiej dyskusji jest dla mnie żenadą bo wygląda to jak zmuszanie do ożenku :D ale że po 4 latach mam prawo wiedzieć czego mogę oczekiwać a że takiej dyskusji nigdy nie odbiliśmy i on zawsze kończył ten temat to postanowiłam się dowiedzieć tego i owego. No i w skrócie (pomijając wypominanie z jego strony mi jakichś mało ważnych wydarzeń z przeszłości, ciągłe wracanie do tego co było i odwracanie kota ogonem) tak to wyglądało. Ogólnie zadowolona nie jestem bo normalny chłopak powinien na pytanie "jak widzisz naszą przyszłość w ciągu najbliższych lat?" odpowiedzieć coś w 4 zdaniach, a nie kręcić i zmieniać temat na czepianie się mnie, no ale cóż. Kłótnia i rozmowa trochę oczyściła atmosferę i jeśli w tym roku mój konkubent się nie ogarnie (w wakacje pewnie pojedziemy do ciepłych krajów) to to zakończę. Ta kłótnia mi pokazała, że nie jest to człowiek którego pokochałam, jest skupiony na sobie i wszystko zawsze musi być tak jak on chce. Na chwilę obecną cieszę się, że jest tak, jak jest, ale jeśli nic się nie zmieni to widzę teraz, że nie ma specjalnie czego żałować. Moje zaangażowanie w ten związek raczej się ograniczy i w przyszłych miesiącach skupię się na sobie a co ma być to będzie, bo jestem nim ogólnie rozczarowana, tą agresywną postawą wobec tego tematu a tym bardziej tego, że ośmieliłam się taki temat zacząć. Jeszcze usłyszałam, że nigdy go ze mną nie podejmował, bo się bał mojej reakcji... ? Jakaś parodia. Na chwilę obecną widzę, że nie ma ludzi niezastąpionych, bez każdego da się żyć i choć czasem bywa ciężko to życie toczy się dalej i nie ma co się trząść ze strachu przed przyszłością bo zawsze wszystko wychodzi na dobre, prędzej czy później. Pozdrawiam, dziękuję tym którzy jakoś się ze mną solidaryzowali no i życzę Wam dziewczyny powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cie bardzo dobrze. Ja tez po 4 latach zwiazku, chcialam wiedziec, jak szanowny pan wyobraza sobie nasza przyszlosc, tyle ze mnie bardziej interesowal temat dzieci. I tez bylo wywlekanie jakis starych klotni wg. motta: nasz zwiazek jest przeciez nieidealny. OK, w koncu mamy dzieci i wzielismy slub, ale zdazylo sie kilka rzeczy, ktore sklaniaja mnie do nastepujacych refleksji: 1) Jesli facet jest nieaktywny, a kobieta chce slubu/ dzieci, to powinna zaczac temat. Nie ma tu co milczec, bo to zbyt istotne sprawy. 2) Z reakcji faceta wynika, co mysli o zwiazku i przyszlosci. 3) Jesli facet po x latach nie wie, czy chce slubu/dzieci, nie wie kiedy itd., to na bazie mojego doswiadczenia radzilabym zakonczyc zwiazek. Bo facet zwyczajnie nie jest zadowolony, szczesliwy, nie jest przekonany, ze jest sie ta jedyna, albo po prostu nie dojrzal. To boli. Ale jak sie jest mlodym, to lepiej poszukac kogos, dla kogo sie bedzie ta wyjatkowa i kto nie bedzie bal sie odpowiedzialnosci wynikajacej z malzenstwa i dzieci: Tego kwiatu jest pol swiatu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OlaFasolaAngola, cecha dobrego zwiazku jest to, ze mozna pogadac na kazdy temat i znalezc jakas nic porozumienia. Moim zdaniem powinnas zaczac myslec troche bardziej o sobie, o wlasnej przyszlosci, o wlasnej karierze. Nic tak nie dziala na faceta jak niezalezna kobieta, ktora stoi twardo na ziemi i mysli o wlasnej a nie o "naszej" przyszlosci. Niestety paradoksalnie jest tak, ze wlasnie z takimi kobietami faceci zenia sie najszybciej :) Pomysl o tym zeby ta prace na magazynie zamienic na inna, ktora da Ci jakies perpektywy rozwoju i lepszych zarobkow. Albo przemysl czy nie wolalabys moze zaczac studiow w Anglii, wlasnie po to, zeby zapewnic sobie lepsza przyszlosc bez wzgledu na to czy z kims bedziesz czy nie. Postaraj sie rozbudowac siec znajomych, raz w tygodniu zarezerwuj sobie czas na spotkanie z kolezanka czy kolega, zacznij uprawiac sport. Faceci nie zenia sie z kobietami dlatego ze one dla nich duzo zrobily, poswiecily itd. To nie jest dla facetow zadna motywacja do zeniaczki. Smiesza mnie ludzie, ktorzy twierdza, ze trzeba sie latami poznawac :-D Kompletny nonsens. Ani to czy bedziesz z kims 10 lat przed slubem ani to czy bedziesz z kims 10 miesiecy, nie daje ci gwarancji sukcesu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
Dziękuję Wam za pozytywne odpowiedzi :) Co do zmiany pracy w magazynie - oczywiście nie zamierzam tu pracować całe życie, po prostu jeszcze mój język jest za słaby. A studia mam z Polski - skończoną Politechnikę i pracy na całym świecie jest mnóstwo więc tym się nie martwię. Póki co jednak mój język jeszcze muszę podszlifować. I też uważam, że poznawanie się latami jest bez sensu natomiast mój chłopak wcale nie miał na myśli, że dalej się mamy poznawać. On chyba uznał, że ślub tog łupi pomysł, taki zbędny. Jemu raczej chodziło o to, że go zmuszam do ślubu i tak to zrozumiał, więc tym bardziej agresywnie reagował. Jak dodałam, że nie zmuszam, to się uspokoił i jak pisałam dodał "pozwól mi być mężczyzną" bo dla niego to też jest obraźliwe jak dziewczyna naciska (nie naciskałam, no ale on to tak odbierał). Ale jak pisałam, ile można czekać na to bycie mężczyzną... Ogólnie niestety zadowolona nie jestem, ale czas pokaże. Za granicą jest więcej możliwości rozwoju, więc macie rację, zainwestuję w siebie i będę myśleć o sobie i wszystkim osobom mającym podobny problem polecam to samo. Natomiast będę to robić dla siebie a nie żeby cokolwiek mu pokazać i aby działaś na jego podświadomość pokazując, jaka jestem niezależna, bo nie zamierzam nikomu niczego udowadniać. Z całym szacunkiem ale życie nie toczy się wyłącznie wokół samca i choć miłość jest dla mnie najważniejsza, a rozstania bolą, to obiecałam sobie kiedyś, że nie pozwolę nikomu zmarnować mi życia więc potencjalne rozstanie, choć z ogromnym bólem traktowałabym jako zaoszczędzenie sobie marnowania jeszcze więcej czasu z człowiekiem, z którym ostatecznie i tak bym się rozeszła. Buziaki i pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem należy rozgraniczyć kobiety czekające na zaręczyny na dwie grupy, zasadniczo sie od siebie różniące: - te, które chcą zaręczyn i ślubu z czystego kaprysu, bo "chcą zeby facet im udowodnił że nie jest wielbłądem i biorą zaręczyny za coś w rodzaju założenia facetowi pasa cnoty (co jak wiemy jest wierutną bzdurą bo facet może się oswiadczyc po roku i dzień po slubie zdradzić żonę, ba, znam takiego co zdradził na swoim własnym weselu) - te, które po prostu chcą papierka i zapewnić sobie oraz dzieciom łatwiejszą przyszłość - nie mylić z materializmem. podział majątku w sformalizowanym związku jest faktem i jest w 90% przydatny, dodatkowo dzieci mają zawsze łatwiej, choćby przy załatwianiu dziecku dokumentów czy innych spraw urzedowych, dużo by wymieniać. Ja jestem z facetem półtora roku, mieszkamy razem 4 miesiące i jesli kiedykolwiek bedziemy chcieli brać ślub to tylko z pobudek czysto urzędowych - aby w papierach nasze dzieci miały wszystko ok, a my, byśmy spali spokojnie mając podział majątku i wiedząc, że jeśli któregoś dnia postanowimy się rozwieźć (to się dziś niestety zdarza i nalezy sie z tym liczyc) to kazde bedzie miało dach nad głową i trochę oszczędności. inaczej można pójść z torbami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tacy co naprawdę kochają to się oświadczają w ciągu roku, a nawet po kilku miesiącach bo tak się boją, że ktoś inny im dziewczynę sprzątnie sprzed nosa x Nie wiem czy oświadczyny i ślub ze strachu to dobry pomysł, w rok nie da się poznać zbyt dobrze drugiej osoby, znam mnóstwo takich par co rozwiodła się właśnie po zbyt szybkim ślubie, po 3-4 latach fascynacja minęła i zaczęły się problemy. Ja oświadczyłem się po trochę ponad 5 latach i 2 latach mieszkania razem, okres fascynacji dawno minął, więc wiedziałem na 100% co czuję i nie jest to pusta emocja. A porównywanie czasów z kiedyś do dziś, mija się z celem, bo wtedy był zupełnie inny sposób doboru partnera, dziś liczą się zupełnie inne rzeczy niż jeszcze za czasów PRL. xx ja bym kopnęła w doopę faceta ktory mi sie oswiadczyl po 7 (!!!) latach chodzenia... to się naczekala desperatka. no chyba że zaczeliscie chodzic jak mieliscie 16 lat, to co innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o jezusie jakie to upokarzające i poniżające dla kobiety zaczynac rozmowę o ślubie... jakby was kochał to by się wam szybko oświadczył bo tak by się bał, że ktoś inny mu takie cudo sprzątnie sprzed nosa :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moda jest taka: faceci nie chcą ślubu, ale potrzebują gdzieś spuszczać z kija (oczywiście za darmo), potrzebują mieć wyprane i ugotowane, oraz byłoby świetnie, żeby dziewczyna oprócz seksu i posług domowych zapłaciła połowę rachunków i uzupełniała lodówkę a wszystko to tylko za obietnicę małżeństwa - uważam, ze dla facetów nastały fantastyczne czasy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hello! Mój nie chciał, buczał, miał miną zbitego psa ale ślub wział bo ja chciałam. troche mialam z tego powodu wyrzutów sumienia, ale kurcze, mnie jako kobiecie tez się cos nalezy. Moja przyszła tesciowa tez swojemu synowi nagadała i nie miał wyjscia.... wiem ze tu zaraz na mnie gromy poleca, ale powiem wam ze po slubie jest lepiej. bylo to w 2012. slub daje poczucie bezpieczenstwa i sprzyja glebszym relacjom. trzymam kciuki aby i waszy partnerzy dali sie przekonac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dali sie przekonac bo im mamusia suszy glowe,ja p*****le co za czasy :D przeciez to zenujace, nie widzicie tego? mozna sobie o tym porozmawiac bo jasne, fajnie wiedziec na czym sie stoi, ale zeby naciskac goscia na slub to już paranoja, serio was potem cieszył ten wybłagany i wymuszony pierścionek? ja bym go sobie w d**e wsadziła :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wsadzisz albo i nie, bo z tobą to sie akurat nie ozeni, nawet jak mu bedziesz suszyc glowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i tu sie mylisz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też bym nie chciała takiego wyproszonego pierścionka. ani zaręczyn po 7 latach, masakra :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
Ja o żaden pierścionek nie prosiłam i też uważam, że to jest żenujące, równie dobrze sama sobie mogę kupić pierścionek bo miałby dla mnie taką samą wartość jaki taki wyżebrany. Co do reszty to nie piorę i nie prasuję (on to robi), nie płacimy na pół - on płaci większość, ja tylko część, on mnie codziennie odwozi do pracy przez co musi wstawać godzinę wcześniej i w dodatku nigdy nie wziął ode mnie grosza za paliwo, seks uprawiamy rzadko (rzadziej niż raz na tydzień, bo mi się więcej nie chce - mam ciężką i wyczerpującą fizycznie pracę), ja sprzątam ale godzinę i to raz w tygodniu bo wcześniej kończę pracę, zakupy robimy wspólnie. Nie wiem, czy układ jest dla niego aż tak powalająco wygodny :) Głowy nie suszyłam, po prostu pytałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
A wyżej koleś pisał, że się oświadczył po 5 latach bycia razem i 2 latach mieszkania ze sobą, to rozumiem, że po 3 latach razem zamieszkali. Ja uważam, że jak ludzie są w wieku powiedzmy takim jak ja, czyli mają te 25 lat (u kobiety) i pod 30-stkę u faceta, to parę lat razem wystarczy i zaręczyny nawet po 4 latach to gruba przesada. 5 lat to tym większe przegięcie, a po 7 latach bym odmówiła. Odmówię, jeśli mój konkubent się nie oświadczy w tym roku, bo szczerze to po co skoro i tak tyle czasu przechodzimy razem? Bo powoli wizja furtki też mi się zaczyna podobać, nawet do zdrad zaczęłam z zagorzałej przeciwniczki podchodzić luźniej. W sumie ja nikomu nie przysięgałam żadnej miłości a tym bardziej wierności, więc trochę zaczynam rozumieć, że "przed ślubem to nie zdrada" i jak kiedyś mnie to burzyło tak teraz widzę, że jest to jeden z plusów nie bycia małżeństwem - można korzystać z furtek, robić co się chce i zakończyć to bez żadnych konsekwencji w każdym momencie. Czy po 7 latach dalej chciałabym brać ślub? Chyba już nie. Po co? Do tego czasu i ja się czegoś dorobię, nie będę nic MUSIAŁA a będę MOGŁA, w końcu też lepsza partia mi się może trafić... :) W sumie nie takie to głupie. W każdym razie każda sytuacja ma swoje plusy i minusy i skoro konkubent nie chce na poważnie, przynajmniej teraz, to i ja się przestałam angażować. Tyle w temacie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz rację, zgadzam się z Tobą. Ja też uważam że bez ślubu to nie zdrada więc możesz sobie kogoś poszukać na boku bo przeciez wierności mu nie przysiegalas a jak chce mieć Ciebie tylko dla siebie to niech się z Tobą ożeni, proste. I też bym nie chciała oświadczyn po siedmiu latach, to by było żałosne, tyle lat czekac aż takie kompletne zero w końcu mi laske wielką zrobi. Bym mu powiedziała żeby sobie po siedmiu latach wsadził ten brylant w doope. A taki debil jeszcze sie chwali na forum że swojej dziewczynie po tylu latach sie oświadczył, powinien sie wstydzic idiota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
No właśnie, tylko że ja po prostu nie chcę zdradzać :) Ale naprawdę zaczęłam rozumieć to i owo po tylu wspólnych latach dalej na kocią łapę. Jeśli się nie boi, że mu mnie ktoś może odbić to cóż... On choć wiem, że bardzo by cierpiał, płakał i topił smutki w wódce, to jednak ułożyłby sobie szybko życie, on długo nigdy sam nie był. A ja owszem, doświadczenia wielkiego nie mam i prawie całe życie byłam singlem, bo się nie puszczałam, bo nie balowałam co weekend itd. Ale może on jednak potrzebuje takiego kurw*szona właśnie, bo już sama nie wiem. A nieważne, już nie mam siły o tym myśleć. Wiem tylko, że teraz to już moje zaangażowanie zmalało, bardziej skupiam się na sobie a nawet mu powiedziałam że miłość też osłabła i że zaufania już nie ma przez jego zachowanie :) Niech się dzieje co chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OlaFasola - przykro mi to mówić ale między wami nic już się nie rozpali, nawet fakt, że dałby Ci ten wygadany pierścionek nie jest tu w stanie nic naprawić bo wy już się chyba nie kochacie. to jest tak jak piszesz - oboje czekacie aż pojawią sie na waszych horyzontach nowe, lepsze opcje, i zapewniam Cię, że jeśli w Twoim przypadku się pojawi i będzie to "ten właściwy", to nie będziesz na pierścionek czekać dłużej niż rok ;) dorosły, odpowiedzialny i kochający facet nigdy nie dopuści do takich rozmów, jakie TY z nim przeprowadzasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ech, właśnie ciężko znaleźć tą granicę między próbą rozmowy, wybadania intencji a sugerowaniem czy już całkowicie upokarzającym naciskaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem przechodziliscie ten zwiazek. Z tego co piszesz to facet sie miga i wywija. Co to za bzdurna argumentacja zebys mu pozwolila byc facetem? To moze on powinien Ci pozwolic byc kobieta, ktora ma normalne marzenia jak slub i rodzina? :O On nie ma najmniejszej ochoty ani zamiaru sie z Toba ozenic. To moze brutalne ale mowie Ci jak to z boku wyglada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie kochasz go i tyle i on to widzi. Tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuyvigmaforth1972uxilz
Jestem z facetem 3,5 roku i wiem, że nigdy mi się nie oświadczy (każda rozmowa dotycząca ślubu kończy się krzykiem i warczeniem z jego strony, łącznie z tekstami, że chyba mnie p****ało). Dlatego zazdroszczę Ci, autorko postu, po tym co opisałaś widzę, że wkrótce Twój ukochany Ci się oświadczy. Jasne http://www.baronsofbulls**t.com/l/m

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
Też uważam, że ten związek jest przechodzony. Wiem, że mnie kocha i wiem, że wzięlibyśmy ślub gdybyśmy mieli jechać dalej za granicę (jeśli nie, to wtedy z mojej strony jest przeabsolutny koniec), ale nie chciałabym brać ślubu z takiego powodu. On po prostu nie czuje potrzeby brania ślubu a ostatnia rozmowa tylko go zniechęciła do tego. Cóż, jak pisałam co ma być to będzie. Całe 4 lata myślałam o nim i o jego szczęściu to teraz pomyślę o mojej wygodzie i zamiast wszystko rzucać po prostu będę czerpać korzyści z tego, co mam w tej chwili a czas pokaże co będzie. Tyle mogę napisać. Nie zerwę z nim teraz, bo przecież sam mi powiedział, że chce abym została w przyszłości jego żoną i że on nie jest przeciwnikiem instytucji małżeństwa. Ja też nie mam prawa naciskać, że "ja chcę już" i tupać nóżkami. Póki co jest ok ale mam już inne sparwy na głowie i to mam po prostu w d***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×