Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kiedy dziecko w niczym nie widzi winy lub konsekwencji swojego działania.

Polecane posty

Gość gość

Co wtedy robić? Co robić, jeśli mówimy nie o kilkulatku, a o całkiem świadomym jedenastolatku? Co jeśli od dziecka wpajaliście, że wszystko ma swoje konsekwencje, a dziecko uparcie przez te wszystkie lata zawsze zrzucało winę za wszystko na innych? Co wtedy? Co gdy nie dają nic wielogodzinne rozmowy i tłumaczenia? Co, jeśli cała rodzina, wszyscy są zaangażowani w ten sam front, a dziecko nadal jest w swoim mniemaniu najważniejsze, najmądrzejsze i nieskazitelnie bez winy? Co wtedy robić, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konkurencyjna mama
Mam ten sam problem z 10-latkiem, jest po prostu nieznośny i postanowiłam już, że idziemy do psychologa, bo to psuje zdrowie całej rodziny i przede wszystkim jego, chociaż on sobie z tego nie zdaje sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
konkurencyjna mama - mogłabyś przybliżyć, podać więcej szczegółów Waszej sytuacji? U nas podobnie. Wybieramy się do poradni, bo już wysiadamy, cała rodzina stoi na baczność, syn sterroryzował wszystkich swoim zachowaniem, oskarżaniem, postawą. To jest nie do zniesienia, wszystko zabrnęło tak daleko, że już tylko psycholog może pomóc chyba. A to jeszcze nie jest okres dojrzewania i buntu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konkurencyjna mama
Wiesz co, mój to jeszcze nie taki okres dojrzewania, bo ogólnie jest bardzo dziecinny, wierzy w mikołaja, bawi się autami i takie tam, ale zachowanie ma straszne. Opiszę za jakieś 25-30 minut, ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też bym się chyba buntowała gdyby cała rodzina stała przeciwko mnie, wytykała wszystkie moje wady i złe rzeczy a nie widziała dobra. Pewnie jest traktowany jak czarna owca w rodzinie, inne dzieci grzeczne cacy są faworyzowane a on be niedobry niegrzeczny itd... potrzebna jest terapia dla całej rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok, będę czekać :) W tym czasie ja napiszę coś o swoim.. Dziecinny też jest bardzo mocno. Co prawda nie bawi się zabawkami, autami itd, ale właśnie jego zachowanie - to jest dramat. Śmieszą go słowa typu "kupa", "dupa", zanosi się wręcz kiedy je słyszy, brzmi to niezwykle ordynarnie. Nie wiem czemu tak reaguje, u nas w domu ani nie używa się takich słów, ale też nikt nigdy nie robił baranich oczu jak komuś się takie słowa wymsknęły (mam na myśli to, że nie jesteśmy jacyś Ą Ę żeby dziecko rżało jak koń kiedy styka się z takim słownictwem). Poza tym obrzydliwie i ordynarnie kłamie. Kłamie na każdym kroku, kłamie w temacie bzdur (na temat tego czy zjadł np jabłko w szkole) jak i na bardzo poważnych płaszczyznach (np rozpowiada o niestworzonych rzeczach jakie niby mają miejsce w naszym domu - o przemocy, wulgaryzmach, karach, o których nawet bym nigdy nie pomyślała). I znowu - nie rozumiem dlaczego, zawsze go uczyliśmy, że nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa, że kłamstwo ma krótkie nogi, że nawet jeśli coś odwali - jeżeli się przyzna, nigdy nie będzie potępiony, zawsze postaramy się wspólnie znaleźć wyjście z sytuacji. Niestety, syn kłamie nałogowo. To, że jest kompletnie nieprzytomny, nieobowiązkowy, olewa wszystko, ma w nosie zeszyty, pakowanie plecaka, odrabianie lekcji, słanie łóżka - pomijam. Gdybym go o to wszystko nie upominała, chodziłby cały rok z nieumytymi zębami nawet. Po raz kolejny - nikt w naszym domu nie jest niechlujem, ale też nikt go nigdy z białą rękawiczką nie ganiał, wymagaliśmy tylko niezbędnego minimum, przyzwoitego porządku w pokoju, dbania o higienę, czyste ubrania. Dla syna takie zagadnienia zdają się nie istnieć. Próbowaliśmy wszystkiego. Przerobiliśmy każdy możliwy sposób perswazji; od motywacji, przez zachęcanie nagrodami, karanie szlabanami, wynoszenie po kolei wszystkiego z pokoju (byliśmy w punkcie, kiedy miał w swoim pokoju wyłącznie łóżko, szafę i biurko z rzeczami do szkoły). Próbowaliśmy po dobroci, próbowałam nawet szantaży emocjonalnych, grałam na jego uczuciach - a on jakby ich w ogóle nie miał. Nie zmienialiśmy sposobów co 3 dni, zawsze czuł grunt pod nogami, zawsze wiedział, że jesteśmy z mężem konsekwentni i jak powiemy A to będą tego konsekwencje. A on, patrząc nam prosto w oczy, odwalał dalej swoje. Mało tego - kary (i te fiizyczne typu szlabany, zabieranie gadżetów itd jak i mentalne - olewanie go i ignorowanie wedle zasady, że jak nas traktujesz, tak sam będziesz traktowany), brał na klatę i znosił bez mrugnięcia okiem. Oczywiście jadąc do dziadków dopiero się zaczynało: całe wywody i epopeje na temat tego, czego my nie robimy, jakimi faszystami nie robimy. On sam nieskazitelny, przedstawiony wyłącznie w jasnym świetle, zawsze poszkodowany, niewinny i poturbowany przez los. Dziadkowie nigdy się na to nie nabrali, mimo to też ograniczyliśmy te kontakty, bo miałam dosyć rozmów, telefonów i tłumaczenia się z niczego kilka razy w miesiącu. Dodam, że w szkole jest to samo: wszelkie nieprzygotowania, jedynki, minusy, spóźnienia to zawsze wina nauczyciela, kolegi, koleżanki, zbyt cichego dzwonka, zbyt grubych książek. Nie jest nadpobudliwy, nie jest idiotą, nie jest też żadnym geniuszem. Ale normalnym dzieckiem też nie jest. Każde wakacje, wyjazdy, ferie z nim to horror. Zawsze jest niezadowolony, zawsze wszystkiego mu mało, zawsze narzeka - nie na COŚ. Na wszystko. Nasze życie z synem to horror, tak było od zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:24, z całym szacunkiem, ale nie masz pojęcia o czym mówisz.... Czarna owca? Dzieciaki w jego wieku mogą pomarzyć o takiej uwadze, jaką wszyscy mu poświęcają, o takiej motywacji, jaką go wszyscy uraczają. Nie docenia gówniarz ani tego co ma (w sensie rzeczy) ani tego, co inni mu dają (miłość, czas, zaufanie mimo tego, że kompletnie na nie nie zasługuje). Jeśli już, to zadziałało to w drugą stronę - za mocno się wszyscy nad nim zawsze rozczulali. W innym domu dostałby raz a porządnie w tyłek i dotarłoby do gówniarza kto tu rządzi i gdzie swoje nastroje może wsadzić. Niestety trafił na nas - rodziców, którzy uwierzyli w to, że wszystko i z każdym dzieckiem można załatwić rozmową, tłumaczeniem, przytulaniem, całowaniem i zapewnianiem, że cokolwiek by się nie działo -kochamy go ponad życie. Nie da się tym rozwiązać problemów, nie z każdym dzieckiem. Jeśli ktoś w to nie wierzy - zazdroszczę tego, że nigdy nie spotkal się z takim przypadkiem, autentycznie zazdroszczę całym sercem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam takiego...teraz już szesnastolatka....ech...dokładnie,jak opisałaś -gdyby tafił na rodziców,co by z głowy przez dupę wybili,to by wiedział,gdzie jego miejsce...też stawiałam na rozmowy,tłumaczenia,zaufanie...szkoda słow...moje życie to koszmar na jawie...bo już nie wiem dokąd,do kogo sie udac po pomoc...a chyba głownie dla siebie,bo myśli samobójcze to już codzienność...Nie wiem gdzie,nie wiem kiedy i jakie błędy popoełniliśmy,że to wszystko przeciw nam się obróciło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe jak go traktowali zaraz po urodzeniu i przez te kilka lat później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteście chyba ofiarami jakiejś mody w kwestii wychowania dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmmm.. a ja mam takiego meza :O I on nigdy nie jest niczemu winny. Nawet jak cos stlucze bo mu z rak wypadnie to mowi ze zle postawilam. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mody? Nie wiem, wychowywałam dziecko tak, jak sama byłam wychowywana - w atmosferze miłości, wzajemności, zaufania, rozmów i szacunku do siebie. Był czas na to, żeby przyłożyć mu w dupsko - nie zrobiłam tego i dzisiaj żałuję, bo to chyba jedyna rzecz, której nie wykorzystałam, a która mogła przynieść jakiś efekt. Myśli samobójczych co prawda nie mam, ale zdecydowanie patrzę w lustro i widzę sfrustrowaną, starszą o 10 lat niż jest kobietę, która nie wie co tu robi. Od początku, od niemowlaka, syn był ukochany, poświęcaliśmy mu masę energii i czasu. Zawsze bardziej liczyły się dla nas więzi rodzinne niż zastępowanie miłości gadżetami, szpanerskimi rzeczami, wycieczkami, dużym kieszonkowym. Daliśmy mu tyle ile byliśmy w stanie, ale nie mogę powiedzieć i nigdy nie powiem, że syn był rozpieszczony. Na pewno nie w sensie tego, że miał co chciał. Rozpieszczony był wyłącznie w aspekcie tego, że zawsze mógł iść do każdego z problemem, każdy go pocieszał, wysłuchiwał, był też czas, że cokolwiek nie zrobił - zawsze go głaskaliśmy po głowie, ew. usprawiedliwialiśmy. To też była jedna z naszych taktyk na to, żeby jakoś go podejść. Ale dawaliśmy palec - a on bezlitośnie całą rękę. Nie wiem czy można kochać dziecko za mocno, ale mój limit się wyczerpał. Doszło do tego, że nie chcę na niego patrzeć, a wszystko co przy nim robię - od prasowania koszulek, przez gotowanie obiadów az po kupowanie prezentu na urodziny, robię automatycznie, z racji tego, że to mój rodzicielski obowiązek. Nie mam z tego najmniejszej, minimalnej przyjemności, satysfakcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przegłaskany kot też się w****i, a Wy to nawet utrwaliliście. Pamiętajcie jednak, że łatwiej syna wyciągnąć z więzienia jak córkę z krzaków. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za pocieszenie, robisz to zawodowo? ;) Jestem w trakcie szukania psychologa dziecięcego. Ale szczerze mówiąc nie liczę na jakieś zawrotne efekty. Nie wyobrażam sobie natomiast naszego dalszego życia, naszych relacji.. Mamo od obecnego 16latka - a jak wyglądają teraz Wasze stosunki z synem? Jakie podejście masz Ty, jakie on? Mogłabyś coś napisać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u nas było tak samo...starałam sie zrozumiec syna,wczuc sie w jego położenie,jak cos szło nie tak,zawsze z wyciągniętą pomocną dłonią,a on to wykorzystywał i manipulował ,jak chciał i zawsze ,co by się nie zdarzyło był ofiarą.To inni,w tym głownie my,rodzice byliśmy i jestesmy źli ,no i oczywiście nam na nim nie zależy...ech..długo by pisać...szukaj pomocy,póki jeszcze w miarę mały,za 2-3 lata nic nie zmienisz,a będzie coraz gorzej..dla mnie juz nie ma nadziei,wyhodowałam żmiję na własnej piersi,to przykre,że o własnym dziecku tak myślę,ale taka jest prawda. Boli,boli tak cholernie,że nawet nie macie pojęcia jak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro to mówić, ale brak poczucia winy to objaw typowy dla psychopaty. Poczytaj sobie jakie zachowania wyróżniają psychopatów cytuję lekturę: "Co by się nie działo, to zawsze nie jego wina. Psychopata, choć równie dobrze może to być przeciętny Polak, widzi nawet najdrobniejsze przewinienia innych, a kiedy sam nie dopilnuje czegoś naprawdę poważnego, zawsze znajdzie innego odpowiedzialnego za nieszczęście. Albo przejdzie nad problemem do porządku dziennego, jakby zupełnie nic się nie stało. Psychopaci zazwyczaj nie mają za grosz poczucia winy ani poczucia odpowiedzialności. Są jak dzieci, po których zawsze posprzątają rodzice."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robię to zawodowo :D ej jak ma chory ten kawałek mięsa zwany mózgiem, to nie Wasza wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cytuję dalej "Analiza przesłuchań osób chorych psychicznie pozwoliła wysunąć jeszcze jeden ciekawy wniosek. Mianowicie psychopaci nie potrafią płakać. To właśnie ten drobny szczegół może nieraz zdradzić winnego. 20 lat temu w Ameryce Susan Smith zgłosiła, że jej dzieci zostały porwane. Błagała o pomoc, apelowała, a nawet organizowała dramatyczne konferencje prasowe, podczas których łzy lały się strumieniami. Tak przynajmniej wynikało z częstotliwości ich ocierania przez Susan. Problem w tym, że normalni ludzie „płaczą oboma oczami naraz”, obie strony starają się też równocześnie wycierać. Smith wycierała zaś tylko jedną, co zwróciło uwagę ekspertów. Wkrótce później, naciskana przez śledczych, kobieta przyznała się, że żadnego porwania nie było, a dzieci osobiście utopiła razem z samochodem. Dopiero w 2024 roku, po 30 latach odsiadki, będzie mogła ubiegać się o zwolnienie warunkowe."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Psychopaci mają ograniczone postrzeganie świata, a ich umysł podąża sobie tylko znanymi drogami, obcymi dla ludzi zdrowych. Zawężony światopogląd sprawia, że chorzy nie są w stanie racjonalnie ocenić sytuacji, a potem tej oceny konsekwentnie się trzymać. Często zdarza się tak, że na wybrane pytanie psychopata nie chce odpowiedzieć wcale albo kłamie, ale już na pytanie o takim samym sensie, tylko minimalnie inaczej sformułowane, odpowiada bez wahania i wprost. Psychopaci potrafią sobie zaprzeczyć nawet w tym samym zdaniu."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konkurencyjna mama
Więc opowiadam. To co napisałaś autorko, to jakbym czytała o swoim życiu... Wszystko dokładnie to samo. Syn ma 10 lat, córka 14,5 lat i są to dwa różne światy. Ona grzeczna, uczynna, pomocna, świetnie się uczy, jest zadbana, dużo czyta, można jej zaufać, nigdy nas nie zawiodła. Natomiast syn zupełne przeciwieństwo :(... Sam nic nie zrobi, do szkoły codziennie odprowadzać go trzeba, przyprowadzać, jest kompletnie nieodpowiedzialny, lekcji w ogóle nie robi, olewa lektury, nie ścieli łóżka, nie reaguje na prośby, jest bezczelny i arogancki. W ogóle to on jest adoptowany. Przyszedł do nas mając 4,5 lat. Zawsze mówiłam, że wychowanie to nic, geny zawsze przesądzą :(... Dajemy mu wszystko, masę ciuchów, zabawek, miłośc*****eniądze na wszystko co dusza zapragnie, a on tak się odwdzięcza. Lekturę miał na dzisiaj, prosilismy dwa tygodnie temu, żeby w szkole wypożyczył to nie, ja musiałam lecieć. Dobra, książka juz u nas, ale teraz weź go do czytania zmuś... Powiedział, że olewa to, dostał karę, i poczytałem może 5 stron max. Potem na zmianę ja i mąż mu z 60 stron przeczytalismy, bo ale to przecież dopiero środek książki... W szkole wszyscy nauczyciele go uwielbiają, ale wiedzą, że swoje za uszami ma. Podpalił w szkole papier i musieliśmy lecieć do szkoły. W domu to samo. Bierze zapałki i się bawi niebezpiecznie. Z historii ma 2 na semestr, uczyć wcale się nie chce, codziennie od 4 lat ja po 8 godzinach pracy siadam do 19 z nim do lekcji i robie za niego, bo on nic. Wcale uczyć się nie chce, gdybym mu nie robiła z nim lekcji, to w ogóle wszystko by olał, ostatnio nosił jedną bluzkę 6 dni, a włosów nie mył (był bez nas u rodziny) 16 dni! Myślałam, że go udusze, śmierdzi na kilometr, a ma długie włosy. Wieczorem codziennie ta sama bajka - nie chce myć zębów i oklamuje nas, że mył, ostrzeżenia nie pomagają, tłumaczenia, siada na podłodze w łazience i tam siedzi 2 minuty po czym wyczodzi i mówi, że umył. W ciągu ostatniego roku miał wyrwane 3 zęby i nic sobie z tego nie robi! Jak mi się coś przypomni, będę pisać, bo widzę, że jesteśmy w tej samej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Relacje fatalne-ja do niego mówię,nadal tłumaczę,próbuje zrozumieć,ale wg niego p/i/e.r.d.o.l.ę głupoty...po czym wysyła smsa,że przeprasz,że mnie kocha,no i głupia matka,na plewy sie łapie..i nie potrfie inaczej,nikt nie potrafł pomóc,a psychologowie tez stawiają,żeby dziecko zrozumiec,wysłuchać...no to tak słucham i rozumiem i serce pęka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:05, aż mnie zmroziło, jakbym czytała o synu... Wypisz wymaluj, zgadza się każde jedno słowo :( 17:05 (mamo) - ja już teraz mam takie odczucia, czasem aż jestem przerażona tym, że on ma 11 lat i już tak doskonale i perfidnie potrafi manipulować, kiedyś łudziłam się że robi to bezwiednie. Ale nie mam wątpliwości co do tego, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego co robi i jakie będą tego konsekwencje. Nie ma za grosz empatii, zdarzało się, że widział mnie płaczącą, rozwaloną na łopatki - potrafił się jeszcze uśmiechnąć, spływało to po nim jak po kaczce. Podobnie jak momenty, w których np mąż już nie dawał rady i dostawał dosłownie ataków furii - a on jak góra lodowa, patrzył mu prościusieńko w oczy, miał kamienny wyraz twarzy. Zaburzenie? Niedojrzałość? Bo już dawno przestałam wierzyć w to, że to zwykły braki w wychowaniu czy przysposobieniu społecznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:10, jedna i druga mamo... No to spotkałyśmy się tutaj i chyba nikt nie zrozumie nas tak dobrze, jak my same... O tych lekturach, myciu włosów, zębów... Jakbym o swoim czytała... Jak tak z boku spojrzę na te nasze historie to to jest przerażające po prostu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
manipulacja- Z tym akurat bywa różnie, niemniej jednak niektórzy „psychiczni” opanowali do perfekcji umiejętność sterowania ludźmi. Do czego może to doprowadzić łatwo sprawdzić, śledząc historię, kiedy osoby z poważnymi zaburzeniami stawały na czele rządów. Ale również na „dużo niższych szczeblach” ma to znaczenie. Psychopaci czerpią satysfakcję ze skłócania ludzi. Manipulują nimi, a zapytani „dlaczego?”, rzadko kiedy są w stanie odpowiedzieć. Ofiary psychopatów podkreślają, jak bardzo ich oprawcy byli dwulicowi i w jak wielkim stopniu nadużyli ich zaufania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 17.10 czytając zachowanie twojego syna, praktycznie całkowity brak empatii radze jak najszybciej zgłosić się do psychiatry. Nie popełniłaś najprawdopodobniej błędów wychowawczych a jego zachowania mocno odbiegają od zdrowo rozwiniętego emocjonalnie dziecka. Nie nie pomogą zakazy i nakazy, będzie gorzej. Nie czekaj zgłoś się do poradni. Psycholog z wykształcenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam jeszcze taka hustawkę:może czegoś za mało? a może czegos za dużo? i zadręczam się irracjonalnym poczuciem winy i porażki(to akurat jest fakt)choć gdyby ktoś test zrobił,tzn.pani psycholog wypytywała:czy chciany-TAK,jak karmiony- PIERSIĄ,jaki poród-LEKKI,czy wróciłam szybko do pracy-NIE,po 4 latach...itp...itd...dom spokojny,bez kłótni,tata zaangażowany....oczko dziadków,zwłaszcza dziadka...no i.... totalna porażka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ale nie mam wątpliwości co do tego, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego co robi i jakie będą tego konsekwencje. Nie ma za grosz empatii, zdarzało się, że widział mnie płaczącą, rozwaloną na łopatki - potrafił się jeszcze uśmiechnąć, spływało to po nim jak po kaczce. " to typowy objaw psychopaty. Żaden zdrowy emocjonalnie i psychicznie nastolatek widzący płacząca matkę nie zachowa się w w/w sposób. Dotknie go to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wasze dzieci maja zadatki na socjopatow lub psychopatow. Kasia Wasniewska, Zuzanna M - oby sie tak los waszych dzieci nie potoczył. I bardzo wspolczuje bo takie rodzicielstwo to horror. Przypomina mi sie film Musimy porozmawiac o Kevinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psychiatra i to szybko zanim sięgną po siekierę w dorosłym życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×