Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kiedy dziecko w niczym nie widzi winy lub konsekwencji swojego działania.

Polecane posty

Gość gość
Autorko,jakbys opisala mojego syna...tyle,ze moj ma 13lat,i do tego strasznie pyskuje,wrzeszczy,jak mu polece cos zrobic... bede zagladac tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
No dobra, jedyną różnicą było to, że ja się myłam :D Uwielbiałam długo leżeć w wannie z pianą, byłam wtedy sama i mogłam pomyśleć o wszystkim, powygłupiać się, czy cokolwiek innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
Posłuszeństwo to nie jest domena takich dzieci. Lubią być panami swojego życia, chociaż zupełnie nie potrafią. Starsza siostra miała na mnie sposób w tej kwestii, nie rozkazywała mi, nie starała się być górą, nie mówiła mi "masz to zrobić", tylko coś w stylu "pomogłabyś mi coś tam zrobić?" albo "przydałoby się coś tam zrobić, ja zrobię coś innego w tym czasie?". Życzę wyrozumiałości i cierpliwości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
Patrząc przez pryzmat mojego dzieciństwa, boli mnie to, że nie potraficie postępować ze swoimi dziećmi, że już je skreśliłyście. Bardziej niż ich zaburzone odczuwanie emocji , na ich przyszłość wpłynie Wasza nieumiejętność radzenia sobie z nimi. Jestem przekonana, że z tego wyrosną, jeśli im na to pozwolicie m.in. nie przyszywając im łatki i reagując pozytywnie na jakiekolwiek przejawy normalności z ich strony (ale nie świerkoczcie całej rodzinie o tym jak to Tomuś zrobił postępy, (ja wiem że to chore, ale) takie dzieci na pochwały reagują buntem, zatrzymują się jak osły i nie pójdą dalej, czują się tym zażenowane).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
polskie matki to sa na ogol skrzeczace c**y neinawidzace ludzi bo nie wiedza nawet kim chca byc 333 www.youtube.com/watch?v=nlPRhdwZtxQ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 13:03 przywróciłaś mi wiarę w ludzi. Zawsze uważałam, że na każde dziecko jest sposób. Wychowałam tylko jedno, choć też całkowicie niestandardowe, wymagające innego podejścia niż średniaki, więc nie będę się wymądrzać. Mamy nie skreślajcie swoich dzieci, nie zwalajcie na nie winy, to wy nie znalazłyście drogi do nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardziej niż ich zaburzone odczuwanie emocji , na ich przyszłość wpłynie Wasza nieumiejętność radzenia sobie z nimi. x Rozumiem, że masz dobre i szczere intencje. Jednak możesz mi wierzyć lub nie - przerobiłam już wszystkie metody, jakie tylko możesz sobie wyobrazić. A że minęło już 10 lat, trochę ich było. Nigdy jej nie przytłaczałam też swoimi nastrojami, mnie-płaczącą czy w furii widziała tyle razy, ile na palcach jednej ręki można policzyć. Nigdy też jej nie skreślałam, do tej pory jeszcze jej czasem żałuję, choć każdy wokół mi powtarza, że nie ma pojęcia skąd biorę tyle empatii i cierpliwości w stosunku do niej. Sama też tego nie wiem. Tasmańska napisała, że ona jako rodzic nie ma sobie nic do zarzucenia. To brzmi bardzo egoistycznie, butnie i arogancko, ale ja o sobie też to mogę napisać. To nie jest stwierdzenie równoznaczne z "jestem idealnym rodzicem, to dziecko jest gó/w/niane". Ale nie mówimy o kilkulatkach, ale o dzieciach 10+, które doskonale zdają sobie sprawę z tego, że akcja rodzi reakcję, doskonale zdają sobie sprawę z konsekwencji swojego postępowania. Z tego, że wypadałoby z czystej przyzwoitości czasem podjąć współpracę. Nie ją realizować, ale przynajmniej (na dobry początek) po prostu ją podjąć. Tymczasem jest jak jest. Prosty przykład z ostatnich dni: Zrobiliśmy WSPÓLNIE listę trzech rzeczy, które córka będzie się STARAŁA rzetelnie realizować w tym tygodniu. Układ był taki, że jeśli od poniedziałku do piątku będzie się starać, w weekend zorganizujemy całą rodziną coś ekstra, jakiś wypad, gdzie będzie chciała: do kina, do knajpy, na lody, co sobie wymyśli. Wiesz jakie to były trzy rzeczy? (przypominam, że moja córka ma 10 lat): dokładne pakowanie plecaka co wieczór, porządne rozczesywanie włosów przed wyjściem do szkoły i ścielenie łóżka co ranek (tu poszłam jej na rękę, bo średnio jej wychodzi składanie kołdry, więc opcjonalnie dałam jej wybór: ścielenie albo chowanie całej pościeli do szuflady łóżka). Ustalenia miały miejsce w niedzielę o 19tej. W poniedziałek rano poszła do szkoły potargana, pościel była rozpieprzona po całym łóżku, a jak wróciła ze szkoły okazało się, że nie spakowała sobie na lekcje jakichś tam książek i piórnika. Jeszcze raz: mówimy o trzeciolkasistce. Mówimy o rzeczach, które dzieci robią automatycznie, bez zastanowienia, a które w naszym domy są całym tematem, szerokim jak Trylogia. A to tylko trzy przykłady totalnie z brzegu, specjalnie poszliśmy na taki układ, żeby ją zachęcić, dać prostsze sprawy, które będzie w stanie załatwić w pięć sekund; aby jej pokazać, że potrafi, że umie, zmotywować, że jeśli takie bzdury to dla niej betka, to z poważniejszymi sprawami też damy sobie radę. I co? I gó/wno. Jeszcze nam się w poniedziałek popołudniu zaśmiała w twarz, że w sumie to ona w kolejny weekend ma ochotę spać, więc no problem, że te lody/kino czy coś tam nie wypali. I teraz pomnóż to sobie przez 365 dni w roku. Łatwo powiedzieć "to ty nie umiesz sobie z nią poradzić". Ja mam na to nieco inne spojrzenie, mianowicie takie, że ona nie daje sobie pomóc, choćbyś skakała wokół niej na rzęsach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
" Z tego, że wypadałoby z czystej przyzwoitości czasem podjąć współpracę. Nie ją realizować, ale przynajmniej (na dobry początek) po prostu ją podjąć. Tymczasem jest jak jest. Prosty przykład z ostatnich dni: Zrobiliśmy WSPÓLNIE listę trzech rzeczy, które córka będzie się STARAŁA rzetelnie realizować w tym tygodniu. Układ był taki, że jeśli od poniedziałku do piątku będzie się starać, w weekend zorganizujemy całą rodziną coś ekstra, jakiś wypad, gdzie będzie chciała: do kina, do knajpy, na lody, co sobie wymyśli. Wiesz jakie to były trzy rzeczy? (przypominam, że moja córka ma 10 lat): dokładne pakowanie plecaka co wieczór, porządne rozczesywanie włosów przed wyjściem do szkoły i ścielenie łóżka co ranek" Przeczytaj to jeszcze raz, ona podjęła współpracę. Czy to, co mówiła w niedziele wydawało Ci się być szczere? Sądzę, że miała szczere chęci. Następnego dnia okazało się, że jej nie wyszło. Czy dumna osoba przyznałaby się, że jej coś nie wyszło i jej przykro z tego powodu? W życiu! Nie masz co na to liczyć. Woli powiedzieć, że jej nie zależało niż przyznać się do porażki. http://www.instytutraabe.pl/art/84/niepowodzenia_szkolne_u_dzieci_z_niska_koncentracja_uwagi.html#.VL-vil139C1 To powinno Cię zainteresować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
"I teraz pomnóż to sobie przez 365 dni w roku. Łatwo powiedzieć "to ty nie umiesz sobie z nią poradzić". Ja mam na to nieco inne spojrzenie, mianowicie takie, że ona nie daje sobie pomóc, choćbyś skakała wokół niej na rzęsach. " x Przypominam, że sama byłam tego typu dzieckiem (opisałam na poprzedniej stronie). Całe życie sama radziłam sobie z tymi problemami, sama nie rozumiałam dlaczego na nagrodę reaguję buntem, a na frustracje mamy się uśmiechałam. Chyba chciałam wszystkim udowodnić, że jestem silna i niezależna, odporna na działania innych. Nie wyszło mi coś, to najłatwiej było powiedzieć, że wcale nie chciałam nagrody, nie zależało mi. Po cichu jednak w swoim pokoju katowałam się do bólu, że coś ze mną jest nie tak skoro takie proste rzeczy mi nie wychodzą. Spróbuj delikatnie wejść pod tą skorupę swojego dziecka. Najlepiej sama, nawet bez męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Następnego dnia okazało się, że jej nie wyszło. x Nie nie nie, kochana. I tu trafiłaś w sedno problemu: gdyby jej nie wyszło, nie odezwałabym się słowem. Gdyby wzięła tę pieprzoną szczotkę do ręki i przeczesałaby raz całą głowę, chociaż kołtun na kołtunie nadal by na niej był. Słowem bym się nie odezwała. Bo widziałabym, że ona WŁAŚNIE PODJĘŁA WSPÓŁPRACĘ. Że zapamiętała, że wzięła szczotkę do ręki, że wspięła się na wyżyny i pokazała, że coś ustaliliśmy i ona stara się to realizować. Tym czasem rano (choć nie powinnam) kiedy już zaczynała się szykować do wyjścia z domu, dwa razy powtórzyłam jej hasło "włosy". Raz na mnie spojrzała, myślałam, że zaraz je uczesze, a za drugim razem mruknęła pod nosem "mhm" i ostentacyjnie nałożyła buty i wyszła z domu. Piszesz "Czy to, co mówiła w niedziele wydawało Ci się być szczere? Sądzę, że miała szczere chęci". A ja wcale tak nie sądzę, bo ją znam. Co sądzę? Sądzę, że pomyślała "pogadajcie sobie, byle szybciej, bo mi się tu nudzi". Bo jeśli mierzyć jej szczerość tym, że coś tam gada, przytakuje, obiecuje, a potem to olewa - no to mam dziecko szczere aż do bólu. Tu nie chodzi o efekty tego, że coś tam ustalamy, a ona robi to na odwal. Problem w tym, że ona nic nie robi nawet na odwal. Rozumiem Twój przypadek. Rozumiem, że może być PODOBNY do przypadku mojego dziecka. Ale ja swoją córkę znam jak własną kieszeń i doskonale wiem, że od zawsze miała postawę roszczeniową, życzeniową, od zawsze była małą egoistką, narcyzem, patrzyła wyłącznie na swoje interesy i swój czubek nosa. Po prostu taka jest i na próżno dorabiać do tego jakąś ideologię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:03, ale ty piszesz z perspektywy kogoś, kto taki był, a teraz jest rodzicem takiego dziecka. wez wiec pod uwage, że tez jestes bardziej wyrozimiala i cierpliwa, niz kazdy inny rodzic. Bo np w moim przypadku jest tak, ze moj 16latek robi wszystko z premedytacja, z zimna krwia. a wg twojej filozofii to ja do niego nie dotarlam i to moja wina. A ja wcale tak nie sadze bo wychodze z zalozenia, ze 16latek juz chyba powinien wiedziec kiedy doprowadza matke do lez swoim zachowaniem, a kiedy sprawia, ze matka ma spokojna glowe. I nie sa to jakies wygorowane oczekiwania. Wiec punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Ze juz pomijam te wszystkie analizy i zdania typu "twja corka napewno " albo "bo z twoim dzieckiem jest tak"... Z calym szacunkiem ale chyba po 2 czy 4 wypowiedziach nie jestescie w stanie stwierdzic, co z moim dzieckiem jest NA PEWNO, ZAWSZE, NA STO PROCENT. To wiem tlko ja ale jak juz napisalam wczesniej - nie zrozumie ten, kto tej gehenny nie przeszedl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
psychiczna myszellina przykro mi z tego powodu, ale Ty swoją córkę skreśliłaś i ona niestety to widzi, choćbyś nie wiem jak to kryła. Ja też widziałam. Na powiedzenie "włosy" też w jej wieku uniosłabym się dumą. Tzn. nie do końca to jest duma, ciężko określić to uczucie jakie się ma w sobie gdy się słyszy wypowiedziane w nieodpowiedni sposób rzeczy. Ona na prawdę chciała iść na współpracę, ale jednocześnie rano poczuła, że poddanie się Twoim nakazom to byłaby jej prywatna wewnętrzna porażka. Zablokowała się. Sądzę, że takie blokady często pojawiają się w jej życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
gość dziś Co do synów wolałabym się mniej wypowiadać, bo sądzę że chłopcy mogą mieć podobnie, ale chyba są bardziej butni w tym wszystkim. Wiem natomiast, że z biegiem czasu te zachowania się utrwalają i trudniej się ich wyzbyć (do tej pory gdy widuję się z mamą lub rodzeństwem ubieram maskę, chociaż jestem tego świadoma). Relacje z osobami, które mnie nie znały w czasie dzieciństwa i trochę później mam zupełnie normalne. Nie jestem cierpliwa, staram się ale nie jestem. Jedyny plus jest taki, że ją rozumiem, wiem kiedy utworzy sobie w mózgu blokadę, wiem jak tą blokadę złamać nie raniąc jej. Zbudowałyśmy dzięki temu niesamowitą więź. Niestety w szkole są problemy, bo tam już nie wiedzą o niej nic. Przepraszam za moją pewność siebie w osądach, ale staram się pomóc Waszym dzieciom, żeby nie miały tylu problemów co ja w życiu. Wy wszystko postrzegacie przez pryzmat siebie i wiecie, że Wy nigdy nie zrobiłybyście tak, jak Wasze dzieci. Z mojej strony chciałam Wam pomóc więc zrozumieć Wasze dzieci lub chociaż pomóc spojrzeć na nie z innej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu, mylisz się, nie skreśliłam jej. To moje dziecko i nie mogłabym tego zrobić, gdybym to zrobiła, to byłby koniec mojego macierzyństwa i wszelkich wartości, jakimi kierowałam się sama w życiu. Walka jest okrutna, wyczerpująca i bezkreśnie długa, ale wierzę, że w końcu przyjdzie dzień, że stanę z boku, spojrzę na nią i stwierdzę "jest dobrym człowiekiem". Wiary nikt mi nie odbierze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
Dobra, przyznaję, źle to określiłam, może nie skreśliłaś, ale przyszyłaś jej łatkę. Podejrzewam, że ona nie widzi sensu dlaczego miałaby starać się ją zedrzeć z siebie. x Dobrze postąpiłaś dając jej szansę, źle że ją zmarnowała. Chciałabym żebyś wiedziała, że blokada w głowie (coś jak "nie, bo nie") pojawia się sama, automatycznie. Mi, jako dorosłej osobie jest ciężko ją samej u siebie zlikwidować, a co dopiero nastolatce. Pojawia się często gdy (nawet niezamierzenie) ktoś od takiego dziecka chce coś wyegzekwować w "nieodpowiedni" sposób, ale nie tylko. Nawet całkowicie normalne dla każdego innego dziecka "umyj naczynia" spotka się z protestem. Nie mam kompletnie na to rady, dalej się z tym borykam. x Ja realnie czułam się zawstydzona tym, że uległam mamie i ktoś nawet z rodziny to zobaczył. Unikałam tego więc jak ognia, czasem jednak podejmując próby. x Jeśli chciałybyście jakiejś odpowiedzi na pytanie ze strony takiego właśnie dziecka (tylko dorosłego) to pytajcie. Już nie będę się wymądrzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
Będę tu zaglądać co jakiś czas bo i tak cały dzień siedzę na kompie (praca), a serio chciałabym pomóc Waszym pociechom. Zabrałam się do tego od złej strony, poczułyście się urażone, za co przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tak, jabym czytala o swojej matce. Wszystko w d... , pepek świata. Wszyscy dookoła latają nad nią, a ona wiecznie niezadowolona, agresywną, wredna i arogancka. Kłamie w żywe oczy. To ona była ciągle najważniejsza, ja bylam dzieckiem, ale musialam za nią wiekszosc rzeczy robić. Wszystko to była moja wina,za wszystko dostawalam lanie - bo w pracy miała kłopot, bo ktoś się do niej nie uśmiechnal. Była zazdrosna o to, ze ojciec mnie kochał i o to ze mam wakacje. Że jestem młodsza i ze dobrze sie uczę. Straszna baba. Ale teraz powoli wszyscy sie od niej odwracaja i jak tam dalej bedzie to zostanie sama na starość. Podobno była taka od urodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu, ja się urażona nie poczułam, daj spokój ;) Ja też już dzisiaj niespecjalnie dysponuję czasem, ale jeśli przyjdzie mi coś do głowy, na pewno zapytam. Dzięki za wszystkie wskazówki, w naszej sytuacji wszystkie, ale to wszystkie punkty widzenia są kolejną deską ratunku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jak jeden rodzi sie geniuszem , tak drugi wrednym sukinkotem .... Na geny nic nie poradzicie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a po doopsku choć z raz porządnie wasze dzieciaki oberwaly?? bo ja już sama się zastanawiam czytając to wszystko, czy to efekt tego ,ze odeszlo się od kar cielsnych, czy po prostu taki typ niezaleznie jak traktowany. czy ile razy dziennie tłuczony, lub w ogole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
Na moją splyneloby to jak po kaczce ,lub tez nasiliło opor . Nie poskarzylaby się raczej nikomu,ale jedyny efektm bylby ze wyladowalam emocje i nic pozatym,a o to chyba nie chodzi? gość z 13_03" cyt ::"""Z mojej strony chciałam Wam pomóc więc zrozumieć Wasze dzieci lub chociaż pomóc spojrzeć na nie z innej strony""""" Do tej pory nie napisalas z jakiej strony mam/y spojrzeć na problematyczne dziecko? z której? nie ze swojej, więc z twojej strony? jakie wnioski mam wyciagac jak ciebie nie znam, a ty mojej ? zadnej konkretnej odpowiedzi nie udzielilas ani nic nie rozjasnilas, nic nie wyjasnilas, zas osądy i krytyka widnieje Nie napisalas ani jednej rady JAK postepowac z dzieckiem,ktore gapiac si się w oczy NIE DAJĄC NAWET DOTKNAĆ, nie mowiac jzu o wzięciu na kolana, przytuleniu, o nawiązaniu kontaktu zwrokowym ( co ty ze swoją odprawiasz przynajmniej wobec mojej nasili jej agresje a nawet furie ) Ty masz male dziecko!! rozumiesz? male!!!! dojdze do wieku wczesnonastletniego to az się za glowe chwycisz jak mialas smialosc pouczać i osadzac kobiety,ktore zmagając się z szkolnym dzieckie i tez już nastoletnim, które diametralnie roznią się od twojje niuni ,która na kolanka mamusi siada i dyskutuje o przyczynach . Moja ci zatka uszy, zacisnie oczy i nawet nie daj cos ją chwycić , dotkac bo jak oparzona się wyrywa !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
To było nawiązaniem również do tego wposu goscia z 13 , który zapomniałam wkleic '""""""" Niestety nie bardzo jestem w stanie dać jakieś rady. Kiedy zdarza się, że mała przesadza, biorę ją od razu w odosobnione miejsce (obojętne jakie, nawet łazienkę), siada mi na kolanach i rozmawiamy. Nie jest to jednak do końca zwyczajna rozmowa, często muszę wyciągać z niej przyczynę postępowania pytając kilkakrotnie w różny sposób. Najważniejsze cechy tej rozmowy to spokój, pełne opanowanie, czasem bardzo stanowczy ton, muszę panować nad mimiką. Szczerze to wątpię, że zrozumiecie tak swoje dziecko i je tak wyczujecie, same takie nie byłyście. Dodatkowo mała czasem dostaje w tyłek, głównie żeby wybić ją z rytmu brojenia. """""

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
U mnie spokoj, opanowanie, cierpliwość daje tyle , co NIC!! Taki sam efekt jakbym sciany glowa burzyla, czyli zerowy z wyciagniecia jakiś wewnętrznych przekonan, ze więcej tak nie powinna robic to i to Twoją wybija z rytmu danie jej tylek ( nie jestem przeciwnikiem o ile sytuacja skrajna tego wymaga) moją wręcz napedza do brojenia z czystej złośliwości i mszczenia się jako odwet - kolejny przykład jak sa rozne . Oczywiście porządnego wpiedoolu nigdy nie zaliczyla,ale testowo widziałam jak zareagowała kiedys na klapsa , apokalipsa Twoja ci na kolankch usiądzie poprzeprowadza dyskusje, moja jedynie kiedy to ONA ma na to ochote ,wtedy przyjdzie porozmawiać, ,ale absolutnie żadne fizyczne zbliżenie Ma nie raz poczucie winy, obiecje ze nie będzie jak ją natchnie cos od wielkiego dzwonu, potrafi być przesymtatyczna, przecudna ,kiedy okazuje skruchę, ale to jest raz na ruski rok żeby tak moralniak jej się wlaczył Pzrewaznie albo a uwab z mojej zlosci, dokucza bo jej szajba owala,albo jeszcze bardziej nerwowo reaguje na kary i wszelkie konsekwencje jakie wobec niej sa wyciągane Dzisiaj , wczoraj, przewczoraj, tydzień temu, rok temu co rusz mowie aby nie dokuczala a tu ci albo strzałkami w ciebie celuje i amunicja z zabawek cie łomocze, a to inne głupawki,zeby tylko cos się dzialo . Szczytem było jak idąc z gorąca herbata podciela mnie robiąc slizg mi pod nogi i majac z tego ubaw po pachy ( nie poparzyłam się ,dzięki temu ze jakims cudem chwyciłam się framugi, ale na jej spodnie poleciało z 100 ml gorącego plynui. Nic się nie przejela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
Dodam jeszcze od siebie ,ze za dzieciaka miałam zapedy zuchwalstwa i to spore, bylam rogatym wcieleniem, ale akurat na mnie kary ( lanie, szlabany , opieprz okrutny) dzialal, balam się tego i wolałam do tej sytuacji nie doprowadzać, bo się balam własnych rodzicow i to było dobre, przynajmniej efektowne A nasza??? ona niczego się nie boi ,ani nikogo .W ogole !! Doskonale zna swojej prawa dziecka .Prawa ma w jednym paluszku, obowiązki ... można uslyszec skrzypce swierszczy w tym momencie,(ale przynajmniej podstawy w domowych obowiązkach stara się wypełniać ) lecz szkolne obowazki, jej zachowanie i niesubordynacja przerasta każdego Jedyna osobą,ktora jeszcze ma szacunek ( co nie znaczy 100% posłuch) to łojciec, do niego ma czasami jakies tam hamulce ,lecz mąz jest najbardziej lagodny , ale do niego najwięcej i najczęściej ma skruchy , a do innych? jęzora wypnie obracają się tylkiem na piecie, zrobi sfochowany naburmuszony grymas i tyle rozmowy z nia, albo ciagle się z czegos chichra i glupawke odstawia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
Tasmanska ok, więc teraz coś z mojego życia. Coś przeskrobałam, musiało to być coś poważnego bo dostałam pasem po tyłku. Scena bicia wyglądała tak: mama mnie biła, a ja śmiejąc się jej prosto w twarz śpiewałam "wcale nie bolało, wcale nie bolało...", co oczywiście moją mamę wprowadzało w jeszcze większą furię. Oprzytomniała, kiedy zobaczyła na moich policzkach łzy (mimo to ja ciągle śpiewałam i się cieszyłam). To jest jedna z wielu historii z mojego wczesnego dzieciństwa. Brzmi choć trochę znajomo? Oczywiście oprócz bicia pasem. Ps.: nie wiem czy doczytałaś, ale moja córka też chodzi do szkoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
Tak już na uboczu, proszę nie myslec ,ze to dziecko jest nienawidzone przez nas i krzywdzone- wręcz przeciwnie jest kochana, potrafi być kochana, jest nietuzinkowa i wlasnie ta jej indywidualność i jej urok daje jej enigmatyczny przekaz MY po prostu staramy się eliminować jej zachowania ,które je szkodzą i to nie tylko w domu, zwlaszzca poza domem dzialaja na jej niekorzyść, lecz do czasu jej nieplenoletnosci wszelkie karo ,zażalenia do nas sa kierowane, ale nie potrafe powiedzieć co zrobiliśmy zle Jest rozbrykana, pierunsko nadpobudliwa, baaardzo zywa , ale tez msciwa i bunta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 13_03
"Jedyna osobą,ktora jeszcze ma szacunek ( co nie znaczy 100% posłuch) to łojciec, do niego ma czasami jakies tam hamulce ,lecz mąz jest najbardziej lagodny , ale do niego najwięcej i najczęściej ma skruchy , a do innych?" x Tu tkwi siła Twojego męża. Na tym polu (sądząc z wydźwięku wypowiedzi) Ty leżysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
gość z 13_03 ,ale doczytałam tez ze jak twoja corka dostanie po tylku to ją uspokaja i przestaje broic , moja akurat jest z tych ze wlanie jej powodowałoby jeszcze większe zacięcie , jeszcze insensywnej działanie na przekor, jeszcze bardziej mscilaby się ,wiec nie możesz porownywac swojej do mojej To samo z sposbem rozmow jak pisałam, twoja usiądzie ci na kolenach i przedyskutujecie problem, a moja ?? zapomnij!!!! nie ma takiej opcji a wszelkie zmuszanie spowodowaloby agresje Nie lubie jak mnie osadzas,z krytykujesz u nieszac a z siebie robisz chodzaca mądrość ,ze ty wszystko wiesz najlepiej, bzdura Mamy inne dzieci , zupełnie inne !!! Co na twoją działa na moją ni cholery , nic się nie spradwziloby co ty na swojej testujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
no wiec wniosek ,ze jednak NIE jesteś taka sama, ani nie bylas taka sama jak twoja corka! co na ciebie NIE działało,wrecz bardziej się zapieralas, to na twoją corke działa i ja uspokaja( kary cielesne) i odwrotnie co na twoją corke nie działa to na ciebie dzialalo Wiec nie pisz ,ze bylas taka sama i wiesz jak postepowac i co działa patrząc na siebie , bo bylyscie rozne i inaczej znosilyscie i traktowalyscie ponoszone konsekwencje Po za tym nigdzie nie wyczytałam w akim wieku masz dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezu jak tak Was czytam to wiecie co mam? Ciary! Mam córkę ma 4,5roku i mam wrażenie że będę z nią miała jazdy bez trzymanki! Już muszę na nią krzyczeć bo spokojny ton do niej nie trafia. Nie wiem ale jak skończy 7lat to chyba wyślę ją na obóz przetrwania i może to ją odmieni.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×