Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czytakczynie

Życie nie kończy w momencie kiedy zostajemy rodzicami :)

Polecane posty

życie ani nie kończy ani nie zaczyna się kiedy zostajemy rodzicami - ono zyskuje nowy wymiar :) I absolutnie się zgadzam z tym ,ze dzieci rosną zbyt szybko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli kogos stac to jwst to poczatek ale jak oboje rodzicow nisi duzo pracowac to.. koniec zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heloiza- aby zrozumieć to co piszemy, musiałabyś zostać matką, na razie Twoje wywody to czysta teoria (odnoszę się także do Twoich wcześniejszych wypowiedzi nt miłości do męża i dziecka). Dla mnie najważniejsze jest dziecko. Koniec i kropka. To za nie jestem odpowiedzialna jako rodzic, to na nim skupiam więcej uwagi. Tak po prostu w życiu jest. Nie oznacza to, że nie kocham męża. I żeby było jasne- od męża oczekuję tego samego- aby to dzieci były na 1 miejscu. xxx skoro takie macie założenie od początku i od początku gotowi byliście na taki system wartości i taki model widzieliscie w domu, to rozumiem. ale nie zmieniasz faktu, ze nie zawsze tak ejst i nie musi tak być. Bez względu na to jak czujes zi jak kochasz nie zmieniasz też faktu, ze odpowiedzialna jesteś nie tylko za dziecko, ale równiez za rodzinę jako calosć, razemz zmeżem, of course. I z n im jesteś. I dziecka nie masz dla siebie,a meża docelowo tak, czasem na 5 lat, czasem na zawsze. Ale Jego. nie dziecko. I im lepiej mas z znim, tym lepiej z wami ma wasze dziecko. im lepiej masz z nim tym lepiej dla ciebie na starość, gdy dzieci wyjadą. Im lepiej masz z nim, tym lepoiej ma twój zięć lub synowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heloiza, cóz.. duzo teorii , praktyki zero xxx a jakiej to praktyki oczekujesz? Jaką praktykę Ty posiadasz i jaką teorię zanim zdecydowałaś się na dziecko i po tym wydarzeniu? A moze nie masz wcale poglądów, tylko żyjesz na oslep? Ile znasz rozwodników? 5, 10, 300? No i? Z iloma osobami ejsteś na tyle blisko, by zadawac im absolutnie intymne emocjonalne pytania i móc na tej podstawie opracować jakąś normę? 10, 300, 500? No i? Nie mówie, ze ludzie nie mogą kochac dzieci najbardziej, mówie tylko, że skoro tak jest, to z czegoś to wynika i obiektywnie i uczciwie byłoby lepiej, gdyby albo umieli dzielić po równo tą miłość, albo nacisk żeby był jednak na związek. Skoro tak sie nie da, trudno. Ale to jest tak samo jak z polityką, ze wszytskim, z dietą i zrrowiem, ze wsyztskim. Docelowo zawsze myśli się o tym jak być powinno. Jak np. zdrowie człowiek szwankuje, to lekarze myslą o terapii, lekach w oparciu i swoją wiedzę jak być powinno w organizmie i dąży się do tego, by zawsze w miare mozliwości, tak jak tylko sie da, było tka jak być powinno. jak sie tak nie da, to się dalej bada i studiuje, a jak pojawia sie nowa mozliwość na to, by jednak wszystko działałąo jak powinno, to się natychmiast próbuje. Bo celem jest to, co byc powinno. I tak jest z rodzina i społeczeństwem. I nie wygracie ze mną, nie dlatego, ze jestem wredna. Jak nie mam co mówić, to milcze. Ale tutaj mam rację. To, że nie umeicie żyć wedle mojego modelu nie zmienia on pewnego faktu, a mianowicie, że jest on mimo wszystko optymalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
W takiej ogólnej perespektywie, to najpierw jesteśmy ludźmi-kobietami/mężczyznami,-ewentualnie później ;) żonami/mężami-rodzicami....ale często następuje konflikt ról społecznych, stąd frustracje i inne anomalia osobiste i w rodzinach...czasem zostajemy w rzucenie w rolę społeczną, bo np. jak jesteśmy po ślubie, to dziecko musi się prędzej czy później pojawić, presja społeczna...czasem sami wybieramy rolę społeczną, ale okazuje się, że to błąd, np. nie idzie nam bycie rodzicem. Ból tego jest w tym, że z tej roli nie można wyjść, jak np. zmienić pracę, zawód...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otóż to. I dlatego rodzicielstwo jest cieżkie jakkolwiek różowe. Bo jest niczym dożywocie. Jednak najczęściej ejst cieżśko na własne życzenie. Kto komuw mówił, że 'dla dzieci wszystko'? "dla dzieci się żyje"? 'Dla dzieci wszystko, co najlepsze"? Nie, dla dzieci wszystko to, co niezbędne i to, na co cię stać w zakresie, który cię nie wyniszcza, lecz pozostawia też coś dla ciebie. Zaś to, ze niektórzy mają 1500 zł i decydują sie na 4 osobową rodzinę i wtedy wbijają zeby w cement, to czyja to jest wina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Helioza piszesz sama ze sobą! z gościa walisz ! ten sam styl pisania :D pieprzysz farmazony ........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Heloizo, nikt mi nie mówił, że "dla dzieci wszystko co najlepsze", tak po prostu czuje matka i stara się, aby to "najlepsze" dziecku zapewnić, oczywiście w zakresie swoich możliwości, ale generalnie dziecko jest takim dodatkowym "motorkiem" do działania i nikt mi tego nie wpajał- ja tak czuję i tak robię. I niekoniecznie dotyczy to rzeczy materialnych ani też nie jest tak, że ja popylam w starym płaszczu, aby ubrać dziecku buty za 500 zł- wszystko z głową i umiarem. Argument o 4 dzieci przy małych dochodach nie jest argumentem ani normą. Rozmawiamy o myślących ludziach. Jeśli natomiast doszłoby kiedyś do sytuacji, że będę mieć ostatnią i jedyną kromkę chleba- tak, dam ją dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze, nie kłócę się z tym a o normalnych ludziach mozemy pogadac, ale świat tworzą wszyscy i nie zaprzeczysz, ze są tacy, co najpierw robią dzieci, potem płaczą, bez mieszkania u teściów, za psie pieniądze i dalej machają chorągiewką, ze najwazniesjze, ze się kochaja. żenada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
Heloiza, o ile dobrze zrozumiałam ;), to jeszcze nie zdecydowałaś się na dziecko, bo chcesz podjąć obiektywną decyzję :)...jeśli tak...to powiem ci że według mnie to się nie da podjąć obiektywnej decyzji szczególnie w tak ważnej kwestii jak posiadanie, czy nie posiadanie dziecka...no chyba że potrafisz wyjść z siebie i stanąć obok ;), wyjść ze swoich poglądów, doświadczeń, obserwacji, uprzedzeń,swojego charakteru, mentalności, itd.itp...ogólne z tego wszystkiego, co cię kształtuje i sprawia jaka jesteś...No tak rodzicielstwo powoduje zmiany w mózgu ;), tak jak każda z naszych podstawowych ról w życiu, tylko zmiany mogą pozytywne i negatywne...Jak dla mnie bez emocjonalności i racjonalności nie można mówić o świadomym rodzicielstwie...Jeśli w rodzinie działa głównie emocjonalność, to często jest przesadne skupianie się na dziecku, bo takie małe bezbronne, każdy kaszelek wprawia o palpitację serca mamusię...Ale jakby jej wcale nie było tej emocjonalności, to wielu z nas w domu rodzinnym nie doczekało by 18 urodzin :D, bo za różne ekscesy jakby rodzice podchodzili tylko racjonalnie dawno my takowe dziecię wyrzucili ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
Pewnie zauważacie, jak od czasu do czasu w Wiadomościach pojawią się historie ludzie którzy mają kilko rodzi i nie mają z z czego się utrzymać. Przypomina mi się historia faceta, który ma 4 małych dzieci, a matka tych dzieci zmarła, jakoś nie tak dawno....Współczuję tym dzieciom, tak małym, a już bez matki...ale nie rozumiem totalnie, jak można się decydować na dzieci rok po roku nie mają wystarczających środków na ich utrzymanie i dlaczego to społeczeństwo ma takim ludziom pomagać :O. Choć pewnie spora część takich ludzi, to są osoby z lekkim upośledzeniem, choć fizycznie zdolni do pracy, bądź też są z jakiś patologicznych domów, gdzie nie nauczono ich po prostu myślenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyjść ze swoich poglądów, doświadczeń, obserwacji, uprzedzeń,swojego charakteru, mentalności, itd.itp...ogólne z tego wszystkiego, co cię kształtuje i sprawia jaka jesteś...No tak rodzicielstwo powoduje zmiany w mózgu xxxx i ty przepraszam chcesz mi powiedziec, ze Ty to umiesz tak, aja nie i dlatego ja też powinnam? Mylisz się, bo niejednokrotnie stawiaąłam się na miejscu innych ludzi do tego stopnia, że czasem zrozumiałam ich perspektywę. i zawsze wracałam ku swoim poglądom, ilekroc ich nie podważyłam, zawwze wracałam do nich,a one do mnie. bo obiektywnie mam racje, której nie widzicie, bo nie umiecie byc obiektywni. bo, za pozwoleniem- macie dzieci. i cos wam to odebrało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19.06- oczywiście;-) skoro obiektywnie sie nie da zdecydować na bezdzietność, to na dzietność tez ja walczę tylko o konsekwencję w mysleniu, bo mamy tendencję do pochwały bezdzietnych i strącaniu na margines bezdzietnych tam, gdzie dzietnych sie usprawiedliwia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
heloiza, co innego móc postawić w sytuacji innej osoby, jak ktoś jest empatyczny, inteligentny i z otwartą głową, to się może udać...ale zupełnie co innego samemu podejść do siebie obiektywnie, to według mnie nie wykonalne w wieku 20, 30 lat...ale kto wie może jak człowiek ma ok. 50 i z reguły bardzo dużo doświadczeń, mega dystans,może może...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dyskryminujesz ze względu na wiek, czemu miałabym byc mniej obiektywna niz ktoś kto ma 50 lat? sorry, moje doświadczenia nie są mniejsze i mniej znaczące tylko dlatego, że jestem młodsza do dziecka też móisz- ni zajmuj sie pierdołami, gdy ono płacze? nie ignoruje sie ludzi, dla każdego jego indywidualne doświadczenia sa tu i teraz najprawdziwsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
Dokładnie tak uważam że nie da się na dzietność i bezdzietność obiektywnie zdecydować :) Ja miałam duże wątpliwości, prowadziłam mega dysputy o rodzicielstwie na żywo i przez rożne media ;), nic mi to nie dało :D, no może mała świadomość, że choć próbowałam przemyśleć sprawę ;). A dziś jestem mega zdziwiona, że tak się w tej roli matki odnajduję, że tyle czerpię satysfakcji, no nie da się tego wcześniej przewidzieć i przekalkulować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"bo mamy tendencję do pochwały bezdzietnych i strącaniu na margines bezdzietnych tam, gdzie dzietnych sie usprawiedliwia" a co to dokładnie oznacza, możesz rozszerzyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
to wyżej to ja pisałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
nikogo nie dyskryminuję po prostu piszę swoje luźne poglądy i prosze się za mocno nie napinać, bo to nie jest dyskusja na śmierć i życie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spoko, nie napinam się o bezdzietnych mówi się, że powinni płacić bykowe na przykład. BYKOWE. Nazwa sugeruje, ze oni nic nie robią. O bedzietnych się mówi, że to oni nic nie przeżyli, ze to oni są na pewno egoistami, pustakami itd. Dzietni są idealni ttylko dlatego, ze są dzietni. To mówię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Albo: o bezdzietnych mysli się od razu, że na pewno są z patologii, że mamusia nie kochała, ze coś tam. Stygmatyzuje się ich. Dlaczego w końcu postabowiłaś mieć dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
Nie no ja nie trawię skrajności...Przeszkadza mi jak ktoś ciagle nawija, jaka to głupota mieć dziecko w dzisiejszych czasach, tak samo jak przeszkadza mi jak ktoś nawija jaki to ktoś jest wygodnicki, jak nie ma dzieci... Zapomniałam dodać, ze mimo że mam dziecko, do dziś czuję, że jakbym nie miała, to też bym jakoś żyła ;), no nie czuję że bym nie mogła bez dziecka...Do tej pory nie bardzo wiem, co to tej instynkt macierzyński, czy to to samo, co np. obawy o własne dziecko i miłość do niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
Ale też nie miałam takich mocno zdeklarowanych poglądów, że na pewno nie chce dziecka...raczej byłam gdzieś po środku...chyba też na decyzję miało wpływ to, że nadszedł taki moment w związku, żeby nie było, mąż nie nalegał na dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możesz mi więcej o tym 'Momencie " opowiedzieć? Chciałabym, by ktoś mi na chłodno przedstawił jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
Ja jestem zwolenniczką tego, że związek powoli przechodzi poszczególnie etapy ;). Jestem przeciwniczką szybkiego zamieszkania razem, nieważne czy ma się 20 lat, czy 40 lat, etap randkowania musi być ;), Wiesz o co chodzi :) Tak samo po ślubie, czy po kilku latach takiego już dość stabilnego związku przychodzi pora na decyzję o dziecku...Przyszedł taki moment, że wspólne spędzanie czasu nawet bardzo ciekawie przestawało mieć ten mocny blask, kiedy wydaje się że człowiek już sporo wie, coś tam widział, doświadczył i już jest trochę nasycony tym światem tylko dla siebie... Prawda jest też taka, że podejrzewam że nigdy się nie dowiem, czy nas po prostu presja społeczna nie dopadła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdecydowanie - życie się dopiero zaczyna. www.MartynaG.pl - blogująca mama! :) Zapraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
heloiza, a mogę się dowiedzieć ile masz lat? ;). nie to że dyskryminuję ze względu na wiek :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, ale chciałabym też to wiedzieć od Ciebie. Ja mam 26. W tym temacie siedzę od kilku lat, nie tylko na kafe. Tzn. mam na myśli, ze o macierzyństwie myslę od wielu lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytakczynie
rozumiem...to mogę powiedzieć od siebie, że jak miałam 26 lat, to jeszcze nawet po ślubie nie byłam i zupełnie o dziecku nie myślałam ;). ja wtedy to nawet nie rozważałam czy chce czy nie, po prostu nie było tematu, w głowie, czy na rozmowie z moim narzeczonym, chyba nie byłam na tym etapie ;) a dlaczego już kilka lat myślisz o dziecku, czy o decyzji o nieposiadaniu go?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo nigdy tego nie czułam, bo wiele rzeczy mnie oburza, wiele jest dla mnie nie do przyjęcia. Śluby są lekkie, rodziny też są lekkie, ludzkie myślenie o rodzinie jest dla mnie niedopuszczalne, mam tak skrajnie rózne pojęcie na ten temat. Chcę wiedzieć z czego rezygnuje i na co się piszę. Bo wiem, że bezdzietnosc też ma swoje konsekwencje. Inaczej na przykład szuka się wówczas partnera. Wielu mnie nie zrozumie nigdy. Boję się tego, że będę załować. Ale z tym się uporałam. Żałują bezdzietności ci, co chcieli dziecka, a nie mogli mieć. I ci żałują, co zrezygnowali z płytkich powodów. Ale taka Czubaszek zapewne nie żałuje, bo ona tego nie chciała, nie chciała byc matką. Ta dziennikarka Grażyna...i jej kardiolog, nie sądze by żalowali i wygląają na szczęśliwych. Jak ktos sobie poukłada w glowie to nie żałuje. Po drugie, nie chcę rodziny byle jakiej, byle była, bo tak. Albo takiej, która kłóci sie z moim światopoglądem. Nic na siłę. Rodzina to poważna sprawa i trzeba też wykalkulować na jakie kompromisy pójde, a jakie mnie przygniotą, ile zniosę, a ile nie chcę nawet próbować znieść. a niby czemu mam robić coś wbrew sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×