Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Błędne koło. Jak się wyrwać?

Polecane posty

Gość gość

Mam 2kę dzieci (1 i 3 lata). Wskutek różnych przyczyn (moje przeciążenie, stan depresyjny, problemy z mężem...) zaczęło dziać się nienajlepiej. To, co sobie zakładałam obracało się w niwecz, że tak literacko powiem. Mąż uznał, że klapsy na zimno są metodą wychowawczą dla 1,5 rocznego dziecka a białe pieczywo, ciasteczka, paluszki i wędliny świetnym pokarmem a komputer z bajkami i muzyką świetnym sposobem na spędzanie czasu i usypianie. W dodatku babcia zaznajomiła moje starsze dziecko ze słodyczami. Brzmi to, jakbym była bezwolna, ale małżonek jest twardogłowy, a dość się nasze dzieci nasłuchały kłótni a ja dość się nacierpiałam z innymi rzeczami. Odpuściłam, poddałam się, przejęłam nawyki. Jak wygląda nasze życie? Staram się kupować zdrową żywność dobrej jakości, ale nie wiem ile to potrwa. Nie mam własnych wystarczających na utrzymanie nas pieniędzy (z pewnych powodów musiałam przejść na wychowawczy, mam kilkaset zł z innego źródła, ale dość nieregularnie), a mąż owszem da, jak poproszę. Ale tak z łaską. Poza tym już usłyszałam jaka jestem rozrzutna (bo wydaliśmy jednorazowo na zakupy 600 zł, w tym 150 na pieluchy) i mam dość czucia się jak dziad proszalny. To tak w kwestii wprowadzenia do mojej sytuacji. A wracając do dzieci... (wpiszę w nowym poście, bo się przydługo zrobiło)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poradnia małżeńska plus jakiś specjalista dla dziecka, jednak niemówiący 3 latek to bardzo niepokojące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. pogadać szczerze z mężem 2. iść z nim na terapię (jak odbudować związek i jak stworzyć wspólny front do wychowywania dzieci) 3. spróbować podgrzać atmosferę w związku (randka, noc w hotelu), dzieci mogą zostać na 1 noc z opiekunką/babcią/ciocią 4. czy ty przypadkiem nie masz depresji poporodowej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Starsze dziecko (nie skończyło jeszcze 3 lat, podałam w przybliżeniu) miało prawo nie mówić szybko (nie wchodzę w szczegóły). Jest bystre, ale trochę jakby zablokowane. Jak już wypowie wyraz to się nim posługuje. Wg pediatry powinno zacząć mówić bardziej (teraz ma kilkanaście słów w słowniku) do końca stycznia. Mam blokadę, żeby się umówić z pediatrą (wiem, brzmi głupio, ale taka prawda), jak się już umówiłam, to się okazało, że wizyta została odwołana i teraz jakoś... nie umiem tego nazwać. Odkładam po prostu. gość dziś Ad1. Tak, od tego można by było zacząć, ale to chyba największy problem - nie umiemy rozmawiać, a mnie to za dużo psychicznie kosztuje. Chyba musielibyśmy: dzieci wywieźć, żeby krzyków nie słuchały, zamknąć się na dobę i sobie wyjaśnić wszystko. Szkoda, że mój mąż nie z takich, żeby na to poszedł, a ja nie z takich, żebym umiała dobrze się wysłowić, o co mi chodzi i gdzie jest problem. Ad2. Vide ad1. Terapia to wyższa szkoła jazdy, chyba musielibyśmy być w toku rozwodu, żeby to wyszło. Ad3. U nas w związku jest huśtawka. Raz mi się wydaje, że jest ok (jak sobie oko przymknę na niektóre rzeczy. Generalnie mi z nim dobrze, póki nie chcę czegoś inaczej bo wtedy trafiam w beton. Ad4. Chyba nie. Chyba, że może się pojawić po 4-6 miesiącach od porodu. W drugiej ciąży bałam się, jak sobie poradzę i rzeczywiście zaczęło się rozłazić. Inna sprawa, że skłonności do depresji mam swoją drogą i bardzo trudny okres teraz (pomijając rodzinę, nie wchodząc w szczegóły).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda mi moich dzieci, bo mąż mężęm, ale on je widuje tylko ok. 2-3h dziennie. Reszta czasu to mój na nie wpływ. Z mężem sprawa jest jak z murem oporowym - głową nie rozbiję. Ale przez te kilkanaście godzin w domu to JA mam na nie wpływ. Wiem, że uleczenie naszej relacji wiele by dało, ale nie wszystko jest przyczyną nieporozumień. Ja po prostu odpuściłam... swoje zasady, marzenia, przekonania co do wychowania. Wrócił strach i samoobwinianie, zmęczenie psychiczne i fizyczne. Nie wiem jak od nowa zachęcić dzieci do książek. Kiedyś to było ulubione zajęcie. Dzięki Bogu niedługo wyjdziemy na spacer. Może uda się więcej siedzieć na dworze. Chyba ja muszę się ogarnąć przeze wszystkim. Tylko po prostu nie mam na to siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wroc do pracy i nakaz mezowi zajmowac sie domem wedlug twoich zasad i wskazowek. Ty wydzielaj mu pieniadze i tez z laska, zeby posmakowal swojego lekarstwa. Po pracy zostawaj dluzej za biurkiem, kup sobie jakies dobre jedzenie na wynos albo zamow pizze i siedz przy necie w ciszy i spokoju. Wielu ludzi ukrywa sie w pracy przed rodzina i dziecmi. Albo umawiaj sie pi godzinach ze znajomymi na kawe, obiad, drinka, albo chodz po sklepach po galerii, albo idz na zakupy, masaz, paznokcie, do fryzjera. Nie omijaj zadnej imprezy firmowej ani wyjazdu integracyjnego. Kozystaj ze wszystkich sponsorowanych przez pracodawce karnetow na basen, joge, fitness. Nie przesiaduj w domu. Zrob jakis kurs, jakies podyplomowe, cos co podniesie twoje poczucie wartosci i przy okazji kwalifikacje zawodowe. Do dzieci wracaj wtedy kiedy naprawde tesknisz, wtedy bedziesz miala energie i pomysly na ciekawe spedzanie czasu. One tez beda inaczej cie traktowaly jak nie beda cie mialy 24/7. Jak maz nie chce zostac w domu, to wymus na nim nianke i miej to w d***e. Jak sie nie wyrwiesz to wpadniesz w nerwice. Wiem co mowie. I nie miej wyrzutow sumienia, ja tez ukrywam sie przed zyciem domowym, jak wielu innych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na uspokojenie bierz tez magnez z wit. B6.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ksiazki mozesz wprowadzic na noc. Tzn przed pujsciem spac, jak juz sa w lozkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pojsciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niektórym pomaga spisywanie pamiętnika, wyładujesz złość na papier, bo tak to dusisz wszystko w sobie i jest tylko gorzej, jak sama napisałaś już sobie odpuściłaś, a to do niczego dobrego nie prowadzi, trzeba szukać kompromisu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Niestety, on z pracy nie odejdzie. Byłoby to ze szkodą dla nas wszystkich (zarabia powyżej średniej krajowej). Teraz, gdy on przychodzi ja jeżdżę do pracy, żeby popracować (teraz w niej siedzę powinnam pracować, ale mnie żałość wzięła i napisałam tu). Urlopu mam jeszcze kilka miesięcy. Jakoś wycierpię. Ale po urlopie to mam nadzieję bardziej się postawię. Kiedyś ja sama utrzymywałam dom, a on spłacał kredyt. Teraz spłata się skończyła, a ja poczekam, czy on zauważy, że ja mam jakieś max 700 zł, min. 0 na utrzymanie domu. Z uwagi na moją "rozrzutność" zaczął sam robić zakupy. Zacisnę zęby i przeczekam to. Na galerię, kosmetyczkę itp. nie mam kasy. Jakbym poprosiła, to by mi dał, może 50, może 200 zł. Na koncie mam teraz 30 zł 15 groszy. Od jakiegoś tygodnia. Dobija mnie to psychicznie. Czekam, czy on to zauważy. Miałam parę dnie temu imieniny. Nie zorganizowałam nawet skromnego poczęstunku, bo nie miałam za co, a prosić się nie chciałam. Nie zauważył. Mam kartę na zajęcia fitness. Nie korzystałam już ze 3 tyg. i to też mnie dobiło. Na przedwiośniu jestem dodatkowo osłabiona i bez ruchu czuję się jak ryba na brzegu. Od poniedziałku zacznę. Najpierw na jogę, a potem do roboty, posiedzieć do późna. Co do niańki - na razie przeczekam. Od września starsze pójdzie do przedszkola. Przepraszam, że tak mi się żółć ulała, ale po prostu nie wyrabiam. Jutro może będzie lepiej. Albo jak mi skoczy stan konta powyżej 30,15.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za duzo dzieci w krótkim czasie... Potrzebna pomoc kogoś z rodziny lub uciekaj do pracy i miej wy.....bane jak ktoś wyżej pisał . Tez uciekałam od życia rodzinnego z popie....loną mamuską

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem mężatką mam pół pensji, ale jakbym miała takiego faceta to chyba awantury od rana do wieczora by się toczyły i albo wykończylibyśmy się psychicznie, albo znaleźlibyśmy jakieś porozumienie, rozumiem cie moja droga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wez sobie za te 30 zl zamow cos do jedzenia i naprawde nie zadreczaj sie tak. Zapisz sie na jakis kurs, ktory podniesie twoje szanse na przescigniecie dochodow malzona. Po tym jak piszesz wydaje mi sie ze masz wyzsze wykszt. Moze zrob MBA i niech ci nie robi jasnie pan laski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Staram się dobrze odżywiać. A magnez na problemy po prostu nie pomoże, ale dzięki za pomysł. gość dziś Wieczorem mam ochotę uciec, co zresztą ostatnio zaczęłam robić. Musiałabym przejąć usypianie dzieci od męża. Może i byłoby to lepsze niż kilkunastominutowe zawodzenie młodszego dziecka. Mogę w sumie spróbować. Tylko wtedy musiałabym spać z dwójką (teraz śpię z młodszym, mąż ze starszym dzieckiem), na razie łóżeczka starsze nie ma, a ja nie mam... kasy. Ha! cóż za zaskoczenia (sorry za sarkazm). Lepiej byłoby wprowadzić książki w ciągu dnia. Nie wiem tylko, czy mi się dzieciaki dadzą teraz odstawić od komputera. Codziennie jest sakramentalne "eee, eee" starszego dziecka i palec wymierzony w monitor. gość dziś Spróbuję, świetny pomysł. Kiedyś nawet troszkę pisałam, więc ta forma jest mi bliska. Wiesz... staram się nie dusić. Nagminnie łamię przysięgę małżeńską i czasem mi się gorycz ulewa zwykle do przyjaciółki albo, jak teraz tu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A faceta upomnij o imieninach w taki sposob, ze zmien haslo w komputerze na date tych imienin i jak zapyta czy to twoja robota, to powiedz, ze tak, a jak zapyta o haslo to powiedz ze data twoich imienin i wyjdz. Niech poglowkuje. Ostatnio ksiadz nam opowiadal taka anegdote z data rocznicy poznania malzonkow (pewna zona faktycznie zalatwila w ten sposob zapominalskiego meza). :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Chyba tak, za dużo. Niby moja mama deklarowała, że mi pomoże, ale ona też ma swoje życie i jak tylko wyczułam w jej tonie łaskę i zniecierpliwienie to wykorzystuję ją tylko w sytuacjach awaryjnych (kilka razy na miesiąc). gość dziś Dzięki. Liczę na to, że stanę na nogi i wyrwiemy się od komputera dzięki ładnej pogodzie. gość dziś U nas się toczyły. Ale mi w życiu trochę tąpnęło i przeszłam do defensywy. gość dziś Tak, mam wyższe wykształcenie i próbuję mieć jeszcze wyższe. Ale mam z tym od paru lat trudności. To jest praprzyczyna moich ostatnich stanów depresyjnych, poczucia niższości i braku sił psychicznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Magnez z b6 jak najbardziej na tego rodzaju problemy pomoze! Przede wszystkim zapobiegnie nerwicy i depresji. Nie bedziesz tak bardzo wszystkiego emocjonalnie przyjmowala i przezywala kazdego gestu i slowa meza. Bedziesz olewala duzo pierd*ol w zyciu. To jest happy pill. :) Plus pomoze ci w koncentracji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ależ on pamiętał, życzenia dostałam, nawet prezent. Była u mnie 1 osoba, ale mogło być więcej. Włącznie z taką, wobec której się peszę. Przyjaciółka zrozumiała. Dostała kanapkę, świetną herbatę i przegadałyśmy w kuchni parę godzin. Małżonek siedział w tym czasie przed komputerem oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Jak mi stan konta skoczy to sobie kupię... Mam nadzieję, że masz rację. Migdały wcinam, nie wiem, jak stoję z B6.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Migdały jem, ale nie wiem, jak u mnie z B6. Kupię sobie, jak będzie mnie na to stać. Mam nadzieję, że masz rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kurde czemu nie poślesz 3 latka już teraz do przedszkola? każdemu by to na zdrowie wyszło. Już dawno powinien tam być. Małego można wtenczas ogarnąć łatwiej chociaż wg mnie mały też już mógłby uczęszczać do grupy żłobkowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Próbowałam. Miejsc nie ma w żłobku, poza tym byłoby to tak średnio legalne w związku z moim wychowawczym. Nie potrzebne mi kłopoty. Do przedszkola zapisy są teraz. Zresztą starsze dziecko nie skończyło jeszcze 3 lat i do przedszkola się nie kwalifikowało. No i problem konkretnego przeciążenia jest od paru miesięcy, finansowy od miesiąca (to mnie po prostu dobiło).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skumulowało mi się. I pogorszenie stosunków z mężem (biedak pewnie nie rozumie o co mi chodzi, a mi wstyd powiedzieć mu, że czuję się jak dziad, bo to sugeruje, że jestem gorsza) i przedwiośnie i choroba i finanse, a raczej ich brak i praca, która mi stoi od 2 miesięcy. Dzięki za wysłuchanie i pomoc. Do domu się zbieram powolutku. Wiele już nie zdziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie pozno sie bierzesz za prace. A nie lepiej by bylo wstac rano np o 5:00 i w domu popracowac dopoki dzieci nie wstana, a wieczorem wczesniej chodzic spac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do zlobka i przedszkola zapisy sa kilka lat wczesniej przeciez. Ludzie zapisuja dzieci zaraz po urodzeniu. Potem jest ciezko z miejscami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Chodzi o prace zawodowa, nie sprzątanie. Poza tym starsze dziecko wstało mi dziś 6.00. Godzina z rana to za mało, żeby się wdrożyć i skupić (a to jest konieczne). Nocą wybywam z domu i siedzę w pracy. Tak jest łatwiej. Zresztą jestem sową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś W moim mieście to nie jest teraz prawdą. Rok temu pytałam się w przedszkolu, pani mówiła - nie ma problemu. W żłobku niestety, jak pytałam była kolejka (we wrześniu jest łatwiej). Zobaczymy, czy nam się uda. W razie czego prywatnie pójdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moje dziecko 18m miesiąc temu oddałam do żłobka bo w domu potwornie się nudziło, a nie chciałam żeby siedziało i gapiło się w tv. Ja nie umiem zorganizować czasu tak kreatywnie jak panie (plus inne dzieciaki) I sądzę że to było super posunięcie. Dziecko zadowolone, ja też Udało mi się znaleźć mały prywatny żłobek należący do fundacji i kosztuje tylko 3 stówki Póki nie pozbędziesz się dzieciaków z domu i nie pogadasz szczerze i uczciwie z mężem to z błędnego koła się nie wyrwiesz. Tak jak ja nie byłam w stanie ustalić rytmu dnia tak dzięki żłobkowi mamy wszystko jak w zegarku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uff. Wyżaliłam się wczoraj, już im lepiej. gość dziś Pocieszyłaś mnie, że nie tylko ja nie jestem "kreatywną, zaangażowaną i zorganizowaną" po prostu mamą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×