Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aleksandraHERZ

pytanie do kobietek z maluchami

Polecane posty

Gość aleksandraHERZ

Jak radzicie sobie z wózkami w środkach publicznego transportu? Co jeżeli autobus, tramwaj jest zatłoczony - czy czekacie nanastępny? Czy pasażerowie pomagają Wam (wprowadzić wózek, skasować bilet itp.) ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ja jestem bezczelna.pcham sie z wózkiem.jest miejsce w autobusie dla matki z wózkiem i stoją gowniarze czy starsi jak udają ze nie słyszą mojego"przepraszam czy możecie sie przesunąć"to bezczelnie jadę po nogach.ogolnie często ltos chce mi pomoc wejść lub wyjść z wozkiem z autobusu ale wole sama chyba ze ktos sie upiera:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak jest zatłoczony to chyba nie ma innego wyjścia, trzeba czekać na następny. Aczkolwiek chyba tylko raz zdarzyło mi się, ze nie zmieściłam się z wózkiem i poszłam piechotą. Ludzie generalnie pomagają- niektórzy proponują sami ale większość się nie narzuca i trzeba grzecznie poprosić. Nie zdarzyło mi się, żeby ktoś mi odmówił pomocy kiedy o nia poprosiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:37 Jak autobus niskopodłogowy to można poradzić sobie bez pomocy. ale wysoki tramwaj czy autobus to już wyższa szkoła jazdy- zwłaszcza przy wózku głębokim ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksandraHERZ
czyli generalnie nie jest źle w tym temacie? Pytanie stąd, iż byłam świadkiem sytuacji, gdzie to para starszych pań okrutnie obsmarowala młoda mamę usiłującą dotrzeć do miejsca dla wózka. No i tak mnie zastanowiło, jak sobie radzicie...nie tylko w aspekcie logistycznym, ale też chyba psychicznym, bo skoro niektórzy potrafią być niezyczliwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idzie przywyknąć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksandraHERZ
:) dzięki za odpowiedzi. Generalnie temat ostatnio drastycznie się dla mnie urzeczywistnil, gdyż parę dobrych tygodni byłam przekonana ze "wpadłam" (a na chwilę obecną planuje umrzeć bezdzietna). I jak tak zaczęłam rozkminiac jak będę radzić sobie z tym...wszystkim (bo przejażdżka autobusem to zapewne pikus przy reszcie?), to uu...No, ale na szczęście już po strachu.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, mieszkam w cywilizowanym kraju gdzie wszystkie srodki publicznego transportu sa niskopodlogowe, sa wyznaczone miejsca dla wozkow I jAk tylko w autobus wsiada kobieta z wozkiem to sie ludzie rozsuwaja nawet w godzinach szczytu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam ostatnio taka sytuację:staly dwie babki ok 50 lat w miejscu dla wózka 3razy prosiłam żeby sie przesunely autobus byl prawie pusty problem sie sam rozwiązał.kierowca gwałtownie zahamowal i wjechalam w nie wózkiem cos tam dziamgolily ale powiedziałam ze trzeba bylo sie przesunąć gdy prosilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksandraHERZ
hahahaha.:D a czy w takich sytuacjach nie ma zagrożenia dla dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co w sytuacji gdzie jest wielki tłok i wszyscy ludzie się nie mieszczą a co dopiero wózek? to ludzie mają nagle wysiąść żeby ktoś mógł z wózkiem jechać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksandraHERZ
Ano właśnie, stąd pytanie, czy dziewczyny wtedy odpuszczają i czekają na następny? W sumie ok, ale czasem jedzie np. 1 autobus na godzinę, jest zimno albo muszą gdzieś być na czas, to chyba nie interes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak jedzie jeden autobus na godzinę to ludzie nauczeni są jechać w ścisku ;) Ja, jak pisałam już, tylko raz zrezygnowałam i poszłam piechotą. Była psia pogoda,1 września, jedyny autobus dojeżdżający do pobliskiej szkoły. Kilka osób bez wózków zrezygnowało z przejażdżki- ja z wózkiem nie miałam szans ;) A tak to zwykle bez większych problemów dawałam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkam w centrum, z dzieckiem dużo jeździłam komunikacją miejską, jest wyznaczone miejsce na wózek i tam wjeżdżałam, nie pamiętam takiej sytuacji żeby nie było zupełnie miejsca na wózek, zawsze ludzie się przesuną- poproszeni albo sami z siebie. Szybko jednak zrezygnowałam z wózka właśnie ze względu na komunikację miejską głównie, bo mały lubił jeździć, patrzeć przez okno a wózek- nie ma się co oszukiwać, w ścisku na tym miejscu 3-4 osoby staną... Za to bywało że musiałam nawet ostrzej dopraszać się o miejsce dla matki z dzieckiem, dodam tylko- żeby nie był zarzutów o wielkie wymagania matek- że zwolnienie tego miejsca jest wymagane przez regulamin. Wkurza mnie tylko jak przy takim wolnym miejscu dla wózków jest automat biletowy no bo jednak głupio automat wszystkim potrzebny zastawiać, a z drugiej strony- tarasować przejście równie głupio. Co do wnoszenia wózka- akurat starych tramwajów było wtedy tyle co kot napłakał, teraz jeszcze mniej, a w takiej sytuacji potrafiłam poprosić o pomoc, nigdy nikt nie odmówił, rzadziej faktycznie ktoś sam proponował. Za to generalnie problem z wózkiem bywał, na chodnikach na których kierowcy parkują jak barany, na podjazdach przy schodach nie wiem dla jakich wózków robionych ale mi regularnie jedno koło zjeżdżało chociaż wózek typowy, nawet w bramce obrotowej w najbliższym markecie (bez wózków sklepowych, dodam). Ja sobie jakoś radziłam, sama czy z cudzą pomocą albo po prostu pakowałam dziecko w chustę, ale dopiero poruszając się po mieście z wózkiem dziecięcym uświadomiłam sobie na jakie absurdalne problemy trafiają osoby na wózkach inwalidzkich i dlaczego widać ich tak niewiele na ulicach. Wystarczą wąskie drzwi albo zakręt zaraz za nimi czy jeden-dwa schodki od chodnika i już się robi mega problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
jezdzę czesto i nie mialam ejszcze takiej sytuacji zebym nie zmiesicla się z wozkiem. zazwyczaj nawet jak jest ciasno to ludzie i tak sami robią miejsca,nawet wiecej niz potrzebuję :) poprostu sa zyczliwi. raz tylko mialam taka sytuację ze postawilam wozek wmiejscu dla wozkow i chcialam usiasc a moglam tylko w jednym jedynym miejscu na cały autobus-przed miejscem dla wozkow ale nie przy oknie tylko to drugie siedzenie dlatego ze mam czasem problem z hamulcami i wole i tak mimo ze jest zablokowany trzymac wozek reka (nie wyobrazam sobie sytuacji ze wozek się przerwaca a kierowcy roznie jezdzą czasem tak ze ludzie się prawie przewracają na zakrecie),i tamto miejsce zewnetrzne akurat było zajete przez jakas babkę a przy oknie wolne wiec poprosilam ją czy mogłaby przesunac się do okna a ona ze nie bo jej tak wygodniej. tak poprostu bezczelnie odpowiedziala. az się ludzie zdziwili (ja tam juz dalam spokoj) i zaczeli na tą babke głosno gadac co za wychowanie ze nie moze się przesunac do okna zebym ja mogla usiasc. wtedy pamietam akurat bylam zmeczona bo duzo chodzilam z wozkiem i wrecz marzylam zeby sobie trochę odpozcaqc w autobusie. bo ale babeczka twardo siedziala i tyle. ja tam nie robilam z tego afery ale pamietam ze ludzie się oburzyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×