Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak nie być konkubiną? PROSZĘ O RADY

Polecane posty

Gość gość
Ale czemu on się nie chce z Tobą żenić? to rozwodnik? miał już żonę i ma złe doświadczenia? widzę u Ciebie syndrom sztokholmski ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Bo co, teraz będę szopkę robić? Albo za kilka lat? 10 lat w konkubinacie i nagle ślub? A po jaką cholerę? Po takim czasie najczęściej sprawy majątkowe są rozwiązane umowami cywilno-prawnymi (bo przecież jakoś trzeba), jeśli są dzieci, sprawa też jest załatwiona, rodzina już się przyzwyczaiła i dawno przestała naciskać. To jaka jest motywacja? Nie ma żadnej." Oczywiście, że jest motywacja, nazywa się ona "chcę ślubu". Jeśli ktoś pragnie ślubu dla ceremonii, wypowiedzenia przysięgi, to nie będzie na siłę szukać przeszkód. Jaka szopka? Przecież robisz to dla siebie, nic nikomu do tego, czy po dwóch, czy po dziesięciu latach! x "Ot, kolejny świstek do podpisania." U mojej mamy w pracy jedna dziewczyna hajtnęła się ze swoim facetem po bodajże siedmiu latach życia na kocią łapę i cieszyli się z tego jak dzieci. Myślę zatem, że wszystko zależy od podejścia. x Nie podoba mi się to nastawienie, że "nie będę facetowi prać i sprzątać, skoro on nie jest moim mężem". Po pierwsze, w związku partnerskim (nieważne, czy sformalizowanym), raczej większość ludzi dzieli się obowiązkami. Po drugie, to wygląda w taki sposób, że mąż zapewnia mi połowę domu, alimenty, w razie rozstania długą sprawę rozwodową (niech się ch*j męczy, a co!), a ja w zamian mogę mu zaoferować obiadki i seks. Nie wydaje Wam się, że to trochę ładnie opakowane sprzedawanie się? A gdzie uczucie, zrobienie durnych kanapek, bo go (ją) kocham i po prostu chcę to zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ale czemu on się nie chce z Tobą żenić? to rozwodnik? miał już żonę i ma złe doświadczenia? widzę u Ciebie syndrom sztokholmski oczko.gif xxxxxxxxxxxxx Czy w którymś miejscu napisałam, że on NIE CHCE? Może dlatego widzisz syndrom sztokholmski (wiesz w ogóle co to znaczy?), że widzisz to, czego nie napisałam? Napisałam, że się zaręczyliśmy, miał być ślub, ale później sprawy się skomplikowały. Nic więcej. Ergo - chciał (nadal chce) ślubu, skoro się oświadczył i ślub był planowany. Są inne czynniki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale jakie czynniki bo nie kumam? nie pisz o braku pieniędzy bo ślub cywilny kosztuje 80zł i trwa 20 minut więc brak czasu też nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NiestetyKonkubina
To wyżej to też ja :) Chyba się zaloguję :D xxxxxxxxx Nie podoba mi się to nastawienie, że "nie będę facetowi prać i sprzątać, skoro on nie jest moim mężem". Po pierwsze, w związku partnerskim (nieważne, czy sformalizowanym), raczej większość ludzi dzieli się obowiązkami. Po drugie, to wygląda w taki sposób, że mąż zapewnia mi połowę domu, alimenty, w razie rozstania długą sprawę rozwodową (niech się ch*j męczy, a co!), a ja w zamian mogę mu zaoferować obiadki i seks. Nie wydaje Wam się, że to trochę ładnie opakowane sprzedawanie się? A gdzie uczucie, zrobienie durnych kanapek, bo go (ją) kocham i po prostu chcę to zrobić? xxxxxxxxxxxxxxxxx Też mam problem z taką postawą. Razi mnie i zadziwia. Ale jest, jak widać, dość powszechna. Tylko pytanie - czy kobieta, która samą siebie traktuje jak towar i rzecz (seks w ramach "obowiązków" w nagrodę za obrączkę), ma prawo potem strzelać focha, jeśli mąż traktuje ją zgodnie z tym systemem, tj. w zamian za ślub żąda "spełniania obowiązków"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś no ale jakie czynniki bo nie kumam? nie pisz o braku pieniędzy bo ślub cywilny kosztuje 80zł i trwa 20 minut więc brak czasu też nie. xxxxxxxxxxx Ślub, powiedzmy, nie leży w moim (a przede wszystkim mojego dziecka) interesie finansowym i prawnym. W przypadku, gdybyśmy wzięli ślub, mogłabym mieć pewne problemy, których wolę uniknąć. I tak, jest to związane z tym, że facet jest po rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NiestetyKonkubina- Ty jakiś kosmita jesteś:) Piszesz, ze ten ślub taki ważny dla Ciebie, ze źle się czujesz przez to, że go nie masz. A chyba tak nie jest do końca- bo "interes finansowy: jest ważniejszy. To moze rozważ, co dla Ciebie jest wazniejsze i przestaniesz się tak źle czuć z faktem, ze jesteś konkubiną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
isc do zakonu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jednak mąż to mąż... ciekawe czy za 30 lat tak samo będziecie pisac, czas pokaże :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Tylko pytanie - czy kobieta, która samą siebie traktuje jak towar i rzecz (seks w ramach "obowiązków" w nagrodę za obrączkę), ma prawo potem strzelać focha, jeśli mąż traktuje ją zgodnie z tym systemem, tj. w zamian za ślub żąda "spełniania obowiązków"?" Myślę, że taka kobieta nie powinna być tym zaskoczona. A czy ma prawo mieć o to pretensje? Chyba takie kobiety najczęściej po ślubie spoczywają na laurach, "bo przecież są już małżeństwem, to po co się starać"; na pewno nic dobrego z tego nie wynika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NiestetyKonkubina
Zwolenniczka Konkubinatu, może i jestem "kosmitka", ale Ty powinnaś przyswoić sobie pojęcie "uczucia ambiwalentne". Mam za dużo do stracenia. Jeśli weźmiemy ślub, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że zostanę (pośrednio) pociągnięta do odpowiedzialności za długi, których narobiła jego ex żona. Nawet w przypadku rozdzielności moje dochody na 99% będą brane pod uwagę w obliczaniu jego stanu finansowego. Kto wtedy będzie zastanawiał się nadtym, że to nie moje długi i że mam dziecko na utrzymaniu? Dzięki aktualnej sytuacji moje (dość wysokie dochody) nie są brane pod uwagę, a on oficjalnie płaci mi alimenty na dziecko, co jest zabezpieczeniem tej kwoty (800 złotych) bo alimenty mają pierwszeństwo egzekucyjne. Mam dać się ponieść swoim marzeniom i polepszyć sobie samopoczucie kosztem mojego dziecka? No cóż, widoczniedla kosmitek dziecko jest priorytetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to mogłas od razu tak napisać głupia szmato a nie tyle bezsensownych postów i dopiero w 20 poście pisze o co chodzi... i za co ty kretynko zarabiasz tyle pieniędzy skoro jestes taka tępa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Nie chciałam tu więcej zaglądać, ale jednak dobrze że się przelamalam bo widzę, że zaczęły się tu udzielać ciekawe i mądre osoby. Proszę nie obrażać Niestety konkubiny. Wyraźnie napisała że nie będzie wdawać się w szczegóły, a wy drazycie i drazycie jakbyście swojego życia nie mieli. Jej posty nie są bezsensowne, wręcz przeciwnie- dały mi dużo do myslenia. Dziękuje też porannym gościom. Również zgadzam się z tym, że "jeśli ktoś nie jest gotowy do małżeństwa, to na jego udawanie też nie". Właśnie dzwonił do mnie mój "konkubent" i nazwał mnie żoneczką, więc może jest jeszcze nadzieja ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NiestetyKonkubina
gość dziś Jestem w szoku... Skąd ta agresja wobec mnie? Zrobiłam Ci coś? Autorko, dzięki za obronę ;) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×