Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość na wietrze liść

Toksyczne relacje z rodziną i zerwanie kontaktu

Polecane posty

Gość gość
Do zakatarzonej, kaszlącej- przeziębionej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miotła8u8uu8u
Witaj mam podobny problem. Tyle że ja żyję z rodziną , znoszę to wszystko . Matka pracuje ojciec nie chce pracować (kiedyś pracował dużo ). Od zawsze wychowywali mnie w przekonaniu że nie nadaje się do ludzi i do świata. Kładli nacisk na moje wykształcenie. Robiłem co mogłem żeby skończyć szkołę, nie miałem czasu na żadne wakacje na spotykanie ze znajomymi ( i tak ich nie maiłem wcale). Teraz prawie codziennie są u mnie kłótnie w domu . Ciągle na mój temat. Wytykane sa mi bezradność w życiu iże do niczego nie dojdę jak taki będę dalej. RObie co mogę w siódmych potach... i tak do nich to nie dociera.. przez pewien czas miałem depresje . Mam już 21 lat. A sytuacja nadal zatrzymała się w miejscu. Nie wiem do czego to zmierza ale dla mnie jest to nie do pomyślenia . Niedługo idę do pracy ( do nich też to niedocieria.) Nie wiem jak żyć, ani romowa ani nic nie pomaga z nimi. Jest coraz gorzej. Ojciec na wszytsko wokół narzeka. Matka na ojca. I wszytsko się zapętla. A najgorzej wychodzę na tym ja. Moje rodzeństwo (starsza siostra i młodsza SĄ traktowane supełnie inaczej co wgl jest dla mnie nie do pojęcia i nie do zrozumienia)... dzięki za temat przyłączam się bo to dla mnie chore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
A moze ktos wypowie sie na moj temat? Moi rodzice mieszkaja osobno prawie 25 lat(zyja w separacji), a od kilku sa skłóceni. Moj brat natomiast zerwal ze mna kontakty i od 2 lat przestal sie do mnie i mojej rodziny odzywac i nawet nie wiem dlaczego (jest chrzestnym mojego syna). Moja mama twierdzi, ze on jest w porzadku i bardzo dobry i nie ma zielonego pojecia dlaczego tak postapil w stosunku do mnie. Moj tato tez nie wie o co poszlo. Nie bylo klotni, walki o majatek czy jakies wyzwiska. Nawet namowilam kiedys brata, ktory teraz nie chce mnie znac, zeby ojcowizne przepisac na niego. Zrobila sie jakas nieprzyjemna i patowa sytuacja. Dziwne to wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreckiAtos
Proponuje zerwać kontakty z rodziną jeśli nie chcę twojej pomocy . Kiedyś sobie przypomną jak będzie za późno na wszystko... tak już jest jak chce się pomóc to nikt nie chce.. ale jak coś to oczekują gruszek na wierzbie... nie przejmuj się to chore.... wiem coś o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miotla - pogadaj z rodzicami dlaczego jestes tak traktowany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Grecki Atos -do kogo ten wpis?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
na wietrze lisc nie dzwon jesli nie masz ochoty i po sprawie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreckiAtos
Moja wypowiedź była do gość1111

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miotła8u8uu8u
A myślisz że rozmowa coś da? Wielokrotnie z nimi na ten temat rozmawiałem i zero efektu. Nie chcą słyszeć o tym... Oni uważają że nic się zmieni ani ja ani oni ... paranoja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
Grecki Atos-ale jak to zerwac kontakty z rodziną? Sugerujesz, ze z rodzicami też ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
miotla - wyjedz z domu rodzinnego i odetnij sie od chorych relacji. Jestes juz dorosly i nie musisz z nimi mieszkac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreckiAtos
Nie wiem nie mam pojęcia.. na pewno to bardzo trudne dla ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreckiAtos
Nie wiem nie mam pojęcia.. na pewno to bardzo trudne dla ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miotła8u8uu8u
Niby nie muszę ... ale gdzie ja wyląduję? .. najprędzej pod mostem.... chce jeszcze skończyć szkołę policealną (jeszcze rok)zacząć prace a potem pomyślę .. na razie nie mam na takie wyprowadzki ani kasy ani silnej woli.. czas pokaże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
miotla- moze masz dziadkow? szukalabym jakiegos wyjscia zeby jednak z nimi nie mieszkac ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziadkowie??? Oni trzymają się z rodzicami ... o mnie zawsze mieli najgorsze zdanie... więc nawet kiedyś z nimi rozmawiałem na ten temat . Odpowiedź? "nie ma takiej możliwości" więc widzisz.. rodzina nie chce mnie ,... więc problem nie leży tylko u rodziców. cała rodzina mnie nie nawidzi.. jak by tak było (wierz mi) znalazłby się ktoś kto wyciągnął by do mnie ręke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miotła1212121
Dziadkowie??? Oni trzymają się z rodzicami ... o mnie zawsze mieli najgorsze zdanie... więc nawet kiedyś z nimi rozmawiałem na ten temat . Odpowiedź? "nie ma takiej możliwości" więc widzisz.. rodzina nie chce mnie ,... więc problem nie leży tylko u rodziców. cała rodzina mnie nie nawidzi.. jak by tak było (wierz mi) znalazłby się ktoś kto wyciągnął by do mnie ręke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
Grecki Atos - zgadza sie, jest to dla mnie trudne, ale daje rade, choc mocno to na poczatku przezywalam. Wkurzam sie, gdy moja mama zapewnia mnie jaki to brat jest dobry i kochany. Kiedys tak myslalam, teraz zmienilam o nim zdanie... nawet nie lubie patrzec na jego zdjecia, ktore sa w mieszkaniu mamy ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
Poza tym rodzice to dziadkowie moich dzieci, wiec nie moge im tego zrobic. Co prawda zyja osobno, ale interesuja sie wnukami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
miotla- nie wierze, ze cala rodzina Ciebie nienawidzi, bo to niemozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na wietrze liść, uciekasz od problemu i wybierasz, co najłatwiejsze, jak ktoś już napisał. Takie rozwiązanie jest tymczasowe i nie jest rozwiązaniem. Może potrzebujesz jeszcze czasu, dojrzałości, aby spojrzeć z dystansem. Nie życzę, abyś znalazła się w takim miejscu jak Mutantex z rozdwojeniem jaźni i problemem, który on w sobie pielęgnuje jak AA, który całe życia powtarza, że jest niepijącym pijakiem i który według niego jest nierozwiązywalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miotła12121
A jednak tak jest . Mają mnie za głupca .. winią rodziców że tak mnie wychowali.. ale nie chcą tak naprawdę mnie znać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nich wybiera to co dla niej najlepsze, niech pomysli w koncu o sobie a nie o rodzicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
miotla - wydaje mi sie, ze wyolbrzymiasz to wszystko, ze nie moze byc az tak zle, jak to opisujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miotła121212
może i tak jest . Po prostu obserwuję rodzinę i dochodze do takich a nie innych wniosków. Nie wiem jaka jest tak naprawdę prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
miotla - nie przejmuj sie tak :-) rob swoje, skoncz szkole, idz do pracy a powinno byc lepiej :-) poza tym wychodz czesciej z domu zeby sie odstresowac i nie wdawaj sie w dyskusje z rodzicami, a jak slyszysz klotnie, to zaloz sluchawki na uszy, a oni nich sobie gadaja co chca :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja obwiniam rodzicow i mi pomoglo ,nie chce ich wiecej widziec,niech spadaja jak najdalej odemnie ,Juz zapomnialam o nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Mnie bardziej uderzył ton wypowiadania sie o rodzicach po prostu i stąd post, głównie o tym usmiech.gif" Nie wszyscy rodzice dbaja o swoje dzieci, kapujesz? W wielu domach jest patologia, bieda, dzieciom nic się nie zapewnia. Co na to powiesz, paniusiu wypielęgnowana przez rodziców? Na pierwsze mieszkanko i studia rodzice dali? Nie każdy tak ma. Zejdźcie na ziemię. Z reszta, co ja chcę wytłumaczyć fankom M jak Miłość utrzymywanym przez rodziców :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To możliwe, że cała rodzina go nienawidzi. Mine też, no, połowa mnie nienawidzi, połowa ma mnie w doopie. Nawet za dzieciaka jak miałam jechać do rodziny to mnie brało na wymioty ;) gdybym mogła dawno bym się nie odzywała. Ani ja ich nie lubiłam, ani oni mnie. O rodzicach nie wspomnę. Nie mam kontaktu już kilka lat i to sa najlepsze lata mojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez mam toksyczna rodzine. od dziecka pamietam codzienne awantury, rzucanie talerzami, lzy, bijatyki, strach. od dziecka slyszalam ze jestem brzydka, glupia, wredna, podla, ze wszystko dzieje sie z mojej winy. kiedy rysowalam makabryczne obrazki jako 6latka ojciec i brat skatowali mnie, tlukli az chrzescilo. to ich najbardziej nienawidzilam. kiedy dostalam silnego kaszlu na tle nerwowym matka wyzywala mnie od wrednych suk i straszyla ze jak jeszcze raz zakaszle to mnie zabije bo ona spac nie moze przeze mnie (mialam wtedy 7-8lat). takich sytuacji bylo wiele przeplatanych z normalnym zyciem. matka bez przerwy klocila sie z ojcem, rzucala garami, talerzami. bila sie z bratem, awanturowali sie. patrzylam na to prawie codziennie. osoba ktora najbardziej mi rujnowala zycie byl starszy 13lat brat. wysmiewal mnie od dziecka, nie nazywal po imieniu tylko wyzwiskami, bil. kiedy mialam 11lat to dzieki niemu zachorowalam na anoreksje i bylam leczona. kiedy mialam 16lat to wyprowadzil sie i ozenil. to byl najpiekniejszy dzien w moim zyciu. ale kiedy przyjezdzal ze swoja zona do rodzicow to wysmiewal mnie, wyzywal, wyklinal a ja wtedy wstawalam i zamykalam sie w pokoju. matka mi to do dzis wypomina ze narobilam jej wstydu przy bratowej tym ze raczylam oddalic sie od stolu i isc do siebie przy gosciu. matka z ojcem mimo pretensji o to starali sie mnie wowczas bronic a on zabieral sie z zonka i jechali do siebie i byla to moja wina bo ja swoim niedojrzalym zachowaniem raczylam wywolac awanture.... jak mialam 19lat to wyprowadzilam sie do mieszkania po zmarlym dziadku i zamieszkalam z moim obecnym mezem. matka do dzis mi wypomina ze jest taka dobra i kochana bo mogla sprzedac to mieszkanie a ona je na mnie zapisala! matka jest specyficznie toksycznym czlowiekiem, takim przeslodzono-zabojczym typem. obdarowuje mnie i meza roznymi rzeczami a potem oczekuje 100% wdziecznosci w postaci calkowitego podporzadkowania ktore jesli nie jest wykonane to zaczyna sie gra na emocjach, wypominanie, straszenie wlasna smiercia itd. we wszystko sie wtraca- w kupno mebli, remont w naszym mieszkaniu itd, wszystko narzuca aby bylo wg jej mysli i mniemania. kiedy ja stawiam opor to zaczyna sie ze mna klocic i mi wypominac, a mnie wtedy krew zalewa i dochodzi do awantur po ktorych ja czuje sie jak zainfekowana trucizna. cale zycie bylam uczona syndromu niewolnika, cale zycie slyszalam ze wszystko dzieje sie z mojej winy, cale zycie uzalezniali mnie psychicznie i emocjonalnie w chory sposob od siebie. ojcu wybaczylam to jak traktowal mnie jako dziecko bo zmienil sie w stosunku do mnie, odkad ciezko zachorowal na serce stal sie wobec mnie innym czlowiekiem. bywa ze nawet staje w mojej obronie przed matka czy bratem. ale bratu nigdy nie wybacze, nienawidze go albo czuje wobec niego calkowita obojetnosc. kiedy byl w szpitalu odwiedzalam go a on przy wszystkich mnie wyzywal, ponizal. nie przyszedl na moj slub bo "nie mial garnituru" i nawet nie raczyl zadzwonic do mojego meza czy do mnie z zyczeniami itd. - mialam niesamowity wstyd przed rodzina meza, babcia meza byla wrecz oburzona tym ze na slub wlasnej siostry nie raczyl przyjsc. zona od niego odeszla bo nie dala rady z nim wytrzymac. tego sie nie zapomina. choruje przez nich na serce, przewlekle problemy z zoladkiem , nerwice lekowa przez ktora niekiedy nie jestem w stanie wyjsc z domu, fobie spoleczna, okresowa depresje polaczona ze stanem maniakalnym ktory objawia sie u mnie calkowita infantylnoscia i glupota. kardiolog i psychiatra mi wyraznie powiedzieli ze moje problemy beda sie poglebiac jesli bede sie denerwowac, ze grozi mi operacja zastawki w sercu albo co gorsza przedwczesny zawal(mam 24lata) jesli dalej bede tak wszystko przezywac. ale jak nie przezywac skoro ja jestem w chory sposob uwiazana emocjonalnie z zaburzonymi psychicznie ludzmi ktorzy bez przerwy graja mi na uczuciach(podejrzewam ze matka i brat maja borderline a ojciec dystymie ale zadne z nich nie chce udac sie do psychiatry bo uwazaja sie za zdrowych i to we mnie widza problem). ostatnia awantura poszla o to ze chcialam pojechac z mezem do jego matki chorej na raka w sobote. matka uzadzila mi awanture przez tel ze moj biedny brat czeka na nas caly tydzien, ze ja sie caly tydzien raczylam u nich nie pokazac a w sobote my sobie raczymy jechac, ze moge juz nigdy nie przyjezdzac do nich i rzucila sluchawka! przyjechalam do nich wyjasnic sprawe i wyszla z tego ogromna awantura. caly wieczor i cala noc czulam sie jak po zazyciu waglika, cala noc rozmyslalam czy to byla moja wina, czy matce nic sie nie stanie ani ojcu choremu na serce, czy nie wyniknie z tego jakas tragedia. znowu musialam brac leki na serce i postanowilam ze musze w koncu sie odciac, zaczac zyc jak dorosly czlowiek, zyc dla meza i przyszlych dzieci. dla nich musze byc zdrowa i silna! zazdroszcze mojemu mezowi ktory ma ojca pijaka i matke z problemami emocjonalnymi w dodatku ciezko chora i umie sie od nich odciac, nie przejmowac nimi, nie dolowac, zlewac ich pretensje i zagrywki(zwlaszcza ojca alkoholika). zazdroszcze jemu i jego siostrze ze umieli sie odciac emocjonalnie, ze nie dzwonia do tamtych bez przerwy i nie czuja sie winni wszystkiemu. ja musialam do matki dzwonic 4razy dziennie(!) bo inaczej dostawalam telefon z pretensjami ze sie nie interesuje rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×