Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

partner nie chce pozwolić mi wyjść ze znajomymi

Polecane posty

Gość gość

Nie wiem jak go przekonać, wszędzie zawsze razem wychodzimy. Koleżanki namawiają mnie do wyjścia z nimi do knajpy a on mi nie pozwala. Jego słowa: Jak ty to sobie wyobrażasz? Ja będę siedział z dzieckiem w domu a ty będziesz się bawić? I jeszcze jacyś faceci będę cię podrywać... Odkąd jestesmy razem to nie bylam nigdzie sama, w sensie ze jakieś wyjścia do klubu z koleżankami. Nigdy go nie zdradziłam, nawet o tym nie myślałam, i myślę że jak wyjdę z koleżankami to będę zajęta nimi a nie oglądaniem się za obcymi facetami. Trochę czuje się jak w klatce. Ja przesadzam z tym wyjściem czy on???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie, ze on. Masz prawo miec wlasne zycie, wlasne sprawy, wlasnych znajomych, wlasny czas. Nie daj sie zamknac w klatce, faceci tak maja. Pozniej nie bedziesz miec pozwolenia nawet rozmowy przez telefon z kolezanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieki za odpowiedź. Cały czas mu to mowie ze nie może mnie trzymać jak w klatce, ale on oczywiście uważa inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wlasnie jutro ide na impreze z kolezanka :) maz zostaje z dzieckiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu zostaw go z dzieckiem i wyjdz bez tlumaczenia i gadania. Niech wie, ze nie jestes niewolnica. Gdyby mi mąż powiedział, ze nie mogę wyjść z koleżankami to bym się usmiala. Na szczęście nie mamy z tym zadnego problemu. Ja wychodzę z kolezankami, on z kolegami, wychodzimy też wspólnie. Ale nie chodzimy uczepieni siebie wszędzie, bo każdy potrzebuje własnej przestrzeni, oderwania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pokayka
Rozumiem wyjścia do knajpy, kawiarni, ale do klubu? To już trochę nie bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale dlaczego do klubu nie bardzo? Co jest złego w pójściu do klubu zeby potanczyc, wypić drinka i dobrze się bawić? Nie trzeba tam iść po to zeby podrywać lub być podrywana. Ja chodzę z kolezankami raz w miesiacu właśnie zeby potanczyc i spędzić czas z fajnymi ludźmi,bez żadnych podtekstow seksualnych, podrywania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pokayka Aha i wyobraz sobie, ze mój mąż nie ma nic przeciwko wyjsciom do klubu, ufa mi i wie, ze nie zrobię nic co mogloby go zranic. Co więcej, właśnie dzisiaj wychodzę i mąż zapytal czy nie kupić mi jakichś fajnych butów, bluzki, torebki. A za tydzień mąż jedzie z kolegami na weekend na zagle i nie mam z tym problemu, nie bede go sprawdzac, dzwonić, bo mu ufam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez jestem mezatka mam dwojkie dzieci,i maz mi pozwala wychodzic z kolezankami,nie na cała noc bo sie martwi czym wróce,albo ze cos mi sie stanie,ale pozwala,do puxnych godzin wieczornych ,pozatym ja bym sie nie dała zamnknąć w domu,bo co jakim prawe to ze masz dzieci i meza nie oznacza ze juz nic poza nimi nie ma. Pozatym nie chodze sie schlać wypije góra jedno piwo i to wszystko. ty tez wyjdz i nie bój sie ze nie zaopiekuje sie dzieckiem itp.da sobie rade:) powiedz mu ze nastepnym razem to on moze wyjsc z kolegami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chwila, okropna nomenklatura ,pozwala. Nie jestesmy ani ja ani moj maz niewolnikami ,ani dziecmi . Rozmawiamy i jezeli nie koliduje to z naszymi wsPolnymi planami ,to kazde z nas ma prawo wyjsc z domu .OSOBNO .Ja z kolezankami.on z kolegami .Z dzieciakiami zostaje ten kto nie wychodzi .Dlatego ,ze maja obydwoje rodzicow a nie tylko matke .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieki dziewczyny za odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi moj maz tez strzela focha jak chce wyjsc mam siedzie cw domu lub z dziecmi albo z nim jak poszlam z kolezanka na nocne balety zeby sie rozerwac to zrobil ze mnie dziwke ze noc poza domem spedzilam no ale ja tez bym nie chciala zeby on wychodzil na nocne imprezy bezemnie wiec juz nie wychodze tylko siedze od kilku lat w domu jak ten grzyb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co on jest twoim tatusiem, że ma pozwalać? Ludzie, z kim wy w związkach jesteście i co tych związków robicie? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A po co przekonywać? On nie jest twoim szefem ani ojcem, nie musisz go prosić o pozwolenie, bo jesteście RÓWNI. Zadziwia mnie to, jak wiele kobiet tego nie rozumie... To znaczy, że on może wyjść z kolegami czy załatwić jakieś swoje sprawy, zostawiając z tobą dziecko i tak samo ty możesz gdzieś wyjść, zostawiając z nim dziecko. I nikt nikogo nie musi prosić o pozwolenie, a jedynie wypadałoby ustalić, czy to nie będzie przeszkodą - np. czy twój facet nie ma czegoś ważnego do zrobienia np. do pracy akurat wtedy, kiedy ty chcesz wyjść (wtedy trudno mu będzie zająć się dzieckiem). Jakby mi facet powiedział, że mi na coś nie "pozwala", to bym go wyśmiała za użycie tego słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heniuś
Jak to z kim i w jakich związkach? "Sierotka marysia" z "panem i władcą" który płaci i wymaga albo sfochowana dziunia z misiem pierdzisiem na każde jej skinienie - to typowe modele dzisiejszych związków: tradycyjny oraz frajerski. Nazywasz faceta "partnerem" ale czy faktycznie jesteście w partnerskim związku? Nie chce mi się wierzyć, bo znalezienie dziewczyny do związku partnerskiego w tym kraju graniczy z cudem :) Partnerstwo wyjątkowo śmierdzi polskim babom, może z 1% jest za równouprawnieniem. A jeśli oczekujesz, że facet będzie płacił, zabiegał to jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć też B. Jak chciałaś mężczyzny to powinnaś też chcieć mu się podporządkować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to za idiotyczny argument ;/. Jak mężczyzna jest dżentelmenem, to sam na to wpadnie i sam wie, że powinien zapłacić, pomóc, odciążyć, zaopiekować się kobieta itp. itd. Za równouprawnieniem nie jest, ale też nie jestem z "panem i władcą". Nie odpowiadaja mi takie skrajności. Trzeba iśc na kompromis, w związku nie zawsze wychodzi się kiedy się chce samemu, ale nie można też nikogo więzić bo to daje odwotny skutek. Jak partner autorki jej zabrania wyjścia to powinna powiedzieć: to ty w przyszłym tygodniu idź sobie z kumplami na piwo. dzisiaj ty się zajmujesz dzieckiem, za tydzień ja. jeżeli nie zechce pójść to jego sprawa, ale ma prawa zabraniać wyjścia swojej kobiecie, tym bardziej z koleżankami, rozumiem jakby z facetami na piwo szła... ale tak?chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
napisz czy juz Ci "pozwolił"? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wychodzę z koleżankami raz w m-cu, mąż zostaje z dziećmi, nigdy nie było z tym problemów, on też czasem wychodzi ze znajomymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakie to dziwne
Teraz to takie modne, każdy chuj na swój strój!.Z mężem zawsze wychodziliśmy wszędzie wspólnie, wyjeżdżaliśmy na wczasy z dwójka dzieci.Oczywiście były wspólne spacery, teatr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×