Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość introligator

smutny mąż

Polecane posty

Gość gość pani
Looi - a ja to bym Ciebie jeszcze z chęcią poczytała;) świetna kontra do tego co pisze bdg, na jego tekst także czekam i nie przejmuj się chłopie, że ktoś to uważa za oczywistość. Pisz! Wracając do Looi. Napisz mi o tych kilku metrach nad ziemią, o niepotrzebie zadawania pytań, o chwilach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
looi do gość - nie znasz mojej sytuacji? A skąd to wiesz. Byłam w takiej sytuacji , jak również wielu znajomych.Takie "puste " umierające małżeństwa są niestety normą.Natomiast ty poszłaś droga na skróty, iluzji , która chwilowo pozwoli ci uciec od sytuacji ,ale nie rozwiąże problemu.Widzę ,że emocjonalnie to odebrałaś, czyli moje wnioski są słuszne.Przemyśl o co tak naprawdę walczysz.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość introligator
Odnosze wrazenie, ze kiedys bylo tu spokojniej. Mniej jadu... Ale moze to tylko moje wrazenie. Coz drodzy moi, mam taka oto mysl: zostawmy sobie odrobine luzu, pozwolmy innym nas komentowac, po to tu piszemy, ze komentowac i byc komentowanym. A, ze czasem komentarze trafiaja w samo sedno... Coz prawda bywa bolesna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość kąfacela To jakaś paranoja. Napisałam tu kilka postów i od razu wysnuwasz wnioski jakimś oczarowaniem. Totalna bzdura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna ratownika
Autorze, spróbowałam przeczytać mniej więcej cały wątek i wyłowić z wpisów w miarę konkretny obraz Twojej osoby. Masz prawo czuć się tak jak się czujesz. Jesteś dorosłym facetem, mężem, ojcem, ale w tle widać małego chłopca z ogromnym deficytem miłości, niskim poczuciem własnej wartości, nieustającą potrzebą potwierdzania jej w oczach innych ludzi. Piszesz,że nie masz przyjaciół, zerwałeś więzy z rodziną, próbując się od nich odciąć. To trudna sytuacja dla Ciebie, jeszcze trudniejsza dla żony, w której zachowaniu upatrujesz panaceum na wszystkie Twoje dolegliwości. Uwierz mi,że może temu nie sprostać - w sytuacji, gdy oświadczyłeś jej, że planowałeś zdradę dla niej jest to tym trudniejsze. Generalnie jawisz się jako facet z problemami. Nie sądzisz,że niejaki Pankrac ma wiele racji pisząc, że pora rozprawić się z duchami z przeszłości, popracować nad sobą z jakimś terapeutą, może wspólnie z żoną? Stawka jest naprawdę wysoka. Nie wydaje mi się,aby uporać z problemami pomogła Ci Lui, sama tkwi w nieźle zagmatwanym związku. Nie rób tego dla żony, córki, ale zrób to dla samego siebie. Nie oczekuj, że żona uzupełni wszystkie deficyty powstałe w Tobie od lat, nie uczyni tego żadna inna kobieta - a zdrada może zniweczyć całe Twoje dotychczasowe osiągnięcia. Kafe potraktuj jak bufor dla ujścia emocji, uspokojenia myśli, ale faktycznej pomocy poszukaj w realu. Pewna równowaga w związku jest konieczna, ale znam wiele związków ( w tym mój :-) ), gdzie spotykają się dwie diametralnie różne osobowości, jedna strona daje z siebie więcej, inna mniej, ale fundamentalne potrzeby są zaspokajane, a zasady nienaruszalne. Warto przemyśleć, przedyskutować i ustalić wspólnie takie fundamenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bdg dokończ historię bo to co jest oczywiste dla wszystkich nie jest oczywiste dla mnie, więc jeśli dopadnie Cię wena chętnie poczytam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Looi
I ja też czekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co tu tak cicho? :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość introligator
dzień dobry Państwu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość introligator
oo, stara gwardia tego tematu rozpłynęła się gdzieś? gdzie jest Looi? halo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość d
witam, Ty - autorze pytasz gdzie jest looi? a to nie z tobą ?hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Looi
Melduję się;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onintroligator

Dzień dobry.

Po 3 latach historia zatoczyła koło i znów tu jestem. Temat podobny - jeśli nie ten sam :\ Jak to człowiek ślepo wierzy, że coś może się zmienić:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość O

Dzień dobry autorze. Przeczytałam cały wątek. Opowiadaj, choć w skrócie, jak wyglądały te 3 ostatnie lata? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onintroligator

Dzień dobry.

wątek był dość długi - serio przeczytałaś cały? ostatnie trzy lata były na tyle ok, żeby nie musieć szukać wsparcia w świecie, a przynajmniej tak mi się wydawało. Niestety jednak znów wątpię i jakoś tak zwyczajnie braknie mi nadziei. pomyślałem więc, że może tu znów znajdę zrozumienie i choć na chwilę poprawię sobie samopoczucie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onintroligator

Co ciekawe, jestem teraz w miejscu, z którego zarówno ruszyć się nie mogę i nie chcę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość O

Tak, przeczytałam,więc nie bądź taki tajemniczy, napisz więcej 😉 Jeżeli przez ostatnie 3 lata było na tyle dobrze, że nie szukałeś zrozumienia gdzieś poza, to jak sobie poradziłeś ze swoją samooceną? akceptacją swoich emocji? brakiem zrozumienia żony? 

I co dzieję się teraz, że ruszyć ze skrzyżowania nie możesz, a nawet nie chcesz? mimo, że sprawia Ci to ból?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onintroligator

Cóż, ostatnie trzy lata to pasmo wzlotów i upadków. lekkiego upodlenia się (z którego szczęśliwie dla siebie i żony nic złego nie wyszło), oraz nieustannego poszukiwania nowych celów, który utrzymywały mnie przy życiu, przez co nie zwracałem uwagi na problemy natury codziennej. I w ten oto sposób dojechałem do momentu, w którym nie ma już dużych celów a demony przeszłości zaczęły wyłazić spod szafy. to co napisałem w pierwszym wpisie tego wątku dziś jest w 100% ponownie obecne w moim życiu. i szczerze mówiąc, jeśli znów nie zacznę zmieniać pracy, mieszkania, samochodów czy Bóg wie co jeszcze to na 90% za rok moje małżeństwo będzie historią.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onintroligator

Zdaję sobie sprawę z tego, że zachowuję się trochę jak dzieciak, może jak facet, którego dosięga kryzys wieku średniego :) ale irytujące jest to, że nic oprócz tła w moim życiu się nie zmienia!

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość O

Drogi Autorze, przeczytałam cały wątek, ponieważ pierwszy wpis mnie zaintrygował. Im dalej w las, tym więcej drzew. Miałam podobne przemyślenia jak Twoje. Jestem w terapii od 1,5 roku, wychodzą tak jak to nazywasz "demony z szafy". Przez terapię czuje się więcej niż dotychczas, puszczają hamulce, już nie jestem taka zmrożona. Wychodzi brak akceptacji i miłości za dzieciaka, dysfunkcyjna rodzina. Braki i totalna pustka przerodziła się u mnie w depresję. Było lepiej przez moment, a teraz jestem znowu w totalnym bagnie. Niby mam męża, który się diabelnie stara, córkę, dom, bez kredytów. A ja czuję się piekielnie samotna i nierozumiana. Ty zmieniasz samochody, a ja uprawiam sport do utraty tchu. Szukam w tym ratunku. Jednak ze skutkiem marnym. Gdybym lubiła alkohol, już dawno bym popłynęła. Na szczęście mi nie smakuje.

Zastanawiałeś się na terapią? indywidualną lub z żoną? Ile masz lat Autorze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onintroligator

Przykro mi czytać, że u Ciebie również życie przypomina codzienną walkę ze światem i sobą.
W kwestii terapii korzystałem, niestety moja terapeuta (szczęśliwie dla niej) wyprowadziła się, zmieniła pracę i nie mam już z nia kontaktu, co jest niezmiernie trudne dla mnie, bo znała mnie jak nikt i zawsze była mi pomocna. Teraz zostałem sam i szczerze mówiąc jestem trochę spanikowany. Ale muszę sobie jakoś z tą sytuacją poradzić. Co do terapii małżeńskiej, pytałem żonę co o tym sądzi i Ona nie widzi powodu dla którego mielibyśmy ją zacząć.
W moim życiu również było dużo spraw w młodości, które mają ogromny wpływ na to kim jestem i jaki jestem. Alkohol zawsze był w moim życiu i jeśli pozostanie on takim moim partnerem jakim jest dotychczas to pozostanie przy mnie pewnie już do końca - choć bywają momenty, że jest go trochę dużo, ale zawsze szybko zdaję sobie z tego sprawę i nie ma problmu.

Moja kochana żona z pewnością nie jest złym człowiekiem, z pewnością też nie robi niczego specjalnie, jednak bardzo trudno jest żyć u boku człowieka, który związek widzi w zupełnie odmienny sposób niż ja. Zwłaszcza, że ten sposób widzenia nie był taki gdy poznawaliśmy się i podejmowaliśmy decyzję o ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onintroligator

Lat mam niespełna 35

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość o

To straszne co piszesz. Jest mi przykro, że Ciebie to spotkało. Tym bardziej, że straciłeś jedyne oparcie i zrozumienie w terapeutce. Trochę dziwi mnie fakt, że przez przeprowadzkę skończyła się Twoja terapia. Przerwanie jej może mieć fatalne skutki, może choć online? 

Młody jesteś i szkoda, że tak przez los doświadczony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onintroligator

Terapia online niestety odpada, ponieważ terapeuta nie prowadzi już swojej praktyki. Trochę słabo wyszło, że zostałem poinformowany o tym post factum. Ale tak to już jest.

Kiedy pisałem ten wątek lata temu miałem nadzieję, że coś kiedyś się zmieni. Niestety teraz widzę, że albo starałem się zbyt słabo, albo tego zmienić się nie da:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość o

Nie lubię doradzać, ale tym razem to zrobię. Szukaj nowego terapeuty 🙂

Nie poddawaj się i szukaj szczęścia w sobie, choć sama tego nie umiem jeszcze 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onintroligaor

Wiem, że łatwiej jest radzić komuś niż sobie. znam to doskonale:)

A u Ciebie jest szansa na poprawę? czy już tylko "h..jowo ale stabilnie"?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość o

Raczej chu.. i niestety niestabilne 😉 najbardziej marzę o tym, żeby ktoś mnie wystrzelił w kosmos. Tam byłabym sama ze swoimi myślami i uczuciami, nie byłabym dla nikogo ciężarem. A jak już sobie wszystko poukładam, to z lekkością wrócę na ziemię i będę szczęśliwa 🙂 chciałabym wyrzucić przeszłość z głowy, a ta wraca jak bumerang sku/óbana 😉 

Autorze, a może jakiś urlop z żoną? Dziecko do dziadków jak jest możliwość i wskrzesić dawne iskry namiętności 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onintroligator

Racja, "chu..." :)

niestety obawiam się, że żaden wystrzał w kosmos, nawet w cabrio Elona Musca nic nie zmieni. bycie samemu i układanie siebie w samotności to chyba zły pomysł. Niestety jesteśmy ludźmi z ogromnymi skłonnościami do pastwienia się nad sobą i niedawania sobie samemu szansy na zapomnienie. Taka natura ludzka.

Urlop z małżonką... pomysł super, wykonanie niemożliwe, z kilku powodów, które postaram się wyłożyć poniżej:

1 - brak dziadków

2 - dwójka dzieci, z czego jedno jest na tyle małe, że jeszcze nie oddajemy go w ręce nawet najbliższych znajomych

3 - ja nie będę umiał nie oczekiwać niczego od żony i się rozczaruję,

4 - Ona będzie czuła presję bo przecież jedziemy tam bo ... i tu wstaw sobie co Ci do głowy przyjdzie ;)

5 - takie zrywy namiętności miały już kiedyś miejsce, ale na dłuższą metę niestety zamierały tak szybko jak się pojawiały ( zwłascza gdy małżonka czuła się zagrożona lub chciała dziecko - zwłaszcza drugie )

6 - W moim życiu potrzebna jest radykalna zmiana podejścia do niego, czego nie umiem zrobić więc wolę się użalać :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość o

Autorze, zmykam na razie. Później się zastanowię dłużej i odpiszę. Póki co, życzę miłego dnia 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onintroligator

ok, miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×