Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość młoda naiwna

Nie mogę odejść od partnera bo nie poradzę sobie finansowo

Polecane posty

Gość Jatezzz
Nie wmawiaj sobie że jesteś do niczego lub sama sobie winna. Po prostu życie dało ci kopa w dupę porządnego, miałaś pecha że trafiłaś na debila który nie ma jaj w gaciach i rodzinę która jest do niczego. Ale wbrew pozorom łatwo się podnieść, otrzepać się z tumanu tego syfu którym cię obrzucili, pokazać piękny środkowy palec im wszystkim i powiedzieć by cię pocałowali tam gdzie słońce nie dochodzi ;-) ps. A najmilszym zaskoczeniem jakie tutaj doznałem to że po miesiącu pracy stać mnie na to żeby się utrzymać, kupić ciuchy i laptopa nowego w sklepie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko musisz iść na terapię DDA Bez niej nie uda Ci się uwierzyć w siebie i wyjść z tego bagna Sama w to nie wierzysz że odejdziesz Wyszykaj poradni dla współuzależnionych Wizyty są darmowe Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W PL nie dasz sobie rady, bo tu są głodowe pensje. Przyjedz do Sztokholmu tam są polskie firmy sprzątające i znajdziesz na początek marną pracę 5.000 zł/mies. Jak złapiesz język (pół roku, rok) znajdziesz dobrą pracę w szwedzkiej firmie i staniesz na nogi. Później będzie już z górki. Tu można dobrze zarobić ale trzeba chcieć. Każdy dzień w PL to dzień stracony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda naiwna
Na terapii DDA byłam. Na terapię dla współuzależnionych chodzę od niedawna. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale psychicznie funkcjonuję znacznie lepiej niż kiedyś. Nie będę szukać nowego partnera z mieszkaniem ;-) bo nie chcę znów się od kogoś uzależnić. Chcę być wolna i móc sama decydować o sobie, ale wiem, że jest to metoda krok po kroczku, powolna i żmudna. Za granicę sama teraz nie wyjadę, nie jestem na to gotowa, ale nie neguję tego pomysłu. Myślałam o tym nie raz. Kiedy będę silniejsza psychicznie, może się na to zdecyduję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jatezzz
No cóż dużo zależy od ludzi którymi się otaczasz. Ja np. ogólnie zawsze byłem nieśmiałym, mało szczęśliwym gościem i taki chudzielec ze mnie był. Ale odkąd wziąłem się za siebie, to przytyłem, zacząłem ćwiczyć więc przytyłem nie brzuchem a wszystkimi mięśniami, towarzystwo na co dzień i w pracy sprawia że jestem wesołym i zadowolonym człowiekiem nabrałem pewności siebie i inaczej zauważyłem że zacząłem się podobać dziewczynom naprawdę. Polecam ci po prostu zadbać o siebie, wziąć się w garść i nie patrzeć za siebie i ludzi którzy ciągną cię w dół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przedłuzaj.Jestem 13 lat po rozwodzie i tez myslalam,ze nie dam rady.Miałam dobra pracę i ja straciłam po 35 latach.Było mi smutno,ale nie rozpaczałam z tego powodu.Mąz sie zagubił i lansował sie z młoda dziewczyną.Krótko to trwało,ale sie niezastanawiałąm,Swiata poza nim nie widziałam.20 lat super fajnie przeżytych i co ?MIałam siedziec cicho i sie godzic?Nigdy w zyciu ze mną takie numery.Dzisiaj zyje sobie pieknie,sama co prawda,bo jakos nie bardzo moge zaufać,a drugi razu nie moze byc.Zasługuję na szacunek i uwagę,nie jestem zdesperowana i byle jaka łachudra ze mna nie bedzie dzielic miejsca w moim domu.Zmieniłam miejsce zamieszkania,spełniłam moje marzenie i jestem szczesliwa.Jestem kilkanascie lat starsza od Ciebie i na pewno byłam w gorszej sytuacji,chocby ze wzgledu na wiek,ale dla Ciebie wszystkie drzwi otwarte.Od toksyczznych oób trzeba uciekac,bo sa destrukcyjni.Przy takim człowieku nic nie zrobisz.Wiem cos o tym.Głowa do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też podobna finansowo sytuacja do twojej. Tyle ze mój się stara ,jest dla mnie dobry,ale co mi przeszkadza to fakt ze ma żonę na papierze tylko i wyłącznie ale nie bierze rozwodu i tak juz od 2lat .czy odejść ale dokąd i za co czy tak sobie tkwić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam wszystkich . Dzisiaj wyjeżdżam na kilkudniowe szkolenie także będę miała kilka dni spokoju . Dzisiaj on wrócił do domu od mamusi i kochaniutki. Oczywiście bez przesady ani buzi ani przytulenia ale bez marudzenia . Poszłam z koleżanką na kawę. Powoli staram się jakoś oklejać od niego . Boję się tylko że jak wrócę ze szkolenia to stęsknię się i pójdę z nim do łóżka. Nie chcę tego , ale tego potrzebuje, nie jestem zakonnicą i nie chce nią być do końca życia u jego boku .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Młoda naiwna
Wyżej to ja młoda naiwna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja odeszlmpraktycznie z dnia na dzien z 1,5 miesiecznym dzieckiem,mialam dosc meza maminsynka,niezaradnego i ciagle pod dyktandem mamusi,minal miesiac i czuje sie lepiejzlozylam pozew o alimenty,staram sie nie myslec choc w sercu gdzies on tam jestale wiem ze to juz koniec,a on jest chwiejny,nie umie zdecydowac sie na cos i trzymac sie tego,mama nim dyryguje i po co mi to?tez boje sie samotnosci,ale wierze ze spotkam jeszcze kogos wspanialego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośću11
Historia uderzająco podobna do mojego życia. Z tym ze to ja jestem "tym złym" Byc może jesteś osobą która dzieli właśnie ze mną kilka ostatnich lat życia. Może więc dla równowagi przedstawię swoją wersję "takiego związku" Oczywistym jest że ludzie wiążą się razem z jakiegoś powodu. Zazwyczaj dlatego że wzajemnie uzupełniają się w życiu. Oczywistym jest więc że jedna osoba od drugiej czegos oczekuje za to co sama jej ofiaruje. Jestem przedstawicielem staromodnego zwiazku w którym to facet pracuje na rzecz utrzymania rodziny, (nie wyklucza to oczywiscie aktywności zawodowej partnerki, choć nie jest ona konieczna). Jednakże w zamian oczekuję akceptacji , dbania o dom , rodzinę oraz wyrazu szczęścia na JEJ twarzy. Oczywiście to tylko mój sposób na zycie ale jesli ktos go akceptuje powinien był gotów zapłacić taka cenę. Zamiast tego słyszę że jestem pracocholikiem, nie umiem sie bawić tak jak ona by chciała, lub że przez tyle lat Ona przy mnie nie ma nic SWOJEGO ! Uważa że ona powinna mieś swoje PRYWATNE konto (ona ma dostęp do wszystkich naszych pieniędzy) na które będzie sobie odkładała NA CZARNĄ GODZINĘ. Chyba nie trzeba tłumaczyć kontekstu tych żądań. Oczywiscie w chwilach kryzysu gdy dochodzi do chwilowych rozstań twierdzi że mnie kocha i chce byc zawsze zemną. Mamy wspólne dziecko, nie mamy problemów finansowych, mieszkaniowych, (mieszkamy sami, bardzo daleko od mojej rodziny, za to bardzo blisko jej matki) , ani zdrowotnych, oczywiście po za ciągle powracającą jej depresją. Co ciekawe, im lepiej układa się między nami, tym ona gorzej się czuje. Tak więc nie ma nic co przeszkadzało by być szczęśliwym, niestety jej ocena naszego życia jest dosłownie kalką "młodej naiwnej". Tak więc "MŁODA NAIWNA" nie dziw sie że partner nie wziął ślubu z Kimś kto ciągle uważa go za nieporadnego maminsynka a zamiast uśmiechu na jej twarzy i dobrego słowa "że się stara" by tworzyć WASZ wspólny dom, słyszy wieczne narzekanie jaki to "zniszczył Ci życie" Uważam że jedynym lekarstwem na to jest przestać ciągle patrzeć w lustro i zamiast narzekać na zły los, zacznij myśleć kategoriami co będzie dobre " DLA WAS" bo uważam że ciągle myślisz wyłącznie o sobie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana my mamy dziecko . Marze o odejsciu od meza ale nie stac mnie na to. Zarabiam 1800 zl żłobek 600 zl wynajęcie mieszkania u nas ( zwykłej kawalerki) 900zl plus oplaty i po kasie a gdzie jedzenie pieluchy itp. Najgorsze jest to ze on nie jest tez dobrym ojcem gdybym tylko zarabiała 2500 to juz by nas nie zobaczył. Powiedział że jak odejdę to nie będzie lozyl na dziecko bo odejście to moja decyzja. Codziennie płacze w poduszkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
". Powiedział że jak odejdę to nie będzie lozyl na dziecko bo odejście to moja decyzja." X Jak sąd zasądzi mu alimenty to musi placić, łaski nie robi. To jego z****** obowiązek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z jednej strony żal autorki, z drugiej to jak ona traktuje faceta, jak przejściówkę do czasu kiedy się nie ustawi, jako konieczność, w celu zapewnienia w jej mniemaniu godnych warunków mieszkaniowych i perspektyw zawodowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko nim sąd coś zasadzi to jakoś trzeba żyć do tego czasu a ja mam odłożone 1500zl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Młoda naiwna
Nie masz u mnie szans- czy sądzisz, że można kogoś traktować jako przejściówkę od11 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Młoda naiwna
Poza tym ja w przeciwieństwie do Twojej żony nie wymagam swojego konta z jego pensji a on nie jest pracoholikiem zarabiającym na rodzinę, gdyż jak pisałam wcześniej zarabia niewiele więcej ode mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Młoda naiwna
Sorry to miało być do gośća11

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomoge Ci znalezc prace zqgranica serafino18@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"młoda naiwna" Ja opisałem tylko własna historię, my tez nie mamy ślubu choć mieszkamy razem dłużej od was. Aby cos w życiu osiągnąć należy postawić wszsytko na jedną kartę. "być albo nie być" Nie można ciagle się wahać i ciągle się czegoś bać. Zahowywanie się jak wahadło sprawia właśnie że po tylu latach związku ciągle "nie ma nic". Każdy dzien zaczyna się od zera i uważasz że wszyscy są winni temu ( a głównie Twój partner) że ciagle stoisz w miejscu. Nie można uzależnic się od czegoś co nie istnieje. Albo jednak w tym związku dostajesz to co jest dla ciebie najważniejsze w zyciu , i wtedy zamiast się użalać " pracuj na ten związek" albo nie, a wówczas nie powinnaś mieć problemu by się rozstać "bo nic nie tracisz" Szukanie usprawiedliwień że sobie nie poradzisz to dziecinna wymówka. Ważniejsza jest praca w zawodzie ? czy reszta Twojego zycia. Najpierw buduje się fundamenty (wybiera partnera bądz nie) a potem buduje ściany, w innym przypadku kiedyś i tak to runie i za kolejnych kilkanaście lat znów będziesz w tym samym miejscu co dziś, tylko Twoje mozliwości spadną a zaczynanie "od zera " w wieku czterdziestu paru lat będzie miało coraz mniej sensu. Nie wiem jakie ma poglady na życie Twój partner, ja byłem gotów wziąć ślub w drugim roku naszej znajomosci, ale to od niej co jakis czas słyszałem "że jest jeszcze młoda" lub " że musi się jeszcze wyszaleć" Było to o tyle zrozumiałe ze miała wówczas 18 lat. Dziś ma 30 a ja słyszę dokładnie te same słowa i doszedł zarzut że przez tyle lat "nie dałem jej ślubu" i ona dzis nic nie ma gdyby chciała odemnie odejść. Może Ty wytłumaczysz mi jak mam rozumiec takie słowa. Bo moim zdaniem oczekiwanie "zapieczętowania związku" w chwili gdy rozważa się rozstanie jest nielogiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Młoda naiwna
Witam. Nasze sytuacje życiowe się znacznie różnią. W naszym związku to mój partner ciągle zwodzi mnie odnośnie ślubu, więc po wielu latach życia w takim układzie i niepewności co do swojej przyszłości zaczynam myśleć o sobie i swoim życiu. Nie do końca obwiniam partnera o to co dzieje się w moim życiu tylko siebie zwłaszcza o to, że zbyt wiele czasu poświęciłam jemu i związkowi kosztem swojej niezależności. Nie zgadzam się do końca z tym żeby stawiać w życiu na jedną kartę. Zawsze waryo mieć alternatywy żeby nie być rozczarowanym. Ja teraz właśnie takiego rozczarowania doznaję, gdyż zbyt mała wiara w siebie dała mi iluzję, że tylko inna osoba i to konkretnie ta z którą jestem jest w stanie dać mi szczęście. A to że powinnam się rozstać wiem, tylko nie jest to łatwe w mojej obecnej sytuacji i w sytuacji żadnej osoby będącej w związku o cechach współzależnienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda naiwna
Jestem załamana. Dziś mój partner sam stwierdził, że mam odejść. Może to i dobrze, tylko że nie wiem co zrobić.Kazał mi się wyprowadzić. Kompletnie nie mam pieniędzy i jestem jakaś bezradna, nie chce mi się nawet szukać pokoju w internecie. Jestem po prostu spanikowana. Jak ja się utrzymam? Masakra. A w tym wszystkim nie mam z kim pogadać. On się ubrał, wypachnił, wyszedł. Na koniec usłyszałam bardzo dużo nieprzyjemnych słów. Ogólnie czuję się jak g****o.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem,nie czytałam uważnie, czy Ty planowalas pierwsza odejść ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieważne to pytanie zresztą, jesteś już na dobrej drodze do zmiany. Mozesz wynająć sobie pokój przy rodzinie czy jak i będzie ok. Pierwsze dni są najtrudniejsze. Kiedy masz wizytę u psychologa? Moze warto iść tam wcześniej po wsparcie? Widać że Ty nie jesteś dla niego najważniejsza skoro zawsze on i jego rodzina są naj Olej to, wyluzuj. Popatrz w lustro. Jest tam wspaniała, wartościowa dziewczyna, która zasługuje na kogoś lepszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda naiwna
Tak, planowałam, ale najpierw chciałam odłożyć trochę kasy. Dzięki za słowa wsparcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co spowodowało ostateczne decyzje ? on kogos ma czy cos sie szczegolnego wydarzyło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trochę honoru i godności autorko! facet cię wyrzuca a ty dalej siedzisz w jego mieszkaniu? jakim to trzeba być śmieciem żeby dawać się tak upodlić za miskę zupy i kąt do spania kible gołymi rękami bym myła żeby tylko nie być z takim facetem no, ale jak ma się naturę prostytutki, to kasa najważniejsza i dalej się wisi na facecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogło byc tak, że przeczytał tu o sobie i się przeraził prawdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×