Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wkróce pojawi się problem miejsca zamieszkania

Polecane posty

Gość gość

Gdy w związku pojawia się temat miejsca zamieszkania często są to bardzo trudne rozmowy... Nie boje się, wiem, że trzeba będzie ją przeprowadzić. Poza tym co nas łączy dzieli nas wiele: - mieszkamy na wsiach, ale on od dzieciństwa, ja jestem z wyboru po wielu latach w wielkim mieście; - on mieszka w domu z rodzicami i rodzeństwem, ja mieszkam sama, choć z rodziną mam dobre relacje, często się odwiedzamy, uważam, że lepiej być tam gdzie mogę żyć i pracować w miejscu zamieszkania; - on jest wychowany w tradycji rodziny katolickiej: niedziele w kościele, domowy obiad obowiązkowo z rosołem, ja mam w tej kwestii wolność, do kościoła czasem chodzę a czasem ruszam z psami do lasu i tak spędzam niedzielne przedpołudnie, czasem w tygodniu jem rosół - bo akurat mam ochotę, a w niedzielę wcinam ziemniaki z kwaśnym mlekiem - bo akurat mnie naszło... - u mnie rodzina i przyjaciele są na jednej pozycji, oni święta spędzają z rodziną, ja z rodziną i przyjaciółmi np. śniadanie wielkanocne jedno jem z rodziną, drugie w gronie przyjaciół. - kwestia zwierząt: oboje je kochamy, dbamy... a jednak są różnice - w jego rodzinie psy są w kojcach, w moim rodzinnym domu zawsze biegały swobodnie po ogrodzie a nocowały w domu, jeździły na wakacje, łaziły z nami nad wodę i do lasu...i tak jest teraz w moim domu. Nie wyobrażam sobie moich zwierząt tam. .... po co takie rozważania? Bo wiem, że każde z nas będzie szukało argumentów by mieszkać u siebie... nie chcę mieszkać tam gdzie będę musiała kuchnię dzielić z kimś, nawet z kobietą którą lubię, dostosowywać się do stylu życia, zaczynać całe życie zawodowe od nowa. I choć pada stwierdzenie, że mogłabym nie pracować - nie chcę. Zawsze byłam nauczona samodzielności, zarabiania na siebie, na swoją edukację. U nich w domu prawie wszystko jest wspólne - samochody, ziemia, dom - u mnie każdy ma swoje miejsce zamieszkania... własny kąt gdzie z najbliższą osobą może żyć po swojemu. Facet otwarty na kompromisy... tylko czy tu uda się go odnaleść - czasem mam wielkie wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odnaleźć jak już, matolico :) a poza tym macie za dużo w doopie. Skoro ty masz mieszkanie puste to on powinien się do ciebie przeprowadzić (skoro on nie ma warunków bo mieszka z rodzicami). A jak nie chce to widocznie to nie jest miłość, każde z was jest egoistą, żadne nie chce ustąpić, więc taki związek nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podstawowa zasada, jakiej nauczyła mnie mama - nie wije się gniazda w gnieździe. Każda rodzina musi mieć swój własny kąt, w którym będzie budować własne relacje i tradycje. Też miałam taką sytuację, rozsypało nam się, ale różnice, o których mówisz, dawały w kość. On był przyzwyczajony, że mama wpada codziennie, że co niedzielę trzeba iść do kościoła, że obiady gotuje kobieta. Sprząta też. Zwierzaki wyłącznie na dworze. Ja natomiast jestem niewierząca, uważam, że skoro oboje pracujemy, to mu korona z głowy nie spadnie, jak raz on zrobi coś do jedzenia czy nastawi pralkę. Żądał, żebym zaprzestała wpuszczania kota do domu, dureń jeden. :) Na szczęście nasz związek nie przetrwał i miałam szansę poznać kogoś bardziej zbliżonego do mnie. Musisz wybadać, na ile jest skory do ustępstw Twój partner.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dom nie mieszkanie. I to taki wiejski, z kurami, ogrodem, koniecznością rąbania drzewa... I to że nie chce mieszkać z przyszłymi teściami nie oznacza, że jestem egoistką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dziękuję za odpowiedź. Porozmawiać warto, wyjaśnić i podjąć decyzję. Moja mama też mówiła, że lepiej osobno - skromniej, ale na swoim. Zaraz po maturze wyprowadziłam się z rodzinnego domu, lubiłam do niego wracać w odwiedziny, czasem nawet przenocować, ale zawsze miałam swój własny kąt - początkowo wynajmowany, teraz już mój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to zakończ ten związek i poszukaj faceta ktory z tobą zamieszka? tylko ty pewnie nie chcialabys "nieudacznika" bez wlasnego mieszkania czy domu i znowu bedzie problem kto ma sie do kogo przeprowadzic. Jak sie ma za dużo w doopie to tak jest. Chyba cie kojarze, zakladalas tu temat niedawno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 11 55
A jaka jest przyczyna tego, że wolałby, żebyś wprowadziła się do niego, zamiast on do Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo to maminsynek i chce mieszkać z mamusią, jeść obiadki z rodziną, taki koleś bez jaj. A w niedzielę cała rodzinka do kościoła udając świętych. Ale że uprawia seks bez slubu to już taki pseudokatolik tego nie widzi. Śmieszą mnie tacy dwulicowi ludzie. Nie wiem co ty w nim widzisz, koleś bez jaj, takie kompletne zero, mamusia najważniejsza dla niego. Czy ty naprawdę nie możesz sobie poszukac kogoś lepszego? Ale nie chwal się że masz domek, bo trafisz na cwaniaka który poleci na dom a nie na ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja tu nie widzę problemu jeśli chodzi o religię, czy o przyjaciół, posiłki, czy psa, czy kota. Problem jest z miejscem zamieszkania, bo związku nie będzie na odległość, gdzie razem trzeba mieszkać. Masz rację, że młodzi powinni mieszkać na osobnym, a w tym wypadku on powinien się przeprowadzić do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taki typowy maminsynek dla którego rodzina zawsze bedzie najwazniejsza, nie przeprowadzi sie do ciebie bo bedzie cchial mieszkac z mamusią. Daj sobie z nim spokoj, naprawde. Do tego katolicki oszołom, wierzący mafii w sukienkach. Co niedziela w kościele, udaje katolika, ale tego że uprawia sex bez slubu to już nie widzi. Jak zakonczysz znajomość to nawet po tobie nie zaplacze, znajdzie sobie szybko nową pannę, ktora z nim zamieszka (bo np. w swoim domu nie bedzie miec warunkow) i którą będą tlamsic i bedzie musiala chodzic jak w zegarku, jak "tesciowa" jej zagra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 11 55 dziś - ma tam pracę i dodatkowo pomaga na gospodarce razem z bratem. Tyle, że ja też tutaj mam pracę, małe gospodarstwo też, jakby bardzo chciał można spokojnie ziemię dokupić lub dzierżawić. Ja mogłabym się przeprowadzić ale nie na gorsze warunki - gorsze w sensie świętego spokoju, bo dom mają większy i lepiej urządzony niż mój. Jak ktoś napisał na tle religijnym nie ma sporu, o miejsce zamieszkania też jeszcze nie - tyle, że ja łatwo nie ustąpię. O ile w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×