Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość trudna decyzjaa

emigracja do Nowej Zelandii trudna decyzja...

Polecane posty

Gość trudna decyzjaa

musimy podjac z mezem ciezka decyzje i nie wiemy co zrobic meza zwolniono z pracy, zlapal prace ale dorywcza za mniej niz polowe tego co zarabial do tej pory ja nie pracuje zajmuje sie dziecmi (8l, 3l i 4m) mieszkamy z tesciami wiec w miare mozliwosci pomagaja nam w tej ciezkiej sytuacji ale pojawila sie propozycja wyjazdu za granice konkretnie do Nowej Zelandii gdzie pracuje i mieszka dobry znajomy meza z pracy zwolnil sie trzy lata temu i wyjechal z zona i dzieckiem tam ma prace w tej samej branzy a zarabia znacznie lepiej, zona tez znalazla prace i w miedzyczasie urodzila drugie dziecko ale zyja tam sami, w ich okolicy nie ma zadnych Polakow, w kraju byli od tego czasu tylko raz na swieta i ten kolega bardzo namawia meza zebysmy tam przyjechali, powiedzial ze zalatwi mu prace bez problemu, ze beda pracowac razem, ze niedaleko nich jest dom do wynajecia, ze dzieci beda sie razem bawic i wychowywac "po polsku" co wy na to? co byscie zrobily?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym pojechala. Bylam na emigracji 3 lata wiec wiem, ze tj super. Jedz 1 Nie zastanawiaqj się. Ale do Nowej Zelandii potrzebna jest wiza . :) jak macie zamiar tam wjechać a z tego co wiem wizy na piękne oczy nie daja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna decyzjaa
pojechalibysmy na wize turystyczna a na miejscu po dostaniu pracy przez meza dostalby pracownicza a my rodzinna - tak zalatwial to kolega meza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna decyzjaa
gosciu, gdzie bylas na emigracji jesli mozna wiedziec? bo dla mnie to jest koniec swiata... i przeraza mnie wizja takiej odleglosci i tak rzadkiego widywania sie z bliskimi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
balabym sie,ale jak bym byla w trudnej sytuacji i wiedziala ze tam bede miala prace i dom to tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślalam nad tym kilka lat temu, kiedy jeszcze był czas wyjechac, ale nie zdecydowalam się. Plusy klimat, przyroda, system emerytalny, praca. Minus - daleko do rodziny, insekty, budownictwo. Na Twoim miejscu wysłałabym tam męża 'na zwiady', to jest za duża decyzja, żeby ja podjąć nie znając realiów. Pół roku rozłąki mam nadzieję Wam nie zaszkodzi, a mąż ogarnie co trzeba na miejscu lub wróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stamtąd się nie wraca a jeżeli to raz na 10 lat na dwa tygodnie urlopu. Nie lepiej wyjechać do np Szwecji? Wysoki standart życia, blisko do PL, bilety za pół darmo. Albo do jakiegoś innego kraju europejskiego. Dobrobyt na wyciągnięcie ręki a nie bezludzie jakieś. Przemyśl to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna decyzjaa
nie stac nas na to zeby maz sobie pojechal i wrocil... i tak na ten wyjazd bedziemy mueisli wziac duza pozyczke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym sie nie zastanawiala,ale z dwoch powodow. Jestem sama ,a Nowa Zelandia lub Australia,to moje marzenie. Jedzcie,bedzie co bedzie. Nie sadze,ze sobie pogorszycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna decyzjaa
ten kolega meza tak nas namawia bardzo mu zalezy zebysmy przyjechali i nie dziwie sie - beda mieli z kim po polsku porozmawiac ja sobie nie wyobrazam w obcym kraju nie miec do kogo ust otworzyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie raz na 10 lat,nie przesadzaj. Fakt,to nie Niemcy czy Anglia i w zasiegu rzeczywiscie jest raz na 3 lata,bo to bardzo duzy koszt. Ale powinni myslec o swojej i przyszlosci dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli pojedzie na pół roku, załatwi wize i pracę to zarobi na Was, wyjazd i powrót pewnie też. Jesli nie będzie chcial wrócic to Wy przylecicie do niego - w czym problem? Jesli musicie wziąc pożyczkę na ten wylot i chcecie tam na wizie turystycznej to lepiej poszukajcie dobrze informacji czego potrzebujecie, zeby Was wszystkich wpuścili - bo kto wie, czy nie wymagaja i tak biletu powrotnego, albo innych zabezpieczeń - już nie pamiętam - gdzies takie obostrzenia były. Jesli Twój mąż ma chodliwy zawód to wiza nie bedzie problemem nawet przed wyjazdem. Mniej sluchaj tego co kolega mówi, a bardziej poszukaj solidnych informacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna decyzjaa
ten kolega takie wizje przed nami roztacza, ze tam jest jak w raju, maja bliziutko do plazy, woda czysciutka, piasek bialy... wyslal nam mnostwo zdjec ich domu i okolicy, zdjec szkoly, zdjec miejsca pracy, ulicy, domu, ktory moglibysmy wynajac. faktycznie pieknie to wyglada, ale zdjecia to nie to samo co rzeczywistosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja bym nie pojechala. Znajoma tam wyjechala z rodzina i co z tego jak sa tam sami jak palec. Pracuje maz ona w domu, ani kolezanki, ani rodziny, ani znajomych. A do Polski nie przyjechali ani razu bo bilet w jedna strone 10 000

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna decyzjaa
no wlasnie tej samotnosci sie boje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdzie konkretnie? Tam tez jest polonia,moze daleko,ale raz,na jakis czas mozna sie z nia asymilowac:). Co do rodziny w PL jest Skype:). Wiem,nie to samo,ale cos za cos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj kuzyn 10 lat temu polecial w ciemno do Australi. Mowi,ze nie zalowal chociaz wcale nie bylo latwo i byly momenty,ze zalowal. Ale sie przyzwyczail. Do dzisiaj sa rzeczy,ktore go dziwia. Najdluzej przyzwyczajal sie do codziennego sprawdzania chaty ppd wzgledem obecnosci skorpionow,pajakow i innych zyjatek. Teraz to dla niego norma,jak spuszczanie wody w kiblu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NAJPIERW meza tam wysalc, niech on znajdzie tam prace i ustabilizuje się a wy do niego dolaczycie , kiedy będzie praca pewna jego a nie tak w ciemno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a kolega wspomnal o insektach? bylam raz, jedyne co zapamietalam, to robactwo, ktore ciagle po tobie lazi, do oczu, do ust, itp , ale jest tam faktycznie pieknie, jezeli kolega mowi prawde z tym zalatwianiem to wyslij meza, jak mu sie uda to Was sprowadzi do siebie, powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym nie pojechala. mozna znalezc praca blizej. jezeli podejmiesz decyzje o wyjezdzie to bedzie to na wiele lat. a uwieerz, ze na emigracji zyje sie bardzo ciezko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najwięcej robactwa jest właśnie w chalupach nad ranem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wyjechałam z Kielc do Wrocławia i czułam się przez rok samiutka jak palec. Musiałam się nauczyć szukać sobie znajomych i podtrzmywać z nimi relacje. A do domu też jeżdżę raz na pół roku. Wszystko zależy jak sama będziesz w stanie to znieść i co zrobić, żeby poznać tam ludzi. Dzieci się szybko aklimatyzują z tego co wiem. Gorzej z dorosłymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piogemani
Pracowałem w Auckland i żałuję, że tam nie zostałem na stałe. Jest to naprawdę piękny kraj i miejsce do zamieszkania i wychowania dzieci. Myślę, aby tam powrócić i zamieszkać wraz z rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkam w Szwecji i rwalabym do NZ w podskokach , szwecja to juz nie to panstwo o jakim jeszcze mysla i marza Polacy , ten kraj pada na twarz w zastraszajacym tempie , szwedzi uciekaja ze szwecji a ty autorke tam wysylasz? Jak juz cos to Finlandia alboDania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam w Warszawie, 500 km od rodzinnych stron i tez jesteśmy z mężem i dziećmi sami, do rodziców, dziadków jeździmy rzadko (czasem raz w roku) więc to trochę tak jak na emigracji. Tyle, że w kraju więc na pewno łatwiej. Niech mąż leci i wszystkiego dogladnie, max miesiąc później , jesli wszysto będzie ok, jedzcie do niego . To może być przygoda życia, lepszy start dla dzieci, wspaniała perspektywa.Jesli możecie na siebie liczyć i jesteście zdrowi to nie ma się czego bać. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe jak losy autorki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy zamieszkać? Średnio, ale na pewno zrealizuję cel w postaci tej wycieczki - https://logostour.pl/kraje/nowa-zelandia Nie wiem jeszcze, jak to wszystko pójdzie, ale zakładamy, że się uda. Zobaczenie Australii i Nowej Zelandii to jeden z moich kluczowych, wymarzonych celów ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×