Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zainteresony

Jak wygląda życie towarzyskie na emigracji??

Polecane posty

Gość Zainteresony

Powiedzcie mi jak to wyglądało gdy wyjechaliście np na wyspy na stałe w kontekście znajomych i życia towarzyskiego??? i nie mam tu na myśli wyjazdu z rodziną albo szukania polaków samych (każdy powtarza ze za granica unikaj polaków) tylko tak normalnie wyjście na miasto ogarnięcie jakiegoś grona znajomych? Nie mogę sobie wyobrazić jak by to było wyjechać i wyjść kogoś poznać czy ludzie są tam wgl zainteresowani znajomością z imigrantem? nie mogę sobie wyobrazić zbytnio takiego wyjścia n na koncert i jak zagadać do obcokrajowców tam? czy wgl się da? podobno ludzie na zachodzie sa bardziej przyjaźni a chamstwo to domena europy wschodniej ale mimo wszystko... a np juz zupełnie niewidem jak można by za granica zleżeć dziewczynę (jestem singlem)? ktoś sie wypowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie wiem o wyspach. Wiem natomiast że ludzie na zachodzie są bardziej otwarci i otwarciej rozmawiają na wiele tematów które w PL są taboo albo wstydliwe. Normalnie stojąc choćby w kolejce w sklepie ludzie zagadują o byle czym i tym sposobem można zupełnie przypadkowo poznać ciekawych ludzi jak i upierdliwych. Nie ma się obowiązku utrzymywania znajomości bo PL moda że "tak nie pasuje" nie istnieje. Samemu/samej też można swobodnie sobie pójść gdzie się chce bo nikt nie zwaraca uwagi na to że np "samotnej dziewczynie nie wypada". Wypada każdemu bo taka panuje mentalność .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
wiesz u nie chodzi o to czy wypada samemu tylko porostu z ludzkiej potrzeby miec jakis znajomych tam do wyjscia --- a o jakim kraju wgl mowisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkam za oceanem. Z ludzkiej potrzeby możesz się szybko zaprzyjaźniać i mieć znajomych z pracy, szkoły, sąsiadów itp... Jedna uwaga to taka, że przyjaźń jest tu trochę inaczej rozumiana. Często bywa że znasz i dzisiaj a jutro już nie (nie tak od razu i nie tak porywczo). Ludzie często się przeprowadzają i zmieniają miejsca zamieszkania. Właśnie dlatego że szybko kogoś poznajesz, nie czujesz potrzeby na przyjaźń po grób (choć i takie się zdarzają).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*że znasz ludzi dzisiaj miało być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
mowie o wyspach a co np z ludzmi ktorzy przeprowadzaja sie powiedzmy np do szwecji norwegii danii ? tam jezyka niet ja np po szwedzku norwesku czy dunsku ani jednego slowa nie znam nie wyobrazam sobie tak zyc jak wgl funkcjonować w takim społeczeństwie? owszem do pracy chdzic mozna zakupy zrobic itp ale zwykla potrzeba pogadac z kims albo wyzalic sie zagadac dziewczyne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Emigracja w pewnym sensie wszędzie wygląda podobnie. Moim zdaniem wszystko o wiele lepiej się przyswaja (język, obycie, znajomości itp) jeśli jesteś na tyle otwarty aby się zdobyć na asymilację w kulturę kraju w której zamierzasz zamieszkać i żyć jak ludzie tego kraju. Szwecja jest bardziej wyzwolona i brwo im za to. Również Portugalia. Co do reszty krajów Europy to się nie wypowiem bo tam nie mieszkam. Moje zdanie jest wyrobione na podstawie różnych nacji które mieszkają w moim kraju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
No wiadomo mam znajomego mieskzajacego we wloszech w pracy robi fizycznie otrzymujac jakies proste komendy ma kilku kumpli polakow-idiotow mieszka tam juz jakos 4ty rok i nie zna wloskiego do ego twierdzi ze wlosi to gowno i nie podal by reki polakowi ktory zadaje sie z wlochami :O :O :O no ale on to juz jest patogia jemu do zycia wystarczy polska tv i polskie piwo z polskimi sasiadami ale cikawi mnie np nie potrafie ani slowa prawie po francusku gdybym tam wyjechal i chcial zwyczajnie z kims spededzic wiczor to nawet niewim jak bym mial to zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mowie o wyspach a co np z ludzmi ktorzy przeprowadzaja sie powiedzmy np do szwecji norwegii danii ? tam jezyka niet ja np po szwedzku norwesku czy dunsku ani jednego slowa nie znam nie wyobrazam sobie tak zyc jak wgl funkcjonować w takim społeczeństwie? owszem do pracy chdzic mozna zakupy zrobic itp ale zwykla potrzeba pogadac z kims albo wyzalic sie zagadac dziewczyne XXX Jak znasz angielski to w każdym z wymienionych kraji się dogadasz.. Tam ludzie pod 80-tke biegle mówią po angielsku ; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
ok to skandynawia a wyzej rzucilem przyklad francji poza tym ang znam ale czy w prajtyce go na miejscu zastosuje na tyle zeby sie dogadac z kims poza sytuacjami typu "kupic mleko" czy np umialbym zazartowac powidzic cos ciekawgo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mieszkam na wyspach, ale u mnie wyglądało to normalnie: poznawałam ludzi w pracy, w klubie sportowym, przez kursy językowe i związane z zaintersowaniami (fotografia, rysunek). Poza tym zaczęłam bywać na lokalnych forach, gdzie często były ogłoszenia o różnych imprezach, koncertach (nieraz bardzo kameralnych). I poszło, bardzo szybko miałam z kim wyjść do knajpki, do teatru, pojechać na grzyby, wyskoczyć na kawę... Może też kwestia osoby, ja ogólnie jestem raczej towarzyska :) no i przyjechałam bez specjalnej bariery językowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
no ahhh no wlasnie "przyjechalam bez specjalnej bariery jezykowej" a ja pytam o sytuacje gdy jedziesz do kraju nie poslugujac sie jezykiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
wgl mowie z jakich krajow jestescie a nie samo "nie z wysp" co wam szkodzi a byloby latwiej ogarnac temat i realia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znając dobrze języka pewnie by to trwało trochę dłużej, ale tego języka się przecież tak czy siak uczysz, a ucząc się - spotykasz ludzi. Spotykasz ludzi - zdobywasz znajomych :) Nie trzeba od razu umieć dyskutować na tematy egzystencjalne, a na poziom rozmowy przy piwie można wejść po pół roku pobytu (mam takich znajomych).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha, ok, kraj: obecnie Francja. Wcześniej Belgia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
pol roku to i tak dlugo no a co tu ukrywac ja np niezbyt umiem rozmawiac o "d***e maryny" zazwyczaj z kumplami wyciagamy albo ciezkie albo specjalistyczne tematy ew jakies hobby ale to tez skomplikowane rozmowy ... albo jak juz wspomnialem jestem singlem wiec taka prosta rzecz nie wyobrazam sobie jak podejsc i zaczepic dziewczyne na zachodzie przeciez nie da sie wzbudzic zainteresowania mowiac jak przedszkolak albo wcale chyba francja to najlpeszy prezyklad dla mnie bo zwyczajnie nie ogarniam w tym jezyku niczego od wymowy po pisownie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
o ale trafilem najbardziej przrazajacy jezyk a zauwazylas jakies roznice w tych kwestiach miedzy francja a belgia (tam chyba walonia jest frankojezyczna jak sie nie myle)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam parę znajomych, poznali się na jakiejś imprezie. Ona po francusku prawie nic, po angielsku też ledwie ledwie (znała dobrze niemiecki, mieszkała przy granicy). On, Francuz "typowy" czyli po angielsku 3 słowa na krzyż. Dogadali się na tyle, że są razem od 6 lat i mają 2 dzieci ;) Nie ma rzeczy niemożliwych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
ekhm a czy tu to czasen nie wyszla taka typowa meska kwestia ze wiesz facet patrzy tylko ze fajna laska i moze byc nawet niemowa :D no ja jednak nie wyobrazam sobie np we francji podbic do francuski i.. no wlasnie co? i wez tu konkuruj z zabawiajacymi ja francuzami... w duga strone to inaczej jednak bo dzieczyna moze nawet na migi sie porozumiewac i slodko usmiechac to dla faceta wystarczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość2
i wszystko rozbija się o j****ie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli chodzi o język to jest kilka różnic słownikowych, np. w Belgii 70 to nie "soixante-dix" tylko "septante", jakieś wyrażenia będące naleciałościami czy kalkami z walońskiego czy niemieckiego, ale tego nie ma wiele. A jeśli chodzi o ludzi to różnic wielkich nie zauważyłam, poza tym, że Belgowie lubią nabijać się z Francuzów i vice versa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
no to niewiele ale jak juz wpsomnialem ty biegle rzucalas francuskim jadac tam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
do gosc2 jestes trollem ale w sumie nawet ty cos sensonego wrzuciles bo i taka potrzebe sie by mialo a do tego trzeba miec dziewczyne :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe... poczekaj, może się odezwę za pół roku z nowymi doświadczeniami, bo szefostwo chce mnie wysłać na kontrakt do Niemiec, a ja po niemiecku tylko Hande hoch! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podobno Norweżki nie są zbyt urodziwe, kolejną barierą są zaporowe ceny. Mało kogo stać, by zaprosić miejscową do restauracji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
no to jest dobry przylad :D chociaz wiesz wydaje mi sie ze ty chyba jkias powazna fuche robisz to pewni i tez w pracy towarzystwo na takim nieco wyzszym poziomie a ja np na francuskim zmywaku bym mial raczej przecietnych obywateli i obywatelki pod reka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
No wlasnie o tym tez troche myslalem czy taka dziewczyna z francji (uczepimy sie tego kraju) wgl chcialby sie umowic z kims kto ledwie wydukal z pomaca slownika ze mu sie podoba i chcialby ja poznac wgl jak mozna siee wtedy poznac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
życie towarzyskie na emigracji nie istnieje. z polakami trzeba ostrożnie a z innymi lokalnymi/emigrantami, no cóż, brak wspólnych tematów. Życie ogólnie jest bardzo indywidualistyczne, każdy robi co chce. Sąsiadów się nie zna tylko macha na halo, często nawet ich imion nie znając. Życie to praca( często wiele godzin tygodniowo), dojazd do pracy, zakupy, kredyty i ich spłacanie, jedzenie, spanie, rodzina ewentualnie. Ustawienie spotkania z innymi graniczy z cudem z kilku powodów, rózne grafiki dnia/tygodnia, odległość zamieszkania, mniejsza scisłość socjalna, większa mobilność/wynajmujących. Napewno jest to duży minus emigracji, aspekty socjalne, ale pozatym nikt się do niczego nie przyczepia, nikogo nic nie interesuje, każdy zajęty sobą i swoimi sprawami. Choć i w Polsce zaczyna być coraz częściej to samo, coraz więcej samotnych pomimo ludzi naokoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresony
nie no w to nie uwieze ;) soryy ale jednak na zachodzie ludzisa bardziej rozrywkowi niz u nas tam np miasta noca zyja a tu bary po 22 zamykane imprez wicej wszyskiego wiec to troche jak obraz pracocholika albo family-guy jakiegos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×